ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Najlepszymi snami są te, w których człowiek uświadamia sobie, że to co dzieje się wokoło nie dzieje się naprawde, "świadomość snu we śnie" jeśli można to tak nazwać. Przeżyliście już kiedyś coś takiego ??
Owszem, przeżyłam - w prawie dosłownym wyrażeniu znaczenia tego słowa...
To był sen z rodzaju tych, które śni się z wątpliwą przyjemnością, a bezmiarem szczęścia okazuje się być wtedy zarwanie nocy i nie przymknięcie powiek, byleby nie wrócić na ową dramatyczną scenę, którą funduje wyobraźnia. Śniłam wtedy fatalnie koszmarnie, więc kiedy dotarło do mnie, że to przecież tylko sen, z luzem postanowiłam się obudzić... Hmm. I wróciłam do tegoż snu - 'budząc się w nim'... Z niejaką już irytacją podjęłam kolejną próbę przywrócenia sobie stanu pełnej świadomości, przy czym okazało się, że iluzja snu trzyma mnie za mocno, bym mogła stanowczo i skutecznie to uczynić. Gdy sądziłam, że już już cokolwiek jestem bliżej celu - scenariusz się powtarzał i wracałam w czeluście mrocznych wizji. Panicznie przerażona zaczełam wołać na pomoc mamę ( ), lecz gdy uświadomiłam sobie, że mój głos nie wydobywa się poza obszar moich myśli, moja determinacja wybudzenia się osiągnęła apogeum... Atakowana najdzikszymi i najbardziej trwożnymi marami zaczęłam się modlić do Boga zaczynając podejrzewać, że opetały mnie jakieś tzw. moce nieczyste, hehe. I, ku mojemu, zaskoczeniu udało się.
Taak. To była męcząca noc.
Nie wiem więc, czy to tak jest, że najql jest mieć świadomość, gdy się śni, że to się śni.
Pzdr!
Hmm, pieknie powiedziane
Nie chcialbym miec za kazdym razem miec tej swiadomosci ze to co sie teraz dzieje nie jest rzeczywistoscia tylko wymyslem mojego "ja", bo wtedy to tak jakby ogladac film ktorego bylo sie rezyserem, owszem frajda tworzenia, ale brak jakiejkolwiek zagadki i niespodzianki.
Też tak sądzę, czasem samo to, że można kreować świat, w którym się jest, to coś pociągającego, niesamowitego. Samo zjawisko snu świadomego jest dla mnie interesujące, chociaż rzadko zdarza mi się zacząć śnić świadomie, jeśli celowo takiego stanu nie sprowokuję, ale to mi akurat odpowiada i nie staram się tego zmieniać, bo nocne wizje traktuję trochę, jak pewnego typu przygodę, lubię, jak mnie zaskakują.
Dzisiaj się położyłam i rozmarzyłam (w sensie wymyślania wizji i historii, nie rozpatrywaniu swoich pragnień). W pewnym momencie doszłam do takiego stanu, w sumie trochę medytacyjnie, można by chyba nawet powiedzieć, że obrazy, które tworzyłam w wyobraźni, przybierały namacalną dla mnie formę. Przeszłam z rozmyślań w stan snu świadomego, usypiając te części umysłu, które odpowiadają za odbiór zmysłowy czynników z zewnątrz i różne myśli i odczucia, jakich nie potrzebowałam to tego pół-snu, w jakim byłam. Chociaż nawet nie wiem w jakim stopniu straciłam przytomność, ponieważ odbierałam pewne czynniki z zewnątrz i zachwycałam się tym, jak mimo tego, że to tylko marzenia, mogę tak realistycznie to odbiera... ale może i to mi się przyśniło i nie był to półsen, tylko normalny... Ale zdecydowanie świadomy.
Byłam wtedy mała. Kiedyś śniło mi się, że śpię i że śpiąc śni mi się koszmar. Postanowiłam więc obudzić się z tego koszmaru i tak też wyśniłam. Obudziłam sie, ale.. tylko we śnie. W rzeczywistości spałam nadal. Pomyślałam, że dobrze będzie pójść do łóżka do mamy ( co miałam w zwyczaju) i tak też uczyniłam i już już czułam sie bezpiecznie, kiedy zorientowałam się, ze wcale nie jestem w maminym łóżku, lecz ciągle u siebie i do tego śpię! Cudem się jakimś obudziłam.. Uff