ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Z mojej własnej potrzeby proszę Cię Szawle i Ciebie Veroniko o streszczenie mi ostatniego spotkania Sabatu (opcjonalnie również spotkania Camarilli), niestety z ważnego powodu nie mogłem być obecny, toteż cierpię na lekkie niedoinformowanie. Czy zechcecie się podzielić swoją wiedza na ten temat?[/b]


Taaa, jasne, czemu nie.

Więc zaczęło się od tego, że zostałem mianowany Strażnikiem, czyli głównym kapłanem poznańskiego sabatu. Staruszek uznał, że się rozpełźliśmy i nie robiliśmy nic sensowego. I że trzeba przypomnieć chłopcom i dziewczynkom, jak to robi Sabat i jak się trzyma razem.
Ław został Biskupem fizycznym.
Norroy został Biskupem intelektualnym.
Potem były rytuały i zabawy dla dzieciaków, dużo udawanego śmiechu i trochę nieudawanego, jedno, czy dwa odwołania do gier komputerowych o wilkołakach.
W którymś momencie Szaweł chyba za bardzo przyćpał krwi, bo trochę przestał rozumieć, co się do niego mówi, ogłupiał jeszcze bardziej.
Gdzieś wtedy straciłem go z oczu.
Potem przybiegły nasze dwie rozrabiaki, Uriel i Goliat, z oczami, jak pięciozłotówki, piszcząc ze strachu, jak pensjonarki na widok pierwszej erekcji u dyrektora pensji tuż przed zrobieniem mu loda za lepsze oceny.

Wpadł za nimi demon. Nie zalewam. Demon.
Demon obydwu chapnął tak, że z nich nawet wióry nie zostały.
Po czym pojawił się znikąd taki staruszek, warknął na demona coś między "na moim terenie?!" a "a masz, Ty niedobry!" i demona wsiorbał. Potem powidział coś do naszych, ale tego tez nie słuchałem, bo trochę muzyka wirowała. Coś o tym, że mamy dzień, albo tydzień, żeby wybrać stronę, drogę, tao, Chi, Yang, Yin, czy inne voodoo.
Potem zniknął. Oni zazwyczaj znikają, jak mnie nauczyło doświadczenie z pewną Fae. Też kwiatek znikała w najlepsze znaim można ją było o coś sensownie zapytać.

Gdzieś po tym, jak Łamacz pozbierał odważny i dumny Sabat znalazł się Szaweł. Gdzieś pod stołem, czy między czyimiś nogami, nie pamiętam. No i opowiedział bajkę reszcie.
Prawdziwą bajkę.
O tym, że mamy pod ziemią trzech staruchów. Z czego dwóch niebezpiecznych.
Jeden ma na imię, ze starosłowiańska Weles, jest Tzimiscem i jest neibezpieczny w chwast.
Drugi ma imię ze starosłowiańska Hors, jest Setytą i jest tylko trochę mniej wredny, niż tyfus skrzyżowany z dżumą.
Obydwaj się wybudzają ze snu idącego w setki lat - ponad milenium, w sumie. Obydwaj się nei lubią i obydwaj się nazwajem napierdalają od czasów, nim Poznań był w ogóle na mapie jakiejkolwiek.
I chcą, żeby obecni mieszkańcy stanęli po czyjejś stronie. Jednej, albo drugiej.
Więc Szaweł dał znać, że Cama się na Matuzalemów wypięła i swe siły skierowała na napierdalanie tychże. Cama miałą spotkanie dwa dni wcześniej i miała z tymiż większe przeprawy, ale na tym się zasadzało.
Sabatole stwierdzili, ze po to istnieje Sabat, żeby Starszych zapierdolić, więc wszyscy się zgodzili, ze będą i wszyscy padli sobie w ramiona. Zaczęłi śpiewać pisenki, a potem na dokładkę dodali "ale po zabiciu Matuzalemów, Camie też wpierdolimy".

A teraz wszyscy szykujemy sie na wojnę.

WeiBtod prawie nie pokazuje się na powierzchni od paru miechów. Ponoć jakąś broń szykuje. Nosferatu wszędzie węszą. Wrona jeździ na delegacje po Polsce. Camarillowi okultyści ponoć za zamkniętymi drzwiami ryty odprawiają. nowy Ventras sabatolski znajduje coraz to nowe siedliska Inkwizycji, Pan Zapałka przypala, Akermann pierdzi światłem, Royer ma ataki wścieklizny, a za oknami - budynki stoją, ulice leżą i ludzie chodzą.
Jak widać nic dodać nic ująć. Pominąłeś jedną istotną kwestię. Moja maskotka została przemieniona na siostrę Sabatu i teraz stoi u naszego boku. Przy okazji Ivan kłamie jak popierdolony, że niby to nie było go w Moskwie, i że niby to nie on wyciągał Yanie kręgosłup robiąc z bachora tę szpetną kobietę. I nadal stoi przy swoim, że wcale nie jest szpiegiem i wacle to a wcale nie było go na spotkaniu Camy. moim ostatnim spotkaniu Camy.

Łamacz wznowił konkurs "kto bardziej dojebie Akermanowi", bo póki co mam remis z Ivanem chociaż jak na moje oko jego pomysł jest po prostu śmiechu warty.

Co wiem na temat Uriela... a to właściwie nic. Ostatnio się tylko. Tak jakby pożegnał. Ciężko go było znaleźć przed spotkaniem...

I reszta była nudna tak samo jak to ujął Szaweł.

Bla bla bla

Poza nami cały sabat to jedna sfora

I. Veronika
Ja bym nie powiedział, że to nuda jest. Wręcz bardzo nie nuda.

Osobiście jestem tchórzem, więc po tym, że mi się jeży od paru miesięcy sierść na grzbiecie nic ocenić nie mogę.

Ale znam jednego bruda. Brud (i nie mówię o Białasie, zapewniam) ma pewną cechę szczególną. Pajęczy Zmysł.

Jak on mówi, że jest źle, to jest źle.

I on mi ostatnio mówi, że jest w chwast źle, piszcząc ze strachu, niczym wykrywacz metalu na pobojowisku po Drugiej Wojnie Światowej.

chwast z Akermannem i kto jest czyim szpiegiem. Rozpoznanie taktyczne i kontrwywiad to nie jest coś, co się robi, jak zaczyna się Armageddon. Czy inne Gehinom.

O, kwiatek, ale zaleciało żydami...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl