ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Witam,

dzięki raz jeszcze wszystkim za liczne przybycie. Żaden gracz nie zawalił, pojawiliście się wszyscy, raczej zdecydowanie punktualnie. Tym razem obsuwa była winą naszego zagapienia się. Wiemy, że były przestoje, chaos związany z brakiem opisów mocy na LARPie, wyniknęło sporo nieścisłości, a pojedynki były niedopracowane. Jednakże mamy nadzieję, że odczuliście klimat tego miejsca!

Graliście łącznie około 5 godzin. Mamy nadzieję, że przynajmniej połowę z tego czasu bawiliście się dobrze;)

Stworzyliście etykietę dla swoich dworów, prosimy by Opiekunowie spisali ją i wysłali na mail lathea@noctem.pl

Piszcie tutaj co Wam się podobało, a co nie. To LARP cykliczny, więc zakłada, że Wasze postaci powinny pojawiać się w dalszych częściach, a co za tym idzie, chcemy sprawić, by każdy znalazł tam coś dla siebie i nie rezygnował z gry tylko dlatego, że nie znalazł dla siebie wątku lub zaczepki w fabularnej otoczce świata. Ten system tworzymy razem, my i Wy. Jak zauważyliście mogliście wpływać w dowolny sposób na jego kreację.

Czekamy na uwagi i przede wszystkim na brakujące opisy ras i mocy! ;)


Było naprawdę fajnie i przyjemnie, ale paru dłużyzn moim zdaniem można było uniknąć - gdyby na przykład jednocześnie trwały "medytacje" do dwóch pojedynków; dekrety dwory mogły pisać równocześnie, i tylko je ogłosić w wybranej kolejności (oczywiście z możliwością zmian pod wpływem dekretów ogłoszonych wcześniej), bo doszło chyba do sytuacji, gdy trzy dwory nie miały przez dłuższy czas nic do roboty?

Chaos i nieścisłości można wybaczyć, w końcu to dopiero pierwsza odsłona, a przy takim nawale graczy pewnie po prostu MG nie mieli czasu przygotować absolutnie wszystkiego.

I też trzeba będzie poczekać parę odsłon, żeby wynikła masa drobnych wątków dla wszystkich, bo póki co mam wrażenie, że prawie wszyscy jesteśmy w podobnej sytuacji jako gracze.

Generalnie rzecz biorąc, podobało mi się, i jak to w cyklikach, czekam, co będzie dalej
Zanim zacznę, napiszę coś innego.
Nie wszyscy gracze mnie znają, więc poczuwam się w obowiązku:
Przepraszam wszystkich, których obraziłem, zwyzywałem, szturchałem, na których warczałem. Nie chciałbym, by ktokolwiek uznał, że jestem w jakiejkolwiek mierze osobą podobną do Ecwinga. Jeśli ktoś uznaje, że przesadziłem w jakimś momencie - proszę o PW, jesteśmy dorośli, obgadamy sprawę spokojnie, na offgame, a ja postaram się dostosować - nie mam zamiaru nikomu psuć zabawy tylko dlatego, że gram agresywnym, niczym buldog psychopatą o osobowości dziecka z patologicznej dzielnicy Śląska (przepraszamy ślązaków:>)

No, to mamy za sobą (gracze z większym stażem - brakowało Wam przeprosin moich po larpach, co? :D), to zajmijmy się tym, o czym jest ten top.

Było świetnie. Naprawdę, cholernie mi się podobało. Warto było sie wyrwać w momencie, w którym nie powinienem wysuwać nosa za próg domu, warto było szukać gwoździ i warto było się denerwować, że nie da rady zdobyć srebrnego lakieru do zębów.
"Larp powstawał w bólach" - powiedział któryś z eMGów. Nie wiem, jak to z ich strony wyglądało, ale z mojej - na pewno. Napsułem eMGom krwi swoją postacią, rasą, pomysłami, tonami tekstu (a to dopiero początek), a przede wszystkim ciągłymi pytaniami o mechanę - nadal nie rozumiem niektórych aspektów:>... byłem niesforny, niegrzeczny, upierdliwy, namolny i wkur... irytujący. Ale za to wiedziałem na początku odsłony neimal wszystko, co było mi potrzebne do zabawy.
W efekcie? Nie podejmowałem żadnych decyzji przez całego larpa (nie licząc jednego, czy dwóch praw), nie bawiłem się polityką, kiedy większość skupiała się nad stołem, hasałem z boku, gadając z przypadkowymi osobami (czyt. szukając zaczepki), lub z nikim w ogóle...
I bawiłem się świetnie. Czułem Ecwinga niesamowicie, tego tępego kołka nie rozumiejącego innych aspektów społecznych kontaktów, poza przemocą. Nie nudziłem się nawet siedząc w kącie na krześle.
Dlaczego?
Bo to był cholernie dobry larp.
Gracze dali radę - cała masa indywiduów, dziwadeł, charakterów, osobowości, stłoczona w jednym miejscu, pogubiona, zagubiona, zdziwiona, a jednocześnie starająca się trzymać fason.
Jasne - brakowało mi pytań od graczy ("skąd się biorą te bańki?", "dlaczego Ecwing, będąc Fey, wygląda, jakby wylazł z ludzkiego osiedla biedoty - skąd mu się wziął taki strój?" {serio, nie zauważyliście różnic w strojach między mną a innymi Feyami?}), ale z drugiej strony klauzula zdrowego rozsądku się w takim larpie szybko sypie. Seriously - tam były gadające krzesła. Każdy normalny gracz błyskawicznie przestaje się przejmować szczegółami w takim otoczeniu.
No i zauważyłem, że niektórzy wzięli sobie za bardzo do serca wymuszanie na innych posłuszeństwa z racji rangi, czy stanowiska. Zdaję sobie sprawę, że posiadacz funkcji ma prawo wymagać szacunku. Ale wymuszanie go co parę sekund psuje zabawę i jemu i ofierze wymuszania, zapewniam:>
Ale to tyle ze zrzędzenia o graczach - bo to, co spamiętam z tego larpa, to wice, bonmoty, krotochwile i szczerą, radosną, nieskrępowaną zabawę konwencją, obrażanie się, swary, zdziwienia, opinie...
Mam nadzieję, że dałem innym graczom swoją grą chociaż odrobinę takiej radochy, jaką oni mi dawali.

No, to teraz do clou.
Szypułko, Szypułko, Ty wiesz:>
eMGowie zrobili robotę niesamowitą. Przed larpem miałem masę wątpliwości. BYłem przekonany, że mimo mówienia, że pozwalają nam wszystko, to tłoczą nas w sztywne, niczym kręgosłup prawnika (sorry Kaym:P) ramy.
I te ramy tam są. Pewnie. Ale na larpie sie okazało, że to są szczątkowe, ledwie zauważalne w trakcie rozgrywki ramki naszkicowane ołówkiem i biada, zaprawdę temu, kto je przekroczy, bo sam mu stopy odgryzę. A poza tym - hulaj dusza, Arkadii... znaczy - piekła nie ma.
To widać po postaciach (zbieranina indywiduów niewiarygodna!).
To widać po pomysłach (Ecwing wykupuje wadę - Niechęć: Krzesła, a o "Jjjeszsze tym razem wyhrał smok..." nie wspomnę - nie sposób się nudzić. Nawet, jak siedzisz w kącie sali i nie jesteś obrotny na tyle, by sobie zgarnąć jakiś wątek do rozwiązywania, to przechodzący eMG coś Ci znajdzie.)
To widać po wątkach (To ile ich było? tworzenie Kluczy, przekazanie Kluczy, Dekrety, Etykieta, obranie Championa, pojedynki, utrzymanie niesfornych w ryzach, {dla niektórych - wkurzenie utrzymujących do nieprzytomności...} Ogólnie to, co mnie urzekło {nie boję się tego słowa} w wątkach na tym larpie, to nawet nie jakaś tam ich doniosłość, czy oryginalność - tylko to, że się łączyły, były sensowne. Nie były randomowymi eventami wymyślanymi przez eMGów "to teraz rzucimy im atak potwora, a w połowie przyjdzie BN i powie, że trzeba ratować świat, za to pod koniec...", tworzonymi jedynie po to, by gracze COŚ robili. Wszystkie wątki były połączone z całą osnową larpa, były sensowne, racjonalne, w swój neiracjonalny sposób, układały się w jakąś opowieść.)
To widać po założeniach (Żywopłot jest i będzie niebezpieczny - 'Here be dragons'; zamykane odrzwia, statusy dworów, antagonistyczne postawy, powody, dla których drzwi do Arkadii zostały otwarte, PPSG - Pier****na Panna Spleśniała Grzywka {Jezu, jak ja suczy nienawidzę}, wspomnienia w bańkach, stanowiska - szalone, ale na jakimś porąbanym poziomie zrozumiałe... A nade wszystko fakt, że założenia łączą się z wątkami, umacniając to, co pisałem o wątkach wyżej - to nie są metaplotowe eventy, zapychacze czasu larpa - tylko coś, co musi tam być i tworzy historię.)
To widać po podejściu do gracza - ok, więc "źli eMGowie pokroili mi postać, nie mam magicznej wyrzutni rakiet, ani nie mogę wejść w formę Tytan Władca Świata"... A poważniej - fakt, że jak patrzę na niektóre moce, przed którymi nie można się bronić i które mogą wyłączyć gracza na amen z gry - tak po prostu, automatycznie, za pstryknięciem palców i bez użytku punktów Vitae - to jestem przekonany, że ze mnie, mimo buńczucznej psotawy, straszny neptek jest... Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że eMGowie dopełnili starań, żeby gracze mieli postać taką, jaką chcieli. Jasne, pokroili mi kawałki z etapu tworzenia rasy, pozmieniali fragmenty, dogięli niektóre z rzeczy tak, by pasowały do świata... Ale, co najważniejsze, dogięli świat tak, by pasował do niektórych elementów postaci - tych, na których mi zależało - i jakoś zachowali większość taych najważniejszych rzecz w mojej postaci nietkniętych, żebym mógł się swoim popaprańcem cieszyć.
I widać po wielu szczegółach.

Podsumowując - bawiłem się sam, bawiłem się z innymi graczami, bawiłem się konwencją, bawiłem się na powaznie, bawiłem się wyrażaniem się - ale nade wszystko bawiłem się przednio.

Było warto wbić na tego larpa, mimo wszelkich problemów, w jakich teraz jestem. Nawet bez aftera, tylko na samego larpa. Było warto się kłócić i męczyć przy tworzeniu postaci. Było warto przestawić mózg z "spokojny i nieco cyniczny Czesław" na "agresywny i porąbany Ecwing".

Podobie mnie się.
Officially - Czedol Approved.

ps: będzie bez gratsów osobistych. Już dawno nie grałem w larpie, w którym wszystko grało, jak calość, nie musiałem wyciagać poszczególnych jednostek i scenek. Wszyscy byliście świetni.

Dobra. Ja idę polować
Ja krótko i treściwie, bo tło porównawcze mam słabe - mój drugi LARP z Noctem.

Byliście fantastyczni, MGowie odwalili kawał dobrej roboty, gracze powalili mnie na ziemię zaangażowaniem w postaci - kurcze, żebym do następnej odsłony miał czas i środki żeby się przygotować w połowie tak dobrze jak Wy !

Podobało mi się, że LARP był z założenia bardziej kooperacyjny niż konfrontacyjny, co ułatwiło życie nowym graczom takim jak ja.

I wiedziałem, że dobrze wybrałem z Dworem Powietrza - najmniejszym, ale chyba najlepiej skoordynowanym i zorganizowanym. Pomogło pewno, że nie mieliśmy takich wybuchowych osobowości jak w Dworze Ziemi czy Ognia :)

Podsumowując dziękuje wszystkim i wynoszę z LARPa życiową nauczkę: jak kupujesz kwiaty, to zawsze proś panią żeby je zapakowała w papier ;)


Świetnie mi się grało. Szczególnie że świat wydawał się bardzo elastyczny i właściwie tworzył się w trakcie larpa.

Na larpie prawie przez cały czas miałem pełne ręce roboty, mimo że graliśmy przeszło 5h i byłem fizycznie zmęczony miałem spory nie dosyt zwłaszcza że nie udało się zagrać ostatniej sceny z ordosem. Ale podejrzewam że nawet gdyby miał jeszcze pół godziny to znowu pojawiło by się coś nowego.

Może to trochę egoistyczne ale myślę że nikogo nie zaskoczy jak powiem że mój dwór podobał mi się najbardziej stanąć na czele takie grupy indywiduów to ogromy zaszczyt a przy okazji czysta przyjemność. Mimo że tak mało liczny bardzo silnie zaznaczył swoją obecność.

To by było na tyle teraz nic tylko brać się za szycie żeby chociaż troszeczkę zbliżyć się do waszego poziomu.


Podobało mi się, że LARP był z założenia bardziej kooperacyjny niż konfrontacyjny, co ułatwiło życie nowym graczom takim jak ja.


Całym sercem się pod tym podpisuję :D To było to na co czekałem - współpraca grup i rywalizacja grup (w tym przypadku Dworów). Po prostu super!!!
Trochę mnie rozwalanie balonów wkurzało, z drugiej strony sam sporo przebiłem nożem :D Ale to taka mikro uwaga.

Poza tym świetne wczucie, gracze sami tworzyli wątki i mimo, że to mój 2 larp z Wami to mam nadzieję, że dalej będzie coraz lepiej :)

Szkoda, że na 90% mnie nie będzie na drugiej odsłonie...
Było świetnie, w szczególności początek ze zawiązanymi oczyma. Kapitalna robota Mistrzyń i Mistrza Gry ze zorganizowaniem tego LARPA. Kostiumy i klimat były pierwsza klasa!
Przed Larpem uważałem, że nie lubię Changelinga. Teraz cofam te słowa.

Larp był bardzo dobry. Nie nudziłem się, ani przez chwilę, pomimo że trwał tak długo (trzeba było widzieć moją minę po zakończeniu, gdy dowiedziałem się, że jest tak późno "Myślałem, że Larp minęły najwyżej 3 godziny" ). Gdyby potrwał jeszcze dłużej na pewno bym nie protestował.
Pierwsza rzecz, która zwracała na siebie uwagę to byli gracze. Ich przebrania (tu zwłaszcza zwracał uwagę „umurzyniony” Ordos). Graliście też bardzo dobrze, choć kilka osób wydawała mi się trochę zagubiona w paru momentach.
Na początku byłem bardzo sceptyczny wobec mechaniki AV. W praktyce wyszła dobrze i na pewno wspiera ona baśniowość świata, ale też jest trochę niedopracowana. Choćby w kwestii tego, że niektórzy pozwalali lać się po mordzie tylko dlatego, że dostaną za to PV.
Fabuła ciekawa, wymuszająca współpracę, a nie bezmyślne lanie się po mordzie lub robienie randomowych misji.

Teraz wielkie gratulacje dla MGów za trud stworzenia tego świata i użeranie się z graczami przy tworzeniu postaci oraz za po prostu kawał naprawdę dobrej roboty.
A jeśli chodzi o graczy to muszę podziękować całemu Dworowi Ognia, który stanowi jeden wielki zbiór indywidualności, które albo stworzą dobry zespół albo się pozabija nawzajem. Każdy z was miał ciekawy pomysł na postać i umiał go reszcie. No i oczywiście za prawa rządzące naszym wspaniałym Dworem
A indywidualnie:
- Ordosowi, który jest prawdziwym królem, któremu lepiej podskakiwać i umiejącym zapanować nad tą całą zgrają indywidualistów;
- Bezimiennemu, który raczej siedział cicho przez sporą część Larpa, ale jak już coś powiedział to często były dobre teksty;
- Błaznowi (Katji), który potrafił być czasami bardzo denerwujący ;

I osobne i największe podziękowanie Agnieszce za pojedynek, który wyszedł, moim skromnym zdaniem, widowiskowo i baśniowo. Z resztą nieźle bawiłem się wymyślając wspólnie cały ten układ.

PS. Katja - u ciebie została moja farba (niebieska dokładnie, chyba ją komuś pożyczyłem, gdy się malowaliśmy u Ciebie w mieszkaniu)?
Dobra. Więc to był mój pierwszy LARP w życiu. Like, ever. Wybaczcie więc kilka słów prywaty na początek. Przed lerpem byłam zestresowana. Chodziłam zła i klęłam, kilka osób wie, z jakiego powodu. Ogólnie zastanawiałam się, po co wpakowałam się w takie przedsięwzięcie i niemalże modliłam się, żeby było dobrze, żebym dała radę i nie sfailowała na tak dużym projekcie, jakim jest AV. Myślę, że koniec końców mi się udało. Mam też nadzieję, że myślicie podobnie i wybaczycie głupiemu tygrysięciu wszelkie błędy i przewinienia ;)

Kiedy larp się zaczął, błyskawicznie i dość brutalnie wyrwano mnie (nas?) ze świata otaczającego. I było to dobre, chociaż wianek na oczach nie był najprzyjemniejszą rzeczą świata (tam było jakieś robactwo pewnie, w tej zwiędłej koniczynie).

Ubawiłam się przednio. Wciąż nie do końca rozumiem mechanikę (ale poczytam, popytam i przede wszystkim wyjdzie w praniu), ale w dobrej zabawie mi to nie przeszkodziło. Trudno się było nudzić, tylko pod koniec wynikł pewien zastój. Wyraźnie trzeba usprawnić pojedynki. Ogólnie rzecz biorąc, byłam zachwycona poziomem tego wszystkiego. Oh my. Wielkie dzięki eMGom i w ogóle wszystkim. Było cudownie.
(Hum. Jako osobnik, który uczestniczył w dwóch laniach po mordach rzeknę od siebie...
Rozumiem zamysł eMGów z wychodzeniem na czas testowania pojedynku - brak wpływów zewnętrznych, niezajmowanie miejsca innym graczom, wykluczenie freeze-time'u w jakimś fragmencie sali, żadnego stadka dopingujących przybiegających nagle "zaczęliśmy się bić 3 sekundy temu, a dookoła nas już całe stada ludzi deklarują, ze coś robią!" i tak dalej... Jasne, rozumiem.
Ale, powiem szczerze, że mnie to wybija z rytmu.
Dwa wyjątkowe razy, kiedy przez te 5 godzin poczułem, że mnie wrzuciło z powrotem do realnego świata był wtedy, gdy wyszedłem do sterylnego pomieszczenia, pustego, pozbawionego tych szemrających, ryczących, szepczących, gadających, brzęczących i ogólnie hałasujących graczy. Nagle ze mnie wszystko zeszło i zaczęła się gra strategiczna - ja jej szach, a ona gambit królewski. Ja jej biję konia (pun definitely intended!), a ona mi szach-mat!
Mechana jest w dużej mierze intuicyjna i płynna (tak mi się wydaje, może nie znam jej na tyle, by twierdzić inaczej), umożliwia naprawdę energiczną, pełną błyskawicznych akcji, zwrotów, brutalną, jak ktoś chce, finezyjną, jeśli ktoś woli walkę. Skorzystałbym z tego i nie wyrzucał pojedynkowiczy na zewnątrz - za to jasno wytłumaczył, czy jedna wygrana w licytacji w walce "z nożem przy gardle" oznacza zjechanie oponentowi jednego stanu zdrowia, co się dzieje dokładnie Unieruchomionemu, co można unieruchomionemu zrobić i w jakich okolicznościach, a nade wszystko, jak dla mnie najważniejsze - czy można w jednej licytacji zrobić "daję 5 PV, daję Ci w zęby" "daję siedem - unikam" "dodaję 2 i przebijam o 4 - chwytam Cię za gardło" "dodaję 4 i przebijam o 12 - odgryzam Ci tę rękę, którą do mnie wystawiłeś" - i tak dalej, aż komuś się uda wygrać i mówi, jak się skończyła. To byłby fajny patent, byłby naładowany, jak Wieża Tesli.
Oczywiscie to, zakładając, że jedna wygrana licytacja do zjechanie komuś jednego poziomu zdrowia - ale wyobraźcie sobie kogoś, kto zakłada komuś półNelsona, ten się wywija, daje kopniaka, przeciwnik uskakuje, rzuca kamykiem miedzy oczy oponentowi, ten się schyla i rzuca się z pazurami... Aż w końcu któryś trafi. Tylko jeen poziom zdrowia poszedł, a za obydwoma/dwojgiem/obydwiema solidna, długa, podziwiana z odległości walka... Fajnie?

Ale wracając do zagadnienia - jak się zapoznamy z mechaną, będzie szła szybko i sprawnie - myślę, ze nie trzeba będzie wychodzić... Przy czym jedynym argumentem przeciw "wychodzeniu do osobnych pokoi, żeby medytować" jest dla mnie to, że to wybija z klimatu, jak jasny ... Jak jasny... Jak coś bardzo, bardzo jasnego wpakowanego prosto w oko.
Szczerze mówiąc czułam się trochę zagubiona w tej konwencji, świecie i część czasu snułam się bez celu. Przyznam, że przez moment brakowało mi starych, dobrych celów wytyczanych w karcie postaci xD. Próbowałam wyczuć swoją postać, trochę mi chyba nie wyszło(w każdym bądź razie miało mało wspólnego z postacią, którą tworzyłam przed larpem ^^"), ale to da się nadrobić. Taką mam nadzieję.

Potraktowałam to spotkanie jako wprowadzenie - czas, poświęcony na poznanie graczy, możliwości i zasad świata - po prostu część jakiś informacji musiała "wyjść w praniu".
Owszem, były dłużyzny, które raczej nikomu się nie podobały, wchodziły wtedy na tapetę rozmowy prywatne lub baaaaaardzo luźno związane z larpem. Mam nadzieję, że na drugiej odsłonie, znając już teren czegoś takiego nie będzie ;)

Za drugim razem powinno być lepiej - w końcu spotykamy się u nas, w Dworze Powietrza xD
Muszę przyznać, że trochę bałam się wchodzić w ten temat:). Ale motywuje mnie do dalszej pracy nad AV. Dzięki! I dzięki wszystkim Noctemowiczom za rozmowy na afterze, szczególnie te RPGowe:).
Co się będę długo rozpisywał - było dobrze, będzie lepiej (a ostatecznie zapewne zajebiście)

Pozostaje tylko czekać na kolejna odsłonę i, no tak, uporać się z ogarnięciem tej sterty farmazonów zwanej etykietą :P
Macie i nie marudźcie bo mogło wogóle nie być ;P
Famfary!
Ok, późno, bo późno, ale jednak coś o LARPie napiszę .

Na początku chciałbym przeprosić wszystkich tych, których w jakiś sposób uraziło zachowanie Hassaira. Robienie sobie z was wrogów w grze wcale nie było moim zamiarem, ale rozumiem, że moje zachowanie można było różnie odebrać . Swoją drogą do dziś intryguje mnie, jakim cudem lud mógł wybrać moją postać na opiekuna dworu (w sumie już to naprawili, ale nie zmienia to faktu, że szaleniec piastował urząd Kanclerza ). No, ale kończę już ten bełkot i przechodzę do pochwał i uwag .

Wielkie podziękowania dla MGów za cały trud, jaki włożyli w przygotowanie LARPa - myślę, że najlepiej oddaje to, że większość z graczy nawet nie odczuła tych 5 godzin gry - osobiście myślałem, że minęły najwyżej 3 h. Podobało mi się, że nie byliśmy tylko pionkami na szachownicy innych, ale sami mogliśmy w jakiś sposób kreować otaczający nas świat - może w ograniczonym zakresie, ale jednak . Co do mechaniki, to choć jest ona prosta, to można by bardziej uszczegółowić, np. używanie mocy, które mają wpływ na innych graczy - wiem, że na początku powiedziane było, że należy wtedy wydawać punkty Vitae, potem licytacja itp., ale widziałem, że często pomijano tę część. Nie wiem, co o tym myślą MG, ale może to doprowadzić do tego, że niektóre moce mogą być zbyt silne w porównaniu do innych - szczególnie te wpływające na umysł czy zachowanie graczy. No, ale jakby nie patrzeć, była to pierwsza odsłona z tą mechaniką, więc nie stanowiło to jakiegoś większego problemu .

Osobne podziękowania dla graczy, za stworzenie naprawdę ciekawych kreacji postaci. Grało mi się z wami wspaniale, choć większość nie wiedzieć czemu traktowała mnie, jak jakiegoś szaleńca .

Ps: Ktoś wcześniej zarzucił mechanice, że prowadzi do kuriozalnych sytuacji podając przykład, gdy gracz za punkt vitae pozwala walić sobie w mordę. Jako, że to akurat byłem ja, to stanę w tym przypadku w obronie mechaniki . Pozwoliłem uderzyć się Ecwingowi, dlatego, że moja postać tego chciała i zrobiłbym to nawet gdyby Che nic by mi za to nie zaoferował. Ponieważ radość z odgrywania tej "chorej" postaci jest ważniejsza od jakiś tam PVałek .
Chester zabije cię draniu Nie ma mnie całego na żadnym zdjęciu

PS. Zdjęcia fajne. No i te podpisy są rewelacyjne.
PPS. Tym bardziej wkurza, że mnie nie ma
Fakt, stroje macie zacne. Mam swoich faworytów, są osoby, które nie olśniły (może jedynie fotki tego nie oddają - może trzeba było tam być by ocenić), ale i tak wyglądacie świetnie.

W tym larp'ie widać najlepiej jak drastycznie rozwinęła się w Noctem charakteryzacja i wzbogacenie postaci o strój. W dawnym Poznań Noctem o takich szaleństwach można było jedynie pomarzyć, tu już widać klasę samą w sobie...

PS: To co pisze chyba nie ma sensu, za dużo słońca...
PPS: Fakt, podpisy wymiatają.
Barven, są jeszcze filmiki:). Tam Ordosa aż tyle nie ma, bo kamera nie łapała na nim ostrości!;)
Bo kamery są rasistowskie i nie łapią ostrości na czarnych :D
powiem tyle, że dwie rzeczy mnie zmiażdżyły, mianowicie Ordos czarno połyskujący, i pierwsze zdjęcie Wróbla, które jest naprawdę mega (a Wróbel wygląda na nim jak grafika :D)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl