ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Odkąd pojawiły sie w naszym kraju wszelkiego rodzaju wyzsze szkoły prywatne, trwa spór o to, czy są one lepsze/gorsze od państwowych. Ja patrzę na to troszkę inaczej - nie interesuje mnie, jaki status ma uczelnia, ale co soba reprezentuje: jakich ma wykładowców, jakie kierunki, czy daje mi możliwość kontynuacji studiów podyplomowych czy magisterskich...
A jak Wy na to patrzycie?
ja studiuje na panstwowej uczelni i jak slysze od znajomych uczacych sie wna niepan. ze do egzaminow przygotowuja sie w porywach 3 dni i maja testy wyboru to naprawde smiac mi sie chce. ale nie twierdze ze tak jest wszedzie rzecz jasna
Może jestem uprzedzona, ale nie mam dobrego zdania o uczelniach prywatnych.
Na studia państwowe zdaje się egzamin. Na prywatne - podpisuje się umowę.
Dla mnie to trochę taki azyl dla ludzi, którzy są za słabi na państwowe uczelnie, a ich budżet pozwala im studiować prywatnie.
Ja studiowałam i na prywatnych uczelniach, i na państwowych. Wszędzie zaocznie, więc chcac nie chcąc musiałam mnóstwo rzeczy sama znaleźć i samodzielnie sie uczyc, nic nie miałam podane na tacy. Na WSP TWP miałam tych samych wykładowców, co UŚ. Natomiast jedno mogę stwierdzić - takiego bałaganu, jaki mają u siebie uczelnie panstwowe, nie widziałam nigdzie wiecej. Mało tego, na panstwowej uczelni, kierunek resocjalizacja, nie miałam ANI JEDNEGO przedmiotu związanego z kierunkiem studiów...
Hm... O uczelniach i studiach za dużo powiedzieć nie mogę - jeszcze nie próbowałam z racji wieku
Ale mam w mieście dwa prywatne gimnazja.
Jedno wszyscy, których się pytałam, twierdzą, że mogą tam wszystko, niczego się nie uczą, zdają, bo płacą.
Drugie z kolei raczej sobie chwalą ludzie, że nie trzeba być koniecznie zdolnym, bo nauczyciele tłumaczą w przystępny sposób i miła atmosfera jest, chociaż raczej za dużo się tam nie dzieje.
A z prywatnego liceum zadowolony jest bardzo mój kuzyn.
Ja chodzę do państwowej szkoły i nie jest źle, bo to jedna z lepszych państwowych szkół w mojej miejscowości.
nie wiem jak jest na niepanstwowych uczelniach ale u mnie skandalem jest to jak traktuje sie studentow w dziekanatach czy sekretariatach katedr jakby laske nam robili z kazdej czynnosci ktora jest ich psim obowiazkiem no i bajzel rzeczywiscie maja taki ze szkoda gadac. poza tym strasznie wszystko jest sformalizowane ciagle trzeba biegac z jakimis druczkami itp zgroza :/
Oj, Merlin, przecież panie z dziekanatu są już przysłowiowe Ale przeważnie wystarczy wydrzec na nie swoję gębusię i od razu cichutko spełniają swoje obowiązki
fakt ale zeby sie wydrzec na moje panie... to trzeba byc odwaznym czlowiekiem
To chyba wszędzie
hmm ... ja studiowałem na prywatnej ... dlatego że trudno jak dla mnie wyobrazić sobie kierunek psychologii na lepszym poziomie niż SWPS w Warszawie ... po prostu reszta uczelni w kraju odstaje mniej lub bardziej z poziomem ....
Sprawa inna ... jeśli ktoś pisze, że na prywatnej to azyl dla nieudaczników ... hmm ... państwowe też są często azylem ... to że ktoś zda egzamin, wcale nie oznacza, że jest on sprawniejszy intelektualnie i lepiej sobie poradzi w trakcie i po studiach
Powiem inaczej ... zarówno na państwowych jak i prywatnych uczelniach - jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć i jakoś to potem w życiu wykorzystać ... to się nauczy. Niezależnie nawet czy to dzienne, zaoczne, internetowe czy jeszcze inne ... prawda jest taka, że I TAK najwięcej zależy od samego studenta ... od jego podejścia ...
A jeśli ktoś nie chce ... to wszystko jedno na jakiej jest uczelni ... i tak będzie z niego g.... i tak ...
Fakt, że na mojej uczelni spotkałem zdecydowaną większość azylantów ... którzy płacili w nadziei że w kopńcu dostaną mgr ... żal mi takich ludzi ... jednak podkreślam .. mozna się spierać co do stosunku procentowego takich ludzi na różnych uczelniach ... ale faktem jest, że po prostu są wszędzie ...
Californian, wreszcie spotkałam człowieka,l który mysli tak, jak ja
Zresztą, to samo twierdziłam w LO...
Teraz studiuję na UŚ, i na moim kierunku jest tam wzorowy porządek, ale tylko dlatego, ze są to studiua finansowane przez UE, i UŚ jest rozliczany z każdego papierka Gdyby nie to, to......
Niestety jest różnica pomiędzy uczelniami państwowymi i prywatnymi. Na tych pierwszych, dużo rzeczy się "olewa". Jednak tam gdzie się płaci, badziej dbają o Ciebie, bardziej się starają. Jak by nie było jest się ich klientem. Od razu powstaje także konkurencja, a to robi swoje.
no właśnie ... ale jeśli ktoś się chce nauczyć to wszystko jedno tak naprawdę gdzie studiuje i na jakiej uczelni ... oczywiście ten fakt wpływa na komfort i samopoczucie, ale wiedza to osobna sprawa ...
Faktem jest, że w procesie zdobywania wiedzy uczelnia to tylko drogowskaz ... lepszy lub gorszy .... reszta zależy od samego zainteresowanego ...
Oj, Merlin, przecież panie z dziekanatu są już przysłowiowe
Ja jestem na niepaństwowej uczelni (Wyższa Szkoła Języków Obcych w Świeciu). Mamy określenie na panią z dziekanatu: Supersympatyczna Normalnie szok, cieszę się że są tacy ludzie na świecie. Idzie się do niej z jednym prostym pytaniem, a ona opowie wszystko co jest z tym związane, nawet zanim zdążymy zadać drugie pytanie I zawsze jest bardzo zorganizowana, można na niej polegać, ułatwia nam bardzo życie. Więc współczuję tym co panie w dziekanacie mają nie miłe Mamy tam jeszcze jedną, ta zawsze się troche gubi ale też jest w porządku
A jesli chodzi o różnice samych uczelni. Na moich studiach grupy mają od kilku do kilkunastu osób. Ma to swoją zaletę, nie ma anonimowości, każdy zostanie przepytany Cieszę się, że nie poszłam do państwowej uczelni. Nasze WSJO jest małe, mamy względny spokój (tylko trzeci rok zawsze rozrabia ) i mamy kanapę do naszej dyspozycji, czajniczek i dwie łazienki w którcyh zawsze jest papier toaletowy A do tego świetna kadra. Doktorzy z UMK, z UAM i z UG - naprawdę śmietanka, w dodtaku każdy już po pół roku nas zna. Uważam, że pójście do tej szkoły było najlepszym wyborem w moim życiu
No na państwowych uczelniach na pewno jest większy bałagan, w końcu jak wszędzie w państwowych instytucjach.
Uczelnie prywatne mogą mieć (tak mi się zdaje) lepsze wyposażenie, bo nie marudzą ciągle (jak np. notorycznie UG), że nie ma pieniędzy i niczego nie można zrobić, bo nie ma pieniędzy. Także np. informatyka czy coś w ten deseń - wydaje mi się, że to lepiej na uczelni prywatnej studiować.
Nie lubię wypowiadać się na te tematy, bo nastawienie polaków do prywatnych szkół i uczelni jest bardzo złe zwykle (wcalę się nie dziwię, skoro moja kuzynka w katolickim liceum była szpecem informatycznym, taki kierunek studiów miała nawet obrać, zaś realnie dobrze na klawiaturze nie umiała pisać). Jednak skoro się tu zadomowiłem to się wypowiem.
Cóż jestem na uczelni prywatnej zatem z własnego doświadczenia wiem, że z osprzętowaniem jest na pewno lepiej, jak na państwówkach, ale na pewno nie różowo (chociaż przyznam, że sale informatyczne, czy wirtualizacja uczelni całkiem pomaga.).
Zajęcia prowadzą bardzo często profesorowie z uczelni krakowskich (AGH), zatem nie można rzec, że kadra nic nie robi, czy jest z d**y wyjęta. Ba, kolega z mojej uczelni przeszedł na politechnike i chciał przepisać ocenę z Informatyki. Oczywiście psor się nie zgodził (pierwsze zajęcia), umówili się na zdawkę i pisał test po tygodniu, zdał na 5 i miał zajęcia z głowy.
Niestety, czy państwówka, czy prywaciarz nie ma znaczenia. Nie jest wcale tak, że przechodzi się za pieniądze. Znam osoby oburzone (z dalszej rodziny) z mojej uczelni, że nie zaliczył egzaminu, a tyle płaci (fakt czesne jest wysokie niestety) - takie jest nastawienie Polaków. Prawda jest taka, że jak ktoś chce to będzie umiał, inni będą leżeć do góry czterema literami, później wszystko zweryfikuje pracodawca i tak (na szczęście coraz rzadziej patrzą na dyplomy - z jakiej uczelni, a coraz bardziej na umiejętności, staże, jak również okresy próbne).