ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Prosimy wklejać wyłącznie nowości i wyłącznie własne.

Eberron: Wyprawa do Świątyni Życia

W rolach głównych:
Ben jako Dee, odmieniec, szpieg, obecnie na usługach Królewskiej Cytadeli Brelandii
Osaka jako Oggard Moonhammer, krasnoludzki wojownik-tułacz z Twierdz Mror
Maciej jako Galdur, elfi druid z dużymi plecami

W pozostałych rolach:
Niedźwiedź jako Niedźwiedź vel Misio, niedźwiedzi kompan druida

Scenariusz i reżyseria:
Łukasz 'TOR' Garczewski

Krasnolud podchodzi do lady w karczmie. Ledwo sięga głową ponad blat. Zamawia posiłek...
Oggard: Zawsze płacę z góry.
Galdur: Chyba z dołu...

Wścibski dziennikarz, Gildeon Rize, wypytuje drużynę...
Gildeon (MG): A... Co to są drowy?
Galdur: Czarne elfy. Nooormalnie asfalt.

Druid przekonuje królweskich oficjeli, aby wpuścili go do miasta...
Galdur: Ten niedźwiedź nie gryzie. Jest zupełnie... niegryzący.

Krasnolud i jego potrzeby na latającym statku...
Oggard: No bo na statkach to jest taki zwyczaj, że się szcza za burtę...
Marynarz (MG): Co pan, nad miastem?!
Oggard: Problem jest zgoła inny. Burta jest za wysoka.

I na koniec...

...ten z misiem.

Przed niedźwiedziem i druidem staje dziewczynka i wpatruje się w misia.
Galdur: Możesz pogłaskać, nic ci nie zrobi.
Miś spogląda na druida i niewiele myśląc głaszcze dziewczynkę.


Wampir: Starożytny Rzym
Graliśmy w II w. n. e. Postać którą odgrywałem, na skutek dużej ilości pechów (parokrotnie) - między innymi w sytuacji "męskiej rozmowy" z własnym prawnukiem (skończyła się dla niego śmiercią) dostała zaburzeń psychicznych i przeszła na Via Diabolis. Moja rodzina, nad którą miałem roztaczać opiekę (wada) była chrześcijanami. Na dodatek byłem pariasem, ale potomkiem Nosferatu (wada potworny). Więc - stypa po śmierci najlepiej rokującego członka rodziny (tak, tak, właśnie tego). Wtedy wchodzę ja (niewidoczny), pojawiam się, mówię im o konieczności służenia szatanowi (a przy okazji i mi), przekonuję ich, że jestem głową rodu (pamięta mnie tylko stary dziadek - mój najmłodszy syn). W końcu jedyny zdrowy silny mężczyzna w rodzinie próbuje mnie zaatakować.
Ja (zrezygnowany): Rzucam w niego gladiusem.
MG: Pada na ziemię, miecz przebił go na wylot, reszta rodziny cofa się w przerażeniu...
Piotrek /inny gracz/: Tata wrócił. I jest bardzo zły.
Przypomniały mi sie pocżątki
"Młotek", dużo kostkologii

Prowadzę sesję dla dwóch kumpli. We dwóch plus BN dostają zlecenie na rabusia napadającego na dyliżanse. Jadą sobie spokojnie na dachu dyliżansu ( żeby wszystko widzieć i w ogóle), wreszcie pojawia się rabuś. Podjeżdża do dyliżansu, mierzy z pistoletów, standardowa formułka: " oddajcie pieniądze, itd.." Kumpel deklaruje " skaczę na niego", Ja na to rzuć kośćmi, efekt-wylądował na końskim łbie. Ciąg dalszy -kumple walczą z rabusiem- ten pierze ich niemiłosiernie(wszystko przez kiepskie rzuty). BN z woźnicą po uporaniu się z pomocnikiem rabusia biegną na pomoc, ten zaczyna uciekać. Kumpel- sponiewierany, na ziemi deklaruje- "rzucam w niego mieczem" (leżał obok niego półtorak) . Rzut awykonałny, ale kosciom sie w końcu odmieniło i padł krytyczny sukces.
Hym, zdawało mi się, że kfiatki to te zabawne części sesji są...?


Dla mnie sytuacja była ch.. smieszna. Pewnie nie potrafię tego oddać w słowach
Humor sytuacyjny. Czekaj na podcasta z sesji pulpy...
Sesja-spontan Unknown Armies w USA. Prowadzę ja, grają: Koza, Ben, Quad.

Koza (grała farmerką) deklaruje, że idzie po pracy plewić kukurydzę.
E: Ale to już wieczór jest!
K: Jak to? Przecież to Ameryka, tutaj zawsze świeci słońce!

Innym razem postać Quada zaczęła zastanawiać się, czy się od postaci Kozy i Bena nie wyprowadzić. (Mieszkali razem, czasem Ben i Quad grali sobie na fortepianie i harmonijce).
K: Nie możesz się wyprowadzić!
B: Kto będzie sobie ze mną jammował?
K: No właśnie, kto będzie sobie z moim bratem ja... co robił?!?

;)
A u nas na sesji w WoDa nie było żadnych kwiatków? Moze coś pamiętasz, Elmo? Bo ja byłem pijany
Pamiętam tylko kwiatek z sesji gry w Twilight Imperium:

Gramy w planszówkę w 5 osób już dobre 6-9h. W pewnym momencie postanawiam odwdzięczyć się za zdradziecki atak Olenie i wlatuję swoją flotą na jej rodzinną planetę. Turę później Quad wpada tam również i pluje się do mnie o coś:

Q: Elmo, kwiatek!
E: Elmo nie kwiatek, Elmo wojownik!

:)
Wampir: Maskarada - Poznan pod wladaniem Sabatu 2009

Gralismy wczoraj sesje w Wampira, postaciami, ktorymi ostatnio gralismy z rok/dwa lata temu:
MG: To robisz cos przed wyjsciem z domu?
Pawel [panders]: No, ubieram moj plaszcz, czytam moja karte postaci i wychodze...
Kfiatek Tora z misiem absolutnie rulez
Kwiatek nie z sesji, a z robienia postaci z moim niekumatym bratem (przez gg)
Brat: A klany to ty wybierasz jaki????
Ja: co?
Ja: Przeciez wybrales Nosferatu!
Ja: O co ci chodzi?
Ja: Czytaj napierw co piszesz bo cie nie kumam.
Brat: Ty jaki masz?
Ja: Klan?
Brat: No.
Ja: Ja mam klan mistrz gry k***a!!!
Z lekkim poślizgiem pierwsza odsłona serii Invicti: Comlink, czyli kfiatków z sesji w Invicti -- torowy autorski setting sci-fi.

Do przejrzenia króciutki spis najśmieszniejszych scen z odcinka pilotażowego: 1.01 "Invicti"
Sesja Sterowców (moja postać Wolfgang dołączył do powietrznych piratów, którzy mają sterowce)

Kobieta z dzieckiem broniła się przed napaścią i miała jedynie sztylet. Jakims cudem udało sie jej zranić kapitana piratów Robina, który ja zaatakował. Kapitan zdziwiony popatrzył na rane i ryknął:
-Odwrót! Ostrzelamy dom z powietrza!

na propozycje łóżkową od Xellosa Wolfgang odpowiedział:
-Mam twarde zasady i jeszcze twardsze gacie.

Elf pirat zginął przygnieciony komodą, jaka spadła na niego w czasie szturmowania piętra domu. Przez całą sesję Drużyna unikała szaf, meblościanek i komód, a największy popłoch wśród drużyny wywołała plotka, że dziewczynka, która uciekła z tego domu, ma procę na komody.

Gracz powiedział:
Siadam za biurkiem,
a MG zrozumiał:
chwytam za dziurkę.

Robin, gdy już zabito elfa, dziadek leżał martwy, a jego kompanii grabili stodołę:
Chcieliśmy tylko zapytać o drogę, a wy nam taki numer?!

Gdy brakowało amunicji do armat:
A czym strzelisz?
Jak to czym? Strzele głupa

Ucho-zaraza.
Dziewczynka, która uciekła, została zgłoszona przeze mnie jako córeczka, która zaginęła w pobliskim lesie. Jako, że widziała śmierć swojego dziadka i wymyslilismy, ze cierpi na emidemie ktora sie przenosci uszami, wiec jezeli ja zobacza to maja je sobie zasłonic.
GM: badz soba
Gracz: ktorym soba?
(w telefonie kozy zoregralo sie intro z Mody na Sukces)

Phantom: Kiedy zrobimy larpa Moda na Sukces? Ja chce byc Ridge'm :)
Koza: To na pewno nie bedzie jednostrzalowka :P
Sesja 7th sea, prowadzi Ben, grają Daga i Elmo zadziornym rodzeństwem Castyllijskich młodych szlachciców.

W piwnicy zabarykadował się szlachcic monteński i nie chce wyjść. Daga całą sesje miała mega rzuty na uwodzenie, więc zaczyna i tym razem. Wypada pech. Elmo przejmuje inicjatywę:

-Panie, wino przywiezłem! - i cichym głosem do swojej siostry: Cycki nie działają, jak ich nie widać...

***

Sesja CP2020, setting wybitnie militarny, gracze dochapali się stopni sierżanta i kaprali, do drużyny dołącza Ben. patrzy z przerażeniem na ścieżkę zdrowia, która składa się z pionowych ścian, ostrzału z karabinów maszynowych, rowów z napalmem i wyskakujących borgów.

Sierżant Abel (Elmo) widząc jego konsternację:
-I my tu nie używamy ślepej amunicji. (po namyśle) Ani ślepego napalmu...
Warhammer: 1 sesja kampanii "Wyspa"
Prowadził Macias, kumpel z Kołobrzegu.
Ja i mój brat graliśmy krasnoludami - bliźniakami - albinosami, którzy pewnym trafem znaleźli się w mieście, które po niedługim okresie zostało zaatakowane i zniszczone przez hordy Chaosu - istniało podejrzenie, że część armii wroga ukryła się w mieście. Do drużyny przyłączono nam cyrulika - dezertera. Niestety bliźniacy byli na nieco innym poziomie intelektualnym...

Piwnica pełna szlamu, w środku małe mutanty gryzące nas po łydkach:
Oggard (ja): Jak to się rozpleni to będzie katastrofa!
Vogart (brat): Katapulta? Gdzie?

W obozowisku na rynku Oggard piekł placki chlebowe, które potem rozdał drużynie: bratu i cyrulikowi. Tej samej nocy przez komin włamywaliśmy się do świątyni... Niestety wszedł tylko cyrulik.
Przy wejściu:
Vogart: to jak będziesz chciał wejść na górę, to krzycz "katapulta".
Oggard: Weź coś do jedzenia...
Przy wyjściu:
Cyrulik: Katapulta!
Oggard (nie słyszał tamtej rozmowy): Co, katastrofa? Co się stało?
Cyrulik: No wyciągnijcie mnie!
Oggard: To czemu nie mówisz od razu?
I po wyjściu:
Oggard: A masz coś do jedzenia?
Cyrulik: Tak.
Oggard: To daj.
Cyrulik wyciąga placki, które zrobił Oggard...
Przypomniałem sobie motyw z sesji, która odbywała się .. ho ho, ładnych kilka lat temu.
Kumpel prowadził ową sesję wieczorem, w trakcie pobytu pod namiotami. Kilka godzin gry minęło, setki szkieletów oddało swoje kości do ziemi, zwiedzanie katakumb.
Przysypiałem. Alkohol, upływający czas i monotonia robiły swoje. Przechodzimy z pomieszczenia, do pomieszczenia. Graczom nie chciało się juz nawet kostkami rzucać, więc mistrz gry to za nas czynił. W pewnym momencie Gm opisuje sytuację "napotykacie dźwignię". Na to ospały Alkazz:

"atakuję go"

sesja się skończyła w trybie natychmiastowym:D Kontynuacja też nie miała miejsca, hack&slash jest przyjemniejszy w wersji cyfrowej jednak:D
SESJA WAMPIRA: MROCZNE WIEKI - to było daaawno temu, ostrzegam :)
------------------------------
AKTORZY DRAMATU:
Mistrz Gry - Narrator - Jakub vel.Rudy
Abramar - Ajsha - klan Malkavian, MG zasypuje ją fobiami, już boi się pająków i łóżek... Doradczyni Anastry.
Anastra - Lorrain - klan Toreador, księżna jakiegoś miasta w Francji
Banff - (war)kot - miejscowy Gangrel, nienawidzi niedźwiedzi i wtapia się w ziemię w najmniej odpowiednich momentach...a ta percepcja na 6 krop mnie denerwuje :P.
Laura - Lathea - klan Ravnos, złodziejka...cóż można o takiej więcej powiedzieć? Ma niski wzrost, a Gangrel wielką posturę...ta drużyna zakrawa na śmiech...

******************
MG: W pierwszym pokoju wyczuwasz jedną śpiącą osobę. W drugim słychać dwie przygotowujące się do snu. W trzecim pokoju słychać pustkę. (...)
=================
MG: Ma wybałuszone uszy.
=================
Opis mężczyzny, z którego piłyśmy...
MG: Jest lekko zeschnięty.
BG: Ale jeszcze dobrze wygląda?
MG: No taak, jakby go tak na grillu przyrządzić....
=================
Dobijanie się do miasta.
Laura: Zaczynam się drzeć z autorytetem.
=================
Nareszcie doszliśmy do miasta
Laura: Wyciągam kielich, nalewam z przydrożnego żebraka i świętuję!!!
=================
Banff: To ja chcę tego konia wypić , to go teraz wyprowadzam.
Abramar: Oj daj se już spokój i gryź go jak stoi.
Banf: To ja mam go wziąć od tyłu?
=================
-->TO obrazuje nasze kłótnie o to kto śpi pod łóżkiem, wersja kto pierwszy ten lepszy...
MG: No to karczmarz zaprowadził was do jednego z najlepszych pokoi. Widzicie dwa łóżka, dwie szafy, stolik...
Anastra: Zbieram pościel i wchodzę pod łóżko.
Abramar: Ściągam pościel z łóżek i idę do szafy.
Laura: Wchodzę pod drugie łóżko.
MG: Karczmarz patrzy na wasze działania ze zdziwieniem...:D:D
MG: Karczmarz ma już tego dość i wychodzi bez słowa.
--> Abramar wcześniej wrzeszczała coś co brzmiało "musimy pójść spać przed świtem" na całą karczmę...
=================
MG: Widzisz ponownie zieleń i biel. (aura)
Anastra: Pieprzony paladyn...
Sesja Wampira Maskarady. Primogen Torreador przekonuje upartą Kozę Ventrue, żeby poszła wynegocjować uwolnienie innej Toreadorki,proponując jej stanowisko harpii. Alkazz Toreador ją przekonuje.

Koza: Nie ma mowy, nie pójdę tam, jeszcze mnie zajebią, nawet za stanowisko harpii!
Alkazz: Chodź! Zrób to dla idei bycia harpią!
Witam :} Jestem tu nowa, ale chyba warto zacząć od czegoś zabawnego :}

Nawet są z maskarady ^__^ to z początku jak zaczynałam grac jak jeszcze się nie mogłam przestawić z warhammera ^___^ <Alan - stwórca>

Alan: To teraz pokażę Ci na czym polegają łowy...
Mia: Idziemy do karczmy?
<No co... karczma a pub co za różnica XD>

Innym razem postać Kastora miała filozoficzny nastrój <gangrel>

Ktoś tam: Dziwnie łatwo nam idzie...
Kastor: No... taka burza przed ciszą!

Innym razem moja postać Mia rozmawiała z dość specyficznym malkavem w elizjum :}

Milcenta: Mia, jesteś naprawdę śliczną dziewczyną.
Mia: A pani ma ładną SUKIENKĘ!
to taki kfiatek z orgii misiów gry:

Alfar do gracza: "No i była to wtedy jedna z Twoich pierwszych samobójczych wypraw"...

miało być: samodzielnych...
Inque: z jakim Kastorem? Krieg'em?
nie...
Kastor to imię postaci ^__^ a gra nim Frast :} chyba jednak to inny Kastor :}
Neuroshima
Występują:
Shake - chemik z Missisipi,
Alex - pan cyborg z posterunku zamknięty w ciele kobiety
oraz
Steve - szaman z Vegas z nieodłącznym duchem Harrisem.
Po kilku przygodach mają reputację gangerów i kontakty z Hell's Angels.
MG - osaka.

Płonie ognisko, niemalże nieradioaktywny królik się piecze, wtem w oddali słychać dzwonki. Dzwoniąc podchodzi szalony prorok zagłady. Gracze po chwili kumają, że przepowiada on bunt maszyn, który nastąpił 30 lat temu. Wtedy Steve wyciąga karty do "Magic: The Gathering".
Steve: Ja też ci mogę powróżyć. Wyciągnij kartę. No, szybko, śmiało.
MG wyciąga.
Steve: Ojejej... Zalazłeś komuś za skórę. Ktoś ściga cię, może nawet będzie chciał ci zrobić krzywdę.
W tym momencie rozlega się strzał, mężczyzna - prorok pada martwy.
Steve: O kwiatek! Miałem rację! Widziałeś Harris?! Widziałeś? A wy? Widzieliście!? <po prostu euforia>
Shake: A pamiętasz, co nam przepowiedziałeś?

MG do Steve'a: Jak ty właściwie się w końcu nazywasz?
Steve: Wonder. Stevie Wonder.

Steve: Powinniście częściej wyciągać białe karty.
Shake: Ile ich masz?
Steve: (pokazując liczącą ze 150 kart talię) Z osiem.

Alex: I tam niszczyliśmy maszyny... (mówiąc o posterunku)
Shake: <puka Alex w ramię i naśladuje dźwięk żelaztwa): Ding ding ding. Maszyny?

Alex za pomocą wtyczek z palca gmera przy oprogramowaniu pancerza wspomaganego Stalowego Policjanta.
Alex: No, chcę mu wykasować dane, czy coś.
MG: No dobra, robisz mu format c:
Shake: Haha! Stalowa Policja działa na Windzie!

Hell's Angel: To skąd się wzięłą twoja ksywa (do Shake'a).
Shake: Koktail Mołotowa to mój Weapon of Choice.

Gracze zbilżają się do knajpy, która kiedyś była McDonaldem.
Steve: Widziałem to kiedyś na Tornado. Ale mam ochotę na Shake'a.
Shake: Słucham?

Shake, aby się odstresować maluje auto na zielono. Odgrywa to mniej więcej tak:
<głęboki wdech> <podejście do samochodu> <machanie zaciśniętą ręką> <odejście od samochodu> <wydech>
Shake: Jeszcze ze dwa razy...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl