ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Jakiś czas temu kiedy ktoś do mnie do chaty przychodził pokazywałam im ten film:
http://pl.youtube.com/watch?v=BJ0gT5VIRDk
Przedstawia on przerywnik w LARPie, jest to scenka reżyserowana przez MG, ewentualnie pomocników. Coś takiego może być zarówno przerywnikiem (zwrot akcji), wstępem lub zakończeniem.
Byłam tym i paroma innymi tego rodzaju filmikami i pomysłami długo zafascynowana, aż wprowadziliśmy zaczątek, zalążek scen tego rodzaju na Ars Mortis. Przedstawienie rzeczy, które wydarzyły się gdzieś chwile wcześniej i gracze znają to z plotek (czyli sama scena jest lekko przesadzona i niekoniecznie pokrywa się z tym co działo się rzeczywiście w świecie gry).
Jest wiele zastosowań dla tego rodzaju scenek. Co o tym sądzicie?
LARP to też teatr, aye? Więc scenki tego typu byłyby jak najbardziej wskazane, przynajmniej według mego skromnego zdania :) Klimat przede wszystkim.
Jednak ta scena walki była zbyt długa i wyglądała... Hmm, tak średnio ;) Więc po co tarzać się po ziemi, robić fikołki, sapać i nieudolnie, nienaturalnie machać mieczem, skoro można to wszystko po prostu opisać i jedynie wspomóc swoją narrację drobnymi gestami, które nie mają zadania wiernego odwzorowania rzeczywistości?:)
Tak, prawda, ta scena na youtoubie moze sie wydawac za dluga, ale co sadzisz o scenach na AM?
Scena walki odgrywana w ten spodob, z ciekawostek, moze byc czyms nowym - przeciez wiekszosc walk jest przedstawiana testami! dynamiczna scena przedstawiana przez MG (taak, nie moze sie przeciagac...) bylaby swietnym przerywnikiem, wstepem lub tez zakonczeniem (tu już zalezy od MG czy potrafi przygotowac zaleznie od finalu i dzialan graczy).
Robienie scenek dla graczy jest nonsensem, zamienimy przez to larpa w teatr.
Zasadnicza różnica jest taka że na larpie nie ma widowni w sensie teatralnym. Jest to rozgrywka która ma focus zorientowany nie na widzów a na interakcje miedzy graczami. Nie jest też serią scenek w których zachodzi wymiana aktorzy-widzowie, nie ma tutaj momentów przekazywania uwagi oraz innych "tricków" teatralnych. Powód jest prosty: uwagę na larpie można odebrać środkami obiektywnymi (mechanika) nawet bez "dobrej woli" drugiej strony.
Larp jest ciągłą, dynamiczną inscenizacją w której każdy obecny i zdolny do działania ma możliowść wejścia w interakcje w dowolnej chwili i na dowolnym dozwolonym poziomie.
Jeżeli uzasadniamy wprowadzenie scenek "zwrotami akcji" to trąci to railroadingiem, bo gracz nie ma bezpośredniego wypływu na to co się wydarza, oraz nie możliwości modyfikowania zapisanych w scenariuszu decyzji i zachowań pod wpływem wydarzeń najnowszych.
Samo nagranie jest średnie jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość czasu jaki twórcy (oficjalnie) poświęcili na jego przygotowanie. Mieliśmy przecież podobnej wagi wydarzenia odgrywane "na gorąco" i wychodziły lepiej.
Przez piętnaście godzin można wytresować początkującą grupę pseudoaktorską do czegoś więcej - poza tym jak pokazano wielokrotnie, można sobie przemalować włosy na niebiesko, to generalnie nie boli bardzo.
A na koniec taka krótka riposta na te "fikołki": kurcze nie po to przychodzimy na larpa żeby opisywać wydarzenia które się da pokazać bo idąc dalej dojdziemy do sesji z elementami live action role-play.
Ale quad, nie osiagniemy takich fikołków na LARPie - bo zastąpi je mechanika.
Tak, moge zrobic wstep do larpa mowiony, pogadac, jak to wygladalo, ze umierał dziadek i wezwał wszystkich potomków do swego nawiedzonego domu by Ci zrobili cos tam... Ale chyba na graczy bardziej wplynie obraz - facet z siwymi wlosami w lozku... Spoko, moze i jest to krok w kierunku teatru, ale wedlug mnie maly i fajny. Nie ma to byc przedstawienie.
Nie rozumiem uwag co do railroadingu. sceny te nie musza byc sensu stricte czescia larpa, znaczy sie nie musza sie dziac wewnatrz niego. Np tamta scena na youtoubie byla wizją. Można odegrać efekty odprawienia jakiegoś rytuału itp.
Co do tego, że LARP nie jest teatrem to się nie zgodzę. Dla mnie nawet gra przy stole jest teatrem, ale to moje własne zdanie:)
Jak już napisałem, scenki byłyby jak najbardziej okey. Wolne rzucenie graczy do jednego pokoju, kilka suchych słów i oficjalne 'zaczynamy' to jak dla mnie trochę za mało.
Takie scenki, moim zdaniem, dodają sporo do klimatu.
W moim odczuciu najlepiej, gdyby to były scenki ogólne, dzięki którym jakiś konkretny, duży rozdział się rozpoczął. Taką namiastką była powtórka podpisania umowy na I odsłonie. Innym przykładem, może być jakaś scenka, która daje początek pojawieniu się jakiegoś artefaktu w mieście etc. Zresztą to nie muszą być scenki dziejące się w czasie rzeczywistym. Mogą to być inscenizacje na zasadzie retrospekcji.
Graliśmy kiedyś z chłopakami w Neuroshimę i przy którejś sesji wprowadziliśmy pewien motyw. Kiedy przykładowo trafialiśmy do jakiegoś zrujnowanego miasta, MG znajdował kilka chwil, by opisać np. budynek/rzecz cokolwiek co wtedy było zniszczone, wspomnieniem z czasów świetności. Nie było celem przekazanie jakiejś konkretnej wiedzy bohaterowi, tylko wprowadzenie w klimat samej osoby prowadzącej postać.
Np.
Bohater widzi wrak samochodu, chyba Forda, tonącego w piasku na obrzeżach miasta.
MG opisuje przez kilka chwil, jak to piękny, niebieski Ford sunie przez miejskie aleje i zatrzymuje się pod jednym z domów. Z samochodu wychodzi młody mężczyzna i znika w budynku. Po godzinie cała jego rodzina, spakowana, wsiada razem z nim do auta. Ford rusza. Ich córka przykleja się do szyby, patrząc smutnym wzrokiem gdzieś przed siebie. Samochód znika za zakrętem.
Po takiej wstawce gracze znów wracają do gry. Kolory, dźwięki i zapach zmieniają się.
Zamiast pięknego, niebieskiego Forda widać powyginane, zardzewiałe blachy. Ludzie z 'wizji' już dawno są martwi, ale czy na pewno?
I tyle. Pamiętam, że efekt zawsze był niesamowity.
Lath, co do scen walki, to nie twierdzę, żeby w ogóle nie brać ich pod uwagę:) Jedynie ograniczyć nieco. Niepotrzebnie MG się zmęczą, a nie daj Bóg któraś zrobi fikołka, lub przewrót w przód i skończy ze złamaną kostką etc:) W sumie od walki oczekujemy dynamizmu, przynajmniej ja tego oczekiwałem. Dlatego przy walce, grając przy stole zawsze włączało się jakąś nawalankę muzyczną:) Pytanie, czy potrafisz szybciej i lepiej opisać scenę walki, czy odegrać ją z rekwizytami? >;)
fajny pomysł z tymi retrospekcjami na sesji. W taką sesję na pewno bym zagrała;). Z kolei mi w tym momencie przypomniała się sesja Upir, z MiMa. Tam w przerywnikach był pokazywany pociąg, ktorego przyjazd na stację w miejscowości, w której byli gracze miał być rozpoczęciem finału sesji.
Ale do rzeczy:
Pojawienie się artefaktu w mieście? Hm, staram się by scenki były zaczerpnięte z wiedzy ogólnej graczy, coś wnosiły. Chociaż można też zrobić takie typowo klimatyczne...
Tutaj MG może puscic wodze fantazji i przygotowac jakies wydarzenia, podklad muzyczny, fajerwerki etc... Można też LARP podzielić np na wydarzenia w czasie dwóch okresów czasowych i przedzielić je scenką...
Ale ok, już się zamykam - jestem ciekawa pozostałych opinii i pomysłów:).
Ale quad, nie osiagniemy takich fikołków na LARPie - bo zastąpi je mechanika.
To może trochę nie na temat będzie, ale... Mechanika nie jest od zastępowania "fikołków", tylko od ich sankcjonowania. Jak już mechanika nam powie, kto ma zrobić "fikołka", to potem należy tego "fikołka" odegrać z całą otoczką i przytupem. Przykładem niech będą pojedynki rozgrywane na LARPie 6 Nocy we Wrocławiu.
A może dla odmiany ja wtrącę swoją opinie... :P
Co do scenki na I odsłonie AM... była ciekawa ale miała jeden zasadniczy minus. Brakuje wam aktorów do takich scenek, w przyszłości to można jakoś rozwiązać jeśli dalej będziecie chciały robić takie epilogi.
Poza tym to o czym wspomniał TOR:
Gracze mają chwilkę, żeby wejść w postać, ale kiedy już to zrobią, nie muszą czekać na zakończenie "scenki", mogą natychmiast zacząć odgrywać. Zauważcie, że po zakończeniu scenki konieczne jest kolejne "OK, teraz zaczynamy", w tym przypadku nie.
Według mnie można to rozwiązać dając scenki przed wyjaśnieniem zasad larpa itp
Mnie się podobało ale oczywiście rozumiem argumenty Tora i Quada...
Co do walki to nigdy na jakimkolwiek larpie nie rozwiążesz jej tak by było ok.
Pisze to jako osoba grająca postacią kompletnie nie combatową...
Może i rozwiązania eMGów 6 Nocy były ciekawe bo dawały jakieś wyobrażenie tego jak wyglądała walka ale nie rozwiązuje to problemu z tymi, którzy nie brali udziału, równie dobrze mogą sobie wyjść na papierosa albo na kawę bo timestopu mało kto się pilnuje w czasie rozstrzygania combatu.
Po pierwszej odsłonie AM ludzie marudzili, ze nic się mało działo ale z mojego punktu widzenia było dobrze bo: nikt się nikomu nie rzucił do gardła i nie było nudy czekania aż sie skończą mechanikować :P
Odszedłem trochę od głównego wątku ale już wracam.
Dla mnie scenki są jak najbardziej ok ale fajnie by było jakby byli w nie niektórzy gracze zaangażowani (w zależności od tego czego dotyczy scenka)
np. delegacja grup bojowych składa Księżnej na tacy jakąś rzecz należącą do biskupa Sabatu (chciałem napisać głowę ale sam proch jest mało efektowny XD ).
Takie scenki według mnie powinny się odbywać tylko na początku gdyż jest to moment już po wszystkich deklaracjach graczy i eMGowie wiedzą co się zdążyło, a gracze już swój wpływ mieli.
Co do porównywania larpa do teatru itp. to według mnie bezsensowne..
Każde z tych widowisk rządzi się własnymi prawami i nie można również zamykać ich w sztywnych ramach, a każdy twórca, czy to reżyser czy eMG szuka sposobu na urozmaiceni swojego przedsięwzięcia i jeśli podjęte środki podobają się widowni/graczom to czemu by z nich nie korzystać.
Jeśli chodzi o mnie to uważam, ze powinnyście kontynuować ten motyw ;)
(już dawno tak długiej wypowiedzi nie skonstruowałem na jakimkolwiek forum, nie licząc akcji między dramowych of c :P )
To może trochę nie na temat będzie, ale... Mechanika nie jest od zastępowania "fikołków", tylko od ich sankcjonowania. Jak już mechanika nam powie, kto ma zrobić "fikołka", to potem należy tego "fikołka" odegrać z całą otoczką i przytupem. Przykładem niech będą pojedynki rozgrywane na LARPie 6 Nocy we Wrocławiu.
Tak jak powiedział Chester, przestoje na Sześciu Nocach były duże, tak, później wyglądało to ciekawie, ale ja prawie przegapiłam wyniki tego Twojego pojedynku, bo zaczęłam podówczas z kimś knuć:).
Tak więc tak płynna gra to tylko w mechanice, którą spotkamy na terenówkach... chyba, nie znam się;).
Bohaterowie niezależni to część RPG i LARPów. Nie teatru. Ale tak, proponowane przez Chestera wyjście jest naprawdę ciekawe - pokazywać efekty akcji miedzylarpowych itp z udziałem graczy. To wzmaga interaktywność:).
Ale czemu oddzielać scenkę , Chester?
Tor, railroading , zwany po polsku liniowością fabuły - to masz na myśli?
Ja uważam scenki na LARPie za bardzo ciekawą sprawę. Po pierwsze - scenka nie musi byc oczywista (mówię teraz o typowo Ars Mortisowych) co daje graczom możliwość wielorakiej interpretacji zdarzenia. Scenki na AM mają charakter ploteczek, czy też fabularnych informacji związanych z historią miasta/danego bohatera.
Ogółem uważam mieszanie LARPa z Teatrem za jak najbardziej pozytywne zjawisko. Teraz - oprócz tego, że mogę sobie pograć i powczuwać się w rolę to mogę jeszcze przyjrzec się jak to robią inni. Z reguły kiedy gram mam rzadko możliwosć obserwacji innych graczy. No chyba, że czedol zaczyna gestykulować;-)
Wszystko fajnie i cacy ale chyba zapomnielismy wszyscy o jeden - zaporowej - sprawie. Tak jak powiedzial Tor, mechanika pokazuje kto ma zrobic fikolka etc. Odgrywanie dynamiczne walk jest ok, ALE POD WARUNKIEM, ZE MA SIE DO TEGO PRZESTRZEN ;) W empiku takie cuda odpadaja. Inna sprawa, ktora poruszyla Lath, a ktora mnie osobiscie boli w krzyzu. Nastepuje moment testowania sie postaci. Osoby, ktore nie uczestnicza czynnie w akcji a sa jedynie widzami w mgnieniu oka sie rozpraszaja, zaczynaja gadac itd. W tym momencie powinni chwile dac sobie na wstrzymanie, nie ruszac sie z miejsca (jezeli odgrywana scena trwa chwile) i wykazywac zainteresowanie sprawa. Np, Ksiaze wpada w szal i rzuca sie z rekoma na jakiegos primogena. Scena, ktora powinna zatrzymac oddech (i tak juz nie oddychajacym). Zakladam sie, ze nie zrobi to wazenia na nikim gdyz wszyscy zdaza sie rozgadac z posladkach MArynii. Inna sprawa (i ja oferuje tu swoja pomoc MG), zeby pkazac graczom jak nalezy odgrywac status. Jest to jakis spory % ogolnego odgrywania postaci, ktory ginie gdzies zapomniany. Chetnie poprowadze prelekcje wraz z MG przed jakims larpem. Duzy plus za ostatnie przygotowanie empiku. Stoliki, swiece, muzyka - rewelacjyjne budowanie klimatu. Niestety wszystko zepsuly jarzeniowki a ja sadze, ze skoro gramy w klubie to mozemy sobie pozwolic na polmrok. Troche odbieglem od glownego watku.Przepraszam. Co do scenek rodzajowych takich jak podpisanie traktatu - ja jestem obiema rekoma za! Jednoczesnie tez jestem zwolennikiem czestrzego Deus ex Machina wprowadzanego przez MG, ale takiego, ktore raczej skupi na sobie uwage graczy a nie zmieni drastycznie juz prowadzony watek gry. Pojawianie sie BN'ow z innych miast Polski czy Europy swietnie obrazuje jednosc Camarilii i to zhierarchizowanie. To tyle z mojej strony ;)
TOR, te definicje słownikowe teatru są trochę ogólnikowe i strasznie mechaniczne, co nie znaczy, że złe, jednak twardej tezy przeczącej teatralnej naturze RPG stolikowego nie jest w stanie postawić.
Jeśli przyjmiemy, że teatr to aktorzy grający na scenie oraz widownia oddzielona pewną niewidzialną, mistyczną granicą to RPG przy stole jak najbardziej się do tego zalicza, gdy np. na sesji obecna jest osoba trzecia. Fakt, to nie zdarza się często, napiszę więcej - rzadko. W kontekście tematu przykład nie do końca trafiony. Przemodelujmy go więc.
Gdy Narrator odgrywa rolę BN i wchodzi w interakcję z dwoma graczami, zostawiając trzeciego dajmy na to na poboczu, odseparowanego od głównej akcji ( lub gracz po prostu robi to sam), to automatycznie staje się osobą trzecią. Obserwatorem. To tak, jakby w teatrze aktor zszedł ze sceny po skończeniu swej kwestii i zasiadł na widowni, co zresztą się zdarza.
Innymi słowy, gracz jest zarówno aktorem jak i obserwatorem.
Moim zdaniem, to już jest teatr.