ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Witam,
już po... wiemy, że był chaos i niedopracowanie, wiemy, że było nas za mało, ale mamy nadzieję, że dobrze się bawiliście:) Czekamy na opinie!


Mnie tam się podobało :D
czekam na trzecią odsłonę, hihi :D
Mój pierwszy larp, jestem oczarowany :)

Stroje, akcja, wielowątkowość, potwory na statku, golemy, po prostu super :)
Trzeba było wybrać jeden wątek, aby go w pełni zrealizować, ale mnie się udało i wprawić sobie oko i znaleźć Calcifera, z kolei nie zdążyłem przywrócić głosu księżnej a potem naprawić silnika - za późno. Następnym razem pójdę w rozmowy z postaciami, bo mogłem się łatwo dowiedzieć i o wilkołaku, krystalogrfie dziennikarki i o bosmanie podejrzanym :P Dałem ciała :P

Świat zorganizowany bardzo dobrze, sale, wątki i w ogóle Wsio :)

Wada:
Za dużo graczy, za mało MG, moim skromnym zdaniem, ale jakoś poszło.

Zaleta wielka:
Mimo, że miałem być mało rozmowny itp. itd. to mi truto tyłek raz na 5 minut, bez kitu xD
Do tego dochodzi mini wada - nie miałem gdzie uciekać przed zainteresowanymi!!! :D

Motyw opasek pyrkonowych też super, pokoje i kajuty (sala operacyjna Bagu xD)
Mógłbym tak pisać i pisać, ale na 3 część idę obowiązkowo jednookim gnomem, już raport napisałem, Lathea potwierdzi :)
Żydzi znaczy gnomy górą!
Motyw "nic złego się nie dzieje to tylko pęknięta rura pod pokładem" bawił mnie niesłychanie, o moim puszczającym się na prawo i lewo nauczycielu nie wspomnę XD

Od początku podejrzewałam, że asystentka iluzjonisty coś kombinuje, ale jakoś nikogo to specjalnie nie interesowało...

Ale chyba największy ubaw miałam z pomiatania bogu winnym del Torezem i bosmanem (wybaczcie, taka postać XD ), uzgadnianie wersji zdarzeń z kapitanem i ewakuacja Księżnej i Aleksandrowicza III do szalupy + późniejsze kombinowanie jak dopłynąć do celu za pomocą przeróżnych (nieraz zaskakujących!) przedmiotów z naszych podróżnych toreb :D

I ogr w skrzyni! Miałam ogromną chęć poturlania się ze śmiechu, okoliczności jego odkrycia były przezabawne XD

No i oczywiście opaski - grejt idea :D
Larp był świetny! Ja chcę jeszcze raaaz! 8D

GROMKIE BRAWA DLA MG-iń!!!!


Dlatego ja dogadywałem się z bosmanem, Aga mówiła, że zabrakło jednego zdania, a księżna, bosman i mały gnom by coś wykombinowali :P

I tak Ci nawiałem Urlem podczas akcji w ładowni jak strzyga bosmana atakowała xD
Brawa dla MG!

Choć proporcjonalnie wychodziło tak jakoś 15 osób na 1 mg (OKOŁO), to nie było tragicznie :P

Bawiłam się świetnie, naprawdę świetnie. Przygniotła mnie mnogość wątków i tak na prawdę (jak ktoś już wyżej wspomniał), trzeba było zająć się dokładnie jednym żeby go w pełni osiągnąć. Ja niestety próbowałam złapać kilka srok za ogon...

Ale żyjemy! (choć po minie księżnej McLoud wnioskuję, że ja nie długo...;)

Dzięki graczom! W sumie każdemu, bo coś tam z każdym zamieniłam.

Nie mogę doczekać się III edycji. Jednocześnie otwieram nabory na prywatnego ochroniarza (takiego najlepiej, co będzie miał przy sobie broń, a umiejętnościami magicznymi też nie pogardzę :P).
Czas się zbroić
A kto grał tą uroczą dziewczynką z kraju kościelnego Pontyfikatu, czy jakoś tak :)
Tą co mi klucz hydrauliczny wzięła, coby demona zabić ;)
1. Brawo do MGów- coś pięknego wczoraj wyszło- chaos, akcja, elementy zaskoczenia- przyznaję powód śmierci p. Chesire był świetnym pomysłem- co było widać po reakcji graczy
poza tym, że góra lodowa była dość przewidywalna całoś była okropnie wręcz wciągająca, zajmująca i była to naprawdę świetna robota<brawa> ogarnąć taki chaos...

2. gratulacje jak zawsze dla wszystkich graczy- za wkład, prace, przygotowanie i doskonałe odgrywanie ról- niestety z takich a nie innych przyczyn nie miałam zbyt dużo interakcji- raczej chodziłam jak zjawa po statku przyglądając się waszym guziczkom :P

ogólne wrażenia: ja cem jeszcze raaaaz!więc czekam czekam czekam i doczekać się nie mogę!

minus: jak zawsze w moim przypadku przygniotła mnie ilość osób na tak małym terenie...ale to już całkiem inna historia:D
Najpierw trochę posłodzę.

Wyszło bardzo fajnie, świetnie stroje, porządne (przeważnie) odgrywanie (niestety zbyt wiele szerzyło się offtopów i to nie był jeszcze ten poziom, gdzie wszyscy są na okrągło wkręceni w swoje role) i za to wszystkim należy się duży plus Osobny plus (a nawet dwa) dostaje poziom organizacji wszystkiego. Nie było nudno, przestrzeń sensownie zaaranżowana, patent z opaskami bardzo pomysłowy, MG (w moim odczuciu) były zawsze pod ręką, chaos nie ogarnął wszystkiego i na końcu doczekaliśmy się podsumowania, więc tutaj nie mam się do czego przyczepić.

Fabuła. Nie będę specjalnie oceniał jej jakości, chociaż miałem problemy z nadążaniem i prawdę mówiąc w pewnym momencie się zgubiłem, jednak całość sprawiała wrażenie jakiejś całości i to można zapisać na jej korzyść.

W ogóle bardzo przyjemnie bawiło się w waszym towarzystwie, za co wszystkim i każdemu z osobna, chciałbym podziękować. Z chęcią pojawię się na kolejnej odsłonie (nawet mam pomysł na postać, a co!).

A teraz troszkę dziegciu, więc kto nie chce niech nie czyta.

Mam troszkę (ale tylko troszeczkę ) żalu, że moja postać niemal w ogóle nie była wpleciona w fabułę. Nikt niczego ode mnie nie chciał (nawet w karty grać nie chcieli, skubańcy ), niczego w zasadzie nie potrafiłem, niczego specjalnego nie wiedziałem, niczego nie miałem osiągnąć (poza pomaganiem O'Connorowi, ale z tego jak sądzę się wywiązałem). Oczywiście nie przeszkodziło mi to w dobrej zabawie, jednakże w kontekście tych wszystkich demonów, potworów, gadżetów i magów wyskakujących na każdym rogu, czułem się, powiedzmy, trochę nie na miejscu.

I taka ogólna refleksja o larpie. Wiem, że to steampunck i tutaj Uber bohaterowie ratujący, tudzież niszczący świat co pięć minut są na porządku dziennym, ale mnie to trochę przeszkadzało. Nie było tam praktycznie żadnych cwaniaczków, naiwniaków, chciwców, takich zwyczajnych podłych gnid jakże mocno ubarwiających każdy świat, które to pozwalają tym mocniej błyszczeć jednostkom wybitnym. Wszyscy byli Najlepszymi, Najwybitniejszymi i Najznamienitszymi. Nie było praktycznie osób podłych, małych i paskudnych, które mogą namieszać choćby z uwagi na to, że nikt nie traktuje ich poważnie. Może się czepiam, ale kiedy wszyscy są wybitni to reprezentują ten sam poziom i niczym się nie wyróżniają. Takie miałem wrażenie, subiektywne i stronnicze,

Mimo wszystko grało się super i jeszcze raz dzięki.


Mam troszkę (ale tylko troszeczkę ) żalu, że moja postać niemal w ogóle nie była wpleciona w fabułę. Nikt niczego ode mnie nie chciał (nawet w karty grać nie chcieli, skubańcy ), niczego w zasadzie nie potrafiłem, niczego specjalnego nie wiedziałem

Spoko, miałam podobny problem, tyle że celu mi nie brakowało. Niestety, ktoś mnie ubiegł ^^.

Jako że był to mój pierwszy larp w życiu, to trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć - jak dla mnie było super! :D

Miejmy nadzieję, że jeszcze kiedyś przydam się na coś jakimś bohaterom, bo tym razem potrzebna nie byłam :)
To tera jo.

Wczoraj byłam padnięta z powodów fizycznych (szkolenie) i psychiczne (problemy drobne i większe) i nie bardzo miałam siłę i energię by coś kombinować. Odniosłam wrażenie, że mojej postaci brakowało konkretów na karcie, ale de facto mogło to być spowodowane :
1) tym, ze dostałam ja 10 min przed larpem - brak netu
2) wyżej wspomnianym zmęczeniem

Mimo to bawiłam się całkiem nieźle - Milady Becket jest postacią, która zawsze sobie znajdzie coś do roboty, nawet jak nie ma siły kombinować - powrabiałam męża, dokopałam jeszcze jego opinii - i publicznie i nie, postrofowałam panny o prawidłowym zachowaniu, poknułam z Lordem i ogólnie bawiłam się fajnie, choć pod koniec opisów postaci prawie zasypiałam (dlatego ostatecznie nie poszliśmy na aftera) .

Mały komentarz do zagadki na drzwiach - na przyszłość dobrze by było, żeby to było coś na zasadzie że może wejść ten, kogo postać ma odpowiednią wiedzę. Ja w którymś momencie larpa zamuliłam, nie wiedziałam co ze sobą robić i usiadłam pobawić się zagadką, bo zawsze lubiłam gry manualno - logiczne (nie nabijać się, zboczeńcy). I co? I niechcący ją rozwiązałam. Nie zajęło mi to więcej niż 2 minuty a mojej postaci wcale nie interesowało jak wyglądają martwi crystalografiści :P

A hitem było hasło "różowy ninja"! :D

A hitem było hasło "różowy ninja"! :D
Różowy Rambo! ;D
A ten hit może ktoś przybliżyć, bom niewtajemniczony gnom jest xD
Ogólnie byłem w technicznym, więc na salonach o ninja nie słyszałem :)
Jak będą zdjęcia znajdź na nich Anię - Daevę i przyjrzyj się jej fryzurze.

Rambo, ninja, jeden pies :P
Ja również dziękuję wszystkim graczom i MG. Trochę ciężko było mi wrócić do fabuły, po tym jak na samym początku postać ma odleciała z powodu odurzenia środkami nasennymi i różnymi, khem, dziwnymi ekscesami. Mimo to bawiłam się dobrze - wszystko, zwłaszcza gra aktorska, była na naprawdę wysokim poziomie. Bardzo podobało mi się rozwiązanie miejscowe LARPa - korytarz + drzwi (niektóre niedostępne, inne naśladujące kajuty, sale itp.), faktycznie stwarzały klimat statku.

Jedynym problemem był dla mnie wiek postaci - nie wiedziałam, czy w końcu staram się być dzieckiem (10-12 lat?), czy też taką już młodą dziewczyną (około 16?), z czego wynikały czasem dylematy (nie wiedziałam, jak się zachować). Z jednej strony miałam być niewinnym dzieckiem, z drugiej kokietką, co czasem się gryzło. Nie wiedziałam, czy reagować oburzeniem czy naiwnym uśmiechem. Ale to takie moje dylematy w sumie. Mam nadzieję, że nie wyszło tragicznie

Myślę że taka postać i tak musiałaby się - ona sama borykać z tymi problemami.

Sprawiałaś wrażenie wystraszonej małej dziewczynki, z którą jest coś nie tak, ale w sumie to mi Cię żal było xD więc właściwie osiągnęłaś dobry efekt.
To w końcu nasza 12-letnia panienka odleciała z Elizabeth Campbell czy nie??? :D
Ja tam omijałem 12-letnie dzieci, bo i tak w systemie były wyższe ode mnie :P
Krasnola:
Moja postać się do Ciebie przylgnęła, bo mężczyzn widziałam jako wilkołaki (takie straaszne, z futrem i zębiskami!), a panie z parasolkami mogły mnie ochronić i uratować

Ravager:
Nie, zostałam dzielnie na pokładzie

Ej...
PIERWSZY RAZ BYŁAM OD KOGOŚ WYŻSZA
Baku, wszyscy faceci byli wilkołakami?
Dla mnie przez trzy minuty po przebudzeniu każdy tak wyglądał. Potem mi to przeszło. Ale panie z parasolkami nadal wydawały mi się sympatyczniejsze :D
Czajcie akcje, zapomniałem o niej, a fun na maxa xD

Końcówka larpa, kajuta księżnej Ann, bosman poleciał po księgę rytuałów, oddał mi poszukiwanego na całym statku Calcifera, zostałem z księżną i niewidzlanym krasnoludem ambasadorem. I tekst do księżnej: To ja wykonam operację przywrócenia głosu. Aga patrzy: "???" I pisze: "Chyba chodzi o rytuał?". Na co wziąłem jej pióro i zeszyt - nie wiem czemu i napisałem: "Tak rytuał :D". Szeryf dziwnie patrzył i chyba miał brechta stojąc w kącie :P

Aga, Bezjimienny - kapitan nam akcję zepsuł :( A wystarczyło jedno zdanie do księżnej i byłoby po kapitanie :P

Ale i tak fun, w ogóle szkoda, że tak późno z księżną się zobaczyłem, bo bym chyba wszystko jej pisał w jej kajeciku :D

Krasnola:
Moja postać się do Ciebie przylgnęła, bo mężczyzn widziałam jako wilkołaki (takie straaszne, z futrem i zębiskami!)


Przepraszam bardzo, wcale nie jesteśmy tacy straszni (oczywiście wilkołaki ). Niektórzy z nas są również artystami, a poza tym mamy niebieskie opaski (tak Alfa, dobrze rozumiem dlaczego ją otrzymałem)

Sam Larp był lepszy od poprzedniej odsłony (a przynajmniej lepiej się bawiłem).

Było sporo dobrych pomysłów (podział na różne pomieszczenia do których wiele osób nie miało dostępu) lub choćby zagadka na drzwiach. Postacie bardzo ciekawe i charakterystyczne. Brakuje zwykłych ludzi? Może rzeczywiście jest to pewien problem, ale no cóż taka konwencja. Moja postać BARDZO mi się podobało, choć zagrałem ją trochę inaczej niż miałęm napisane miałem według karty postaci.
Jeśli chodzi o innych graczy to trzymali wysoki poziom, stroje były bardzo dobre (szczególne gnoma, którego nie rozpoznałem bez przebrania )


Jeśli chodzi o innych graczy to trzymali wysoki poziom, stroje były bardzo dobre (szczególne gnoma, którego nie rozpoznałem bez przebrania )


Jak na 1 larpa się postarałem jak widać :D
Może powinienem do tatusia na skład pojechać coby mi pancerz parowy zmontowali chłopaki z branży xD

Barven, wiedziałem, że jesteś potworem (nie wiedziałem, że wilkołakiem konkretnie), ale zlałem sprawę i zająłem się swoim celem xD A wiedziałem od początku, szkoda, bo w sumie jakbym wiedział żeś "dobra duszyczka" to bym Cię zwerbował do ekipy i niszczylibyśmy złoooo :D
No super było XD

ale zanim ochy i achy to do Mg'ów za duże ciśnienie było aby osiągnąć jedyny słuszny happy end, ja wiem że to taka moda na sukcess trochę i nie warto masowo uśmiercać graczy ale mimo wszystko...

Na larpie nie dokonałem absolutnie niczego czyli wykonałem 120% założonej normy, nie od tego w końcu dorobiłem się asystentki żeby samemu tyrać (Dzięki Falka jak to mówią ktoś nie śpi aby spać mógł ktoś).

Dla MG który napisał w mojej karcie postaci zdanie "po prostu wychodzi ci to automatycznie" moja dozgonna wdzięczność i uwielbienie :D Co prawda zw na kolejkę do mg zrezygnowałem z pełnego jej wykorzystania.

Dzięki wszystkim graczom za świetną gre i super stroje.
Oraz Daevie za wyczesaną marynareczkę.

Urlem powiedz mi co ty o mnie miałaś w karcie co pani Chief?
To ciśnienie to nam sie razem z graczami wkręciło:P Ono nie było zamierzone;D
Wrażenia super szkoda tylko, że jak już wiedziałem, że statek tonie to nie udało mi się go wysadzić :D

Wg za późno zacząłem korzystać z czapeczki niewidki ale i tak na parę śmiesznych stacji się załapałem :D

Urlem powiedz mi co ty o mnie miałaś w karcie co pani Chief?
Naprawdę chcesz wiedzieć? ]:->

Tei Wang - wiedziałaś, że to on za każdym razem płatał figle na okręcie. Zachowałaś to jednak dla siebie chcąc pokazać mu, ze figle mogą być szkodliwe.To Ty rzuciłaś w niego tortem i doprowadziłaś do tego, że wypadł za burtę (a także dzięki Tobie został uratowany). Nie przepadasz za nim, ale nie masz potrzeby zabijania go. W sumie jest ciapą.

:D

@Alf- być może istotnie tak było zwłaszcza to twoje zaangażowanie w szukanie zegarków

AAAALF! Czemu pomagałaś im szukać zegarki!? I tak oszukali, bo ukradli jeden zegarek, który był już wcześniej przeze mnie zniszczony i odłożony razem z resztą zniszczonych zegarków do jednego cylindra:P

Ale w sumie nie narzekam, przynajmniej się nie utopiłem:P (choć też uważam, że happy end był troszkę na siłę, ale w końcu ma być kolejna odsłona, trzeba dać komuś możliwość zagrać raz jeszcze tą samą postacią)

No a wracając do wrażeń i podziękowań. Więc po pierwsze: podobało mi się. Jak mogłoby być inaczej, skorozostałem liczem i do tego na niemal niezatapialnym statku, z dwoma magami na pokładzie, którzy byli gotowi pomóc powracającej Nieumarłej Rzeszy?:D A tak poważniej to jedyne co mi się nie podobało to fakt, że tym razem za dużo było na głowie MGów (ach, te golemy), przez co nigdy nie można było dorwać tego potrzebnego z nich. Poza tym ludzie świetnie poprzebierani, tworzyliśmy fajny klimat, a recykling popyrkonowy też okazał się trafionym pomysłem:) No i mnogość intryg, które się toczyły nawet mimo atmosfery "o mój boże, wszyscy umrzemy" :)

No i, jak zwykle, chciałem w szczególności podziękować:
Czedolowi - rewelacyjny stary troll kapitan, szkoda, żeśmy się nie zgadali co do topienia statku, to szło by łatwiej a tak bałem się, że zatkasz mi dziurę w ładowni:P
Ravagerowi i Hedere - miło, że nawet będąc złym-i-wstrętnym-nekromantą-którego-nikt-nie-lubi można liczyć na cudzą bezinteresowną pomoc i zaufanie;) szczególnie w przypadku knującego gnoma-technomanty i kobiety, która przede wszystkim chciała mnie zabić:P
Mysterio - za tytanikową atmosferę, czyli wołanie ludzi na imprezę i występ tancerki, mimo że zostało już kilkanaście minut życia
Dadze - za to, że nie trajkotała mi nad uchem PRAWIE w ogóle
Vonenowi - za to, że mogłem mu strzelić w pysk:P no i ogólnie fajną grę (choć że zacząłeś robić konkurencyjny rytuał masz minusa - masz szczęście, że mój się wcześniej zdążył skończyć:P)

No i przeprosić Olenę za naruszenie zasady no touch, ale udzielił mi się czedolowy stan wkwiatkowania na wszystko, szczególnie, że znowu znaleźliście przeklęte zegarki:P

Byłbym zapomniał - mam nadzieję, że będę mógł grać na kolejnym larpie tą samą postacią:D
nie pomagałam im szukać zegarków;) mobilizowałam ich do tego:P
A kiedy Vonen dostał po pysku? :D



No i, jak zwykle, chciałem w szczególności podziękować:
Czedolowi - rewelacyjny stary troll kapitan, szkoda, żeśmy się nie zgadali co do topienia statku, to szło by łatwiej a tak bałem się, że zatkasz mi dziurę w ładowni:P
Ravagerowi i Hedere - miło, że nawet będąc złym-i-wstrętnym-nekromantą-którego-nikt-nie-lubi można liczyć na cudzą bezinteresowną pomoc i zaufanie;) szczególnie w przypadku knującego gnoma-technomanty i kobiety, która przede wszystkim chciała mnie zabić:P

Byłbym zapomniał - mam nadzieję, że będę mógł grać na kolejnym larpie tą samą postacią:D


Po 1 nie knułem, tylko chciałem silnik znaleźć i naprawić (a szansa na zarobek pojawiła się na końcu), bo utonąć nie chciałem :P
Czedol by zginął, jednego zdania zabrakło, a dziurę osobiście rozkazał NIE łatać :D
Poza tym lubię lisze, ale nie graj więcej Bagu tym kolesiem - zostało mi już tylko jedno oko :D :D :D

edit: literówki
To ja też wtrącę trzy grosze. Chociaż pewnie zostane za to zlinczowany :)

Ogólnie LARP był fajny. Ale jakoś tak... Za dużo było wątków drobnych, przez co wuchta latania i tak naprawdę mimo że chciałem to raptem zamieniłem niewiele słów z niewielką ilością osób. (i właśnie dlatego uważam Morasko za znacznie lepsze miejsce)

Druga rzecz. Szacunek dla eMGiń za próbę opanowania tego całego chaosu. Niby było zorganizowanie, ale mimo to co 5 minut słyszało się "EMGA!!!"

Co do postaci... Nie wypowiem się bo nie mam jak. Nikt ze mną nie chciał gadać:( (poza pojedyńczymi zdaniami i postaciami). Po raz kolejny wątki się nie zazębiały zbytnio i nie było sensu gadać z ludźmi innymi niż tymi o których posiadało się wzmiankę w karcie. Jako, że pokazu nie było bo wszyscy się rozbiegli więc w zasadzie cały filar mojej postaci został podmyty. I jeszcze parę innych drobnych niuansów. o których nie warto pisać bo... Bo po prostu nie :)

Ogólna ocena in Plus. Ale na pierwszej odsłonie się bawiłem lepiej. Więc gorące podziękowania za naprawdę fajnego LARP'a aczkolwiek dziewczyny, moja rada to albo Morasko, albo mniej ludzi, albo dodajcie jednego eMGa. Bo mimo faktu że naprawdę starałyście się być momentami w 3 miejscach na raz. To nie jesteście fizycznie wstanie objąć prawie 30 osób.

Tyle moich krótkich wypocin. Mam nadzieję że lincz nie będzie zbyt bolesny.
Było... fajnie.

Mam wrażenie, że miałem łatwiej. Miałem JEDEN wątek, nie musiałem latać za wszystkim dookoła, czego na larpach nie lubię. W związku z czym miałem parę chwil, pomiędzy wykonywaniem swych obowiązków, pogadać z kimś, ale krótko, i nie głęboko.
Starałem się Eddiemu nadać jakiś charakter i klimat powolutku pędzącego w stronę szaleństwa starego skurczybyka i mam nadzieję, że niektórzy gracze zauważyli. Poza tym, moja rola była z zamierzenia cichutka, bo przy takim nawale bohaterów musiał być ktoś, kto nie próbował zwracać na siebie za dużo uwagi...
A co ja robiłem na larpie? Sabotowałem. Calcika zacząłem szukać dopiero pod koniec - tak bardziej aktywnie (przepraszam Gnoma za ryk w jego stronę. Nie graliśmy razem dotąd i nie wiem, czy nie przeholowałem... Ale ja tak mam. Szał trzeba okazać.)
Sabotowałem w sposób, niestety, kiepsko zauważalny w ogólnym chaosie - podpieprzyłem jedyny Krystalograf, przeszukałem wszystkie pokoje, tu jakąś skrzynkę rozwaliłem, nie zabierając nic, tu coś zmanipulowałem. I bawiłbym się przy tym świetnie, ale...

Ale chaos, o którym wspominają inni, miał sporo minusów. Że eMGa nie można było złapac, to mniejsza. Zdarza się, eMG nie Duch Święty, wszędzie być nie może. Ale oczekiwałem, że małe sabotażyki będą widoczne i nie będą do niczeg pasować, w związku z czym ktoś to zauważy, zacznie podejrzewać i będzie okazja do linczu, wywalenia kapitana za burtę, albo przynajmniej zdrowego flavoru.
Niestety - było tak wiele zdarzeń, że jedna rozwalona skrzynka, jedna kradzież, jedno myszkowanie w czyims pokoju w tę, czy we w tę nic nie zmieniało. Ja wlazłem na oczach połowy okrętu do pokoju książęcego i pozostałych mieszkalnych, pomyszkowałem - i nikt nie zwrócił uwagi... Bo wszyscy latali wszędzie.

