ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
... może brzmi banalnie, ale moim zdaniem to jedna z ważniejszych mądrości, o których każdy powinien pamiętać.
Jest to jedna z tych ważnych spraw, których nie uczą w szkole ... a często jak rozumiesz - jest juz za późno ... Jak wiele nieszczęścia jest na tym świecie tylko dlatego, że ta prosta zasada nie była częścią życia wielu rodziców ...
Co sądzicie o tym
Uhhh....no to koniec, na ten temat moge zawodowo godzinami... Teza ze wszech miar słuszna, konieczna, prawdziwa itd itp, jednakże dzisiaj w tak ogromnym stopniu przez rodziców zapomniana... Czynników jest tu wiele: pęd za karierą, pęd za pieniędzmi, niezrozumienie dziecka, niezauważanie jego potrzeb, bardzo często po prostu lenistwo rodziców...Zaniedbac swoje pociechy można w różny sposób, na różnych polach...Ale o tym napiszę po południu, bo spieszę do pracy, wyręczyć choć trochę rodziców w dbaniu o własne dziatki Idę do kina i tyle
Dbasz o cudze dzieci mówisz
Jakaż to wzniosła i odpowiedzialna rola ... 3maj jak najlepiej potrafisz
Swoją drogą jeśli potrafisz tak zawodowo godzinami to super ... niedługo będziemy rozpoczynali prace nad bardzo nowatorskim i superciekawym moim zdaniem serwisem internetowym, gdzie bardzo przyda się taka zawodowa pomoc od czasu do czasu
Zapamiętam na pewno
Ło matko...to zaczynajcie te prace szybko, bo już się nie mogę doczekać
[ Dodano: 2005-12-03, 12:45 ]
Moim zdaniem w dzisiejszych czasach ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, co czynią zaniedbując dzieci. Przecież to, jak będzie wyglądał świat, zależy od nich. Coś się we mnie gotuje, kiedy widzię pięciolatków latających samopas po dworze o 22. Moim zdaniem, jeżeli ktoś nie ma czasu wychowywać dziecka, nie powienien się na nie decydować.
Moim zdaniem jest teraz coś takiego, że dzieci są na dalszym planie. Ale czy to właściwe? to kretynizm, niestety, dzieci powinny być najważniejsze.
Generalnie od jakiegoś czasu obserwuję, że rodzice nie radzą sobie z dziećmi. Nic w tym dziwnego - znam masę dziewczyn w moim wieku lub parę lat starszych, które mają już kilkuletnie pociechy... Które nie były w żadnym razie planowane, oczywiście. Rodzicielstwo przerasta te kobiety i dzieci latają po podwórku, a wychowują je nie rodzice, tylko żule z tegoż podwórka.
Cóż. Świat "poszedł" do przodu. Bywa tak często, że dzieci mają osoby niezbyt do tego dojrzałe, a reszty nie trzeba dopowiadać.
A prawdą jest to, że dzieci są najważniejsze. Choć teraz też "wyścig szczurów" zaczyna się od małego. A z kilkuletniego malca chce się zrobić geniusza. Jak dla mnie to są skrajności. O ile pamiętam ze mną rodzice się nie bawili ani też nie latali na zajęcia dodatkowe. Teraz albo podwórko albo taki natłok zajęć, że aż strach pomyśleć. Więc chyba należy szukać tego złotego środka
No właśnie, zaniedbywanie to tylko połowa problemu.
Ja pamiętam, że zrobiłam oczy jak spodki, kiedy składałam dokumenty na teologii i zobaczyłam, że chłopak przede mną przyszedł z matką. Wyglądało to tak, że matka dawała dokumenty, matka gadała w dziekanacie, a chłopaczek stał z boku. I tyle. Przegięcie, moim zdaniem.
Taka nadopiekuńczość w równym stopniu wytwarza młodych życiowych inwalidów co zaniedbywanie.
Wychowując dzieci musimy pamiętać że muszą się nauczyć jak radzić sobie w życiu.
Przecie nie możemy przeżyć życia za nich, ale tez nie będziemy zawsze mogli prowadzić je za rękę,a ni nie będziemy żyć wiecznie.
Taka nadopiekuńczość w równym stopniu wytwarza młodych życiowych inwalidów co zaniedbywanie. Nadopiekuńczość - tak, ale zaniedbywanie to co innego dzieci uczą zaradności ale takiej złej.
Mi aż się łza do oczu ciśnie jak widzę moich kumpli z dzieciństwa którzy siedzą pod blokiem albo pod budką z piwem i siompią Tyskie albo puszczają dymki... i myślę sobie wtedy że jeśli w odpowiednim momencie ktoś pokazałby im odpowiednią drogę i dopilnował żeby nią poszli to byliby teraz porządnymi ludźmi.
Wychowanie dzieci wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje.
Mi też się źle robi jak moi koledzy z dzieciństwa po kolei trafiają do Monaru.
Przeważnie dzieci w wieku 16 lat zaczynają się buntować, czasami źle wybierają a potem niema odwrotu. I to czasami nie jest ta do końca wina rodziców, po prostu inne autorytety oraz imponowanie przed kumplami staje na pierwszym miejscu.
Przecież sami nie zawsze słuchamy rodziców,a wyrwanie się z nałogów jest bardzo trudne i nie każdy jest zdolny z tego wyjść. Poza tym rodzice też nie mogą nakazać dzieciom żeby się uczyły jak one tego nie chcą.
Znam takie przypadki, gdzie rodzice nie mieli szczęśliwego dzieciństwa i w "odwecie" nie interesowali się swoimi własnymi pociechami. Wychodzili z założenia, że "skoro moje dzieciństwo było złe, a rodzice mnie olewali, to ja też nie muszę interesować się własnymi dziećmi, niech sobie radzą same, niech zobaczą, jak to jest." Jakby to była ich wina...
Widzisz Silvery, ale to też nie do końca jest wina tych rodziców, a może wręcz oni są tego najgorszymi ofiarami. Psychologia uparcie twierdzi że jeśli dzieci będą miały zły przykład, czyli będą źle traktowane, maltretowane itp. to w przyszłości będą, nawet podświadomie, powtarzać postępowanie swoich rodziców, JEŚLI nikt im nie powie że to nie normalne, że można inaczej, że trzeba inaczej. Tak więc jeśli dziewczyna będzie miała ojca który bije matkę i w odpowiednim momencie nie dowie się ja wygląda normalna rodzina to znajdzie sobie męża który ją będzie maltretował i jej dzieci.
Czasem jest to wina rodziców, czasem wina dzieci a jeszcze innym zbyt mało powziętych środków.
[ Dodano: 2009-05-07, 16:56 ]
Nie można zwalać winy tylko na jednych oszczedzając w ten sposób drugich. ależ to nie jest niczyja wina, po prostu jedni trafiają na takich co nakierują i poprowadzą inni nie, i choć nie jest to normalne to tak jest.