ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Jeszcze przed nami after, jeszcze kac i masaże zbolałych stóp. Usłyszymy jeszcze wiele sekretów, lecz nie wszystkie.

LARP Ars Mortis skończył się. Cyklicznego wampira w Poznaniu już nie ma (jeśli ktoś chce robić to niech mi da znać, zgłaszam się).

Jak ktoś z was wróci do domu - niech napisze już co nieco o wrażeniach, i z tej odsłony i z wszystkich.


dziękuję za poświęcenie, pomysły i doskonałą zabawę. doskonała robota dziewczyny.
I after też się zakończył. Jak znajdę dziś chwilę to wrzucę zdjęcia, które wytrwale robiła wam Krasnola.

A teraz... chciałabym podziękować wszystkim graczom, tym, z którymi dramę rozpoczynałam, tym którzy przewinęli się podczas jej trwania, oraz (a może i w szczególności) tym, którzy byli gdy ta się kończyła i stawili się na to zakończenie tak licznie.

Tak naprawdę to właśnie ten LARPy przez te całe trzy lata był trzonem mojego życia RPGowego i LARPowego. Wszelkie pomysły jakie mnie nawiedzały wpierw próbowałam w tego LARPa wkomponować. Niestety niektóre błędy popełnione na początku ciągnęły się za nami do końca, czasem trafiało się tak, że po drodze popełniałam jeszcze większe kwiatki. Chciałam was przeprosić za wszelkie niedociągnięcia, przesunięcia terminów odpowiedzi na deklaracje, długie oczekiwania na PDki, to, że wam coś nie wychodziło, to, że nie mogłam w tego LARPa wpakować jeszcze więcej czasu i idei.

Pocieszam się, że coś w tym LARPie musiało być, skoro postanowiliście poświęcić swój czas, którego wiem, że nie macie dużo, na deklaracje i samą grę. Tak naprawdę to dzięki wam ten projekt był możliwy, i dzięki wam trwał aż trzy lata!

Chcę jeszcze podziękować MGom, którzy ze mną tę dramę ciągneli, tworzyli, poprawiali, kreowali. Wspierali w momentach kiedy się nic nie chciało, motywowali, kopali w tyłek, w ostateczności wyręczali:). Was chcę przeprosić za te wszystkie chwile, kiedy nie byłam entuzjastycznie nastawiona do prowadzenia, marudziłam, miauczałam, narzekałam.
Bez was ten projekt tym bardziej by nie wyszedł:)!

To tyle póki co, trzeba wybyć na chwilę do Wrocka. Ale wrócę i jeszcze posmęcę i powspominam.
Krótko, ale treściwie: Dzięki, po prostu dzięki, za wspólną grę, za godziny spędzone na dramach, za knucie pomiędzy nimi, za wspólne interesy, spiski i intrygi, za Sabat, Camarillę i Wolne Miasto Poznań, za barwne postacie, o których można by rozmawiać godzinami i które będą wspominane jeszcze przez długi czas, za zniszczony pręgierz, za królową fey, za zabitych starszych, za przywołane demony, za wypite we wspólnym gronie piwa na afterach.

ALE przede wszystkim dziękuję Misiom, które umożliwiły mi uczestnictwo w tym przedsięwzięciu, które włożyły w tego LARPa ogromny wysiłek, poświęciły mu mnóstwo czasu i energii. Stokrotne dzięki za wszystko.


Na pewno nie będę żałować, że dołączyłem do gry w AM. Jeszcze dokładnie pamiętam, jak męczyłem Lath w czytelni, aby pozwoliła mi grać, mimo tak dużej ilości graczy (przepraszam Lath ).

Bawiłem się bardzo dobrze, szczególnie notorycznie krytykując większość decyzji arcybiskupa, za co jak się okazało dostałem własnego Nosferatu, który miał mnie szpiegować - a byłem tak lojalny i pomocny - co za niewdzięczność braci z Sabatu .

W sumie, to nie ma się co rozpisywać. Dziewczyny, wykonałyście naprawdę kawał dobrej roboty i chwała wam za to!!!
Ooooj....aż się łezka w oku kręci...:)
Dziękuję Wam wszystkim za wspólną zabawę. Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze ja ja jako gracz i jako mg PN i AM;)

Ech, w końcu trzeba by zmienić podpis na forum....
ja dopiero dochodze do siebie :P co za kac :D
Lath, spakuj zdjecia w zipie i najpierw wyślij mnie - trzeba z nimi porządek zrobić.

ja dopiero dochodze do siebie :P co za kac :D

Phantom ja o 4 rano byłem w domu a o 9 wstawałem i biegam do teraz ;] a kac w sumie nie było O_o
hm, ja wstałam o 9 i zjadłam śniadanie po czym poszłam dalej spać, jak się o 14 obudziłam to było już super ekstra;)Nie wiem o co wam z tym kacem chodzi pijaki jedne;P
Ja wiem...
ja wstałem o 0820, posprzątąłem kuchnie, co by dało sie przez nią przekopać. Zrobiłem śniadanie, drugie śniadanie, obiad i wyruszyłem do pracy i sporym bólem głowy.

Po każdej imprezie jest zestaw rzeczy znalezionych. Dzisiejsza lista jest naprawdę dziwna:

Glany Heavy Duty - ustalono, że Paszkowe i odebrane
biała bluzka - z pamięci Krasnoli
czarny kapelusz męski, na głowę mojej wielkości - potencjalnie Kaym jako właściel
korkociąg z logiem Vinationale.pl - Paszko, odebrane
siwa bluza z kapturem lemon friuit - nie ustalony właściciel
sztylet do rzucania - Falka dostaniesz go jak się przyznasz, co mi zwinęłaś z imprezy (Szeryf coś napomknął na ten temat :P )
Szalik czarny - Mandy, czeka na odbiór
kolczyk mały znaleziony, ale uszkodzony - Inque :((

czekam na zgłoszenia właścieieli.
to jest oszczerstwo, pomówienie oraz zniesławienie...
niczego nie zabrałam, nie schowałam, nie przemyciłam ani nie ukradłam...
więc w takim razie rozumie, że swój "sztylecik" mogę odzyskać od zaraz:D

a tak poza tym:D fajny afterek i teraz pytanie: komu i ile za winko,którym się raczyłam?
Mysterio, koszulę poproszę w środę na klubowe :)
Przede wszystkim - to była najlepsza drama, w jaką grałem.

Miała te cechy, które powinien posiadać cyklik, poza postaciami, zdarzeniami, konceptem, pomysłami i całą masą innych rzeczy. Mianowicie pozwalała kreować świat wokół siebie.

Akcja, reakcja, kontrakcja, subakcja, quasiakcja, retroakcja... One przez te dwa i pół roku może nie rządziły moim życiem... Ale miały swoje miejsca.

Tak samo, jak WeiBtod, z którym się zżyłem niesamowicie przez ten czas i już do niego tęsknię.

Nie spiszę tutaj wszystkich wrażeń po dramie, bo bym się nie zmieścił. Ewentualnie kiedyś przygotuję i spiszę całęgo posta, co Czedol sądzi i wkleję, albo będę w załącznikach rozsyłał. Forum by się niestety zablokowało. Acz - co sądzi WeiBtod...?

-To był zaszczyt knuć z Wami, oszukiwać, okłamywać, być oszukiwanym, być okłamywanym, kantować, unikać odpowiedzialności, szaleć i zdradzać. Z Wami wszystkimi - mówię do tych, którzy kiedykolwiek zawitali do Poznania.
-To była katorga bliska masochistycznemu spełnieniu służyć Wam, Wy trzy przeklęte Norny, wiecznie plączące mi losy, utrudniające Nie-życie, robiące mnie w chwasta przy każdej okazji i za każdym razem mi obiecujące, że "następnym razem pójdzie Ci lepiej..."
Hm. Nie. To była katorga będąca masochistycznym spełnieniem. I niesamowita, choć nieco zwyrodniała przyjemność...:>
-To było zaskoczenie... Że to miasto przyjęło mnie, ostatniego bydlaka, zaprosiło do swych ulic, między swe mury i do swych kanałowych trzewi. Przyjęło, jak swego. A potem nasze stosunki były tylko lepsze...

Cóż.
Pakty podpisane, wszyscy wiemy, co do nas należy. Żegnam się z Wami i życzę szczęścia każdemu, kto przekroczył granice Poznania. W jedną, lub w drugą stronę.

To na pół roku gasimy światło, co?
Raczej zapalamy..

ja wstałem o 0820, posprzątąłem kuchnie, co by dało sie przez nią przekopać. Zrobiłem śniadanie, drugie śniadanie, obiad i wyruszyłem do pracy i sporym bólem głowy.

Po każdej imprezie jest zestaw rzeczy znalezionych. Dzisiejsza lista jest naprawdę dziwna:

Glany Heavy Duty - ustalono, że Paszkowe i odebrane
biała bluzka - z pamięci Krasnoli
czarny kapelusz męski, na głowę mojej wielkości - potencjalnie Kaym jako właściel
korkociąg z logiem Vinationale.pl - Paszko, odebrane
siwa bluza z kapturem lemon friuit - nie ustalony właściciel
sztylet do rzucania - Falka dostaniesz go jak się przyznasz, co mi zwinęłaś z imprezy (Szeryf coś napomknął na ten temat :P )

czekam na zgłoszenia właścieieli.


A mój szalik? :(

PS. KAC MI PRZECHODZI, ALE ĆSIIIIIII :p
Mysterio, tak, kapelusz jest mój. Skontaktuję się z Tobą w kwestii jego odbioru.
Mam pytanie - czy nikt nie znalazł przypadkiem ozdobnej laski Ganelona? (sztylet w środku) ?
Zapytam na wydziale czy zostało coś.
Ganleon miał ją w galerii Alkazza, więc to chyba nie jest konieczne. Może tam została?
Nie została.

Kochani,

dziękuję wszystkim bardzo serdecznie za udział w tym projekcie. Ta Gra przynosiła mi wiele frustracji, wkurwienia i żali, sprawiła, że poznałam wielu fantastycznych ludzi, bawiłam się świetnie i miałam powody do radości.

Z mojego punktu widzenia? Były odsłony absolutnie powalające, były takie kompletnie skopane, byli gracze, którzy sprawiali, że nie mogłam przestać się uśmiechać, byli tacy, którzy swoją upierdliwością doprowadzali mnie do łez.

Ten trzyletni LARP zmienił moje życie, zabrał mi wiele cennego czasu i pochłonął mnóstwo wysiłku.

Dzisiaj cieszę się, że dzięki Poznań Noctem i Ars Mortis jesteśmy jedną wielką grupą, że mamy własną rozpoznawalną „markę” jaką jest Noctem. To fantastycznie, że ten LARP jest naszymi korzeniami, że na bazie takich odsłon zaczęły powstawać następne.

Chciałabym wyróżnić w dniu dzisiejszym wszystkich MG tego LARPa, ale tak naprawdę brawa należą się tutaj Lathei, która z uporem maniaka.. a zresztą, nieważne:) Ona wie.

Dziękuję ekipie z Wrocławia za tak liczny i pozytywny odbiór PN i AM, cieszę się, że ta drama zżyła nasze środowiska tak bardzo.

Dziękuję graczom, przyjaciołom, którzy sprawiali, że chciało się to robić.

Ale na dzisiaj już wystarczy, stary LARP odejdzie w niepamięć i pozwoli nowym, dorastającym na zaletach i błędach PN i AM się rozwinąć, czyż nie?

Życzę wszystkim graczom wielu udanych LARPów, by doświadczenia wyniesione z dramy wampirzej mogły kiedyś się przydać:)

Najgorszy MG pod słońcem

Hej ^^ kiedy będą jakieś zdjęcia, bo w pewnym momencie było tak dużo fleszy ^^ XD i w sumie powinno ich być sporo. Od strony moich znajomych dowiem się dziś kiedy wrzucą na serwer i będę mogła wam przekazać..

(Lath wyślę Ci potem linka żebyś mogła wrzucić na picasse noctemową ^^)
Ej no Flesz był tylko jeden:P
True, Flesz jeden, fleszy cała masa;P. Dajcie mi chwilę na pozbieranie się po tym maratonie. Póki co staram się w wolnej chwili sprawdzać pocztę. Tyle czasu mam.
kolczyk znaleziony - taki mały, ale uszkodzony, przyniosę na klubowe to zrozumiesz:(
Szalik znaleziony i czeka tez na odbiór

laski nie było, nie przyszłaś z nią
Nie ja miałam z nią przyjść jeno Ganelon.
Jeżeli ktoś nie chce nas krytykować (czy chwalić) publicznie, to zapraszam na wasze fora personalne, do działu raportów. Z chęcią przeczytamy ten ostatni raport, podsumowanie.

Wszelki feedback jest naprawdę mile widziany (może dostaniecie jakieś pedeki:D?), słowa konstruktywnej krytyki przydadzą się przy kreowaniu kolejnych LARPów Ars Mortis (o widzicie, pedeki mogą się jeszcze przydać:D), a także przy Alfa i moim nowym projekcie - Ars Vitae (chciałoby się coś na start do postaci, co nie?:)).
Mam wreszcie chwilkę, to może coś wyskrobię, jako ja.

(I znowu wyjdzie, że PDki chcę załapać:P Lath,nie mogłas choćby paru godzin z tym zaczekać? Znowu wyjdzie w ten sposób... Blah. A zresztą. Jestem Manczem, wszyscy o tym wiedzą i tyle. Kit Wam w tryby:P)

Po pierwsze... Pojawiłem się dwa i pół roku temu tutaj. Wtedy było nieco inaczej, wiele rzeczy się zmieniło w międzyczasie. Ludzie też.
Ludzie przede wszystkim.
Hm. Powinienem pisać o dramie... Ale bez wspomnienia o ludziach tworzących ją opis byłby niepełny.

Więc - gdyby nie Poznań Noctem i Ars Mortis, nie poznałbym wielu ludzi, których szanuję, lubię, lub z którymi spotkanie było w ten, czy inny sposób ważne.
Nie spotkałbym ludzi - w tym i Ciebie. Tak, Ciebie, czytająca to osobo:>
Za możliwość spotkania Cię, poznania Cię - dziękuję Ci z tego miejsca.

Zaczym... Na czym to ja? Ah.
Pojawiłem się dwa i pół roku temu tutaj... Pojawiłem, jako BN, bo nikt, łącznie ze mną nie sądził, że Wrocławianinowi będzie się chciało ok. raz na miesiąc przeprowadzać desant do Poznania. Jako BN, który miał cele napisane na odwal się, różnił się od 'stereotypowego' przedstawiciela swego klanu jedną cechą, a wszystko inne - zadrabiał moimi cechami. Nie grywam często czymś takim. I szybko się nudzę.
Nie było żadnych Wad i Zalet przy tworzeniu postaci, jak to mieli niektórzy gracze AM później... Fabuła mnie praktycznie nie dotyczyła. No bo po cholerę łączyć BNa na jedną odsłonę z Tymi Ważnymi postaciami, które na wszystkich graczy wpływają?

Ale ten BN, z czasem, z każdą kolejną odsłoną miał coś, czego zwykle moje postaci nie mają. Możliwość rozwoju, zmiany... Nabeirania kolorków. Rzekniecie - to specyfika dram.
Być może bonusem było to, że psotać była tak nieskomplikowana na początku...
Ale może to, że eMGowie/eMGinie pozwalali mi na kretyńskie rzeczy, które wypisywałem na swoim prywatnym.
Propozycje takiej, a takiej wady, takiego skrzywienia psychicznego, pomysły na to, co by tu jeszcze dorobić, co zmienić, wizje nieprzedstawionych w Mechanice umiejętności, opowiadania, które same się tworzyły...
Ze strony eMGów miałem wsparcie. Tak, sarkały na mnie (skupmy się na tych trzech ostatnich), narzekały, że mnie zrozumieć nie można, że pieprzę głupoty, że nie wiadomo, co wymyślam, że mnie pojebało, a nie raz któraś mi z właściwą sobie gracją, kulturą osobistą i elegancją powiedziała jasno, żebym sobie jakiejś dupy poszukał i zajął się czymś innym, niż spamowanie na forum:D
Ale miałem wsparcie. Jasne, wiele pomysłów nie przechodziło... Za niektóre dostawałem opieprz... Ale miałem pewność (ok - przekonanie:>), że były czytane. Że ktoś zwracał uwagę, a mój słowotok i ADHD pomagało dodawać ciekawe warsty do tego larpa.

I jednocześnie sama postać ewoluowała, zmieniała się, z odsłony na odsłonę zyskiwała kolorki, kształty... Stawała się inna. Żyła.
Jasne - po części dlatego, że WeiBtod był prosty początkowo, nie był oparty na jednej konretnej idei (ta by się szybko znudziła i nie chciałoby mi się pewnie grać)... Pozwalał na dorabianie kolejnych i kolejnych wątków...
Ale przede wszystkim ze względu na to, że dziołchy podchodziły do mnie, jako do gracza, z szacunkiem.
Albo przynajmniej porządnie to udawały.

Znowu dygresje... Heh.

Więc.
Pojawiłem się dwa i pół roku temu tutaj...
I zostałem.

Nie oszukujmy się. Nie wszystko było fajne w tym larpie. Kiedyś ktoś niedopatrzył, gracz graczkę wprowadził w błąd i ja po miesiącu się dowiedziałem, że trzymam Seneszal w swej piwnicy, zakołkowaną własnoręcznie i poję krwią, a do tego ona mnie widziała i wie, kto ją więzi. Ktoś niedopatrzył. Był błąd. Dawno tak nie bluzgałem, jak wtedy, ręka na sercu.
eMGowie włąsciwie nie byli winni, ale od tego czasu patrzyli graczom na ręce uważniej.
Były inne rzeczy. Nade wszystko - "Metaplot Przyszedł" Którego osobiście nienawidzę i nienawidziłem zawsze.
"Nie znajdziesz Matuzalema, mimo, że śpi dokładnie tam, gdzie szukasz i że inwestujesz raz za razem niewiarygodne ilości krop. Nie, bo nie i chwast"
"Wydałeś tyle krop wpływów, że mógłbyś dzięki nim doprowadzić do upadku ekonomicznego Watykanu - ale masz z tego jedynie plotkę, że w tym kościele się coś znajduje. Ale nie wiesz, jak to dorwać"
"Wiemy, że nienawidzisz tego wątku. Wiemy, że najchętniej spuściłbyś jej na łeb atomówkę - gdybyś ją miał. Ale nam pasuje do koncepcji, więc Panna Zgniła Grzywka powróci i znów wejdzie między kilkanaście/dziesiąt wampirów z pewnością siebie godną całej watahy wilkołąków podchodzącej do pojedynczego wampirzego żółtodzioba. Wiemy, że jej nie było przez dwa lata i nie było sposobu zakończyć jej wątku wcześniej, póki same nie zdecydowałyśmy. Ale się pojawi. O."

I parę innych. Jasne. Ale... Nie oszukujmy się - nie da się prowadzić dla takiej gromadki osób dramy opierając się tylko na tym, co gracze wymyślą do roboty. Znaczy - ja bym chciał zobaczyć taką dramę, jasne, ale wiem, nawet z własnego doświadczenia, że trzeba graczy zmuszać, popychać w którąś stronę, etc. Więc - rozumiem. To, że mnie to wkurzało... Cóż. Bywa.

Bo najwazniejsze było to, że w tej dramie coś było. Już nei idzie o knucie i podstępy, takie, czy inne zabawy, odgrywanie dla samego odgrywania i pogłębianie postaci, wymyślanie, co też jej się znowu przykrego przytrafiło (wiem, że nie uwierzycie, ale WeiBtod miał chyba najwięcej wad, a do tego żadnych zalet. Dalej ktoś twierdzi, że był przechujem? Ha! Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to, co osiągnął WeiBtod nie wynikało z tego, że miał bonusy od eMGów. To była moja ciężka praca!).
Chciało się wracać.

I to chyba jest najważniejsze. Dla mnie osobiście drama dawała potencjał emocjonalny. Przykład?
Lubię Phantoma. Dogaduję sie z nim i żałuję, że nie mamy częstszego kontaktu (mru, mru, misiaczku:* pozdro 69)
Ale WeiBtod Akermanna... Nie, to nie była nienawiść. Ten wiecznie uśmiechnięty uśmieszkiem zwycięzcy, tak durny, że nawet nie zauważał, kiedy obrywał po dupie, arogancki bydlak URODZONY na władcę - doprowadzał Aarona do szewskiej pasji. Wkurwiał go niemożebnie. Budził w Aaronie pokłądy agresji, złośliwości i zazdrości. Sprawiał, że Aaron miał marzenie, skryte, niemożliwe do zrealizowania - by Akermanna raz - jeden jedyny raz - poniżyć. Zmyć mu ten uśmieszek z gęby. Nie zabić, nic z tych rzeczy, bo na swój sposób szanował Marka.
Skąd wiem? Bo to czułem. Czułem wkurwa WeiBtoda. Wszystkie te emocje.
Przykład drugi?
Jezu, jak WeiBtod nienawidził BurdelKoterii. On się niemal zapluwał na samą wzmiankę o tych wampirach...
Wiem dobrze. Czułem to.
Przykłąd trzeci?
WeiBtod nigdy nie czuł się tak samotny, tak świadomy parszywości swego życia, jak wtedy, gdy spotkał swą starą miłość.
Nigdy nie orientował się, jak smutnym jest życie takiego wyrzutka społeczeństwa, jak Nosfer, póki nie dowiedział się, co jej zrobiono, z jego winy...
I tak wdzięczny za tę jedną chwilę.
Oj, czułem. Czułem bardzo.

Pamietam dumę z Flesza, kiedy wszyscy z Camy kiwali głowami i mówili, że ten młody Nosfer jest tak przydatny, jak WeiBtod twierdził. Pamiętam lęk przed pierwszą sabatniczą - o życie. Pamiętam pożegnanie z Wroną przed ostatnią odsłoną. I wiele innych.
I to było niesamowite. Jestem dużym chłopcem. Nie ryczę na filmach (nie licząc jednego, ale to mniejsza) Ogólnie - mało czuję.
Na tej dramie czekała mnie masa emocji. Związanych z postaciami graczy i całą resztą. I to nie moich.
Emocji mojej postaci - z którą tak się zżyłem, że je czułem w pełnej rozpietości.

O czym to ja...

A, tak.
Pojawiłem się dwa i pół roku temu tutaj. Grywałem w dramy, acz nigdy w taką. Nigdy tak długo jedną postacią, która by mi się nie znudziła.
Czułem się cholernie dumny z takiej małej rzeczy, której pewnie nie pamiętają - zaraz po pierwszej odsłonie AM Alf w rozmowie z nowym graczem powiedziała "no, przez wakacje miałyśmy ochotę przestać i zawiesiłyśmy wszystko i pewnie byśmy nie prowadziły... gdyby nie tacy gracze, jak ten, tu..."
Nawet nie wiecie, jak dumny:>
Prawie tak dumny, jak rozbawiony się czułem, kiedy trzy eMGinie z rzędu ode mnie ściągały podręcznik do AM.

I jasne, poza czasem uciążliwym Metaplotem Przychodzącym w najmniej odpowiednim momencie - tak, były inne mankamenty.

Daga czytając moje deklaracje ich nie rozumiała i niemal zawsze popełniała błąd, niedoczytawszy części dekli.
Lath kurczowo zawsze trzymała się mechany, rzeczy, które wynikały z opisu danej mocy, ale nie będące de facto opisane dla niej nie istniały.
Alf na mnie krzyczała, obrzucała określeniami pejoratywnymi... No i obydwoje zyskaliśmy kilka dodatkowych siwych włosów na łepetynach... Nie chcę przypominać godzin kłótni związanych z AM, w których spieraliśmy się o małe, niepotrzebne detale, wizje, opinie i inne takie. O własne oczekiwania.

Ale może dzięki temu dziołchy choć odrobinkę wiedziały, czego oczekuję po tym larpie?
A, co za różnica. AM się skończyło To już nie to samo będzie. Tajemnice wyjawione, wszyscy już wiedzą, jakie to ziółko było z Aarona. A ja niewiele wiem o innych postaciach. Teraz już nikt mi nie zaufa:D Nie ma po co grać.
Zresztą, po ostatniej scenie AM...
On odszedł zrobić coś innego. Coś dużo bardziej podłego.

Pojawiłem się dwa i pół roku temu tutaj.
I wiecie, co?
Bawiłem się świetnie.

PS. Nie wspomniałem dotąd o ocenie ostatniej odsłony. Wystarczy rzec, że uważam, że eMGinie nie nawaliły - raczej dawało się wyczuć napięcie dużej części graczy, by pozakańczać sprawy, zrobić na pożegnanie TADAA, uwidocznić się, pokazać...
A z drugiej strony do WMP trzeba było zagonić. Nie zmusić. Jak się na koniec zapytało, czy chcą... To się większość magicznie zgodziła.
Nikt nie zmuszał. Tylko trzeba było jednak ich zagonić do tego... Bo nikt o tym nie myslał.
A ja bardzo, ale to bardzo nie chciałem być przywódcą. To mi cholernie nie pasowało.
W ostatecznym rozrachunku jednak musiałem.
Rytuał Krisa, niestety, oceniam za bardzo nieudany. Przedłużony niepotrzebnie, bez ani odrobiny napięcia, meczący... No, co tu kryć, nudny. I kompletnie niezrozumiały bez tłumaczenia eMGiń po larpie.

Więc... Od czego zacząłem? Ah.
Pojawiłem się dwa i pół roku temu tutaj.
Wszystkim eMGom, wszystkim graczom, wszystkim współczesnym i obecnym dziekuję. Bawić się z Wami, to zaszczyt.
A teraz... Jednak gaszę to światło.

Do zobaczenia pod powierzchnią ulic, pączuszki...
Z larpem pożegnałem się prawie pół roku temu, ale z racji zakończenia Ars Mortis napiszę słów kilka...

Jak już dawno temu wspominałem AM było moim pierwszym larpem w jakim brałem udział. W ciągu tych kilku odsłon, w których uczestniczyłem dowiedziałem się o co w tych larpach tak naprawdę chodzi, ale zacznijmy od początku...

Na forum zarejestrowałem się dawno dawno temu i miałem plany zagrać już za czasów Poznań Noctem. Jednak mieszkając w akademiku ostatnie o czym myślałem były RPG, a tym bardziej larpy. Dopiero po przeprowadzce Krisa do Poznania, pod wpływem jego opowieści zacząłem nakręcać się na wampirzą dramę. Oczywistym było, że stworzymy powiązane ze sobą postaci i żeby było śmieszniej postanowiliśmy grać braćmi. Kris przedstawił mi koncepcję swojej postaci i zacząłem tworzyć historię Gabriela i Dawida Lorensa, a dokładniej Uriela i Goliata. Historia powstawała etapami i chyba spędziłem nad nią najdłużej czasu w historii mojego RPGowania. Oczywiście Kris miał duży wpływ na tworzenie historii, a w szczególności poprawiał moje błędy stylistyczne :P Co prawda opowieść o dwóch braciach mogłaby być bardziej spójna i logiczna w niektórych aspektach jednak jako całokształt dawała mi przeogromną satysfakcję. Do tego momentu było idealnie. Mieliśmy świetne postacie z ciekawą historią, w między czasie wybraliśmy się na wykropkowanie karty postaci... od tego momentu brak doświadczenia i mechanika, o której nic nie wiedziałem zabiły wszystko najlepsze co wymyśliliśmy i mieliśmy w planach przeprowadzić na odsłonach. Gubiłem się w swojej postaci, źle rozdawałem PD, z powodu niedopracowania postaci z MG tak naprawdę nie wiedziałem kim moja postać jest - infernalistą, diabolistą czy kim i na co mogę sobie pozwolić? Tak samo wpadłem na odsłonę z pomysłem anarchisty, wyszedł naziol... gubiłem się coraz bardziej. Uważam, że mogliśmy jak na pierwszy raz wybrać trochę mniej wymagające postaci, ale chociaż dzięki Goliatowi dużo nauczyłem się przez ten czas o larpowaniu. W końcu ten cały bałagan, brak pomysłu na wyprostowanie tego wszystkiego i fakt, że w kluczowym momencie dla naszych postaci nie napisaliśmy deklaracji spowodował, że zrezygnowałem z larpa. Nie żałuję decyzji o odejściu, bo to tylko gra, ale szkoda że nie mogłem pojawić się na dramie kończącej AM.

Jeżeli chodzi o samego larpa to oczywiście należy się podziękowanie dla dziewczyn za ich trud włożony w przygotowania, dla graczy za ich kreacje i zaangażowanie. Było naprawdę klimatycznie, czasem irytująco lecz będę dobrze wspominał tego larpa.

Na zakończenie kilka spraw, które mi się nie podobały.
Sam byłem nowym graczem dlatego może to zabrzmieć trochę dziwnie, ale wydaje mi się że czasem Misie mogły zajmować się stałymi graczami niż kolejnymi randomami pojawiającymi się jedynie na jedną odsłonę. Nie ukrywam, że to ma związek z Goliatem i Urielem, bo w pewnym momencie potrzebowałem uzyskać odpowiedzi na moje pytania i porozmawiać o moich pomysłach.
Co więcej? Wydaje mi się, że ten cytat powinien Wam wszystko powiedzieć:
"-Nigdy nie dziel się posiadaną informacją zbyt łatwo. Słowa są jak monety. Opłaca się je oszczędzać.
- A potem umrzeć na łożu pełnym złota."
To co odpychało mnie wielokrotnie podczas larpów. W tym miejscu muszę podziękować Che, z którym po prostu uwielbiałem rozmawiać in-game. Tak samo Hellzen, który potrafił dostać informację i nie wypaplać jej od razu każdemu jak było to coś ważnego, a na dodatek zapodać mi ciekawe info dzięki czemu miałem o czym rozmawiać. Ostatnio na "Cukierni Mistrza Jana" pomijając mojego kaca postanowiłem grac w otwarte karty i śmiałem się na końcu jak Tower powiedział, że gdyby nie fakt, że na samym początku podpisałem pakt to "wygrałbym" tego larpa bo uzyskałem swoje wszystkie cele. No dobra na końcu skradziono mi jeszcze medalion, ale chodzi mi o to że żonglując informacjami i podsyłając je odpowiednim
osobom zdobywałem korzyści dla swojej postaci, a dodatkowo dawałem możliwość wykazania się innym z przekazanymi przeze mnie informacjami.

No to tyle, jakby coś mi się przypomniało to napiszę później. Jeszcze raz dzięki wielkie Misiom i całej ekipie, która uczestniczyła w larpach.
Do zobaczenia na kolejnych (wampirzych ;)) dramach

PS: Jako bonus zamieszczę historię Goliata i Uriela jakby ktoś chciał przeczytać ;)
Oto pierwszy malutki pakiecik zdjęć od Rycha. Mam nadzieję na foty od Krasnej niedługo, może jeszcze dziś.

http://picasaweb.google.c...aOdsOnaByRychu#
Aktualnie trwa wrzucanie fot zrobionych przez Krasnolę. Znajdziecie je tutaj http://picasaweb.google.c...sOnaByKrasnola# już niedługo. Wszystkich jest 133.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl