ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Uważacie sie za odważnych czy raczej strachliwych? pewnych siebie czy niesmiałych? Bo myślę, że nieśmiałośc jest pewnym rodzajem braku odwagi.
I - bardzo ważna rzsecz - czy próbujecie przekroczyć granicę własnego lęku, niepewności? Nie mam na myśli głupawych rzeczy z programu Nieustraszeni - interesuje mnie taka zwykła, codzienna odwaga, np. podejmowanie nowych wyzwań, pokonywanie właśnie tej nieśmiałości, wstydliwości etc.
Hmmm... jesteś zdecydowanie nieśmiała, ale nie jest to nieśmiałość chorobliwa zanim do kogoś zadzwonię czasami pół dnia się do tego zabieram, nienawidzę telefonicznych rozmów Ogólnie ludzi unikam, trochę się ich boję. Ale odzywam się do nich jak muszę normalnie, nie izoluję się zupełnie
W niektórych sytuacjach okazuję taką "odwagę", jako przeciwieństwo nieśmiałości. W innym znaczeniu odwaga? nie wiem, czy ją posiadam, nigdy się nad tym nie zastanawiałam
Osoby, które szły ze mną nocą przez las pewnie mają mnie za osobę strachliwą, bo mnie za rączkę jak pacholę trza prowadzić, i znosić moje głupie odzywki typu "O wujek Fredi za drzewem!" Pod ironią i śmiechę zwykle chowam strach. Ostatnio tak mnie chłopak wystraszył, że myślałam, iż go zamorduję na miejscu. Wystarczyło, że się przez chwilę nie odzywał i "booo".
No ale jednak chodzę nocą przez las, gdy trzeba. To świadczy, że nie jestem strachliwa w stopniu chorobliwym.
Czy tchórzę? Pewnie tak. Boję się mówić, że kocham (hahaha - mam 16 lat i to mnie śmieszy, ale przecież ja tak czuję). Boję się, że on mi ucieknie. Ale nie paraliżuje mnie to. Mówię "kocham" i nie panikuję, nie ryczę po nocach.
W kontaktach międzyludzkich jestem odważna, nie boję się, chociaż stresujące jest dla mnie, gdy idę do kogoś do domu na uroczysty obiad, że zrobię coś głupiego.
Lubię podejmować ryzyko, żyć chwilą, kocham wyzwania. Szczególnie takie na polu plastycznym. Przeważnie kończą sie moje wysiłki niespecjalnie ładnie, jednak uwielbiam to uczucie, gdy tworzę w innej technice, robię coś czego wcześniej nie robiłam.
Lubię stać na scenie. Nie śpiewam, nie tańczę, specjalnie dobrej dykcji nie mam ale uwielbiam recytować wiersze, prowadzić apele. Czuję się dobrze w tej roli.
Jednak moja przyjaciółka uważa, że śmiałość i ciekawość, kiedyś mi przysporzą kłopotów. Ale przecież w Jarocinie było świetnie, a ona nie pojechała, bo się bała - że okradną, że pobiją, że pogo, że dziwne ludzie, że mama nie pozwoli.
Jeśli jestem odważna, to wynika to z innych moich cech, upodobań. Bo ja potrzebuję korzystać z szans jakie mam i trudno mi uwierzyć, że czegoś nie mogę zrobić, taki mój wiek.
O, boję się trochę ciemności. Tak od małego
Ja byłam kiedyś nieśmiala i bojaźliwa... Ale człowiek się zmienia, a ja poprostu pewnego dnia doszłam do wniosku, że nie lubię być słaba i zalękniona... Życie prędko zaczęło "kopać mnie po tyłku" więc trzeba było nad sobą popracować żeby nie dać się zniszczyć i zdołować...
Powstała więc otoczka twardej dziewczyny, która nie bała się niczego i zawsze radziła sobie z trudnymi sytuacjami... Tę otoczkę zniszczyła miłość pewnego chłopaka... Ale to odeszło i znów trzeba się było odbudować
W tej chwili nie jestem już nieśmiała i zalękniona, ale nie znaczy to też, że nie mam swoich słabości... Chociaż nadal staram się przezwyiężać każdy swój strach - jeden ciągle nie chce odejść... Boję się małych, starych wind
A ja chyba jestem jakimś wyjątkowym przypadkiem.
Na przykład - siedzę sobie w szkole, słucham jak inni rozmawiają, ale się nie odzywam... bo się boję, że powiem coś głupiego . Odczucie zupełnie nieuzasadnione, ale tak mam i to mnie paraliżuje. Więc w szkole mówię właściwie tylko jak mnie ktoś pyta. Albo inny przypadek - kiedy wchodzę do pomieszczenia w którym są obcy ludzie to wstydzę się odezwać, nawet "dzień dobry" ledwo mi przechodzi przez usta, niezależnie, czy mam się odezwać do rówieśników, czy choćby sprzedawczyni w sklepie.
Ale mam tak, że mogę nawet wystąpić publicznie przed klasą/znajomymi albo i nieznajomymi i co najwyżej się zaczerwienie ze zdenerwowania. Nie mam też większych oporów przed zwróceniem się do kogoś o pomoc...
Kiedyś była taka sytuacja, że jechałyśmy gdzieś z mamą, przez zupełnie nieznane miasto i popsuł się samochód. Nic poważnego same byśmy naprawiły chociaż prowizorycznie - ale akurat nie miałyśmy żadnych narzędzi. No i po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam, że zapukam do pierwszego lepszego domu i zapytam, czy nie mają narzędzi. No i tak zrobiłam. Wyszedł jakiś miły facet, który nie dość, że miał narzędzia to jeszcze naprawił usterkę. I wszyscy szczęśliwi: my - że mamy sprawny samochód, facet - że komuś pomógł .
Jeśli chodzi o chodzenie przez ciemny las - żaden problem. Wogóle lubie las, może być też w nocy. Zresztą, po czterech obozach przyzwyczaiłam się do różnych dziwnych sytuacji.
Co myślicie o moim przypadku?
Mi się osobiście wydaje, że jestem raczej odważna, a ta nieśmiałość jest nabyta, na skutek... niezbyt dobrych relacji toważyskich (oględnie mówiąc) w podstawówce i gimnazjum.
Mi się osobiście wydaje, że jestem raczej odważna, a ta nieśmiałość jest nabyta, na skutek... niezbyt dobrych relacji toważyskich (oględnie mówiąc) w podstawówce i gimnazjum.
Nie powinnaś się zniechęcać tym, że miałaś jakiś dziwnych znajomych. (Moi znajomi własnie sprawili, że przestałam się wstydzić i nieśmiałość, na którą cierpiałam w podstawówce znikła).
Trudno powiedzieć.
Jak tylko mogę, unikam dzwonienia dokądkolwiek - nie lubię telefonicznych rozmów, tym bardziej z obcymi. No ale jeśli wiem, że muszę, to chwytam za słuchawkę i dzwonię.
Jeśli chodzi o rozmowy, to jest to nie tyle nieśmiałość, co ostrożność. Wolę się nie odzywać, niż miałabym powiedzieć coś, czego później bym żałowała.
Chyba jestem przeciętna - kiedy trzeba, to robię to co trzeba. Kiedy nie trzeba, to unikam stresujących sytuacji.
hmm ... no i co ja mam napisać ??
Prawda jest taka, że odważny to chyba jestem czasami aż za nadto ... bać się ?? hmm chyba niczego w sumie się nie boję ... ogólnie jestem pogodzony z losem ... nieśmiałość ?? A co to jest nieśmiałość ?? ... aaaa to takie coś co czułem ostatnio jakieś 10 lat temu ... ... i tak to wygląda ...
No to tylko pogratulować i pozazdrościć, Californian.
Nie jestem odważna. Ani trochę.
Chodzę w nocy po cmentarzu/lesie.
Rozmawiam z ludźmi.
Potrafię podejść do obcego człowieka na ulicy i powiedzieć, że ma ładny szalik/głos.
Byłam u Niego i wyznałam Mu swoje uczucia.
Jednak... Czy to jest odwaga?
Nie. Dlatego uważam się za tchórza.
eee... Niedoskonała, to jak się objawia to, że nie jesteś odważna? Z twojego postu raczej można wywnioskować, że jesteś.
Uwierz mi. Nie jestem.
Teraz mamy Cię błagać byś nam powiedziała co Ci chodzi? To chyba nie ładnie zaczynać i nie kończyć.
Chyba mamy inne pojęcie o tym, czym jest odwaga.
Boję się żyć.
Ale żyjesz, czyli jesteś odważna. Gdybyś wskutek tego lęku np. się zabiła - to by było tchórzostwem. Żyć każdy się boi - przynajmniej od czasu do czasu, w niektórych momentach (tak przypuszczam). Na tym polega ta odwaga, że mimo wszystko ciągniemy dalej.
Boję się żyć.
a co takiego w życiu napawa Cię strachem ??:)
Nienawidzę rozmów telefonicznych, zawsze przybieram się do nich nawet kilka dni (!). Boję się wejść do innej klasy i o coś zapytać. Dla innych wydaje się do dziwne, śmieszne nawet. Nie rozumieją jak można przed zrobieniem czegoś brać głęboki wdech, uspokajać się, sprawdzać, czy na pewno nie ma się plamy na tyłku lub podartego rękawa.
Ostatnio mam coraz częściej dni, kiedy potrafię uśmiechnąć się do kogoś na ulicy, kupuję konwalie od kwiaciarek życząc im miłego dnia, ładnie dziękuję dla sprzedawczyni w sklepie, nawiązuję chwilowe kontakty z innymi.
Lubię relacje z ludźmi. Można powiedzieć, że to taki nałóg i że przyciągam ciekawe, w moim mniemaniu, osobistości. Kiedy raz jechałam w autobusie podszedł do mnie chłopak wracający stopem z Holandii, typowy punk - zwrócił na mnie uwagę, gdyż miałam na szyi arafatkę Podczas kilkuminutowej rozmowy dowiedziałam się o nim wiele, niestety zaraz musial wysiąść. To jeden z takich przypadków, zazwyczaj lgną do mnie własnie faceci-punki, ciekawe dlaczego <myśli>
Podsumowując (po zboczeniu z tematu), jestem nieśmiała, jednak staram się tą nieśmiałośc pokonywać.
ja wolę nic nie robić niż podejmować się czegoś.
Wiem, cierpię na tym, a ile to już dostałem po tyłku, ale trudno takie życie. Nie nawidzę jak coś mi nie wyjdzie, w ogóle nie lubię jak ludzie mówią o mnie źle, a jeszcze bardziej nie nawidzę jak ktoś mnie chwali. Wolę się schować na jakiś czas, pozostać niezauważonym i robić to co muszę. W kontaktach bezpośrednich z osobami jestem nieśmiały, wstydliwy, małomówny.
Często przez brak odwagi nie jestem sobą. Boję się czuć się odrębnym, więc gadam tak aby ludzie nie wyczuwali mojej inności.
Jestem wysportowany, i przez brak pewności siebie nie mogę do końca rozwinąć skrzydeł. Nigdy nie wykończę akcji, poczekam, popatrzę, może ktoś jest równie dobrze wystawiony, podam mu.
Uwielbiam nowe rzeczy, lubię wyzwania, cenie sobie odwagę. Fascynuje mnie pokonywanie własnych słabości pokonywanie granic (w różnym sensie, nie chodzi o podróże zagraniczne ). Od dziecka byłam bojaźliwa i nieśmiała. Zarazem czasem zaskakiwałam ludzi odwagą. Walczę ze słabościami i to mi daje radość, choć zdarza się, że przegrywam...
Jest temat o mnie
Nie jestem odważna, boję się pojechać sama do obcego miasta, boję się kompromitacji, tego, że usłyszę coś niemiłego, że zostanę odtrącona, boję się nawet póść sama do kina ! Kiedy chcę coś zrobić np. zapisać się na fitness, iść na koncert zawsze namawiam kogoś ze znajomych. Nie dlatego, że nie lubię być sama, bo uwielbiam somotność, tylko tak ze strachu..
Jednocześnie jest we mnie jakiś ekshibicjonizm. Lubię zabiarać głos w publicznych dyskusjach np. na zajęciach, lubię być "widoczna". Ale jeśli chodzi o mniejsze grono, ludzi których znam słabo lub wcale nie potrafię zdobyć się nanjedno zdanie.
Przeraża mnie myśl, że studia kiedyś się skończą i trzeba będzie wyybrać się na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy.
Przeraża mnie myśl, że studia kiedyś się skończą i trzeba będzie wyybrać się na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy.
Nie panikuj. Z tego co słyszałam to na rozmowie kwalifikacyjnej wystarczy zareklamować jak najbardziej swoje mocne strony i ładnie się uśmiechać. o tak, uśmiech przede wszystkim! i to nie tylko na rozmowie kwalifikacyjnej.
Z całego serce życzę uśmiechu wszystkim którzy się czegoś boją
a ja jestem i odważna i strachliwa zarazem.
kiedys, zaraz po maturze,razem ze znajomymi chodzilismy wieczorami przez las, na plaze, nad morze.tak po godz.22.i było ciemno naokoło a ja szłam, bez strachu mimo, ze w warunkach normalnych, na codzien boję sie ciemności... wiec boje sie ciemności, a moze inaczej, nie lubie ciemnosci i nie lubie spac nie widzac drzwi, ot takie moje fobie.... ale nie mam leków przed rozmowa kwalifikacyjna czy załatwienie czegos czy telefonowaniem
Ja generalnie nie lubię rozmawiać przez telefon, nie boję się... ale ni lubię, po prostu.
A co do ciemności w lesie - jeśli nie jestem sama i/lub mam działającą latarkę (wyłączoną, działającą na wszelki wypadek) to spoko, po 7 obozach w środku lasu już nic mnie nie rusza.
Ja nie uważam się za osobę tchórzliwą, zauważyłam, że w sytuacjach niebezpiecznych wykazuję się zimną krwią. Jestem raczej ostrożna, co nie jest wadą, raczej zaletą, ale wstydzę się mężczyzn, nie lubię, jak na mnie patrzą i wtedy często tracę głowę. Swoje lęki staram się za wszelką cenę wyplenić, gdyż irytują mnie. Zadaję więc sobie samej pracę domową - wyszukuję rzeczy, których się obawiam, zastanawiam dlaczego tak się dzieje, a potem się na nie rzucam, by pokonać strach czy niepewność. Dzięki temu zauważam, że nie mam powodów do obaw
A co jeśli ni wiesz dlaczego dlaczego się czegoś boisz? (tak, lubię szukać dziury w całym) Ja często nie znajduję przyczyn mojego postępowania. Po prostu tak jest, nie wiem czemu.
To wtedy jest problem. Wszystko, każdy strach jest przez coś wywoływany. Znam się na tyle dobrze, że wyczuwam, co może powodować moje obawy. Mój perfekcjonizm, ambicje, nieufność itp. Ale jeśli faktycznie trafiam na coś takiego, to jeśli jest to błahy problem, to godzę się z nim, a jeśli coś poważniejszego, to szukam do skutku
też nie lubię rozmów telefonicznych, sam głos przez słuchawkę nie jest dla mnie miłym akcentem, wolę już z kimś pisać na gadu-gadu.
co do ludzi, jestem nieśmiała/ostrożna na początkach znajomości, trzymam kogoś na dystans przez kilka tygodni, jednak w sprawdzonym towarzystwie np. mojej klasie czuję się jak ryba w wodzie, jestem w stanie wypowiedzieć swoją opinię, pośmiać się, zaryzykować.
nie boję się lasu nocą, żadnych zwierzątek itp.
jednak uważam się za tchórza, bo normalny człowiek jest bardziej ufny wobec ludzi, nie boi się pewnych emocji, nie unika spotkań z ludźmi których lubi, bo woli pobyć sam.
czasami boję się prawdy, gdy chodzi o opinię na mój temat
czasami boję się kłamać, bo wiem że to kłamstwo łatwo sprawdzić
ogólnie dziwny ze mnie typ
Zauważyłem, że ludzie na gg są dużo odważniejsi. Ja jestem nieśmiały w realu, w spotkaniach, raczej spięty w tłumie, boję się wychodzić na miasto.
Czy jestem strachliwy? raczej tak. To przez brak pewności siebie. I powiem tak: ludzie którzy tacy są często potrzebują kontaktu z innymi takowymi. Dlatego sieć jest świetną rzeczą - poznawanie ludzi, którzy mają podobne cechy co my, czyli tą nieśmiałość.
Powiem więc, że odwaga jest czymś pięknym. Ale zwłaszcza dla nas. Co tam dla sangwinika, on idzie tam gdzie mu się podoba i robi to co chce. Ta odwaga to jego drugie imie. A dla nas? Dla ludzi nieśmiałych? Odwaga jest czymś co inni powinni doceniać. Ja jak przełamuję się w szkole zawsze mam wrażenie też, że nagle staje się hmm, ważniejszy? lepszy? To przełamanie się znacznie poprawia nam humor, gdy osiągamy tylko z tego jakiś poziom przyjemności. Gorzej jak spotka nas za to "kara", bo zamkniemy się jeszcze bardziej.
Jeset taka piosenka, którą bardzo, bardzo lubię - "Ajrisz" T. Love.
Prostych słów się boi największy nawet twardziel
Proste słowa z gardła nie chcą wyjść najbardziej
To mi się skojarzyło z tą odwagą. Nawet jeśli człowiek pozornie idzie gdzie mu się podoba i robi co chce, to jednak nadal może bać się pewnych rzeczy. Albo wstydzić, bo mu nie przystoją, bo niemęskie czy coś. Także odwagę powinni doceniać wszyscy. Bo nie sądzę, żeby istniały osoby, które niczego, ale to niczego się nie boją. Zresztą - nie chodzi o to, żeby nie odczuwać strachu, tylko o to, żeby nauczyć się z nim współżyć, moim zdaniem.