ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Jak w temacie. Napiszcie, jak sie u Was zaczelo z graniem, z mistrzowaniem, wogole pierwszy kontakt z RPG, z LARPami, pierwsza sesja, jaki system itp.
Ja zacząłem jako prowadzący... Niezbyt udany, ale chciałem wzbudzić zainteresowanie znajomych i pokazać pewną ciekawostkę. Przygotowywałem się długo, ale pierwsze sesje nie były zbyt udane - biorąc uwagę, że byłem gówniarzem (miałem 10 lat...). Później wzieli nas pod swoje skrzydła RPGowcy starsi wiekiem i zaczęliśmy grać na poważnie. Thats that.
...
a ja... byłam nieletnia, bardzo nieletnia i to było z moim bratem...
Ze mną była historia prosta. Postanowiliśmy z kumplami nie marnować czasu na ławeczce, każdy coś słyszał o RyPyGy, albo w szkole, albo od kumpli, albo wyczytaliśmy w secret service . Nawet głosowaliśmy w co gramy - choć wybór był wąski. Jako jedyny obstawiałem WFRP, reszta za CP2020. Poszedł cyber, wizja świata u innych MG mnie nie odpowiadała (mieliśmy system rotacyjny miszczowania), więc stałem się stałym MG. Z czasem stałem się fanem systemu, do dziś uważam go za najlepszy w jaki grałem, a w WH pograliśmy potem ze dwa albo trzy lata
hehe cp zajebisty jest:D
ja w wieku 13 lat chyba, w dungeons and dragons, bo kumpel przeczytał, że jest coś takiego, co się dzieje w świecie tym co książki salvatore'a i gra baldur's gate. a ja powiedziałem - no, słyszałem, to sie nazywa rpg. oooo.... będziesz mistrzem osaka? hmmmm... ok.
potem wod. się okazało, że moi znajomi punki grają. a ja już bardzo chciałem. kilka sesji w neuroshime, nieboraków, warhammera, fate'a. głównie wod i nwod do dzisiaj.
A ja już od małego zaczytywałam sie w Tolkienie, Sapkowskim i innych pisarzach fantasy.
Jak się dowiedziałam, że istnieje coś takiego jak RPG, papierowe oczywiście, bo w grach teoretycznie też jest, to nie mogłam wprost wytrzymać bez sprobowania swoich sil. Pierwszy podręcznik [nie powiem do jakiego systemu] przeczytałam jak miałam 13 lat, ale ludzi, którzy interesowaliby się tym co ja znalazłam dopiero w wieku 17-tu.
I od tamtej pory się w to bawię. :)
Jak widać na załączonym obrazku.
No to jak już się wszyscy tak zwierzają, a ja nie mam nic lepszego do roboty...
W RPG'i wciągnął mnie mój kolega, kiedy byłem w drugiej gimnazjum. Z pierwszej sesji pamiętam tyle, że system był autorski, a rzecz działa się w Polsce około roku 2020. Grałem księdzem, ale bliźnich traktowałem niezbyt pobłażliwie z kałacha chyba... Potem był Warmłotek, DnD i Neuroshima. Później zacząłem grać w terenówki, po drodze były, a w zasadzie są jeszcze Dzikie Pola w które gram z tym samym mistrzem od 1,5 roku ponad. W końcu jakiś niecały rok temu zostałem wciągnięty w Noctem. I zostałem. Jesteście gorsi niż sekta...
I GRU. Od nas nie można odejść nawet kominem...
hehe cp zajebisty jest:D
tobie chyba cp tez nie kojarzy sie odrazu z cyberpunkiem a zupelnie z czyms innym ;)
A ja już od małego zaczytywałam sie w Tolkienie, Sapkowskim i innych pisarzach fantasy.
Jak się dowiedziałam, że istnieje coś takiego jak RPG, papierowe oczywiście, bo w grach teoretycznie też jest, to nie mogłam wprost wytrzymać bez sprobowania swoich sil. Pierwszy podręcznik [nie powiem do jakiego systemu] przeczytałam jak miałam 13 lat, ale ludzi, którzy interesowaliby się tym co ja znalazłam dopiero w wieku 17-tu.
