ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Wariacja
Witam wszystkich na tyle chorych, że chcą to czytać. Najpierw trochę o mnie. Nazywam się Gregory House. Pracuję w Gilian Medical Center w Nowym Yorku. Praca słaba, ale przynajmniej mogę leczyć choroby. Wszyscy uważają mnie za dupka i jest w tym trochę prawdy… jednakże wszystko ma swoje początki.
Na ostatnim roku studiów, tj. dwa lata temu, moją specjalizację wybrała także pewna kobieta. Nazywała się Candice Stark. Była zabójczo piękną brunetką o zdecydowanym, lecz jednocześnie delikatnym spojrzeniu. Każdy jej ruch był doskonale wyważony… wręcz idealny. Zrządzeniem losu, albo jak kto woli decyzją wykładowcy dziewczyna usiadła obok mnie. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem, że takie kobiety mogą istnieć… to była inna liga. Anielska liga. Na koniec zajęć nauczyciel rozdzielił całą klasę na dwu osobowe grupy… ja dostałem do pomocy właśnie Candice. Mieliśmy przygotować prezentację o toczniu. Nie będę was zanudzać i przejdę trochę dalej w przyszłość. Pewnej sobotniej nocy wybieraliśmy materiały do naszej pracy, gdy wtem nasze dłonie się spotkały. W tym momencie spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i pod wpływem chwili pocałowaliśmy się. Tylko tyle i… aż tyle. Prawda, że już od dłuższego czasu coś wisiało w powietrzu, ale tak naprawdę dopiero od tego momentu zaczęliśmy się zbliżać do krótkiego, acz burzliwego związku. Związku, który wszystko zmienił… ale o tym później. Było już późno, więc postanowiliśmy skończyć na „dzisiaj” naukę. Zaproponowałem, że odprowadzę ją pod dom, ale odmówiła… Kiedy tak wychodziła przez drzwi mojego domu (wtedy już mieszkałem sam), mimowolnie dotknąłem palcami swoich ust, jakbym chciał zatrzymać jej pocałunek na dłużej… na wietrzność. Całą noc nie mogłem zasnąć… myśląc jakby to było chodzić z kobietą taką jak Candice. Pochodziliśmy z różnych środowisk, ale mimo wszystko wiele nas łączyło. Zamiłowanie do muzyki klasycznej, miłość do zwierząt, chęć pomagania innym… mógłbym tak wymieniać jeszcze długo.
Następnego dnia postanowiłem do niej zadzwonić i wyciągnąć ją gdzieś na miasto. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
- Cześć Candice… - powiedziałem - … tak sobie pomyślałem… - muszę przyznać, że nie byłem dobry w te klocki - … czy nie poszłabyś dzisiaj ze mną do kina?
- Cześć Greg… wiesz dzisiaj niezbyt mogę.. przepraszam.
I wyłączyła się. Tak po prostu. „O czym ja myślałem” pomyślałem „naprawdę wierzyłem, że umówi się ze mną taka kobieta. Na pewno tylko sobie ze mną pogrywała. Wszystko układa się w logiczną całość… jaki ja byłem głupi” Takie były moje myśli. Następnego dnia miałem zamiar powiedzieć jej co o niej myślę. Jednak stało się inaczej.
Poniedziałek. Niby dzień jak każdy inny, ale tylko niby. Podszedłem do Candice i już miałem jej powiedzieć do słuchu, gdy wtem ni stąd, ni zowąd złapała mnie za rękę i poprowadziła do jednej z klas. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok mnie.
- Przepraszam za wczoraj. – powiedziała – Po prostu…
- Rozumiem… nie chcesz się widywać z kim takim jak ja.
- to nie tak.. ja.. ty… - wzięła głęboki oddech – jesteś wspaniałym mężczyzną, ale uwierz mi nie chcesz się ze mną wiązać.
- Pozwól, że ja to ocenię – i delikatnie ją pocałowałem. Delikatnie, acz zdecydowanie.
Próbowała się opierać.
- Będziesz tego żałować… prędzej czy później, ale będziesz… - nie dokończyła, odwzajemniła mój pocałunek. Po chwili jednak oderwała swoje usta od moich i podeszła spokojnie do drzwi… chwilę przy nich stała, a potem przekręciła klucz w zamku. Odwróciła się na pięcie i wróciła do mnie… rozpinając swoją bluzkę. Spojrzała mi głęboko w oczy i usiadła na kolanach. Zaczęła mnie całować po ustach, szyi. Pewnie chcielibyście usłyszeć jak się kochaliśmy, czy miała idealne piersi i tego typu sprawy. Jednak nie ma tak dobrze. To nie żaden „świerszczyk”… i tak cieszcie się że wam w ogóle o tym wszystkim mówię, bo mógłbym wcale tego nie robić. Spędziliśmy bardzo upojny czas, a potem po odpoczynku (na szczęście nikt nie potrzebował tej klasy) urwaliśmy się z reszty zajęć i poszliśmy do mnie.. znowu się kochać. Przez bite 72 godziny z łóżka wychodziliśmy tylko do toalety, czy aby zamówić jakieś jedzenie. A tak to oglądaliśmy telewizję na przemian z seksem. Bardzo gorącym seksem. Po tych trzech dniach zrozumieliśmy, że nie potrafimy bez siebie żyć i zdecydowaliśmy się na bardzo odważny krok (wszak znaliśmy się bardzo krótko). Cukiereczek (bo tak ją nazywałem) wprowadziła się do mnie razem ze swoimi dwoma kotami. Byliśmy zgodną parą. Wszystko robiliśmy razem i nie interesowało nas jak postrzegają nas inni. Ja znalazłem swoje miejsce na świecie, a przynajmniej tak myślałem.
To było jakiś czas później… uznałem, że nasz związek jest już na odpowiednim etapie, więc poszedłem do jubilera i kupiłem pierścionek zaręczynowy. Wszystko przygotowałem… były świeczki, szampan, włoskie jedzenie (przygotowane przeze mnie), srebrna zastawa, z radia sączyła się delikatna muzyka (chyba nawet jakieś przeboje Eros’a Ramazotti). Cukiereczek przyszła ze sklepu i oniemiała z zachwytu. Poszło zgodnie z moim planem… Candice przyjęła oświadczyny, wypiliśmy po lampce szampana, obejrzeliśmy jakieś romanssidło i poszliśmy spać. Rano wstałem po 10. Candice nie było w łóżku. „pewnie poszła do sklepu” pomyślałem. Idąc w stronę łazienki włączyłem telewizor. Leciały jakieś bzdetne reklamy i zapowiedzi równie bzdetne co reklamy. Nie zwróciłbym większej uwagi na to co tam puszczają, ale los potrafi być przekorny. Dowiedziałem się o tym właśnie z telewizji.
- Przerywamy program, by nadać komunikat specjalny. W sklepie „Pod Grzybami” doszło do strzelaniny… niestety nikogo nie udało się uratować. Policja zdołała ustalić personalia osób tam obecnych… Candice Stark, … - kiedy usłyszałem o cukiereczku, poczułem jakby cały świat zawalił mi się na głowę. I tak było. Nie mogłem się podnieść po tym ciosie jaki zafundował mi los, ba nadal nie mogę. To właśnie wtedy obiecałem sobie, że nikogo nie dopuszczę do siebie. Że z nikim już się nie zwiążę. Nigdy nikogo nie będę kochał, nigdy nie będę szczęśliwy.
To ja powiem tak, to jest coś co warto promować, i jestem bardzo szczęśliwy żeś to dał tutaj:) No na coś sie te podziały przydały^^
Styl jest bardzo dobry, miałem wrażenie, jakbyś to nie ty to pisał. No widziałem dwie literówki i brak przecinka także ładnie.
Sama opowieść banalna, oklepana boze mógłbym tak wymieniać. Ale wkręciła mnie. Pochłonęła i wypuściła dopiero jak skończyłem.
Bardzo to ludzkie, zywe. narracja pierwszoosobowa wyszła idealnie. I te docinki. Rozwaliłes mnie ( co nie znaczy, ze rozśmieszyłeś:P ) TYm tekstem : to nie zaden świerszczyk.
Szybkie i zakończone. Myślałem, ze go rzuciła, ze znalazła sobie innego, a tu dobre zakończone i niespodziewane jak dla mnie.
Szacun za to.
Jak tak ma wyglądać Bajka na dobranoc to ja czekam!:)