ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Hej,
No to czas na uwagi i sugestie dla MGów, wspominki scen. Piszcie, żebyśmy wnioskując z waszych komentarzy mogły zrobić ciekawą odsłonę finałową.
Co się podobało, co nie, czego chcecie więcej?
Mi przypadła do gustu forma LARPa. Ktoś pod koniec stwierdził, że był chaos - czy ja wiem. Moim zdaniem Lath doskonale sobie radziła w pojedynkę (zapewne pozostałe dziewczyny również).
Tego typu zabiegi - podział na kilka grup, przejazd z jednego miejsca w drugie - wymagają o graczy nieco więcej zaangażowania, ale pozwalają poczuć, że faktycznie przez te kilka godzin jesteśmy częścią WoDowego świata. Nie uważam, że poprzednie odsłony nie dawały mi tego - po prostu ta sprawiła, że jakoś inaczej zacząłem do nich podchodzić.
True, true, taka innowacyjna forma odsłony AM była bardzo ciekawa. Miało się namacalne wrażenie, że jesteśmy częścią czegoś większego, że nasze "otoczenie" żyje, reaguje i wpływa na nasze działania. Poczucie, że akcja dzieje się także gdzieś indziej było jak dla mnie świetne. Tu zabijamy starego Tzimisce, tam uwalnia się Setyta, bardzo fajnie, że elementy były ze sobą połączone.
Czy był chaos, nie wiem, ja go nie odczułem.
Co do minusów, to wg mnie przy ostatniej rozmowie w Arahji było stanowczo za dużo bezsensownych komentarzy, które zupełnie niepotrzebnie całą sprawę przedłużały.
Tak czy owak, z odsłony wyszedłem bardzo zadowolony. Było po prostu si.
Ja dodam od siebie, że z perspektywy mojej postaci najbardziej wgniotły mnie w ziemię sceny finałowe. To co się na nich wydarzyło przebiło wszystko co ugrałem na całej dramie.
Skupię się na pozytywach i negatywach.
-Chaos był, niestety. Po części - ze względu na wielomiejscowe - jak wszystkie ekipy zaczęły sie garnąć do jednego miejsca, zaczęło być ciasno, tłoczno... Niby problem czysto geograficzny, nic ponad. Po części - problem logistyczny, bo w pewnym momencie mieliśmy ilościowo u Saligii dwie grupy co najmniej, ale tylko Latheję, jeśli szło o eMGinie. Ale głównie dlatego - że było zbyt wiele wątków. Dziewczyny się pomału gubiły. (przykład 1 - dowiedziałem się dopiero w niedzielę, że Luke Grathel został strażnikiem miecza-klucza. Tego samego, którego ja deklarowałem, że noszę do końca sceny w Operze przy sobie - odłożyłem różyczkę go symbolizującą, żeby się nie rozpadł. Mówiłem o tym, ale kiedy później zająłem się trutką, in game mając w ręce ten klucz-miecz - obdarzony nim został Grathel. Przykłąd drugi - o tym, że krew Grathela dodała mi człowiekostwa dowiedziałem sie na afterze. Sądzę, że gdybym wiedział zaraz po, parę rzeczy rozegrałbym inaczej). Był to jednak ten problem, ze wątków było tyle, na takim poziomie, w takiej ilości, że łohohoho. Nie dziwota, że wszystkiego dzołchy pamiętać nie mogły.
-Nie zawsze wszystko dopracowane - niektórzy nie wiedzeli, dlaczego są w takim miejscu, a nie w innym. Zostało mi post factum wytłumaczone, dlaczego byłem u Saligii i przyjmuję do wiadomości, zgadzam się, że powinienem tam być i moja postać by tam poszła sama. Tylko można mi to było powiedzieć przed... A nie po. Nie zepsułbym eMGiniom humoru:> Z drugiej strony znowu - rozumiem, że skala przedsiewzięcia i ilosć wątków i tak urywała eMGiniom dupę, więc jeszcze zwracanie uwagi na wszelkie szczegóły było cholernie męczące.
-Ilość wątków, jako taka. Było ich takie stężenie, że trudno było się (mi, osobiście) skupić na odgrywaniu. To jednak moja wina, jeśli nie dałem rady. A uważam, że faktycznie drętwo wyszedłem, mogłem dać z siebie więcej, ilość bodźców zewnętrznych mnie nie usprawiedliwia. Niemniej - tempo było zamocne i utrudniające wiele rzeczy.
-Ostatnia scena, spotkanie w Arahji. Miałem nadzieję, że będziemy mieli czas się trochę posocjalizować, pochwalić się sznytami, odzyskanymi takimi rzeczami, albo utraconymi takimi, pogadać... A tu od razu Ci przebrzydli idealiści ze swoim Wolnym Miastem nas wzięli w obroty i skupiliśmy się na ustaleniach i faktach. Jakbym nie był w centrum zainteresowania, nie czułby czujnych ślepków części osób - nudziłbym się. Nawet toreadorek straszyć nie było jak. I Maryś mi wsiorbało po drodze...
+Ilość wątków. Pozamykało się sporo rzeczy i można było docenić kunszt całego cholernego plotu. Wszystkich tych rzeczy, które nas gryzły. Część była w połączona w sposób przewidywalny, część w kompletnie nieprzewidywalny, pozornie do siebie niepasujący. Nudzić się nie dało, z każdej strony coś się pojawiało, coś się działo.
+Wielomiejscowość - tak, zżymałem się na to. Nadal się zżymam. Nie było to zbyt dobrze przeprowadzone, wprowadzało chaos niesamowity, a będąc walącym ekskrementami brudasem ja się przez tłumy stłoczone niczym sardynki w korytarzu musiałem przemocą przedzierać (przepraszam zdeptanych). Dodatkowo - dla niepoznaniaków do był pewien problem. A raczej - mógł być. Bogu dzięki, ja siedziałem w jednym miejscu. Jakbym chciał latać z miejsca na miejsce, to bym zginął:> Z drugiej strony - jak wspomnieli powyżej - dawało to poczucie, ze jest się częścią żywego świata. Żadne deklaracje międzydramowe nie dawały takiego poczucia. Jakby logistykę załatwić lepiej, wszystkie x miejsc poukładać blisko siebie, tak, żeby można było z miejsca na miejsce trafić szybko, w zależności od posiadanych skrótów i handicapów - szybciej, niż inni, lub wolniej - dawałoby to zajebiście dużo możliwości ("Druhu mój wierny, pośpieszaj do punktu x, bo mnie tu mordują!" "Oczywiście, bieżam do Cię, towarzyszu... Co? A, nie kumpel dzwonił. Ale najpierw dokończymy drinki, on się dowiedzieć nie musi." "Ah, jakże żałuję, żem sie spóźnił i obronić mego serrrdecznego przyjaciela nie mogłem!"), poczucie bycia czymś więcej, całego żywego świata. No, ale wiem, że to sciense fiction, bo czasem załątwienie jednego lokum na larpa jest problemem, a załatwienie trzech w geograficznej bliskości - to pewnie makabra. Ale byłaby to rzecz przezajebista. A tak - była tylko fajna.
+Zakres tego, co się działo był tak ogromny, że nie chodziło już o ilość wątków. Chodziło o to, że eMGinie miały cały świat na plecach i chociaż się wiedziało wcześniej, że tak jest, dopiero teraz było to widoczne. Ilość roboty na dziewczynach była neisamowita, widać było starania i dopinanie wszystko na ostatni rozporek. Szacun. Świat był wielki i szeroki. Aż się chciało w nim być. Poza tym - widać było, że eMGinie słuchają graczy. Przykład - żałuję, że wątek Maryś nie wyszedł, ale że sie pojawiła pewnie było wynikiem jedynie mojego narzekania, niczego wiecej:>
+Gracze, mimo natłoku informacji i wątków dawali radę. Aż mnie neiktórzy zawstydzali, że w przeciwieństwie do mnie nie wymiękali i nie wydawali mi sie drętwi - podczas gdy ja sam sobie się taki wydawałem. Niemal każdy dookoła mnie wiedział, co ma robić. Wiedział, jakie były jego cele. A jak nie wiedział i tak się kręcił.
+No i - bawiłem się świetnie. Było warto tyle czasu grać, żeby się podowiadywać tego i owego. Z ciekawością i szeroko otwartymi ślepiami oczekuję na ostatnią odsłonę, zastanawiając się, kto najbardziej kogo zaskoczy - gracze graczy, czy eMGinie graczy, czy gracze eMGinie. A także - czy wreszcie, na ostatniej odsłonie będzie można pić alkohol:D
Dziękuję wszystkim serdecznie i każdemu z osobna równie serdecznie.
Dziękuję w przypadkowej kolejności i wyrywkowo (wielu z Was nie mogłem przydybać na dłuzej:
Mojej Maryś "Nie wierzę. Powiedz coś, co tylko my wiemy...";
Julii Gianni "Przecież ja Cię już, kwiatek, zabiłem!";
Janowi Hermanowi Czarnemu "Pilnuj Ravnosa!";
Fleszowi "To te dwadzieścia siedem włóczni nie miało żadnego znaczenia? kwiatek, a ja to zapisywałem!"
Lukowi Grathelowi "Wypij moją krew. Ja już nie chcę żyć"
Natowi "E, w końcu i tak by z tym sercem na to samo wyszło, więc właściwie..."
Yanie Serelytev "A poza tym - niemal mnie zabiłeś!"
Maksiowi "Ja wiem, ze to nudne, ale ja chcę to zobaczyć. Jeszcze raz pasja..."
APeTowi "To ja zmieniam zdanie!"
Toy "To ja też!"
Rafałowi Wrońskiemu "Tak myślałem, że jak leży taka brzydata, mamrocze Twoje imię, to że to Twoja znajoma. To przyniosłem..."
Salowi "My tylko we dwóch już robimy tłum, staruszku..."
I wszystkim innym. Po ostatniej odsłonie ja przywdziewam żałobę. To się nie powinno kończyć.
Tytułem wstępu: jestem zła, że dopiero teraz trafiłam do Poznania. Nie miałam takiej frajdy, jak starzy gracze, z rozwiązania części wątków, bo nie uczestniczyłam we wcześniejszym narastaniu emocji z nimi związanych. Było świetnie. Widziałam świetnie wykreowane postacie, które w tej chwili są już efektem wielu przemian i doświadczeń, a chciałabym widzieć również ich ewolucję.
Jeśli chodzi o formę mobilną i rozbitą po mieście: było świetnie! Pełne napięcia oczekiwanie na smsy, podniesione głosy w słuchawkach telefonów, autobusy pełne niczego nieświadomych ludzi, którzy myśleli, że to tylko bal przebierańców. Zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego, że w jednej chwili mogli stać się pożywieniem ; ) Nie grałam w nic związanego z WoDem nigdy oprócz kilku dni sieciowej przeglądarkówki w konwencji Vallheru, więc być może nie powinnam się wypowiadać, ale czułam się jak część większego ukrytego świata opartego na ciągłych wojnach i tajemnicach.
Co do tłoku i bałaganu, to go nie zauważyłam - byłam wprawdzie głównie w swoim mieszkaniu (moja skromna chatynka nie miała nigdy okazji przechowywać 15 osób!), a co za tym idzie na początku było grzeczne i spokojnie przebiegające (z małymi wyjątkami) spotkanko w większym gronie, a później grupa się rozdzieliła na tych, co chcieli spuścić łomot Tiramisu i na tych, co chcieli zrobić bubę Inkwizycji, więc została nas tylko garstka.
Dzięki wszystkim za świetną zabawę i mam nadzieję, że do zobaczenia na innej dramie ; )
Janowi Hermanowi Czarnemu "Pilnuj Ravnosa!"
Eeeee?
Jak traktowałem na Waszych oczach pikawę Horsa, to Czarny był pierwszą osobą, któą prosiłem, by nie pozwoliła nikomu do mnie podejść, póki nie skończę:>
A Ty nie spamuj, Nat', tylko opinie pisz!
Czarny przechodzi zatem na pierwszą pozycję osób do zlikwidowania A był na drugiej. :P
Napisałem jako pierwszy.
A to ja cię przepraszam. Miałeś pewnie Iluzję założoną:>
A kto Cię trzymał Nat? ;) nie pozwól bym stracił 1 miejsce na Twojej liście :P
Nie pochlebiaj sobie trójeczko :]
Nie pochlebiaj sobie trójeczko :]
:*
Ojej, ;)
ZDJĘCIA
mało ale jest
Ja dużo pisać nie będę...
Masz piwo za poczucie humoru ^^
Dwa - ode mnie też XD
Znalazłem w samochodzie czyjeś sunglassy ;)
Znalazłem w samochodzie czyjeś sunglassy ;)
To pewnie moje, właśnie się miałem się pytać, czy ktoś je znalazł . Kiedyś się po nie zgłoszę, albo przy okazji wspólnego LARPa odbiorę .
Ps: Jest jakiś osobny temat o dyskusji na temat tej Rady, doradców i wolnych domen wampirzych, bo nie wiem gdzie się wypowiadać (coś czuję, że może nie mam dostępu do jakiegoś działu )?
Spokojnie, Xarin, księżniczki nasze trzy, eMGinie mają dwa miechy, żeby się pozbierać i jeszcze pewnie nie wyszły z katatonii po ostatniej odsłonie. Dajże im parę dni:> Nawet PD nie rozdały.
No, chyba, że mnie też nie przydzielono do grupy, psia kość:>
Nie, no jasne, mnie się z wypowiedzią nie śpieszy, bo i tak najwcześniej będę mógł to zrobić 12 października, podobnie wtedy dopiero napiszę raport i jakieś "dłuższe wrażenia z odsłony" (eh... głupi egzamin poprawkowy na nic mi nie pozwala ). A chodziło mi o tę grupę, gdzie można przeczytać prasówki, bo kurde nie mogę jej znaleźć ).
Xarin juz pamiętam Twoje okulary - sądziłem, że są Lath.
Ja swoje mam... a moze to takie zielone lenonkowate lekko?
Rozmowy na forum Arahji można. do końca tygodnia (niedziela) raporty prosimy.
Chciałam tylko powiedzieć, że zapomniałyśmy Wam powiedzieć, ale pedeków po ostatniej odsłonie nie będzie:P
To twoja wina Czedol ! ;)
Jak to? :P
Bo był niemiły:P A oberwą wszyscy:D
<notuje coś na swojej liście> Aaron jest trzeci na top liście. :P Wiem, że to okrutne, ale jeśli mam zaprowadzić prawo i porządek w tym mieście, to nie mogę wam pobłażać :]
Hmm troche mało wrażen troche za dużo spamu... załóżcie temat TOP 666 ^^.
Też to zauważyłam.
Pierwszy raz robiłyśmy tego rodzaju LARP. Mam już parę pomysłów jak to ulepszyć. Pytanie - czy jest sens? Czy tego rodzaju rozgrywki wam się podobają? Czy macie swoje pomysły na to co jeszcze ciekawego można by zrobić?
Może chociaż chcecie komuś podziękować,pozdrowić, wspomnieć scenę:D?
Po ostatniej odsłonie, to rozumiem.
Ale po tej, która była - będą, nie?
Wiecie, muszę jeszcze dopakować tą piąta kropkę Daimonion, żeby wszystkich zownić.
Nat - ja?
Mscij się na mnie za moją niemiłość, nie na Aaronie. On kocha wszystkich. I w ogóle.
:P
Mnie rozbawiła scena z Paszkiem :P
P - To ja używam dominacji - puść ten miecz.
N- Taaa? A które masz pokolenie?
P - Nooo... <tu padło pokolenie Paszka>
N - Heh, bo ja mam... <tu padło moje>
P - No dobra. Zapomnij. Nie było tego.
Ach, Ci bezeczeleni Ravnosi;-)
Dementuję - w mojej pamięci scena zapisała się w następujący - zbliżony, acz trochę inny od przedstawionego sposób:
P - Puść ten miecz - dominacja.
N- Taaa? A które masz pokolenie?
P - Nooo... <tu padło pokolenie Paszka>
N - Heh, bo ja mam... <tu padło moje>
P - No dobra. Ale próbowałem.
Jako naoczny i nauszny świadek tej scenki potwierdzam wersje Paszka.
Sorki Nat, taka prawda ;]
Cytując Chestera: "MUAHAHAHAHAHAHAHAHA! ... ups.. sorry!"
Właśnie doszedłem do wniosku, że przedstawiona przez Ravnosa wersja była bez sensu. Skoro z powodu różnicy pokoleń nie zadziałała pierwsza kropka Dominacji ("Puść ten miecz"), to jak mogła zadziałać trzecia kropka ("Zapomnij.")?
Ech, ci Ravnosi, zero logiki, zero myślenia analitycznego. Same intrygi, wmawiania, manipulacje. Gorzej niż Lasombra...
Ale z drugiej strony, który/a Lasombra został(a) kiedykolwiek maskotką camy ? :D
Bezjim'...
Jezu. Załatwiłeś mi zły trip.
Więc... na początku chciałem Ci odpisać "Ale... alealeale... ja myślałem, że to ja jestem maskotką Camy!".
A potem...
Uświadomiłem sobie, że chcę stworzyć na ostatnią odsłonę serię maskotek-podobizn postaci:D
Wyobrażacie sobie?
Wujek-SamoZło Plushie.
Wujek-DobraRada Plushie.
I tak dalej...
Jezu. Kto umie robić maskotki? Dareeek...?
Ale z drugiej strony, który/a Lasombra został(a) kiedykolwiek maskotką camy ? :D
Goliat?
Uświadomiłem sobie, że chcę stworzyć na ostatnią odsłonę serię maskotek-podobizn postaci:D
Co ? Ma być jakaś ostatnia odsłona ? Kiedy ?
Paszku - precyzując - Goliat był moim maskotkiem (aczkolwiek krótko i wcale nie tak namiętnie, jakbym tego chciała), APeTa (eh, te szturchańce-przepychańce) i Royera (słynna naziemna sesja zdjęciowa, ou jea!). Sumując - trójka Brujah Camy nie czyni.. chyba :>
Dobra, spam spamem, ale co z resztą opinii?
A'propos opinii i innych takich... Po dłuższej chwili namysłu doszedłem do właściwych wniosków i teraz mogę oficjalnie i głośno i z radością powiedzieć:
No, dzieci... Wójcio WeiBtod wreszcie WRÓCIŁ!
(Tak, to dokończenie opinii mej. Dokładnie - to ostatni plus, jaki wymieniam:D)
(Dla spostrzegawczych - co Czedol miał na myśli pisząc "wójcio"? Odpowiedzi na pytanie wysyłać na mój prywatny numer smsami. Najlepsze zostaną nagrodzone... Y... Czymś.)
No to ja mam takie pytanie...
Kiedy będzie więcej zdjęć :} ?
(Lathea sięga po aparat z lewej strony, wyjmuje kartę, podłącza czytnik i zrzuca zdjęcia)
Zajrzyjcie na picase noctemową za dwa kwadranse.
Alkaaaazz:D?
edit - ... niestety zdjęć u mnie jest mizernie mało, tylko z finału. Trzeba było tak Alfowi głowy nie zawracać:).
Mam nadzieję, że te Alkazzowe pojawią się niedługo.
Jako naoczny i nauszny świadek tej scenki potwierdzam wersje Paszka.
Sorki Nat, taka prawda ;]
A co za różnica. :P Czepiacie się drobnostek :P