Poza tym - pokoje fajna rzecz, ale dodatkowo utrudniały znalezienie eMGa, czy kogokolwiek. Jak się nie miało szczęścia, to jedna osoba znikała na godzinę, bo się z nią rozmijało między korytarzami i pokojem. Jakby nie było chaosu, to by to umożliwiało sprawy, wątki, flavor, ale kończyło się na tym, że przy puszczających nerwach ludzie latali od drzwi do drzwi, warcząc "ja tu nie wchodzę, ja sprawdzam, gdzie do kury oskubanej jest XXX?!" Na larpie jednak trzeba umożliwić przypadkowe spotkania z graczami - bo nie każda postać ma napisane, że może/musi, aktywnie szukać wszystkich postaci, bo wścibska. Niektórzy są skazani na bycie nieco odludnymi i spotykać innych "niechcący".

Z plusów - postaci były fajne, animusz z nich kapał praktycznie i fajnie się z nimi rozmawiało. eMGinie dawały radę nawet grając te cholerne Golemy. Nie zauważyłem offtopów, ludziska grali swoich nadętych, okrutnych, zimnych, pełnych pasji, dziwacznych, podejrzanych, fantazyjnych i czysto stan wkwiatkowania****cych, tak, że postaci ożyły.

Zakończenie było liniowe, fakt - praktycznie nie dało się ani rytu powstrzymać, ani transformacji lisza - Bo, jak tłumaczyły eMGinie, jedyne, co można było zrobić, to wrócić w czasie - a to nie zatrzymywało katastrofy i śmierci w starej linii czasowej, w efekcie czego Bag był na starcie upewnionym Liszem.

Ale larp był fajny. Ilość powiązań postaci, kontaktów (mentalnych, platonicznych, fizycznych i innych) powalała i dawała graczom, którzy nie chcieli napieprzać głównej fabuły możliwość gry na niesamowitym poziomie. Przygotowanie było solidne, pomysłów było co niemiara, dla każdego było cos fajnego, w czym mógł uczestniczyć i się nie nudzić. nawet taka stara zrzęda, jak ja, znalazła dla siebie zabawę:>

Pozdro/podziękowania/przeprosiny:

Urlem: "Bardziej humanitarna jest ta druga opcja" - to było to:D Współpraca z zimną i wredną Chief była świetna.
Bagu: Nie manczuj, stary:D Jak Ci eMGinie mówią, że NIE MASZ okrętu, to go nie masz. Powtarzasz to raz za razem. Masz półboską moc i przestań wreszcie hapać więcej, niż możesz:P Jak ci gracze mówią, że byś się NIE DOGADAŁ, to byś się nie dogadał. Ja byłęm obłąkany i chciałem zatopić, ale honor, do cholery, miałem. A poza tym - fajnie się dawało polecenia i gadało z lekarzem, który śmierdział zdradą, zuem, niedobrem i szatanem od startu. Po prostu wystarczyło Cię puszczać luzem i sam świetnie wiedziałeś, jak siać zamęt.
Misti: Nie wiem, jak Ty, ale ja się bawiłem przednio, z pełnym opanowaniem i spokojem, niczym nekromanta w kościele rozmawiałem z Tobą, kiedy leżałaś wykrwawiając się. poza tym potrafiłaś być bardziej irytująca, niż Cissi (z którą zdania nawet nei zamieniłem), co jakiś czas mnie zaczepiając - nic nie przebiło dla mnie sytuacji, gdy akurat wracałem po podwędzeniu jedynego krystalografu, włamaniu do dwóch pokojów, zabronieniu łątania dziury, a Ty podeszłaś i zaczęłaś pytać, czy się rozbijemy. Fakt, że nei zacząłem wtedy rechotać poprawia mi nastrój do teraz...
Ravagerowi - o ile to Tyś gnomem. Przepraszam za ryki i wrzaski (hej, przynajmniej nie złamałem na Tobie No-touch, z czego słynę...-_-), ale świetnie mi sie grało, a Twój dziwny i szemrany Gnom był prawie tak żydowski, że łezka mi się w oku kręciła. Cymes:>
Mysterio: za bycie tak upierdliwym i napuszonym ćwokiem, jakiego świat nie widział. Ja bym nie podołał, sam bym zrobił se puku, będąc takim farfoclem...
eMGiniom: Za kawał metalurgicznej, parowej, okultystycznej, personalnej, charakterologicznej i awanturniczej roboty. Było fajowo.
A ja muszę powiedzieć jedną rzecz - pierwszy raz nie miałam przedlarpowego wkurwa. Miałam ZEN. Było mi wszystko jedno jak się będziecie bawić, miałam wyjebane na tego LARPa. Byłam absolutnie pewna, że wyjdzie nudny, knujny pokątnie i chujowy. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania (chciałam go nawet odwołać w piątek). Była akcja, daliście tak niesamowicie radę, że jak zobaczyłam jak to wszystko się napędza to... zamilkłam, pozwoliliście mi jako gracze tak wspaniali zapomnieć o tym co mnie trapiło. Cieszę się, że co chwile ktoś mnie wołał, bo dzięki temu nie wracałam myślami do prywatnych, bolesnych spraw. Dzięki wielkie, że wszyscy byliście, nikt nie podłożył świni na samym larpie, graliście naprawdę ponad poziomem, znów były świetne debiuty, rewelacyjne stroje.