I od tamtej pory się w to bawię. :)
Jak widać na załączonym obrazku.
a kto Ci wtedy prowadził, hę ? :P No ja zacząłem moja przygodę z RPG, na jakimś zimowym obozie. Maiłem wtedy bodaj 13 lat, był to Warhammer, bez kart postaci, bez podręcznika itp. Zaproponował mi jakąś grę, jak sie potem okazało, było to RPG o którym tak sie zaczytywałem z MiM'ów mojego stryjka :P jak sie okazało było to dalekie od mojego ideału RPG'ów. Jakiś czas potem zacząłem prowadzić (bo nikt inny nie chciał) w Warhammera, potem trochę wiedźmina, żeby potem na dłużej zacząć prowadzić D&D w wersji Storytellingowej (tak tak, te MiM'y z dzieciństwa zrobiły mi jasny obraz RPG'ów :P) Potem zaczął się WOD, grałem weń bardzo długo, aż jakieś 2 lata temu jegomość o dźwięcznym nicku Fingrin zapoznał nas z nWoD'em, od tego czas gram najczęściej w nWoD'a a sWoD uważam za relikt przeszłości :P
a kto Ci wtedy prowadził, hę ?
Wiem, ale nie chciałam używać nazwisk nadaremno... :P Wiesz przepisy i te sprawy. :P
Potem zaczął się WOD, grałem weń bardzo długo
a kto ci WODa prowadził, hę? :P a tego d&d w wersji storytellingowej to my ci nie zapomnimy . to jest moim idee fixe.
Mnie RPG wciągnęło jakieś prawie 10 lat temu... Zaczynałem od story-tellingów i nieśmiałych prób warhammerowych, przez d&d Wampira Maskaradę i Dzikie Pola, aż do larpów i terenówek oraz Earthdawna. Teraz regularnie prowadzę Dzikie Pola, a sporadycznie gram sesje w innych klimatach (np. Warhammer 2 ed.).
Z racji, iż już wkrótce wkroczę w świat LARPów na dobre (dziewiczy rejs mam już za sobą :P). Chciałbym się dowiedzieć czy pamiętacie swoje pierwsze LARPy? Jakie były Wasze pierwsze problemy z graniem/odgrywaniem? Jak po "latach" grania postrzegacie nowych graczy ich poziom i zaangażowanie w tworzenie postaci?
Zapraszam do dyskusji :>
Pierwszy mój LARP? Pamiętam jak dziś: historia Rosji carskiej , śródziemie, ja i Lorrain :). Z graczy np. Daga ubrana w firankę.
Pierwszy w jakim grałam? Dużo później:D... W8- pamiętam! Na teleporcie jakimś, chyba 2005 w trójmieście, LARP wampirzy organizowany przez chłopaka i dziewczynę skądś. Grałam malkava... mało malkaviańskiego, aż mi głupio:(.
Pierwszy LARP? Wstyd się przyznać ale do tej pory mój jedyny larp to było przebranie się w zbroje i napieprzanie się mieczami na żywca :P chociaż z drugiej strony zrobiliśmy to pi razy drzwi jako film więc nie wiem czy to do LARP'a zaliczyć :)
Mój pierwszy raz? O tak- pamiętam jak dzisiaj. Ona była małą, 12nastoletnią dziewczynką... I dotąd żyje jako postać :P
Grupa LARPowa Poznań Noctem, ja- zero wiedzy o rpg i zero doświadczenia.
Nawet podręcznik do wampira nie przeczytany (z resztą do teraz :P)
Było mi naprawdę trudno się przełamać i coś głośniej powiedzieć, bo nikogo nie znałam ani nie wiedziałam, czy to co powiem będzie dobre... A była nas wtedy garstka. Nie wiem jakbym się zachowywała, gdybym startowała od teraz gdzie jest duuużo więcej graczy.
Zastanawiałam się, czy to jest to co mnie zainteresuje... I 'niestety' mnie zainteresowało
Największą radochę z postaci sprawiało mi latanie z lizakiem, a z każdą odsłoną było coraz fajniej :)
Zadaję dość często ludziom pytanie: czemu chcą grać w LARPa. Mało który potrafi odpowiedzieć.
Stroje? Odgrywanie? Kombinacje? Manipulacje? Wszystko na raz.
No ja wejdę w grono graczy, którzy swoim stażem larpowym mnie zjadają na starcie, ale się nie boję :P mam nadzieję, że postać jaką nie jestem w rzeczywistości stanie przed wami :> mam nadzieję że jej image się spodoba :P
Zadaję dość często ludziom pytanie: czemu chcą grać w LARPa. Mało który potrafi odpowiedzieć.
Stroje? Odgrywanie? Kombinacje? Manipulacje? Wszystko na raz.
Dzisiaj przy okazji zabierania kilku rekwizytów z domu na larpa próbowałem wytłumaczyć staruszkom co to jest larp. Najciężej było mi odpowiedzieć na pytanie ojca: po co to robię? Odpowiedziałem: "bo lubię" :P
Wracając do pierwszego larpa to jak wszystko dobrze pójdzie zaliczę go w sobotę :]
Pierwsza sesje RPG pamietam bardzo dobrze, a dokładnie mojego maga popierdzielającego w płytówce i podróż przez nore na końcu, której znalazłem obóz zbirów. Nie pamiętam w jaki sposób się uwolniłem, ale nie zapomnę jak później podróżowałem głodny z kompanem przez las i wpadłem na genialny pomysł. Wyczarowałem sobie chowańca - królik i zabiliśmy go uderzając głową o drzewo... szkoda, że nie wpadliśmy na pomysł w jaki sposób go upiec i trzeba było zakopać :D
Ja potrafię na to odpowiedzieć w taki sposób. Wchodzenie w inny świat i zmiana w kogoś innego jest świetnym relaksem dla mojego umysłu. Bo jednocześnie pracuje i odpoczywa;) Dlatego uwielbiam RPGi. Ale to będzie mój pierwszy raz na tego typu LARPie więc zobaczymy czy spodoba mi się tak jak papierówki :))
Mój pierwszy larp chmmmmm........... Dawno to było^^"
Pierwszy larp na którym byłem ale nie brałem udziału była to chyba pierwsza Isbandia jakoś 98-99 już teraz nie pamiętam dokładnie. Przypadkowo natknąłem się na dziwną bandę ludzi na cytadeli poprzebieranych za jakieś dziwne postaci. Nawiązałem z nimi kontakt i jakoś tam w ówczesnym towarzystwie zostałem.
Potem mój pierwszy pełno etatowy larp to była któraś następna edycja Isbandi. W każdym razie koło 2000 roku. Przebranie po prostu straszne, zbroja z wykładziny z mojego pokoju. Bezpieczny miecz larpowy który na pewno nie był bezpieczny=P Peleryna z bodajże prześcieradła oj straszne to było ale zabawa przednia:)
W larpach zawsze uwielbiałem interakcje z innymi graczami, gre aktorską, możliwość naprawdę dużej kreatywności w strojach. No i oczywiście walka ale nigdy jej nie traktowałem jako głównego czynnika przez które lubię larpy.
Ja pamiętam jak koleżanka zrobiła sobie brązowy płaszcz z zasłonki :D to były czasy :>
Same RPG, LARPy lubię może za to, że są formą ucieczki od rzeczywistości i codziennych problemów. Trzeba jednak pamiętać, że kiedyś do nich należy wrócić i z nimi się zmierzyć, ale na to też przychodzi czas :> po zabawie oczywiście :>
Ucieczki? Ale tak samo uciekasz jak idziesz na ściankę, na piwo ze znajomymi itp. Jakoś przy LARPach i RPGach to gorzej brzmi... bo uciekasz od razu do innego świata.
No, a nie uciekamy do innego świata? Przecież nie jest to taki sam świat jak w momencie gdy jesteśmy na piwie. Być może brzmi to gorzej, ale ja to tak postrzegam i dla mnie słowo ucieczka ma pozytywne znaczenie w tym przypadku.
Czy pijesz do świata po alkoholu:)? To trzeba by zdefiniować pojęcie świata:). Większość Ci powie, że jesteś w tym samym ;).
W porządku, ale w tym momencie porównujesz słowo "ucieczka" do uzależnienia jakimi są alkohol, hazard itp. Wątpię zatem bym był uzależniony od LARPów i RPG, i jak pisałem szybko wracam by zmierzyć się z problemami, a nie ponownie szukam kolejnego LARPa sesji by znowu o nich zapomnieć. Ulegasz stereotypowi tego złego znaczenia tego słowa :P
Ucieczki? Ale tak samo uciekasz jak idziesz na ściankę, na piwo ze znajomymi itp.
Myślę, że każdy z Nas ma w sobie "mhroczne JA" :) Wampiry, wikołaki i inne nadprzyrodzone zjawiska rzadko spotykają Nas w realu (pomijając Irinę), więc 'odbijamy sobie' grając potężne monstra pijące ludzką krew. To takie spełnienie ukrytych (bądź nie) fascynacji (?).
Niektórzy grają np postaciami całkowicie odmiennymi od siebie. Chyba to nie jest zwykły świat kiedy ten sam pan X, na codzień nieśmiały okularnik raz w miesiącu zmienia się na te kilka godzin w żądnego krwi Biskupa Sabatu?
Dlaczego też inny świat? Kończąc grę, zapominamy o swojej postaci i żyjemy dalej jako pan X. Przecież jadąc w tramwaju np. Ordos nie podejdzie do mnie z drugiego końca i tym swoim przepitym głosem (jako Wrona) nie krzyknie wyciągając nóż: "Serelytev, teraz to ja ci zrobię z d... jesień średniowiecza!"
Chociaż... ten powyższy przykład nie pasuje
pan X, na codzień nieśmiały okularnik raz w miesiącu zmienia się na te kilka godzin w żądnego krwi Biskupa Sabatu?
Omal się nie udusiłem ze śmiechu czytając to :D
Prawie zabiłam Towera, prawie zabiłam Towera! < krzyczy podskakując z radością>
Nie wiem o co Ci chodzi, to była tylko metafora, do nikogo nie nawiązywałam.
pan X, na codzień nieśmiały okularnik raz w miesiącu zmienia się na te kilka godzin w żądnego krwi Biskupa Sabatu?
haha no nie powiem.... pojechane :D
Offtopowo się zrobiło ;]
Ja w RPG zostałem wrednie zrobiony. Najpierw przyjaciel przyszedł i spytał, czy słyszałem o czymś takim jak D&D i RPG. Nie słyszałem, to poszukałem w necie, poczytałem, trochę się napaliłem. Potem przyszedł i "tak na nudę" podrzucił jakiegoś pdf'a. Zamyśliłem się, zaczytałem, sprawdziłem ile to kosztuje, z czym to się je i jak już się porządnie wciągnąłem to przyszedł, rzucił na stół podręczniki i powiedział: "Julas wymyśl coś bo za miesiąc gramy, a Ty masz na tyle chorą wyobraźnię, żeby było ciekawie" no i wymyśliłem i graliśmy chyba 1,5 roku
Miałem 9 lat i wpadło mi w łapki czasopismo "Joker" w którym był całkiem sensowny artykuł o RPG-ach przedstawiający najważniejsze systemy. Rozpaliło to moją wyobraźnię, dorwałem "Magię i Miecz" (grę), "Dreszcza" - ale wiedziałem, że to nie to samo.
Aż wreszcie, w lecie 1991 roku będąc w Amsterdamie wybłagałem u rodziców tzw. Red Box czyli podstawkę Dungeons & Dragons (to były czasy kiedy "dedeki" dzieliły się na D&D i AD&D). Moje życie już nie było takie samo :)
W ten sposób jestem też jednym z nielicznych którzy przygodę z RPG zaczęli nie od Warhamca, WoDa czy Kryształków tylko od pokręconej wyobraźni (i jeszcze bardziej pokręconego słownictwa) Gary Gygaxa.
Ja to dopiero od kilu miesięcy w tym jestem.... Wahałam się w podjęciu decyzji ale Ordos pomógł mi wybrać - czyt. pranie mózgu instant :P
W sumie, to wczoraj przypomniano mi, że moje pierwsze zetknięcie z tematem (oprócz Baldursów), to była książka Siesickiej - Dziewczyna Mistrza Gry :D...
Serio? Ja zaczynałam od klasyki tematu czyli Tolkiena - dopiero później odkryłam, ze są inni pisarze fantasy i to nawet polscy... Byłam jednak młoda wiec trzeba wybaczyć.
Gorbacz, ja też nie zaczęłam zabawy od Młotka (którego z resztą uwielbiam) tylko od D&D... Potem Wampir, który na początku średnio mi się podobał... Tak naprawdę w WoDa gram od niedawna (czytaj 2-3 lata ^_- ).
A ja rozpoczynałam od Kryształów Czasu...
Ha, a ja zaczynałem od Młotka (gdzieś mam nawet podręcznik w dobrym stanie i w jednym kawałku) i Zewu Cthulthu. I trochę Cyberpunka.
@Ilu - nie jestem sam, whoop ! Gwoli ścisłości to co prawda D&D był pierwszym systemem który poznałem, to pierwsza sesja w jaką zagrałem (ba, poprowadziłem w namiętnym wieku 13 lat) były Kryształki.
Ale obecnie mam back to roots i prowadzę D&D (a konkretnie Pathfindera).
Z perspektywy czasu stwierdziam, że KC wymagało magisterium z matematyki do obliczenia mechaniki, ale za to "Z niewielką pomocą przyjaciół" był świetnym scenarem !
A potem się dowiedziałem że przygody z MiMa to była bezczelna i bezprawna zżynka z White Dwarfa...
@Gorbacz - Twoja wypowiedź była do Ilu czy do mnie, bo się zgubiłam, czy cos. Poza tym ja pierwszą sesję w KC gralam majac 7/8 lat. Prowadził mi brat. Nigdy nie zapomnę, że nie mogłam pojąć, że jednorożce nie mają nic wspólnego z nosorożcami...
ale i tak było fajnie;-)
Co do matematyki w KC - całe szczęście już wtedy istnial exel... :D A prawda jest taka, ze dzięki KC nauczylam się liczyć, bo z matmą miałam straszne problemy:) Poza tym obliczenia były proste, jedynie liczby wysokie tak naprawdę.
Oni tam mieli ladne orki.... :D
W sumie to do Was obu - muszę chyba sobie przypomnieć jak się pisze na forumach ;)
A co do staroci, to właśnie wydębiłem od kolegi 1ed AD&D z 1978r. - w tych podręcznikach jest, wyobraźcie sobie, Tabela Losowego Generowania Dziw...Prost...Panien Lekkich Obyczajów ! Rzucasz k100 i wychodzi np. Korpulentna Kurtyzana albo Tajemnicza Cichodajka. W luźnym tłumaczeniu.
Taaaak mam podręczniki do 1ed:D
I bestiariusz.....
Muahahahaha
Zabrzmialo jakby ta tabela byla w bestiariuszu :D
Korpulentna Kurtyzana albo Tajemnicza Cichodajka. Od kiedy korpulentna kurtyzana nie możne być jednocześnie tajemniczą cichodajką? (teraz chciałbym zobaczyć wyraz twarzy mg który przez 10 min daje mi opis takie npca)
TLGPLO (Tabela Losowego Generowania Panien Lekkich Obyczajów) jest w DMG.
Natomiast w bestiariuszu są boskie ilustracje, np:
U mnie zaczęło się od tego, że tata próbował mi wytłumaczyć, o co w tym całym RPG chodzi. Nie zrozumiałam. Potem tłumaczyła mi mama, również nie zrozumiałam. Następnie była prelekcja na Pyrkonie, której nie zrozumiałam absolutnie, ale za to dużo z niej zapamiętałam.
Wreszcie pojechałam na obóz RPG. Tam mnie oświeciło.