ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Jak wieść niesie, hedonizmem zwiemy pogląd uznający przyjemność za najwyższe dobro, natomiast unikanie cierpienia i bólu jest głównym warunkiem osiągnięcia szczęścia.
I co Wy na to? Wczoraj w tiwi usłyszałam zdanie, ze współcześni piękni trzydziestoletni są w głównej mierze hedonistami właśnie. I tak się nad tym zastanawiam...
'póki nie zaznasz goryczy , nie będziesz wiedział czym jest szczęście'
'póki nie zaznasz goryczy , nie będziesz wiedział czym jest szczęście'
Ale czy to wyklucza możliwość, że hedoniści mają rację? Oni dążą do zminimalizowania bólu i goryczy, nic natomiast nie słyszałam o tym, że go niedoświadczają. Z resztą czytałam "Hell" Lolitty Pille i tam pewna hedonistka (za taką się przynajmniej podawała) bardzo wiele wycierpiała.
Hedonizm, czemu nie. Chociaż sama go nie wyznaję to nie mam nic przeciwko dopóki nie jest przedawkowany (przyjemność kosztem bliźnich)
Hedonizm jest prymitywny.
Oddala człowieka od jakiejkolwiek głębszej refleksji i współczucia - bo przecież to mogłoby być czasem bolesne, smutne. O zgrozo!
Nie, nie, nie - zdecydowanie hedonizmowi mówię "NIE".
Niby rozumiem hedonistów, że chcą się dobrze bawić i nic więcej, bo tak prościej, przyjemniej, ale to moim zdaniem tylko ucieczka.
Nie można osiągnąć szczęścia wiecznie uciekając.
czy oni daza do zminimalizowania czy do wykluczenia ? wydaje mi sie ze przyjemnosc i inne pozytywne uczucia odczuwanie nieprzerwanie moga zblednac
mysle ze zle doswiadczenia moga niekiedy w sposob o wiele bardziej wartosciowy doswiadczyc czlowieka uczynic go silniejszym i lepszym
mysle ze zle doswiadczenia moga niekiedy w sposob o wiele bardziej wartosciowy doswiadczyc czlowieka uczynic go silniejszym i lepszym
Ja też tak uważam, ale wiem że inni mają prawo sądzić inaczej. A 'inaczej' nie znaczy gorzej.
czy oni daza do zminimalizowania czy do wykluczenia ?
Rozsądny hedonista powinien wiedzieć jednak, że całego bólu nie da się usunąć bo jest trwale wpisany w człowieka. Bo w końcu i przyjemność może mieć smak goryczy.
Hm... naszła mnie taka refleksja... że żeby chcieć zostać hedonistą, trzeba w życiu doświadczyć sporo bólu, który w ten sposób (przez życie pełne przyjemności) chce się uciszyć.
A moim zdaniem mieszacie tu w tym momencie epikurejczyków i hedonistów.
Przecież ja pytałam o Wasz prywatny hedonizm...:roll:
Z czystym hedonizmem w duchu Arystypa epikureizm nie miał jednak wiele wspólnego. Arystyp zakładał, że skoro szczęście daje doznawanie przyjemności, należy po prostu czerpać z życia tyle przyjemnych doznań ile się da, nie zważając na konsekwencje. Epikur stał na bardziej zrównoważonym stanowisku, twierdząc, że zanim skorzysta się z jakiejś przyjemności należy rozważyć, czy suma ewentualnego cierpienia, które będzie związane z osiągnięciem tej przyjemności, nie będzie większa od niej samej.
Chyba tak.
Przecież ja pytałam o Wasz prywatny hedonizm...:roll:
Jak rozumiesz sformułowanie "prywatny hedonizm"?
Jest to pewna postawa o przypisanych jej właściwościach, że tak powiem. To co nie jest hedonizmem, a jest do niego podobne w pewnych aspektach, może być np. epikureizmem. To co nie jest konkretnie ani jednym ani drugim, no to tam już dalej jakiś stoicyzm itepe.
Chyba że pytasz po prostu o naszą prywatną drogę do osiągnięcia szczęścia.
Hedonizm jest hedonizmem i nie ma co przy tym majstrować, bo to już zrobili za nas Grecy.
usłyszałam zdanie, ze współcześni piękni trzydziestoletni są w głównej mierze hedonistami
heh ... a brzydcy trzydziestoletni czym są ?? :p
Jeśli chodzi o mnie ... to oczywiście dążę do spełnienia, szczęścia i przyjemności ... jednak moja droga do tego ma swoje ceny ... i jak to się mówi - wiedzie ona przez ścieżkę nieprawości i tyranię samolubnych ludzi ... problemy, kłody, ciernie ... nie zastanawiałem się jednak jak mówi Epikur, czy cena nie jest wyższa od wartości celu ... po prostu nie potrafię przestać
Witajcie! Jest to mój debiut na waszym podwórku.Postaram sie aby było ciekawie.
Nie macie racji potępiający hedonizm, kazdy z was jest hedonistą. Ukrytym, mniej lub bardziej.
Każdy z was tyra od rana do nocy, aby wieczorkiem w sobote zrobic coś co go rajcuje , mając pełnią swiadomości że go na to stac. Ci co nic robią to inna bajka.
Gdyby nie egoizm i hedonizm + lenistwo to na drzewach siedzieli byśmy jak szympansy. One hedo maja opanowany wysoko, egoizm dalekosiężny u nich nie istnieje. Lenistwo u nich tez wysokie(małpiszon działa tek długo jak musi ).
NO i zazdrość, zawiść dokończyła dieła zejścia z drzewa.
Hej!
Hedonista uznaje przyjemność za najwyższe dobro. Nie można być "w mniejszym stopniu" żadnym "ukrytym" hedonistą, bo hedonizm z definicji jest postawą skrajną. Oczywiście, że przyjemność dla mnie jest ważna itepe, wcale nie mam ochoty cierpieć - ale to jeszcze nie jest hedonizm. Hedoniści przede wszystkim unikają cierpienia i dążą do przyjemności, rozkoszy - to jest głównym motorem ich działania.
Jeśli mam w życiu inne cele, inne wartości, jestem skłonna do poświęceń - to nie można mówić, że jestem hedonistką.
Jeśli mam w życiu inne cele, inne wartości, jestem skłonna do poświęceń - to nie można mówić, że jestem hedonistką. --hedonizm może byc cielesny, ten najbardziej prymitywny, albo duchowy, ten bardziej wysublimowany.
Świat na przyjemności stoi; ale różne są światy przyjemności. Są masochiści, sadyści, altruiści i nawet cykliści. Ci ostatni lubią się toczyć na 2 kółkach . Są tez naukowcy, eremici, celibariusze i rozpustnicy.
Każdemu udowodnię iz czerpie przyjemności z tego i owego i raczej wychodzi nam to na dobre. I jemu też.
zakonnice-- kochają służyć innym
eremici-- kochają święty spokój i rozmyślania.
nałogi - nawalić się
naukowcy-- mądrzyć się lubią.
Matka Teresa --patrz zakonnice.
I każda grupa jest egoistyczna ale to kryptoegoiści. Poza nałogami. Żeby to zrozumiec trzeba sie oderwać na chwile od rzeczywistości. Hej!
Fakt, że to co się robi, sprawia temu komuś przyjemność, jest normą, a nie hedonizmem. Hedonizm to trochę coś innego - zakłada, że ta własna przyjemność jest priorytetem, przede wszystkim każe robić coś dla przyjemności własnej. To nie to samo, co czerpanie przyjemności przy okazji robienia czegoś z innych powodów.
Hedonizm jest pewną postawą skrajną i wydaje mi się, że udowadnianie komukolwiek, że jest egoistą, nie ma sensu, bo prowadzi do wypaczenia pojęcia "egoista".
Hedonizm, dążenie do zminimalizowania bólu? Raczej nic nie daje. Do najgłębszych wniosków dochodzimy nie w statnie radości tylko smutki, cierpienia. Przynajmniej ja tak mam.
Niby każdy dąży do tego, aby być szczęśliwym, ale jednak, gdy nigdy nie bedziemy cierpieć, nie zauważymy kiedy przyjdzie prawdziwe szczęście.
Hedonizm, dążenie do zminimalizowania bólu? Raczej do zmaksymalizowania przyjemności Minimalizacja bólu jest tylko jedną z dróg.
E no, do zminimalizowania bólu, to dążą epikureicy. Hedoniści chyba jednak stawiają na maksymalizację przyjemności, jak zauważył Szlag, czyż nie...?
Hedonizm sam w sobie nie wiem czy jest moralnie właściwy. Dążą oni do osiągnięcia maksymalnego stopnia przyjemności - co moim zdaniem sprowadza człowieka do cielesności. Ogólnie zawsze dążenie do przyjemności było dla mnie czymś etycznie złym, może jestem nietolerancyjny, ale tak to już ze mną jest.
Ogólnie zawsze dążenie do przyjemności było dla mnie czymś etycznie złym
Dlaczego? Nie jestem pewna, czy wiesz, o czym mówisz . A raczej czy dobrze się wyraziłeś. Jeżeli komuś sprawia przyjemność pomoc innym lub pisanie opowiadań, to czyni źle dążąc do tego? Moim zdaniem dążenie do przyjemności jest dobre tak długo, jak sprawiając przyjemność sobie nie krzywdzimy innych ludzi (również przez zaniedbanie).
Szczęście jako podstawowa (a nawet jedyna) wartość w życiu?
Jasne!
Byle nie cudzym kosztem.
Uważam, że naturalną rzeczą jest fakt, iż każdy człowiek dąży do bycia szczęśliwym. Jedni osiągają to poprzez tworzenie, inni pomoc potrzebującym, a jeszcze inni dzięki przyjemnością cielesnym. Wszyscy oni są równi i dążą do tego samego, chociaż różnymi ścieżkami. Zapewne wiele osób mogłoby uznać tych ostatnich za osoby gorsze, niższe duchowo i moralnie, ale w moim odczuci tak nie jest. Każdy ma prawo do zadowolenia i jeśli nikogo tym nie krzywdzi może, a nawet powinien robić to jak chce.
Powiecie: a co z miłością? bliskimi osobami?
Odpowiem: jeśli ktoś jest w stanie cieszyć się życiem bez pomocy jakiejś osobie, obojętnie patrząc na czyjąś krzywdę, to nie jest to osoba mu bliska. Świnia? Cham? Nie pomoże?! No zaraz, ale gdybyśmy mieli pomóc każdemu, kto tego potrzebuje, to byśmy po prostu zginęli. Jasne, były (i są?) takie osoby, vide matka Teresa z Kalkuty, ale przecież ona tego chciała. Szczęśliwa była tylko pomagając. Każdy normalny człowiek dąży do tego, by osoby które są mu drogie również zaznawały szczęścia, bez tego czegoś brakuje jemu. Jeśli tak nie jest, to faktycznie mamy tu przypadek egoisty. Ale takiego strasznego. Najlepiej przeznaczyć go do recyklingu, bo dla świata będzie on jedynie ciężarem. Takich ludzi wbrew pozorom nie jest, aż tak wiele, a typowy hedonista nie ma z nim nic wspólnego. W społeczeństwie jedynie utarł się taki schemat, nie mam pojęcia skąd.
Egoista , hedonista i cyklista blisko siebie siedzą. Firno dobrze to określa.
Hm... mam dziwne wrażenie, że mój przedmówca nie może zrozumieć pewnej kwestii jaką panienka Fraa usiłuje mu wyjaśnić.
Zdanie "każdy z nas jest hedonistą" jest fałszywe. Hedonizm to (już chyba trzeci raz podobne sformułowanie pada w tym temacie) ekstremum, stawia przyjemność jako najwyższy cel. Tym samym nie da się "być hedonistą, szczególnie jak nikt nie widzi".
Czym innym jest podejście większości ludzi, które mogę zawrzeć w pojęciu "Lubię jak jest mi przyjemnie i staram się, by nie było mi nieprzyjemnie". W tym wypadku pozostawia się pewien margines pozwalający czynić coś, co nam przyjemności nie sprawia. To jest tak zwane poświęcanie się dla dobra drugiej osoby. Wychodzenie na dwór z psem gdy leje deszcz nie sprawia przyjemności:
- Jeden hedonista będzie patrzył jak psu pęka pęcherz. Jemu największą przyjemność będzie dogadzanie sobie samemu.
- Inny hedonista będzie się pierwszy rzucał się na smycz by z tym psem wyjść, widząc krzywą minę domowników. Jemu największą przyjemność sprawi robienie radochy innym.
- Jeszcze inny hedonista rozbierze się do naga, przyklei do siebie psa po czym, smagając się porem po pośladku, wybiegnie na rynek. Bowiem to sprawia mu najwyższą przyjemność.
- Ja (zakładając, że nie jestem hedonistą) ruszę swój tyłek z krzesła i burcząc pod nosem "o matko jak mi się nie chce" wyjdę z tym psem. Nie będzie to przyjemne ale zrobię to z jakiegoś powodu (bo matka ma złamaną nogę, bo losowanie pso-lotka akurat wskazało mnie jako nominowanego do odejścia w deszcz, bo akurat wszyscy palą w piecu etc.)
Hedonizm jest jedną z kilku dróg do osiągnięcia szczęścia. Nie mam pojęcia, czy to dobra droga czy zła (choć mam swoje teorie). Nie można jednak mówić, że każdy jest hedonistą (próbuj mi wmówić, że odczuwam przyjemność z biegania z kundlem po deszczu. Powodzenia). W takim razie każdy musiałby naginać świat do własnych potrzeb i celów nie licząc się z niczym innym jak tylko z tym "jak tu wyssać ze świata najwięcej dla siebie przyjemności"
(próbuj mi wmówić, że odczuwam przyjemność z biegania z kundlem po deszczu. Powodzenia) --to sie nazywa masochizm, taka odmiana hedonizmu ze znakiem "-".
Hedonizm ujęty szeroko to dążenie do uzyskania przyjemności na wszelkie sposoby.
Tylko że hedonizmu z racji jego natury nie można ujmować zbyt szeroko, bo hedonizm oznacza skrajność. Jeśli nazywasz hedonizmem całą resztę postaw pośrednich, to popełniasz - jak to się mówi? - nadużycie semantyczne, czy jakoś tak. ;]
Och, lubie nadużywać. Wczoraj gorzały i teraz łeb mi pęka. Połączenie hed. zwyczajnego z hed.masochistycznym .
Nieistotne jakie to nadużycie, ale zastanówcie sie nad myślą przewodnią: Wszyscy jesteśmy hedonistami. Ja temat wywlokłem w tym ujęciu, wy go rozwińcie i oceńcie. Może byc ciekawie. Przecież to jest forum. I nie znaczy aby innozdańca ukamienować lecz zrozumieć, przemyśleć, i ogłosić własne zdanie. Wtedy ja mam szanse zmienić własne zdanie.
I na tym polega forum, wymiana myśli i wzajemne dokształcanie się. Hej! .
Nooo... Wyrażam własne zdanie: nie masz racji. Nie wszyscy jesteśmy hedonistami. Wyrażałam je już kilka razy. ;] Rozwijałam to tak, że słowo "hedonizm" oznacza coś innego, niż twierdzisz.
Ale samo zdanie już brzmi mało sensownie. To tak jakby powiedzieć "wszyscy praktykujący chrześcijanie to wegetarianie bo nie żrą mięcha w piątki".
Z resztą... Nieważne. Może faktycznie trzeba dać popłynąć wątkowi. Owszem: nie za bardzo jestem w stanie zrozumieć, co innozdańca ma na myśli używając konkretnych pojęć. Może idzie o to, że każdy po prawdzie, jakby wspaniałym nie był samarytaninem, jest egotystą i myśli o własnym interesie. Mam wrażenie, że "hedonizm" w tym wypadku to zbyt mocne pojęcie.
ak, że słowo "hedonizm" oznacza coś innego, niż twierdzisz. --to może zmienic znaczenie tego słowa?? A dlaczego nie?? Wszak słowa sa dla nas a nie my dla słów.
Ale po co zmieniać? Tylko po to, żeby jedna osoba miała rację w jakiejś teorii, należałoby nagiąć cały język? Gdyby tak robić ze wszystkim, byłby burdel, a nie polszczyzna. I tak jest, ale to już inny temat.
Och, Frra , wisi mi czy mam rację czy nie bo sie tu z wami naciągam dla relaksu i nie mam zamiaru nikogo nawracać , a ty zaraz kamieniami...
Zmęczyłem cie-- nie odpowiadaj. Nie będzie odpowiedzi-- temat zdechnie. Hej!
---------------------
Tutaj, żeby nie namnażać, bo to offtop tak naprawdę.
Otóż: jakimi kamieniami? Czy wyrażenie swojego zdania, przeciwnego do Twojego zdania, jest wedle Ciebie od razu kamieniami? Tak samo z tym zmęczeniem - czy coś takiego sugeruję?
Oczekujesz przemyślenia Twojej propozycji i przedstawienia własnych wniosków, a kiedy ktoś to robi, to się fochasz.
Pozdrawiam,
Fraa
To ja może tak mniej delikatnie (bo, wbrew pozorom, nikt tu się w rzucanie kamieniami nie bawi). Skoro założenie tematu jest do chrzanu, to niech zdycha. Proste.
Nie ma nawet na co nawracać, skoro sama podstawa się kupy nie trzyma. Jakby sformułować tezę jakoś inaczej (miast cały czas trwać przy swoim) to miało by to ręce i nogi i mogło by nawet się ciekawie rozwinąć.
Jest odpowiedź. Hura.
Fraa, focham sie bo mi wygarniasz od jednej osoby. To niemal osobiste.
Postawie temat tak:
Wszystkie działania człowieka mające na celu osiągnięcia stanu przyjemności są hedonizmem!
Czy teraz lepiej?? Da sie odpowiedziec tak lub nie?? Hej!
Owszem, da się: nie.
Koniec tematu.
Uważam, że ta definicja hedonizmu jest nieprawdziwa/błędna.
Nie zgadzam się więc z tym stwierdzeniem.
Może jakies argumenty???
Hej!
Argumenty można wyczytać w kilku poprzednich postach. Niektóre z nich zostały nawet przedstawiane w różnej formie i za pomocą różnych określeń choć ich główna myśl pozostawała niezmienna.
Sądzę, że użyte przez Fraa uzasadnienie "ta definicja hedonizmu jest nieprawdziwa/błędna" bardzo dobrze odzwierciedla sens poprzedniej argumentacji. Jasne, proste, wyraźne.
Może jakies argumenty???
Mogę Cię odesłać do kilku poprzednich postów, ale wątpię, żebyś do nich zajrzał.
Więc powtórzę:
Moja opinia na temat Twojej tezy: nie.
Moje argumenty:
Słowo "hedonizm" nie jest żadnym neologizmem. Ma już znaczenie. Oznacza uważanie przyjemności za najwyższe dobro i najwyższą wartość, a na pierwszym miejscu stawia dążenie za wszelką cenę do osiągnięcia tejże przyjemności. "Hedonizm" oznacza postawę skrajną.
Chcesz rozszerzyć znaczenie tego słowa - pytam: po co? W jakim celu? Język jest żywy i znaczenia się zmieniają - tak, jeżeli to ma sens i jeżeli jest podyktowane faktyczną potrzebą. Jaka tutaj jest ta potrzeba, żeby ze słowa oznaczającego pewną skrajność robić słowo oznaczające coś w sumie normalnego? Moim zdaniem to pochopne działanie, które fałszuje obraz rzeczywistości. Nie ma podstaw do dokonywania takiego rozszerzenia. Równie dobrze można by nazwać mordercą każdego, kto zabił w życiu jakiś organizm żywy - a więc zerwał kwiatka, zjadł plasterek szynki, zdeptał mrówkę i tak dalej. A skoro morderca, to do więzienia albo na krzesło. I tym sposobem mamy z głowy gatunek. Pięknie - ale do czego to by miało prowadzić?
Przykład z mrówką dobry. Każdy z nas coś tam w życiu zabił. A więc każdy jest zabójcą.
No i co z tego? Nic, bo tylko za bezprawne zabijanie ludzi jest kara. Ale to inna bajka.
Kończę!
Hej!
No właśnie, bo zabijanie czegoś innego niż ludzie nie jest zabójstwem. Określenie zabójstwo i zabójca jest zastrzeżone dla ludzi zabijających ludzi.
I tak samo z hedonizmem.
Nazwy nie są wymyślane ot tak, dla frajdy, żeby było co przerabiać w przyszłości.