ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Zwracam się z prośbą do spokrewnionych miasta Poznań o zachowanie umiaru w kwestii pożywiania się.
Otrzymałem informację, że media zainteresowały się tajemniczą fala zasłabnięć wśród obywateli.
Do tej pory spekulują, iż powodem złego stanu zdrowia może być choroba atakująca układ krwionośny.
Ludzie są naszym pożywieniem więc szanujmy ich bo dobrze wiemy, że Maskarada jest jedną z najważniejszych Tradycji i jak sądzę nikt z kainitów nie chciałby sprowadzić kłopotów na rodzinę.
Uczynię wszystko co w mojej mocy by ta sprawa nie ujrzała światła dziennego, a tymczasem sugeruję ostrożność i rozwagę w zaspakajaniu głodu. Innymi słowy, nie spijajcie za dużo.
Z wyrazami szacunku:
Flesz, oczy i uszy klanu Nosferatu
Jestem przekonany, że Rodzina skupiona w mieście, które jest rządzone przez Camarillę, szanuje tradycję Maskarady. Nie zapominaj jednak, że mamy w mieście sabatników, a oni nie zwracają uwagi na takie "drobnostki". Przypuszczam, że to jest powód naszego małęgo problemu. Innymi słowy: możemy mieć ostro przejebane.
Z pozdrowieniami
Tomasz.
Tak czy siak, ostrożności nigdy za wiele.
Aha, i przy okazji...
Jeśli Sabatnicy zaczynają się panoszyć to ludzie nie mdleją, nie słabną, tylko znikają w niewyjaśnionych okolicznościach.
Klan Toreador jak malo kto szanuje smiertelnych i widzi w nich troche wiecej niz jedynie pozywienie. Niniejszym Klan Toreador umywa rece od tych haniebnych poczynan i zobowiazuje sie nieprzerwanie szanowac tradycje Maskarady.
W tym miejscu należy wspomnieć, jak była przestrzegana Maskarada, gdy u władzy byli Artyści... Nie muszę chyba wspominać o wielu przypadkach złamania nie tylko tej tradycji, ale też innych, nie mniej ważnych przy milczącym przyzwoleniu księcia.
Jak wiadomo, klan Ventrue nawet gdyby chciał (co oczywiście jest wyobrażeniem absurdalnym) to nie mógłby znacząco naruszyć cennych rezerw Vitae w naszym mieście.
Z całym szacunkiem
Morden Poniatowski
Ventrue
Sabat.
Brzmi to prawie jak przekleństwo. I oczywiście jest przekleństwem naszych czasów. My stoimy oczywiście po przeciwnej stronie. Te niepokojące pogłoski, zasłabnięcia...
Panie i Panowie! To powinno być naszą największą motywacją do zniszczenia Plagi jaka panoszy się w naszym mieście. Tak, piszę Naszym, bo stałam się już jego częścią i chciałabym jak najlepiej dla tego miasta. Powinniśmy wreszcie wziąć się w garść i raz na zawsze pozbyć się wrzodu, który szpeci to miasto - Sabatników.
Dlatego też, oferuję swoją skromną pomoc w tym przypadku. A zwłaszcza w możliwości, nie zatuszowania, a ułagodzenia sprawy związanej ze śmiertelnikami.
Z wyrazami szacunku dla spostrzegawczych i zaradnych Spokrewnionych.
Debora
Mam jeszcze jedną sugestię. To niekoniecznie jest nieumiarkowanie w pożywianiu się. Jeśli między nami jest ktoś zarażony chorobą - taką prawdziwą, biologiczną... To, oczywiście, on nie umrze... Ale zarażać będzie swoich żywicieli. Miejmy nadzieję, że nie mamy roznosiciela plagi w mieście. Trzy dekady temu we Wrocławiu nie skończyło się zbyt pomyslnie - udało się zachować Maskaradę ale przy okazji Breslau miało kwarantannę. Władze miasta do teraz sądzą, że była to epidemia cholery.
Za wcześnie, by osądzać, czy drażać rygorystyczne sposoby kontroli stanu zdrowia Spokrewnionych... Niemniej, oświadczam - nie poinformowanie władzy Książęcej o byciu zarażonym jedną z wielu chorób krwi - spotka się z karą. Są inne sposoby pożywiania się, bez potrzeby atakowania śmiertelnych - i jeśli jakiś Spokrewniony wiedząc o swoim stanie zdrowia celowo to zataił, nie może liczyć na łaskawe rozpatrzenie swego przypadku. Szczególnie, że zarówno Ksiażę, jak i primogeni klanów mogą zapewnić "choremu" dopływ świeżej krwi, bez ryzyka zarażania Trzody.
Wierzę jednak, iż nie to jest powodem naszej tajemniczej, niepokojącej media choroby. Wierzę też, że Flesz trzyma rękę na pulsie i informować będzie nasze społęczeństwo na bieżąco o rozwoju sytuacji.
Z poważaniem,
Aaron Weisstod, Primogen Klanu Nosferatu, Szeryf Domeny Poznańskiej.