Prawda jest taka, że zabrałyśmy się za robienie go za późno, a w międzyczasie wystąpiło kilka nieprzewidzianych przeszkód. Cieszę się, że w ogóle się udał.

Dziękuję pięknie wszystkim graczom, ciężko byłoby bez Was:) :*
Nie przesadzaj wyszło dobrze, a nawet lepiej...


Ravagerowi - o ile to Tyś gnomem. Przepraszam za ryki i wrzaski (hej, przynajmniej nie złamałem na Tobie No-touch, z czego słynę...-_-), ale świetnie mi sie grało, a Twój dziwny i szemrany Gnom był prawie tak żydowski, że łezka mi się w oku kręciła. Cymes:>


No problemo Amigo, to właśnie było to co pozwoliło mi poczuć się bardziej w świecie niż komukolwiek innemu ;)
W końcu byłem dobrym żydem nie ?? :D
To jak nakrzyczałeś na biednego golema było niezłe :D Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje i się trochę przestraszyłem w pierwszej chwili, że tu zaraz będzie ostre bicie (rękoczyny), w szczególności jak Che wszedł na stół, a Ravager prawie uklęknął po drugiej stronie Dwoma słowami: dobra akcja
Ja bawiłem się świetnie :) Nie wiem, który larpy był lepszy, ten, czy poprzedni, nie mnie oceniać, niech oceniają ci, którzy wkręcali się w wątki. Ja niby w jakieś się wkręcić mogłem, ale było mi szkoda na to czasu :P Całe to bieganie, afery, ach, po co? się pytam się? :D
I wypraszam sobie takie teksty, że to ja się puszczam, co to, to nie :P
Świetnie się bawiłem, mimo nieobecności Reda (śmierć Cheshire'a na początku! Ach... któż śmiał zabić mego arcywroga!) :D Choć myślę, że nasze pojedynki mogłyby trochę rozruszać towarzystwo :D
O tym, że wątki straszliwie wchłonęły ludzi świadczyło choćby to, że na występie Sahary Al Burak (czy jakkolwiek postać Misti się zwała) było straszliwie mało ludzi. Wszyscy biegali, czegoś chcieli, szukali, krzyczeli, przeszkadzali :P i w ogóle, było zabawnie.
Dzięki eMGiniom za larpa :) dzięki współgraczkom :D (ostatecznie współgraczom też mogę podziękować, co mi tam :P) Kurcze, nie będę się tak rozpisywał, bo to niezdrowo dla oczu tyle na komputerze czytać, a ja dbam o wasze zdrowie, jakem dobry samarytanin, khe khe khe...

[...]w szczególności jak Che wszedł na stół, a Ravager prawie uklęknął po drugiej stronie

Ale jak coś klękałem, dla efektu, że jestem mały xD

Zvir - brakowało pojedynku coby sobie mogli wszyscy popatrzeć :(
o Che odwalił swoje dwa standardowe numery;) Wchodzenie na stół też było:P
@Naridena: A krzyczał koło mnie/na mnie i przeszkadzał mi przy rytuale, to mu strzeliłem w twarz, żeby się zamknął:P

@Che: po pierwsze napisałem że "na statku" a nie "mając statek" a po drugie przemianę w licza mogliście zatrzymać - biegałem po pokładzie przez pół godziny robiąc ten śmieszny rytuał a za mną Lathea mówiąc wszystkim, że gromadzi się za mną wielki cień. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby mnie wtedy zabić, za to gnom nawet chciał pomóc:P

@Rav: każdy gnom knuje:P zawsze:P

@Alf: widzę, że określenie Zen na pewien specyficzny stan umysłu się przyjęło:P
da.
no... racja. Pod koniec nawet pogasiłam światła tam gdzie Bug poszedł:P.

wietnie się bawiłem, mimo nieobecności Reda (śmierć Cheshire'a na początku! Ach... któż śmiał zabić mego arcywroga!)

Podobno Cheshire był kochankiem St. James'a... ;P
Ło matko, pierwszy larp, słabe obcykanie w systemie wolsunga, zapomniałem o nekromantach :P
Nie chciałem pomóc, wolałem wiać xD A niestety dla wszystkich chciałem naprawić ten walony silnik :P Za coś mi tam płacą. Następnym razem znajdę potrzebną część i naprawię co trzeba...

Ale i tak był fun, dowiedzieć się, że gadałem pół larpa z liczem :D
Ku chwale II Rzeszy!

Hm, jak na mój pierwszy larp, dostałem idealną postać, chociaż, jakby na to nie patrzeć, nie miałem specjalnie dużo do roboty. Bynajmniej nie było to wadą, bo mogłem swobodnie podsłuchiwać różne rozmowy i samą moją obecnością nadawać flejworu xD Od pewnej rozmowy z Hedere odechciało mi się nawet ratować statek (jak najłatwiej pozbyć się bez podejrzeń dowodów i świadków? ^^) więc po prostu obserwowałem wydarzenia i już to wystarczyło, żeby wpaść w ten świat. Żałuję tylko, że nie powiódł się plan mojej wielkiej ucieczki szalupą zmontowaną w 10 minut z Ravem (chociaż przez pół larpa rzucałem na niego podejrzenia, dopytując się dookoła "Gdzie były golemy? I czemu nie znalazły ciał?"), na której umożliwienie wychachmęciłem wszystkie trzymane w rękawie atuty :P No, ale cóż, tworzenie przemysłu II Rzeszy powinno mi wystarczyć (choć, nie ukrywam, fajniej by mi się tworzyło z gnomem potęgę Ligi Wolnych Hrabstw :D)!
Generalnie poziom odgrywanie świetny, fabuła i zmieszanie wątków też (chociaż, nie ukrywam, były takie postaci, łącznie z moją, których te wszystkie salonowe gry i zabawy nic nie obchodziły), naprawdę fajnie mi się grało zimnym skurczybykiem i egoistą (chociaż tego nie było w karcie) :D Dziękuję wszystkim i czekam na AV :P
Jędrzej przecie Ty dobry byłeś, a szalupę zmontowaliśmy i zwialiśmy - nie pamiętasz??? :)
Niestety nie byłem za nic odpowiedzialny, żadne mordy itp. Po prostu szukałem silnika :D
Mi tam się wydałeś spoko krasnoludem (z drugiej strony Bagu był spoko doktorkiem :D). A trzeba było mnie wciągnąć w jakieś Ligi a nie się czaić, najlepsze jest to, że nikt mnie tam nie lubił a jako jeden z nielicznych ten pełen perwersji statek chciałem ratować :(
Cóż pech. Zwiać nie zwialiśmy, bo cofnięto czas, a LWH to takie wolsungowe USA :P Przyszły minister przemysłu II Nieumarłej Rzeszy nie jest dobry, tylko jest aaargh! XD
Urlem - :D To tylko paskudna plotka i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością :D
bo ja wiem...to by tyle tłumaczyło..np. dlaczego waszew pojedynki zawsze kończyły się rozejmem:P<patrz poprzednia edycja i tłumaczenie dlaczego postanowiliście przerwać pojedynek> :D
powiem tak: każdej damie gotów jestem udowodnić, że wdzięki męskie nie działają na mnie ani trochę, gotów jestem udowadniać to całą noc, a jeśli trzeba, to i cały dzień jeszcze potem ;>
Czas, żeby wypowiedziała (wypisała?) swoje zdanie księżna.

Larp bardzo mi się spodobał, a odgrywanie Ann było prawdziwym wyzwaniem- musiałam popracować nad szybkim i czytelnym pisaniem w rękawiczkach, łatwe to nie było. I jakkolwiek sama miałam dość proste cele (odzyskać głos, nie dopuścić do wojny z Morgowią) inni gracze sami wciągali mnie w rozmaite ciekawe interakcje.

A propos pozostałych graczy:
- Panie St. James, zwalniam pana. Jako moja ochrona zupełnie się pan nie sprawdził. Pani Velvet, wciąż jest pani zainteresowana pracą dla mnie?
- O' Connor, ty cholero jedna! Skoro już wplątałeś mnie w ten skandal, nie mogłeś mi przy okazji przywrócić głosu?

Pani Velvet, wciąż jest pani zainteresowana pracą dla mnie?
naturalnie, naturalnie :)

Panie St. James, zwalniam pana
Musiałaby mnie pani najpierw zatrudnić, Księżno.
Co moich wrażeń po LARPie.... to on się skończył? Właśnie skończyłem pisać listy w sprawach stanu. Wydarzenia na RMS Alfheimic należy bardzo dokładnie wyjaśnić i wszelkie niepotrzebne spekulacje uciszyć w zarodku. W końcu nie można pozwolić by imię Lady Beckett ucierpiało. Daje pracę i chleb dla naszych obywateli i zapewnia nam odpowiednie do naszego stanu warunki podróżowania. Inna sprawa, że wyraźnie ktoś próbuje przeszkodzić w jej interesach. A może to próby zamachu na Księżną. Myślę, że Pani Aberline powinna się gruntownie, ale bardzo dyskretnie przyjrzeć tej sprawie.
Tak Cissy kupię ci tego kucyka, naprawdę nie wiem skąd u ciebie takie nagłe zamiłowanie do jazdy konnej. Ze swoim nowym trenerem spędzasz tyle czasu, że prawie zapominam jaki masz piskliwy głos. Tylko pamiętaj Kochanie weź tę czerwoną pigułkę, te witaminy pozwalają ci być zdrową i tak piękną.:PP
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl