ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Witam. Chciałam zacząć temat miłości i wspólnego życia.....miłości, która zmienia się razem z nami.....
Czasami (tak jak dzisiaj), kiedy pomyśle jak bardzo moja miłość zmieniła się od tej, kiedy miałam siedemnaście lat. Nie wierzę. Nie to, że kocham mocniej czy słabiej, ale inaczej. I niesamowite, że to czuję. Bo miłość przecież różna jest.
Cóż może i niewiele mam do powiedzenia , ponieważ nie należę do grona "starszyc doświadczonych w miłości" , lecz myślę sobie, że miłość w różnym wieku, to inne uczucia bo w wieku młodym, lub dorastania to uzależnienie od drugiej osoby, sympatia, a w starszym respekt, zrozumienie i dopiero pożądanie... Oczywiście że miłość się zmienia....
...tęsknie do tamtych chwil, gdy twe słowa starczały za chleb..to słowa z HEY. Mówią prawie wszystko.
Uważasz tę odpowiedź za naiwną ?
Tali, spokojnie, Luthien nic takiego nie napisała
Tia. Nie mam niczego złego na myśli. A"...tęsknie do tamtych chwil, gdy twe słowa starczały za chleb.." doskonale oddają to, co czuje teraz.
PEES. Do miłości swojego życia.
no cóż może faktycznie źle to odebrałam... ehh... no nic
Tia. Temat umiera śmiercią naturalną. A myślałam, że sobie poczytam i popisze. A może to was ruszy:
Uwierz w Anioły
nawet jeśli ich skrzydła są czarne
Uwierz w Diabła
choćby na jego rogach spoczywała
płonąca aureola
Uwierz w ślepą miłość
i równie ślepą nienawiść
Uwierz w słowa, z których szydzi czas
Uwierz w strach
Uwierz oczom i spragnionym dłoniom
obrazom pełnym barw i zaklętego
Milczenia
Uwierz w dotyk, w muzykę i w głos,
i w ciszę
Uwierz w tysiące codziennych spraw
Któregoś dnia uwierz
we mnie
[ Dodano: 2006-12-19, 16:01 ]
Miłość dojrzała to co innego niż początkowe zakochanie. W ogóle sprawa miłości jest dla mnie jeszcze mało zrozumiała. Miłość zmienia się z nami - i chyba tak powinno być. Powinna sie zmieniać ale nie rozczarowywać a tak było w moim przypadku - do takiego stopnia że znienawidziłam. Teraz już nie wiem czy rozczarowała mnie bo nie przyjmowałam do wiadomości tego że może się zmienić czy dlatego że on się zmienił.
Wiem że trzeba mieć zawsze ocz szeroko otwarte, dostrzegać wszystko i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać
...to wspaniała sprawa. Kiedy mamy obok siebie osobe, ktorej mozemy zaufac, ktora nas rozumie , wspiera no i kocha oczywiscie!!! Im jestesmy starsi tym rzeczywiscie kochamy inaczej. I te motyle w brzuchu sa jakby doroslejsze, powazniejsze. To juz nie takie zauroczenie na chwile, to cos powazniejszego. I przestajemy patrzec np tylko na urode, ale przede wszystkim na charakter i osobowosc danej osoby. Bo wyglad z czasem sie zmienia, a to jaki ktos jest tylko dla nas, pozostaje
Bo wyglad z czasem sie zmienia, a to jaki ktos jest tylko dla nas, pozostaje
Hmm, czyżby? Zaryzykowałabym stwierdzenie, że z czasem zmienia się nie tylko wygląd człowieka, ale też jego charakter. Pod wpływem czynników zewnętrznych, doświadczeń i tak dalej.
Ale to tylko taki mały wtręt do rozmowy.
Oczywiscie, masz racje. Zmienia sie pod wpływem czynników zew. itd charakter drugiego człowieka. Modyfikuje sie. Ale rzadko kiedy zmienia sie jego nastawienie do danej osoby, do tej ukochanej osoby, jesli wciaz przy niej jest.
Ależ wtręcaj sie do rozmowy
...kocham samotnosc,ale we dwoje... chociaz...hmm.
Wiem że to oczywiste, ale jednak powiem:
Nastawienie do jakiejś osoby nie zmienia się samo z siebie. Musi to spowodować... coś. Najczęściej jakiś czyn.
Nie uwierzę, że dwójka osób po piętnastu wspólnie spędzonych latach ma do siebie taki sam stosunek, jaki miała po roku. Nie chodzi o jakieś radykalne zmiany wynikające chociażby z jakichś zdrad i tego typu jazd, ale o zwykłe wzajemne poznawanie się. Przez lata ludzie się wyrabiają i "docierają". Tak przypuszczam - z racji wieku trudno by mi było żyć z kimś 15 lat - no, chyba że bardzo wcześnie bym zaczynała.
Coż, ja w tej kwestii chyba jestem za duża romantyczka, bo raczej sie z Toba nie zgodze. owszem ten stosunek nie jest calkowicie takie sam, ale tak jak powiedzialas ludzie sie docieraja miedzy soba, poznaja jeszcze bardziej i mysle ze nawet po 15 latach moga sie kochac, jesli nie tak samo to nawet mocniej.
Wszystko zalezy od człowieka i jego podejscia do zwiazku:)
A czy zmiana podejścia musi polegać na popsuciu się stosunków? Przecież to może również oznaczać zmianę na lepsze, dla bogów, nie szufladkujmy aż tak pojęć, które przecież same z siebie są raczej neutralne.
Nie zmiana podejścia wcale nie musis polegać na pogorszeniu stosunków między dwojgiem ludzi....i to właśnie wcześniej napisałam
Przypomniał mi się pewien cytat który powiedział mi znajomy ksiądz (nie były to słowa własne księdza, on też je od kogoś usłyszał):
"Jeśli trzymasz w objęciach rozgrzane żelazo to jedna sekunda jest jak parę lat,
Jeśli trzymasz w objęciach kobietę to parę tal jest jak jedna sekunda"
" Kobieta zyje wtedy tylko kiedy kocha. Odnajduje siebie, gdy sie w jakims meżczyznie zagubi".
To tak na marginesie a propo kobiet i miłosci:D
he,he to ci ksiadz-poeta-romantyk,ze tez mu musialy utkwic w pamieci te slowa
cytowane...dobrze,ze na wstepnie zaznaczyl,ciekawe czy z przekonaniem no wiara czyni cuda,cudenka oczywiscie nie w kazdym przypadku...
Wracajac do tematubyc z kims...to uczymy sie siebie wzajemnie na dobre i na zle,
a na jak dlugo?ktoz to wie?podobno wszystko jest zapisane w gwiazdach...
A nie sądzicie, że często zdarza się tak, że w dojrzałych związkach miłość może nie znika, a trochę... przygasa, za to pojawia się takie zżycie, przywiązanie, przyzwyczajenie? Może miłość ustępuje miejsca przyjaźni? Choć przecież przyjaźń to też forma miłości.
Ja bardzo często mam przed sobą przykład miłości po nawet 50 latach! Zdaża się całe szczęscie i tak, że ludzie kochają się jeszcze mocniej nawet po pół wieku wspólnego życia.
I bądźmy szczerzy. Nieważne jak, nieważne gdzie, ważne by spotkać miłość tą jedyną i nie przepuścić jej przez ręce.
Tylko jak ją rozpoznać, że to akurat to uczucie? <-- kolejna z wielkich zagadek tego świata...
Pewnego dnie przechadzałam się, z przyjaciółką z ławki, po parku. Z naprzeciwka szła pewna para, staruszkowie- ok 50ciu lat, zdziwił mnie podziw jaki zobaczyłam w oczach przyjaciółki gdy zbliżyli się na tyle iż zobaczyłyśmy że... trzymają się za ręce. Przyjaciółka powiedziała wtedy: Chciałabym tak kochać Krystiana (to jej chłopak, teraz już były) jak będę miała tyle lat co oni.
U jednych to faktycznie przywiązanie, przyzwyczajenie, przyjaźń, ale jest też sporo par w których to dalej miłość...
Życie w związku jest tak naprawde bardzo trudne.Gdyż musimy sie godzić z wadami partenera czesem trzeb też przejść na kompromis. W każdym związku pojawiają sie kłutnie.Uważam że takie kłutnie potrafią oczyścić atmosfere w związku atmosferę w związku oraz pomagają w dopasowaniu.
A i niewierzmy i nieszukajmy ideałów,bo takich ludzi niema.Dla mnie ideałem jest partner z którym mam wspólny język i wiele mnie wiąże.
[ Dodano: 2008-11-18, 18:40 ]
A ja sie nie zgodze! Idealy sa, ale juz dawno zajete
a co do tego trzymania sie za rece po 50 latach malzeństwa, o czym wspomniala Kasandra. Ja tez dwa dni temu widzialam podobna pare: wysoki szczuply staruszek, ubrany w dlugi, gustowny płaszcz, w kapeluszu na glowie, szedl wolnym krokiem, trzymajac za ręke staruszke, rownie gustownie ubrana. wygladali razem przepieknie i ktos z boku patrzacy moglby sie wrecz rozczulic na ich widok.
Ale kiedys moja ciocia, ktora tyle lat tez juz przezyla w malzenstwie powiedziala mi, ze to takie trzymanie sie jej i wujka za rece, nie wynika konkretnie z miłości. Ona jest i wciaz trwa, ale przede wszystkim to strach przed upadkiem lub poslizgnieciem sie, a zawsze lepiej wtedy moc sie kogos uchwycic:)
Bo miłość własnie na tym polega, zeby moc chwytac sie w chwili upadku tej ukochanej osoby. By podniesc sie z niego dzieki jej rece i wesprzec na ramieniu....
Życie we dwoje... Ile to ma w sobie znaczenia! Niesamowite jest to co związek potrafi zrobić z człowiekiem.
Ale prawda. Pary 80-latków idących po parku, razem i trzymajac się za ręce - to jest coś do czego trzeba dążyć i każdemu tego życzę.
"Miłość to gdy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze..."
To tak a'propo wypowiedzi madzi.
jednym zdaniem to podumowalas
To nie ja, to autor tekstu do piosenki "Zanim pójdę", swoją drogą genialnej.
ja wiem:)
http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=538335
Ciekawy miniartykulik, o tym że nawet w dojrzałych małżeństwach miłość może być taka sama jak "za młodu".