ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Czasem jest tak, że chcemy z kimś podzielić tym co nam się śniło. Dziś miałem właśnie taki sen. Ale nie w nocy:P Położyłem się przed 4 na 8 do szkoły, toi nic mi się nie przyśniło. Wróciłem to sobie uciąłem komara. Wstałem 15 minut temu:D
Kurczę sen był kozacki. Byłem z kumplem z grupy i on mi powiedział, że jakiś konwent jest czy coś no to hopa tam dajemy.
No i sobie jestem i nie mogę własnym oczom uwierzyć. Ktoś mnie woła z tyłu, a to Xaton! Nagle patrzę Naju idzie z Wąskim SBDroom Ouekiem! No to się witam cześć ziom itd, patrzę w prawo, a tam stoi Szogun, Szczepan 73 i Fifti ( a ten to akurat dziwne bo na Ecchiconie go nie było:P ) Szybko odnajduję Vampi , Raziela i jego brata. Śmiejmy się coś tam gadamy. Najowi w Tekkenie dołożyłem. Pamiętam jedno, łzy w oczach miałem ze szczęścia jak was zobaczyłem. Konwent się nie liczył.
To mi pokazało jak mi was kurde nakama brakuje, kurde nie miałem pojęcia, że traficie mi do podświadomości:D
Pamiętam, że kombinowałem jeszcze jak ściągnąć Jutsu i nie wiem czemu z Widy jak tam już nie mieszkam ale szkopół. I tak było byczo chociaż we śnie sobie was przypomnieć
Kore kara będę częściej ucinał chyba sobie drzemkę w ciągu dnia:D
Twój sen oznacza, że niedługo znowu się spotkamy a objawienie się Fiftiego oznacza, że będzie nas więcej:P.
Ostatnio mi się śniło.....że trenowałem pokemony:P(od tych waszych rozmów na krzyk pudle:P):P. Miałem czapeczkę jak Ash i wybierałem się do gyma:P. Tam był boss i mnie pokonał:P. Smutne:P.
Drugi.....o jaki głupi:P. Ktoś do mnie dzwoni, ja odbieram i mówię:halo. A słyszę tylko dźwięki jakiejś dyskusji w tle.....powtarzałem halo sam nie wiem ile razy a potem zadzwonił budzik i trzeba było wstawac:P.
a mi się dzisiaj coś dziwnego śniło... ja, paru moich kumpli i koleżanka pojechaliśmy na obóz (co dziwne miejsce do którego pojechaliśmy już kiedyś odwiedziłem we śnie, ale tym razem było kompletnie inaczej) poszliśmy do naszego domku.. ten obóz był dziwny (słyszałęm jak ktoś mówił że od dawna wolno się zbliżać do siebie kobietom, a od niedawna można być w związku lesbijskim) w domku mieszkały głównie kobiety... chwilę pogadaliśmy (jedna laska [raczej lesbijka] zagadała do jednego kumpla że jak chce to może z nimi spać...) kumpela poszłą piętro wyżej (zadzwonić do rodziców) a jak szła to laski mówiły po cichu że z chęcią by ją przeleciały... sam też po chwili poszedłem na górę i przytuliłem się do kumpeli (nawet chyba ją pocałowałem w czółko...) [sądzę że nasz związek był tajemnicą, bo sposób w jaki rozmawiała z rodzicami nie wskazywał na to by cokolwiek wiedzieli, a ja miałem flashfoward i widziałem jak śpię w jednym łóżku z kumpelą.. i tulę się do niej] potem przyszli wszyscy i przynieśli jakies witaminy (choć myślę, że to jakaś nalewka była) i miód. Laski ponalewały witaminki do kieliszków i dodały łyżeczke miodu, bo cytuję: "lepiej smakuje". Ja nie chciałęm za dużo, więc powiedziałęm że się z kumpelą podzielę, a ona że wypije tylko połowę i wzięła inny kieliszek... i tak sen zrobił przerwę bo się obudziłem.. ale jeszcze przysnąłęm i dalsza część była o tym że ktoś mordował osoby które zachowywały się homo... (zabił trzech facetów który siedzieli tak, że wyglądało jakby byli gejami, ale nimi nie byli... potem jeszcze zabił jakąś lesbijkę) a potem się obudziłem.
sory za mętlik.. ale próbowałęm sobie jak najwięcej przypomnieć.
Mi się śniło że moja szkoła poszła z dymem i że nie mogę skoczyć tam szkole obrazu dali mi technika i zdaną maturkę. Ale to niestety tylko sen i do szkoły było iść, ale i tak mam praktyki teraz a potem we wrześniu więc wolne mam od szkoły przez 5 miesięcy.
Obecnie nie mam snów - po prostu to tak jakbym w momencie położenia się spać wstawał. Pamiętam jednak jak kiedyś miałem owe sny. Szczególnie ciekawiła nie seria snów typu "dać mu wpier***", gdzie "mu" oznaczało konkretnie mnie. Musiałem uciekać, chować się, a czasami stawać czoła przeszkodom. Kiedyś dla przykładu miałem taki sen:
Mamy południe - mieszkam w Warszawie, za czasów komuny. Ojciec idzie do roboty, matka robi obiad, siostra kompie się w...takie blaszane naczynie dość duże, gdzie niegdyś prano ręcznie ubrania. Ja za to stoję w kuchni w przebraniu Harry`ego Potter`a. Mieszkanie zawierało korytarz, przedsionek i kuchnię. Matka mówi:
- Córka pobaw się z bratem, a ni chlapiesz mi tu!
Ona na mnie patrzy (takie słodkie maleństwo), mówi coś, a ja nie wiem skąd wiem, ze jak nie ucieknę to mój koniec. Ponieważ sen miałęm kilka razy próbowałem różnych rozwiązań:
1. Chowam się na szafie (dokładnie wlazłem na nią) - siostra przebiega obok i szuka dalej - uratowany
2. Zostaje na miejscu/ zostaje na korytarzu - siostra i/lub matka wyrywa mi kończyny, gryzie ciało, bawi mną a ja odczuwam ból nie umierając - martwy
3. Chowam się w szafie - siostra mnie znajduje lecz gdy chce ubić budzę się - ?
4. Uciekam na zewnątrz - odkrywam, że na dworze niczego nie ma poza nieskończoną liczba takich samych budynków z odstępami na ścieżki. Na zewnątrz jestem bezpieczny lub muszę wciąż uciekać. Pod koniec zawsze kładę sie na ziemi i zasypiam budząc w realu. - uratowany
[Wiem, że to trochę nienormalne sny, ale nic nie poradzę - ludzie często mi mówią, ze jestem zmienny i nieprzewidywalny xD]
Niedawno obudziłam się z takiego snu:
(We śnie byłam facetem) Byłam w jakimś domu, bardzo starym i ogromnym, miało się tam odbyć spotkanie, wszyscy zebrali się w jednym słabo oświetlonym pomieszczeniu, i nagle trzask, coś zrobiło dziurę w podłodze, powylamywało deski i sidziało w czerwono - brązowym lepkim bajorze. Dokładnie pamiętam jak stworzenie wyglądało, może trochę kształtem przypominało człowieka, mialo jakby gumową skórę, przejrzystą i swiecącą. trójkątny pysk, trochę jak u kreta, spłaszczony i małe czerwone oczka. ręce były bardzo długie, palce z resztą też. Zaraz zaczął wyłapywać ludzi i wgryzał się w nich ostrymi zębami, przy tym pociągał nosem i odchylal go do góry. Potem rozszarpywał ofiarę i rozkładał w swoim gnieździe. załatwił błyskawicznie w ten sposób większość towarzystwa. Po długiej walce ja i jescze jeden koleś pokonaliśmy stwora, wtedy on zaczął się użalać nad sobą i dał nura w swoje bajoro.
Sen był okropny a moja podswiadomość mi wszystko bardzo realistycznie przedstawiła.
Ooj, widzę, że nie tylko ja mam realistyczne sny. Rany, takie coś to...
Z jednej strony świetna zabawa (wciąż pamiętam moje sny o lataniu XD), z drugiej - coś przerażającego (tyle snów, ile wykreowała moja psychodeliczna wyobraźnia to przechodzi ludzkie pojęcie, zresztą kiedyś wrzuciłam chyba na com.pl mój sen o pociągu który zostaje zaatakowany przez jakieś dziwne plemię (brrr...), a bywa gorzej >.>")...
Wiecie, że sny, które się powtarzają, zwykle coś oznaczają? Jakieś lęki, z których nie zdajemy sobie sprawy, coś, co zauważa nasza podświadomość, ale my nie dopuszczamy tego do siebie...
Ostatnio znowu śnią mi się sny z puppetmasterem. Ciekawe jest to o tyle, że ta seria snów ciągnie mi się od paru lat i rozwija jak jakieś shounen XD
Pamiętam, że zaczęło się od mnie jednej, przeciwko jakiemuś człowiekowi, który kontrolował całą moją szkołę. Nie wiedziałam jak, ale przypadkiem odkryłam, że tam tę kontrolę to chyba można było ogniem przerwać, czy co, jednak zamiast puszczać budę z dymem, wykombinowałam coś innego (już nie pamiętam XD). Jakoś udało mi się go przyskrzynić (gimnazjalistce dorosłego faceta - no bardzo śmieszne XD ale we śnie było zaskakująco realne XD), chyba z pomocą policji (wbrew powszechnym prądom mam o niej całkiem niezłe mniemanie XD), ale zwiał. Jak mi się to śniło za pierwszym razem, to nabiegałam się jak głupia, szukając go, ale już za drugim przypomniało mi się, że już wcześniej znalazłam jakieś tajne przejście pod schodami i od razu tam pobiegłam. Okazało się, że pod szkołą mamy lochy, których sami Addamsowie by się nie powstydzili i niestety na pościgu w lochach moje sny się kończyły.
W kolejnych snach poznawałam inne dzieci, które też chciały dorwać tamtego człowieka. Dziwnym trafem pojawiały się te same w kolejnych snach (mam na myśli - sny były konsekwentne, jak już ktoś się raz pojawił to zostawał, nie tak, że co sen pojawiał się ktoś inny, albo, gorzej, ta sama osoba), jakoś udało nam się zaprzyjaźnić i udaliśmy się na przygodę w celu dorwania tego człowieka.
Obecnie już jesteśmy duzi i jest nas około 15 osób.
Już parę godzin minęło od chwili się obudziłam, więc sporej części już nie pamiętam, ale wiem, że generalne założenie jest takie:
Krążymy po świecie w poszukiwaniu złego człowieka. Nawet zebrawszy wszystkie informacje do kupy nie umiemy się domyślić, jak udało mu się tak bezbłędnie kontrolować taką ilością ludzi. W końcu znajdujemy, gdzie on zwykł przesiadywać (tak, jest to ogromny, mroczny zamek XD). Zakradamy się, ale nawet po pokonaniu sporej ilości przeszkód jemu udaje się nas pojmać.
Podejrzewam, że sny nie zejdą z tego motywu póki się nie uwolnimy
Dzisiaj zmusił panów, by się bili o rękę jego córki (uznał, że jesteśmy uparci, inteligentni i silni, więc warci ręki jego potomstwa ). Wszystko miało wyglądać jak turniej rycerski, ale niestety, wygrana żadna - "księżniczka" była brzydka jak nieszczęście.
Póki co sprawa jej ręki rozbiła się o nic, bo zirytowany opieszałością panów chciał ich zmusić do zabijania się, ale wtedy jego córka już stanęła w naszej obronie. Ponieważ stanęła w obronie jednego z panów, to teraz jest on głównym celem docinków.
Powiem Wam szczerze - fabuła płytka jak moje opowiadania, najwyraźniej nawet moja podświadomość nie umie niczego ciekawego wymyślić, ale ta seria całkiem mi się podoba XD