ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Tak, wiemy wszyscy, czasy mamy merkantylne, człowiek człowiekowi chusteczką papierową - "otrzec mordę, do kosza i następny proszę".

Nie o tym ja tutaj.

Właściwie, to nawet nie o samej uprzejmości per se chciałbym nadmienic - po prostu zastanawiam się nad jedną taką kwestią. Chciałbym, byście mi powiedzieli, jak Wy na to patrzycie.

Odgrywac postac należy. Nie przesadzamy, jak ktoś nie chce, to jest no-touch (nagminnie łamany przeze mnie, Pośladkiewicz na dniach fantastyki dostał ode mnie krzesłem w ramię...).
Ale to jest oczywiste. Co mnie gryzie?

Odgrywasz postac. Drama opiera się na antagonizmach. Postac postaci wilkiem. Gracz graczowi niekoniecznie.
Ile razy zdarzało się, że Twoja postac chce kogoś zatłuc, ma miecz w garści, oponent leży na ziemi i ledwo dycha, wystarczy jeden cios i po sprawie?
Super. Tego chce postac. Niektórzy mają nawet cele "zabic Xsa, zabic Yka, wyrżnąc w pień Koterię Z".
Ale wszyscy tutaj przychodzimy grac. Drama jest o tyle specyficzna, że tworząc postac nastawiasz się na to, że będziesz ją rozwijac, zmieniac, że bedzie ona ewoluowała. Chcesz stworzyc z postaci ładną opowieśc, historię, coś, co rusza (śmierci Poenari i duszom przywołanym na Carnivale oddajemy hołd, śmierc też łądna byc może - ale nie spowodowana przypadkową burdą, bo Brujah wpadł w szał...)
I leżący przed Tobą na ziemi gracz też chce.
Więc co?

Zabic? Ukrócic te wszystkie ciekawe wątki, niczym nożem, bo masz powód i możliwości?
Czy naginac własną postac, która rwie się do wyszarpnięcia oponentowi flaków - ale Ty wiesz, że leży przed Tobą ciekawy zwitek cech, gry aktorskiej, wątków, przyobleczony w ciało kolegi gracza?

Pytam, jak Wy do tego podchodzicie. Oczywiście, można, jeśli ma się wygrywającą pozycję wymyślic coś w zamian "daruję życie, ale będziesz moim psem" i takie tam. Można, nie naginając specjalnie, niemal każdą postacią darowac innemu graczowi wpatrywania się w nową kartę i dysponowania punktów na nowo. Czasem zabicie jest drogą najprostszą, acz wcale nie - najlepszą. W końcu to kolejna strata wątków. I zaniechanie tworzenia kolejnych (W sumie, to chciałbym miec jakiegoś niewolnika... A jakie to daje pole do popisu...). Czasem zabijamy postac, bo jesteśmy leniwi. Czasem - bo postac ma w Celach.
Fakt pozostaje faktem, śmierc, to śmierc.

Mówię tutaj jedynie o dramie, larpy rządzą się innymi prawami.

I nie wspominam tu, ani nie chcę wspominac o działaniach eMGów, którzy czasem, jeśli to konieczne, angażują się w takie spory, z takich, czy innych, swoich, eMGowych, powodów. To związku z topem nie ma.
Pytam Was, graczy.
Bom ciekaw.
No.

(temat otwarty i niezawierający moich opinii na ten temat, tudziez możliwych rozwiązań, plusów, minusów, fusów wynikających z takich, czy innych zachowań - coby wszyscy mogli wypowiedziec się zgodnie z własnymi przekonaniami)


ostatnio trochę myśli tej sprawie poświęciłem.
sprawa zawija się tak naprawdę kiedy dochodzimy do pytania które w sumie już zadałeś. czy iść zgodnie z postacią, czy z sumieniem gracza.

zdarzyło się już że miałem ten właśnie dylemat, od mojej decyzji zależało życie tworu gracza.
... trzy razy zmieniałem zdanie. bo nie mogłem zmusić się żeby zabić postać gracza.
ALE:
tak jak mówiłem myślałem o sprawie dość dużo i wymyśliłem sposób gdzie (prawie) wszyscy byli by przynajmniej spokojni.
wiadome jest że kiedy ktoś traci postać, to mu się źle jakoś robi. kto nie stanął przed perspektywą śmierci temu gratuluję i życzę żeby nigdy go to nie spotkało.
wiadome również jest, że sekty, klany, etc mają różne motywy, i niektóre z nich idą w stronę zabijania. przypomnijcie sobie chociaż cele sabatu i camarilli! pakt nie będzie trwał wiecznie. a to z kolei oznacza że kiedyś będziemy musieli się powyrzynać.

przywidujemy sytuację:
X zabija Y. X po sprawie rozmawia z Y. Y jest wkurzony, ale wie i rozumie że X musiał zadziałać zgodnie ze swoją postacią/celami/rozkazami. Y tworzy nową postać, i próbuje olać gniew wobec X.

ktoś tutaj mógłby powiedzieć: łatwo mówić, sam nigdy nie stracił postaci.

fakt, nie straciłem. czy może straciłem i nie straciłem. kiedy wrona zniknął z poznania straciłem go na ileś tam miesięcy, a nie wiedziałem że będzie możliwość powrotu. i było mi go szkoda, ale kiedy zagrałem potem, kimś innym nie odgrywałem się na tych którzy doprowadzili do odejścia wrony. to nie byłoby w porządku. zostawiłem to dla siebie.

innymi słowy. to od osoby zabijanej zależy jak się zachowa "po śmierci", czy podejdzie z dystansem, czy potraktuje sprawę jak splunięcie w twarz.
Ordos, owszem - ale ja nie mówiłem tutaj o tym, że biedny gracz się na Ciebie obrazi i łkac będzie smutny, ronic łzy będzie do jeziora.

Jesteśmy dorośli, wiemy, że śmierc przychodzi po każdego, wiemy, co to gra.

Ja mówiłem o wątkach, które równocześnie z postacią znikają. Obrażony gracz mnie średnio interesuje - to kwestia dojrzałości, czy ktoś strzeli focha, czy nie.

Mnie bardziej interesuje fabuła. Zauważ, że nie mamy obecnie podpieraczy ścian, jak onegdaj, na Noctem. Każdy jest elementem ukłądanki.
Każdy ma jakiś związek z czymś.

Zabraknie go - fabuła będzie bez niego uboższa.

Interesuje mnie, jak się na to zapatrujesz:>
wyobrażam sobie że już po wszystkim. ars mortis już się skończyło:

równie mogę wspomnieć scenę egzekucji jakiegoś drania, jak i sprawę która została rozwiązana za pomogą tego drania.
jak w życiu. nie wszystko wiesz, nie wszystkiego się dowiesz, umrzesz bez tej wiedzy, tej bezcennej wiedzy jak nazywają się te plastikowe zakończenia od sznurówek.


Każdy jest elementem układanki to fakt. Wraz ze śmiercią postaci uciekają jakieś wątki, tropy itp. Nie wszystkie postacie jednak te wątki ujawniają i tak jak narodziły się w tajemnicy tak w tajemnicy umierają. Poza tym zadajesz to pytanie jako gracz bo popatrz, czy odgrywając swoją postać zastanawiasz się czy Twojemu koledze będzie smutno jak zabijesz jego postać czy też jakie fajne ma wątki, które można rozwinąć? Częścią tej gry jest umiejętność przetrwania, kombinowania by mieć takie kontakty by w razie zagrożenia ktoś Ci pomógł itp. Moim zdaniem nie uchronimy się od pożegnania postaci to swojej to kolegi. Możemy jedynie starać się jak najdłużej grać jedną i rozwijać swoje wątki tak by po śmierci "drugiego ja" inni mieli możliwość je dalej drążyć.
Cóż, nie wiem jak w dramie, ale w czasach gdy prowadziłem RPGi zawsze powtarzałem graczom, żeby maksymalnie wcielali się postać, a nie ma lepszego pchnięcia fabuły i podwyższenia grywalności niż ciężkie moralne wybory postaci. Uważam, że po to są dramy, żeby maksymalnie się w postać wczuć, choć osobiście rzadko uciekam się do permanentnego eliminowania przeciwników (prawie zawsze można więcej skorzystać okazując nieco miłosierdzia - tak mniej więcej ujął to Gandalf w Morii bodajże :D). Jednak cała zabawa opiera się na tym żeby swoją postać odgrywać do maksimum i jeśli jej celem jest zabicie kolegi to sorry Bruss, tak musi być. Jedynie potem koledze trzeba bedzie odpowiednio wytłumaczyć swoje motywy wspomagając argumenty odpowiednią ilością browarków, tudzież innych anestetyków ;]
Osobiście jestem za pełnym odgrywaniem postaci.
Nie oszukujmy się, Via Diabolis jest i funkcjonuje, dość ciężko byłoby rozdzielić te sprawy.
Co do wątków - sporej części się nie dowiesz, fakt. Wydaje mi się, że jeśli wątki są ciekawe to i tak zostaną wprowadzone do rozgrywki. Ot, tacy Batorzy - wiecznie żywi .
Ja wiem, strata postaci nie jest czymś przyjemnym - wręcz odwrotnie. Ale, może zabrzmi to okrutnie, to TYLKO postać, zawsze można stworzyć lepszą, wykorzystując zdobyte doświadczenie, co sam zrobiłem z moją dawną postacią.
Rany, dlaczego wszyscy nawiązują do cierpień biednych graczy po stracie postaci?

Ile razy mam powtarzac - ja jedynie o fabułę pytałem, nie o wrażliwych, smutnych i potrzebujących wypic graczy...:>

(...) umrzesz bez tej wiedzy, tej bezcennej wiedzy jak nazywają się te plastikowe zakończenia od sznurówek.

Krew mnie zalewa jak to któryś raz powtarzasz... Oświadczam wszystkim niedoinformowanym przez większość swojego życia, że zakończenie sznurowadła nazywa się Aglet (lub też Aiglet), niestety bardziej polskiego słowa na to nie ma, tylko takie funkcjonuje jakoś... dziękuje za uwagę.
Darek... zgniotłeś mnie.
damn, a mialam sie ta wiedza wykazac jakby nastepnym razem zadal pytanie publicznie....

(niegrzeczny Darek, nie bedzie herbatki...)

:P

Jako, że temat zostal skierowany do graczy siedzę cicho.
Wydaje mi się, że zawsze można "zapełnić" lukę fabularną po stracie jakiejkolwiek strategicznej w pewnym sensie postaci. Szczególnie w dramach odbywających się dosyć rzadko.
Wyznacznikami wyjątków mogą być: kreacje postaci, czy też sami gracze.

- Jeśli padnie postać pełniąca funkcję szefa-wszystkich-szefów, to z pewnością chaos będzie większy, niż po śmierci postaci pełniącej niższą funkcję polityczną. Sprawa rozpadu linii fabularnej jest w tym wypadku uzależniona od konkretnego świata i jego realiów.

- Jeśli gracze nie wykażą chęci działania, knucia, próby naprawy sytuacji dając tym samym trochę więcej od siebie, to fakt, drama może paść. W takich sytuacjach najlepiej po prostu usiąść i wspólnie, poza grą ustalić co dalej [albo olewają to i idą na piwo;]

Zawsze po zabiciu postaci giną wraz z nią pewne przywry, ciekawe elementy etc.
Chyba najlepiej jest założyć na samym początku możliwość śmierci, szczególnie, gdy odgrywa się postać postawioną na zagrożonym nagłą śmiercią stanowisku.

Jednak pomimo tego wszystkiego, w dobrej dramie warto jest pomyśleć przyszłościowo i po prostu nie zabijać bez konkretnego powodu, nie działać pochopnie i bez namysłu a kiedy tak już się stanie, po prostu oddać sprawę w ręce MG.
Cóż, czekałem do wypowiedzenia się w tym temacie aż do jednej rozmowy. Ale biorąc uwagę , że się nie odbyła nie ma sensu już dłużej czekać.

Do pytani Che- Nie, nie mam problemów aby zrobić komuś krzywdę bo ma fajną postać. Mogę kogoś lubić (np. Azrael) ale gra to gra i trzeba uciąć głowę.

Nie lubię zabijania słabszych graczy bez powodów. nie podoba też znęcanie się nad tymi którzy nie mają szans na obronę. Co innego przygotować się i zaatakować z przewaga, z zaskoczenia itp. (mieliśmy ładny myk mechaniczny na Biskupie - co okazało się mega nieklimatyczne, ale nikt nie doczytał podręcznika jak to powinno wyglądać.)

Uwagę Che, ze zabijanie jest prostackie przyjąłem do serca. Teraz nad postacią Vonena trochę mogę się poznęcać (możesz mu potem podziękować Macieju :)).

A podsumowując ten może nie do końca składny potok myśli, rzeczywistość larpowa nie jest doskonała (tzn. łapią nas ludzkie czytaj graczowi odruchy), ale czasami inaczej eis nie da, tylko trzeba komuś zrobić krzywdę dla klimatu. Może gdyby to nie była moja pierwsza postać- nie byłbym takim samobójca (a może tak, w końcu życie na krawędzi dopiero ma smak).

Cóż, możecie to po części traktować jako list pożegnalny (.. ewentualnie zapowiedz szybkiego zejścia :P)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl