ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Witam wszystkich.
Jestem tutaj nowa. Mysle, ze sie tez tutaj zadomowie, bo podoba mi sie Wasze forum.
Byc moze moj temat nie jest zbytnio ciekawy, ale w zasadzie dotyczy prawie kazdego.
Nawet jesli na jakis krotki czas pozostajemy w domu, czujemy sie samotnie.
Co wtedy myslilmy?. Sa osoby, ktore marza wreszcie o spokoju i czuja sie szczesliwe.
Zdarzaja sie takze ludzie, ktore maja dosyc ciszy, i chociaz tego nie chca, sa sam na sam.
Czy jest w tym troche melancholii?.
Czy ta szczypta depresji, pomaga byc kreatywnym?. Byc moze wlasnie wtedy tworzymy "dziela" "nasiakniete" prawdziwymi uczuciami. A moze dla innych jest to tylko hamulec, ktory naciska na dusze. Ciekawa jestem.....
Pozdrawiam wszystkich.
Ja nie czuję samotna jak zostaję sama w domu. Mam wreszcie ciszę i spokój, a że rzadko się to zdarza, cenię sobie taką możliwość. Nie ma niczego lepszego niż samotność po całym dniu przebywania wśród ludzi.
Nie czuję się samotna, tylko sama - po prostu Czasem lubię taką swiętą ciszę, na plecach czuję lekki dreszczyk podniecenia, mogę robić, co chcę - dłubać w nosie, stać pod prysznicem dopóki całej wody ciepłej nie wykorzystam, słuchać tej muzyki, którą lubię tylko ja, dowolnie długo siedzieć przy kompie... Ale na długi czas nie chciałabym sama zostawać. Nie jestem typem samotnika.
Hm, kiedy ja ostatni raz byłam sama w domu? Jakoś w maju, może w wakacje.
Czasem wszyscy wychodzą, jednak wtedy przeważnie wpadają znajomi i raczej przebywanie samej jest dla mnie czymś niezwykłym. Lubię to, ale wychowana w licznej rodzinie i wśród sporej grupki znajomych nie jestem w stanie, nawet nie mam takiej potrzeby, bycia samej w domu. Dom jest właśnie od tego, żeby było głośno i rodzinnie.
Gdy trzeba mi chwili 'sama ze sobą' to idę na spacer lub jadę na działkę, jeśli jest ciepło.
A gdy już zdarzy mi się być samej to się zastanawiam, jak będzie wyglądał dom, jaka będzie rodzina, którą stworzę... Kończy się przeważnie lekką frustracją i wnioskiem, że nie nadaję się na żonę i matkę, domu prowadzić nie potrafię, a do dzieci cierpliwości mam niewiele. Poza tym gdybym miała przebywać z ukochanym cały czas... wykończyłabym go psychicznie.
Jest różnica między byciem fizycznie samym, a samotnością, różni ludzie obie te rzeczy różnie postrzegają, inne są przyczyny i skutki tych stanów. Ja nie lubię być długo sama, ale czasem, właśie we własnym domu, chcę tego, mieć czas tylko dla siebie i pełną swobodę, możliwość odpoczynku w taki sposób, jaki tylko sobie wymarzę nie przeszkadzając nikomu i gdy nikt mi nie przeszkadza.
Co myślę, jak już jestem sama? A to różnie, nie ma reguły. =P
Hmmm, co mysle sama w domu?
Zasadniczo lubie wykorzystac ten czas, zeby cos porobic - sprzatam sobie przy ulubionej muzyce, farbuje wlosy, pisze opowiadanie (wlasciwie wszystko wtedy robie przy muzyce), rysuje... Raczej nie mysle wtedy wiele. Czasem, jesli akurat mnie cos gryzie - to tak. Mam czas, zeby porozwazac wszystkie kwestie na zimno, spokojnie, przy goracej czekoladzie albo przy kawusi.
Po prostu mam czas na odprezenie. Co nie znaczy, ze z innymi domownikami sie mecze. Po prostu mam czas dla siebie.
właśnie jestem sama i wcale nie jest mi dobrze. po 10 minutach musiałam właczyć moją ukochaną płytę, bo nie mogłam znieść ciszy. jednak z drugiej strony takie samotne chwile daja do myślenia, napawają zadumą...staję się zamyślona, rozmarzona a w codziennym zgiełku nie mogę sobie pozwolić na takie chwile.
Może to wydać się wam dziwne, ale ja lubię być sam, naprawdę. Jest wtedy czas na głębokie przemyślenia i jak to mona lisa napisała szczypta depresji potrafi skłonić człowieka do kreatywności, a czasem do durnoty , ale tylko do chwilowej.
A dokładniej o czym myślę?
O wszystkim, o danym dniu, o tym co można porobić, o ludziach, jacy są... i o tym i o tamtym.
O czym? O wszystkim. Czasem dopiero jak jestem sama mogę się skupić na pisaniu albo na pracy domowej.
Co myśli? Myślę, że kiedy człowiek zostaje sam w domu moze wreszcie skupic sie na tych rzeczach, ktore go minely, ktore sa juz gdzies daleko za nim. Ja lubie zostawac na jakis czas sama w domu- lubie wsluchac sie w te bezpieczna cisze mieszkania...
Kiedy zostaje sama w domu to bardzo dużo rozmyślam i zastanawiam się nad moim życiem.To czas kiedy mogę sobie popłakać i nikt tego nie zobaczy i nie usłyszy.
Przede wszystkim cieszę się, że w domu w końcu jest spokojnie. Nastawiam ulubioną płytę, czytam książkę, buszuję w internecie. Jakichś specjalnych myśli nie mam, w towarzystwie też często myślami jestem gdzieś daleko Dobrze czuję się sama ze sobą.
Kiedy zostaje sama w domu to bardzo dużo rozmyślam i zastanawiam się nad moim życiem.To czas kiedy mogę sobie popłakać i nikt tego nie zobaczy i nie usłyszy.
A nie szkoda ci czasu wtedy na płakanie? To takie trochę... egzaltowane
Czy nie szkoda mi czasu?Bywa ,że nasze życie nie zawsze jest takie jakie powinno i dlatego czasem te łzy.Bardzo bym chciała ,by było inaczej,ale nie mam wpływu na pewne sprawy.Pogodziłam sie już z wieloma rzeczami ,ale los jest do mnie okrutny i jak tu nie płakać?
ale los jest do mnie okrutny i jak tu nie płakać?
Normalnie, bez histerii robić co się da, a potem wzruszyć ramionami, trudno, nie udało się i zabrać się za coś innego. To wcale nie jest niemożliwe.
Oczywiście, najwygodniej oskarżać los niedopatrując się winy w sobie czy innych. Biernie płynąć z prądem, fuj.
jest dla mnie, albo wobec mnie, ale nie "do mnie".
A tak poważniej, to nie płacze się nad rozlanym mlekiem, to mądra maksyma. Chociaż Zmoro i szajajabo, nie bądźcie za surowe. Ponoć płacz rozluźnia stres i wydłuża życie. Słowem - niezdrowo wszystko w sobie dusić.
Ostatnio czy to jestem sama, czy z kimś - trudno mi w ogóle cokolwiek robić czy myśleć, bo jest upał i bleh. Więc jeśli by nawiązać do tematu: o niczym.
Truno myśleć bo jest upałał?ja przez miesiąc chodziłam po lesie w bluzce z długim rękawem i dwóch bluzach i mi było zimno, lepiej jest myśleć w takich warunkach?
Kasandro, podczas spaceru w lesie myśli się doskonale.
A ostatnimi czasy myślę, będąc sama w domu, o dwóch rzeczach:
Jak poprawić wreszcie opowiadanie, żebym była z niego zadowolona?
Jak spełnić oczekiwania wszystkich dookoła i znaleźć się w trzech miejscach jednocześnie, skoro sama chcę tylko świętego spokoju?
Ależ mi nie chodzi o spacery! Siedziałam non stop w lesie (no oprucz spływu kajakowego ale wtedy było nie dość że zimno to jeszcze mokro i też las) na obozie harcerskim. W tym roku było wyjątkowo zimno ale i tak fajnie.