ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Droga Rodzino, Bracia i Siostry,
Noc, która w zamiarze miała być czasem zadumy i wytchnienia zabrała ze sobą dwóch członków rodziny. Jeden złamał zasady maskarady i został za to właściwie ukarany, ale druga strata pozostawiła w mym sercu ogromna pustkę...
Michael Wilhelm von Gallwitz- Primogen Klanu Tremere, Regent Prowincji Poznań, zawsze dumny i nieugięty, mający grono rodziny patrzące na Niego pejoratywnie jak i pozytywnie, mimo często porywczego zachowania mający poważanie i szacunek, niepisana władzę i potęgę! Odszedł... Zginął w mękach i cierpieniu z rak własnej Rodziny! Nie łamiąc żadnej z zasad maskarady...
Niektórym ku uciesze.
Opamiętajcie sie wszyscy Ci, którzy broczycie ręce krwią, albowiem nigdy to miasto nie zazna spokoju. Nie wina jednej osoby jest chaos.
Ja, Yana Serelytev, Primogen Klanu Ventrue pisze te słowa w wielkim smutku by choć symbolicznie upamiętnić odejście tak ważnego członka rodziny.

Epitafium dla Michaela Wilhelma von Gallwitza
Yana Serelytev


Moja drogie madame Primogen, czasem la mort przychodzić po nas tylko z nasze winy. Michael Wilhelm nie zrozumieć zbyt wiele, dlatego on poniósł śmierć. Czy to było niewinne? Madame, nawet jeśli my wszystkie uznajemy wojna za rzecz godne potępienie, tak jak mówić o tym Plato, Arystoteles, Campanella i wiele wiele inne umysły światlejsze niż nasze, to my musieć mieć na wzgląd pewne prawo, które stać się przyczyna śmierć Regent Tremere...Wojna jako rzecz ze wszechmiarów złe nie posiadać ten aspekt, jeśli być ona obroną. Vim vi repellere vicet...

Monsieur von Gallwitz choć nie uczynić zamach na traditions unieść się buta i duma. Jego śmierć nie była konieczne, ba! Ja nie przypuszczać, że ktokolwiek chcieć uśmiercić Michael. Nikt by tego nie uczynić, gdyby Regent nie unieść ręka na Książę Mark.

O zmarłe nie powinno mówić się źle, dlatego ja zamilknę nie wspominając błedy jakie Michael uczynił względem Książę Mark i wiele inne członki nasze Rodzina....Bądź co bądź w oczy Michaela widnieła mądrość minione czasy...Mądrość, które zostanie na zawsze utracone. A także mądrość, które oderwało Michaela od rzeczywistość, jaką zastał...Czy nie wszyscy kiedyś staniemy się obraz dawne, odchodzący świat...? Czy błąd Michaela nie stać się kiedyś nasz błąd?

Ja mieć nadzieja, że Michael posłużyć wszystkie za przykład i przestroga. W nasze społeczność nie ma miejsce na demokracja. Prawo stanowić Książę, a ten kto podnosić na niego ręka musi ponieść stosowne konsekwencja.
...
Droga pani Poenari, gdyby za unoszenie się dumą i butą karano strykiem, Ty dyndałabyś na okolicznej jakiejś gałęzi długo przed przybyciem do Poznania. Proszę, okaż choć tyle pokory, by ne wyrażać się o rzeczach przerastających Twą zaplątaną w piękno i sztukę główkę...

Bo z całym szacunkiem, jako nowoprzybyła, wiesz o Poznaniu jeszcze mniej, niż ja. A ja nie wiem prawie nic.
To smutne, że z naszego świata odszedł najlepszy polityk i najsprawniejszy mówca. Żałuję, że nie stawiliśmy się z Natanielem na spotkaniu, moglibyśmy uniknąć tej, jakże nieprzyjemnej sytuacji.

Ale świat bez Gallwitza się nie załamie. Wręcz przeciwnie, zniknięcie głównego opozycjonisty Marka Akermanna da nam możliwość życia w spokojnym społeczeństwie.

Pozdrawiam,
Wiktoria Batory


Spokoj !

Aaronie, Poenari zaprzestancie tej dysputy. Jesli macie zyczenie uczcic pamiec po Michaelu to zrobcie to w sposob kulturalny. Mam nadzieje, ze nie bede musial juz Was uspokajac. I jedna uwaga na przyszlosc: podczas zebran Elizjum bede wymagal wysokiej kultury osobistej...to ma byc miejsce spotkan elity a nie budka z piwem.
Oczywiście, prosze mi wybaczyć ten wybuch. Jak każdy chyba, czuję się niepewnie w mieście, w którym na porządku dziennym jest śmierć spokrewnionego.
Jasnym jest również, że chciałbym oddać hołd panu Gallwitzowi, nie zaś przekrzykiwać się z innymi członkami rodziny.
Dlatego - Książę, Poenari, prosze mi wybaczyć moje niestosowne zachowanie... Nawet, jesli nie było kompletnie bezzasadne.

Ah, panie Akermann, nie chciałbym być niegrzeczny, czy niemiły... A już na pewno nie chciałbym Panu czegokolwiek zarzucać...
...Ale stwierdzenie o wymaganiu wysokiej kultury osobistej z ust kogoś, kto zatłukł Spokrewnionego na balu przezeń organizowanym... Brzmi nieco na wyrost, ż epozwolę sobie to rzec.
Przepraszam raz jeszcze, jeśli kogoś uraziłem...

Weisstod.
"Kto mówi o historii jest zawsze bezpieczny,
przeciwko niemu świadczyć nie wstaną umarli.

Jakie zapragniesz możesz przypisać im czyny,
Ich odpowiedzią zawsze będzie milczenie.

Z głębi nocy wynurza się ich pusta twarz,
Nadasz jej takie rysy jakich ci potrzeba."

Odszedł jeden z nas. Odszedł ktoś, kto był tutaj długo przed nami. Odszedł ktoś, kogo wychwalamy i ganimy, a kogo tak naprawdę nie znamy.

Ponoć historię piszą zwycięzcy, ponoć... Ci, którzy przetrwali kreują poległych. Jedni z nas mówią o wspaniałym i potężnym wampirze - drudzy o kimś, kto był szalony. Kto ma rację? Jak zwykle nikt.

Przyjęło się mówić o zmarłym dobrze, ponieważ nie może się bronić, jednakże czasem pewne słowa są konieczne.

Zapewne wiele można by powiedzieć o osobie pana Michaela Wilhelma von Gallwitza. Znalazłyby się tam rzeczy wielkie, godne pochwały, które zawstydziłyby swą wzniosłością nie jednego z nas. Jednakże nie możemy zapominać także o ciemnych stronach.

Każdy zapewne przyzna rację, że pan Gallwitz był w pewnym stopniu idealistą, że żył przeszłością, którą chciał narzucić czasom teraźniejszym. Nie widział tego, co jest teraz, ani tego, co będzie jutro, bez naszłości z dawnych lat. To go zgubiło i pogrążyło. Nie wątpię, że słowa pani Yany nie są kłamstwem. Zapewne pan Michael von Gallwitz był dumny i nieugięty, zapewne miał poważanie i szacunek oraz być może kiedyś posiadał nieopisaną władzę i potęgę... Jednak to było kiedyś. Powinniśmy oddać mu za to szacunek i nie zapominać o tym. Niestety z żalem muszę przyznać, że przez ostatnie miesiące mogliśmy obserwować tylko szczątki z tego, co pozostało. Szczątki, które pan Gallwitz starał się pozbierać i znów sklecić w całość. Niestety nie udało mu się to. Przez dumę kazał nam patrzeć i cierpieć z powodu ciągłych kłótni, którymi sam podkopywał swój autorytet. Chciał odzyskać to, co utracił z własnej winy, a przez co popadł w hipokryzję, nie, mogąc pogodzić się ze słowami, które sam wypowiedział. Dławił się we własnym gniewie, przegrał najważniejszą bitwę, którą toczymy - bitwę ze sobą, ze swym wnętrzem, co przypłacił na ostatnim spotkaniu.

Wybacz mi Aaronie jednak tak jak zgadzam się w pewnych kwestiach, które wypowiedziałeś tu i teraz, to rację muszę przyznać pani Poenari. Pomimo tego, że tak trafnie ją scharakteryzowałeś, pomimo tego, że przebywa tutaj krótko to trafiła w sedno sprawy. Nie tylko Ci, którzy są odpowiedzialni za ścięcie głowy pana von Gallwitza ponoszą winę za jego śmierć, ale i on sam. Dobrze wiedział, na co się porywa i jak to może się skończyć. Można, więc powiedzieć, że zdawał sobie sprawę z tego, co może się wydarzyć, jakie są tego konsekwencje. Pozwól może mi jako jednemu z najstarszych mieszkańców tego miasta, powiedzieć te słowa. Tak, on też był za to odpowiedzialny.

Jednak w tym miejscu muszę także stanąć w obronie jego godności. Proszę nie użalajcie się nad jego śmiercią i nie płaczcie po nim. Nie wyrażajcie ubolewania, bo i zapewne on by tego nie chciał. Nie chciałby, aby ktoś stawał w jego obronie. Był na to zbyt dumny i za dobrze wiedział, co czyni. Za to chyba go niektórzy z Rodziny szanowali. Przez szacunek dla niego, nie obrażajcie go. Uszanujcie jego sposób egzystencji, który tak podziwiacie nawet po jego śmierci.

Tak w mych oczach rysuje się ostateczna śmierć pana Michaela Wilhelma von Gallwitza. Dla niego i to było w pewien sposób zwycięstwem.

Pozwólcie także, że wezwę Was do zaprzestania w obecnym czasie dysput na temat przyszłego Elizjum oraz kurtuazji mającej obowiązywać na nim. Gdyby ktoś raczył nas zasadami tego spotkania było by to równym nie taktem jak ogłoszenie przeze mnie na tym forum, w tym czasie żałoby przyszłej polityki klanu Tremere po nie odżałowanej śmierci pana von Gallwitza. Także omówienie dokładnie, co zaszło i czy obrona siebie lub atak na gospodarza jest gorsze proszę załatwcie Panowie w innym miejscu w tym samym gronie, bo i sam chętnie bym włączył się do rozmowy lub rozmówcie się prywatnie.

Artur Dębski.
Kochani !!!

Mi także pozwólcie bym Was wezwała! Wzywam Was, zaprzestańcie wreszcie tych niepotrzebnych przepychanek dotyczących ś.p. brata Gallwitza. Doniesienia o tym kto skorzystał , bądź i nie na przelaniu Jego krwi są co najmniej nie na miejscu. To nawet nie smutne, to po prostu żenujące, że Wy, droga rodzino, miast zamilknąć w cichej zadumie wymieniacie się swoją ,często radością z śmierci zacnego szlachcica. Jak każdy z Nas nie byłam osobą bezstronną w stosunku do naszego brata. Jednak wiadomość o śmierci BYłEGO KSIęCIA wcale nie została przyjęta przeze mnie jak ukojenie, tym bardziej nie była zapowiedzią nadejścia spokoju w śród nas. Skoro przelano krew, człowieka , który mimo swych anachronicznych poglądów, ale ze względu na pełnione dawniej funkcje WINIEN być szanowany czy chroniony, musimy zdać sobie sprawę, że następnym razem to może być każde z nas.. I nie liczy się pozycja , czy szacunek... Śmierć czyha wszędzie,wszyscy jesteśmy martwi. Skończmy z błazeństwem , kto lepszy, kto gorszy.
Zamilczmy.
tylko l'art potrafić przekazać prawda...jakże ta śmierć było fascynujące...
"Patrząc w lustro smutku
Widząc swoje martwe oczy
Skryte przed światłem
Pośród posągów bóstw zapomnianych

Tańcząc pośród cieni
Minionych lat wspomnień
Tysiąc barw szarości
Utraconych kolorów blask

Przejdź na drugą stronę
Tam odnajdziesz swoją śmierć
Ukojenia pokusę tak dawno wymarzoną. "

Ze smutkiem przyjąłem wieść o śmierci Michaela Wilhelma von Gallwitza. Był kimś wyjątkowym i wielkim w tym mieście. Dom Tremere poniósł wielką stratę... Jednakże jego śmierć posłużyła kilku celom, których realizacja była mu bliska. Książę Akerman dowiódł, że jest godzien swego tytułu w uświęcony w naszej społeczności sposób, dokonując mordu założycielskiego. Kończąc tym samym niekorzystny dla Rodziny spór o władzę. Nieodżałowanej pamięci Michael byłby z pewnością zadowolony z tej sytuacji. Nie liczy się w końcu kto włada, jeśli posiada wystarczającą siłę by tę pozycję sprawować. Michael od dawna dążył do takiego consensusu. Jeśli sam nie posiadał wystarczającej siły by władzę przejąć i sprawować wolałby zapewne być martwy... Jego śmierć była konieczna. On i Książę Akermnan nie mogliby istnieć w jednym mieście bez wojny... Oddał nam ostatnia przysługę, dając nam nadzieję na stabilizację, nadzieję na lepsze jutro i przykład jak należy odchodzić z honorem walcząc do końca. Odszedł z dumą krocząc na spotkanie przeznaczenia. Wolał zginąć w walce, niż żyć na kolanach ze świadomością porażki. Chwała Jego pamięci!

Pokorny sługa Camarilli i Wewnetrznegu Kregu, Primogen klanu Tremere grodu Poznań potomek linii de Cincao, Graf Dorian von Falkenhorst de Magnifico Domo Tremere.
Mais...kimże być ten, kto tytuować się mianem Primogena Tremere w Poznaniu...? Książę Akermann mianować monsieur Dębski Primogen Tremere.
Primogen to nie osoba mianowana przez Księcia, tylko najstarszy wiekiem, najpotężniejszy, etc. przedstawiciel danego klanu w danym mieście. Oczywiście Książę może takiej osoby nie lubić, ale Primogani są wyłaniani przez swoje klany i tyle w tej kwestii. Ja zaś byłem Primogenem Tremere już od jakiegoś czasu i funkcji tej się nie wyrzekłem.
Oczywiście doceniam Artura Dębskiego za jego działalność podczas mojej chwilowej nieobecności w mieście, kiedy zajmowały mnie sprawy Domu poza Polską, Jak również cieszę się, że Książę Akermann przychylnie patrzy na mojego współklanowca. Jednakże teraz, gdy wróciłem, zamierzam znowu osobiście zajmować się sprawami Domu Tremere w Poznaniu, we współpracy z Arturem Dębskim, który godnie mnie zastępował. Liczę, że Książę Akermann uzna moje prawa wynikające z Tradycji.

Pokorny sługa Camarilli i Wewnetrznegu Kregu, Primogen klanu Tremere grodu Poznań potomek linii de Cincao, Graf Dorian von Falkenhorst de Magnifico Domo Tremere.
Póki co pan Dębski pozostawać Primogen Dom Tremere, chyba że Jego Książęca Wysokość postanowić inaczej. Ja Pan nie znać, przy tym Pan zdaje się nie być w to miasto od tak dawne jak monsieur Dębski, zatem wydaje mi się, że to on pozostanie Primogen Tremere jako że on być persona bliska Książę Mark i zaznajomiona ze sprawy poznańska Famille.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl