ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Co myśicie o Biblii jako o dziele literackim? Czy rzeczywiście liczba ludzi czytających ją jest coraz mniejsza?
Dla mnie Biblia to najważniejsza, najlepsza pozycja (jeżeli można to tak ująć), jaką kiedykolwiek czytałam i nie wyobrażam sobie nie czytania jej chociażby na chwilę przed zaśnięciem.
Pozdrawiam.
Jaaaa też Uwielbiam Biblię, czytam kiedy tylko się da, przed zaśnięciem uwielbiam!
Odpowiadając na Twoje pytanie - ufam, że liczba ludzi czytających ją wcale nie jest mniejsza... ale obawiam się, że to tylko moje złudne nadzieje. Wiadomo jak na świecie się dzieje i co ważne a co nie... Dlatego racjonalnie myśląc liczba się zmniejsza...
Co nie znaczy, że ja przestanę czytać!
Nigdy nie przeczytałam i jak na razie - nie planuję. Madrosci życiowe, wytyczne postępowania ludzkiego mogę znaleźć w wielu innych księgach, Biblia nie jest mi potrzebna do szczęścia. Co nie znaczy, że zarzekam się, iż jej nie przeczytam Zdaję sobie sprawę, iż ta kniga jest bliska wielu, ja jednakże nie odczuwam jej magii...
Ja też myślałam, że Biblia to przeżytek i że czytają ją tylko dewotki, ale potem coś mnie "podkusiło", żeby zobaczyć co tam w ogóle jest...i się zaczęło. Teraz nie potrafiłabym chyba odstawić Biblii na dłuższy czas. Uważam, że naprawdę warto czasem poczytać, na przykład otworzyć w jakimkolwiek miejscu i zastanowić się, czy to w jakiś sposób odnosi się do mojego życia. Jednak rozumiem i szanuję to, że ktoś nie chce tego robić.
Biblię owszem, czytywałam - i faktycznie jest ciekawa. Księgi Królewskie czy Kronik na przykład, historia Judy i Izraela. Bądź co bądź Pismo Święte stanowi źródło historyczne. Inaczej dość trudno byłoby odtworzyć historię Izraela. Co prawda czasem trudno zweryfikować treści podane w Biblii, ale nie można mieć wszystkiego.
Dziko zachwycać się nie zamierzam, bo wielostronicowe rozpiski genealogii są nudne i nikt mnie nie przekona, że da się znaleźć w tym cokolwiek ciekawego. Poza tym dzieło jest niekonsekwentne - Nowy Testament ma bardzo niewiele wspólnego ze Starym - cóż, kwestia rozciągłości w czasie. Zmieniał się światopogląd autorów, zmieniał się też Absolut i zmieniały się zwyczaje, wedle których należy postępować. Osobiście o wiele bardziej wolę Stary Testament. Poza tym jedne fragmenty wycinano, inne dodawano, jedne były "natchnione", inne nie pasowały do konwencji.
Choć oczywiście wspólne "wątki" są, w Nowym Testamencie realizują się zapowiedzi ze Starego itd.
Natomiast daleka jestem od czytywania tego jako relaksacyjnego pisemka przed snem. Przypomina mi się wtedy początek "Naszej małej stabilizacji" Różewicza:
"ON metafizyka ma
nogi jamnika
ONA opoka mięknie
i opowiada anegdotki
ON znów jest coś
w rodzaju poezji
OBOJE zakłada się nogę na nogę
(...)
ON apokalipsę
czytuje się do poduszki
ONA cytuje w "przekroju"
(...)
ON o końcu świata
mówi się pobłażliwie
OBOJE zakłada się nogę na nogę"
W mojej opinii Biblia - jakby nie patrzeć - pozostaje książką nieco "inną". Jednym odpowiada, innym nie. Nikt nie ma obowiązku jej czytać, więc fakt, że coraz mniej osób to robi, jakoś mnie nie martwi. Bardziej dołujący jest fakt, że w ogóle czytelnictwo w tym kraju leży i ledwo ma siłę kwiczeć jeszcze.
Biblia jest alegoryczna i dała podstawe całej literaturze, religii i chrzescijanskiej i innym; nie śmiem nawet wątpic w jej wielkość, aczkolwiek w dzisiejszych czasach rośnie liczba pseudochrzescijan, którzy nigdy nie trzymali jej w rekach ...
Natomiast daleka jestem od czytywania tego jako relaksacyjnego pisemka przed snem.
Chciałabym zaznaczyć, że nie czytam Pisma Świętego jako relaksacyjnego pisemka przed snem, tylko jako modlitwę. Absolutnie nie chciałam, żeby tak wyszło...
I zgadzam się z Tobą, że jest wiele nieścisłości w Piśmie. Parę wątków tylko się pokrywa i wyjaśnia, zupełnie inny Bóg w Starym, zupełnie inny w Nowym... Powiem szczerze, że wcale mi to nie ułatwia życia... I podejrzewam, że większości
Pozdrawiam
Biblia jest alegoryczna i dała podstawe całej literaturze, religii i chrzescijanskiej i innym; nie śmiem nawet wątpic w jej wielkość, aczkolwiek w dzisiejszych czasach rośnie liczba pseudochrzescijan, którzy nigdy nie trzymali jej w rekach ...
W rękach to akurat trzymało ją sporo osób, bo fragmenty Biblii są lekturą szkolną. A formułka: "Biblia jest alegoryczna i dała podstawe całej literaturze, religii i chrzescijanskiej i innym" zalatuje mi właśnie usłyszanym jednym uchem wykładem z lekcji języka polskiego, powtórzonym niestety nieco bez uprzedniego przemyślenia.
Jeśli chodzi o tę alegoryczność, to nie przesadzaj. Biblia nie kończy się na księgach profetycznych i mądrościowych. A historyczne to co? Oczywiście, możesz szukać w księgach historycznych Starego Testamentu dzikich i wypasionych alegorii - ale to generalnie naciągane.
A już potężnym przegięciem jest to huczne twierdzenie, że Biblia dała podstawę literaturze i religiom. A przed Biblią to co? Nie było literatury? Wykosiłaś właśnie cały dorobek antyku? Jeśli dzieło literackie nawiązuje do mitologii starożytnych Greków, a nie mitologii chrześcijan, to już nie jest wartościowe?
Mogę jedynie się domyślać, że miałaś na myśli fakt, iż Biblia zawiera specyficzne gatunki literackie, takie jak psalmy czy przypowieści. I - jakkolwiek pod tym względem nie zamierzam odmawiać Pismu Świętemu znaczenia - nie są to gatunki aż tak spopularyzowane i nadzwyczaj często używane, żeby przez to nazywać Biblię podstawą literatury.
Daje podstawę religii? Bez przesady. Judaizm uznaje z Biblii jedynie Pięcioksiąg. Koran z kolei wygląda kompletnie inaczej od chrześcijańskiego Pisma Świętego. Oczywiście te trzy religie mają wspólne źródło, ale to już kwestia nie samej książki, tylko wiary i obrządku. Później się rozgałęził. Jest Biblia, Tora, Koran, Sunna - nie widzę powodu, by właśnie Biblię , a nie np. Koran, wynosić pod niebiosa.
Co do uwagi o pseudochrześcijanach - dostrzegam w tym nutkę fanatyzmu. Nikt nie musi być chrześcijaninem, póki co jeszcze jest coś w rodzaju wolności wyznania. Jeśli ktoś nie chce czytać Biblii, to nie ma sensu, żeby to robił. Widocznie religia nie ma dla niego znaczenia, jego wybór. A chrześcijaninem tak czy inaczej jest prawie każdy, to już kwestia chrztu w wieku niemowlęcym i wychowania. Pierwsza Komunia Święta jest przyjmowana bezmyślnie, na zasadzie "bo w szkole i w domu mi mówią, że tak trzeba". Że ktoś się później wyłącza ze wspólnoty, w którą go wtłoczono od urodzenia? Pozwolę sobie się tym nie przejąć.
U swoich początków chrześcijaństwo było tolerancyjną religią.
Czytanie Biblii tylko dlatego, że "tak trzeba" jest według mnie bez sensu, ale zdarza się, że ktoś właśnie dlatego po nią sięga. Często księża robili w mojej szkole wykłady na temat odrzucania Boga i Biblii w dzisiejszych czasach i to nie było dobre, bo zazwyczaj jak się komuś coś zarzuca, zwłaszcza w kwestii religii, to nie wywołuje to poprawy, wręcz przeciwnie. Jeżeli ktoś czuje, że to, co w jest napisane w Biblii go dotyczy w pewien sposób, to ją czyta kiedy ma ochotę, ale nie można się wywyższać tylko dlatego, że czytam Biblię, a Ty nie. Chrześcijaństwo uczy pokory, potępia pychę.
Biblia jest bardzo ważnym dziełem ze względu na to, jak wpłynęła na rozwój literatury i kultury, chociaż oczywiście pisało ją wielu autorów, była zmieniana i "poprawiana" przez Kościół odpowiednio do jego założeń, potrzeb, co wywołuje u osób niewierzących często poruszenie, jednak niezależnie od tego uważam, że warto się z nią zapoznać. W istocie składa się z wielu mniejszych tekstów, które jak dla mnie różnią się poziomem literackim i wartości merytorycznej, jednak ogólnie zawiera zarówno piękne fragmenty, jak i wiele mądrości.
Ja mam do tej Księgi szacunek, chociaż nie ze wszystkim się zgadzam i nie wszystko wydaje mi się godne uwagi. A czytanie dlatego, bo "tak trzeba" nie jest głupie, ta znajomość się przydaje, w końcu żyjemy w państwie chrześcijańskim, a poza tym jest w literaturze wiele odniesień do Pisma Świętego. Ale więcej się i tak skorzysta robiąc to dla siebie.
Przyznam się, że czasami zaglądałam do Biblii, niedawno nawet znalazłam błąd logiczny, który na razie zdaje się, być tylko w Biblii Tysiąclecia. Mianowicie: Jak mędrcy ze wschodu mogli dostrzec gwiazdę na wschodzie? W innym Piśmie Świętym jest napisane, iż to był gwiazda wschodząca.
Hmm patrząc na różnice w Ewangeliach można też stwierdzić, że są tam błędy logiczne. Ale to są księgi pisane pod natchnieniem, tam symbolika jest elementem oczywistym, a to jak kto natchnienie przelał na papier też nie musi być identyczne z przekładem innych.