ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
W związku z powtarzającymi się aktami bezbrzeżnej głupoty, ignorancji i łamania uświęconych tradycji Rodziny, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach, my, Michał Wilhelm, Książę Poznania, uważamy za nasz obowiązek przypomnieć Obywatelom naszej Domeny jedną podstawową kwestię.
Władza w społeczeństwie spokrewnionych nigdy nie była, nie jest i nie będzie oparta o jakikolwiek system demokratycznego, oligarchicznego czy innego wyboru rządzących. Od czasów Pierwszego Miasta aż po dzień Gehenny władzę pośród naszego ludu będzie zawsze sprawowała jedna i tylko jedna osoba - najsilniejszy.
Stąd, istnieją jedynie dwa sposoby na przejście władzy książęcej z jednych rąk do drugich. Pierwszym jest abdykacja panującego księcia, której złożyć nie zamierzam. Drugim jest śmierć poprzednika, co miejsca jak dotąd nie miało.
Mimo całej wrogości jaka była między nami a Łukaszem Michałowskim z Klanu Smoka, zasłużył on na większy nasz szacunek, gdyż miał wystarczającą władzę i pewność siebie, by korzystając z opisanych powyżej zwyczajów zgłosić pretensję do tronu osobiście i wprost. Ci zaś uzurpatorzy, którzy mamią Was teraz kłamstwami na temat naszego Klanu, nie dość, iż nie respektują odwiecznych zwyczajów naszych, to jeszcze zasłaniają się farsą w postaci głosowania kilku wampirów.
Niniejszym uznaję się Wiktorię i Nataniela Batorych, Yanę z klanu Ventrue oraz Marka Akermanna z Klanu Róży za zdrajców. Utrzymywanie jakichkolwiek kontaktów z tymi wampirami stanowić będzie podstawę do oskarżenia o zdradę i wymierzenia stosownej kary.
Sprawa tak zwanej sukcesji zostanie rozwiązana niebawem, dając nam wszystkim tak upragniony czas pokoju.
Jego Książęca Mość Michał Wilhelm
Książę Poznania i Domeny Poznańskiej, Suzeren Swarzędza, Lubonia, Dopiewa et cetera, Regent Poznańskiej Fundacji Domu i Klanu Tremere
pfff..
ha ha...
Ja jako książę miasta Poznań potępiam tchórzostwo. Każdy kto wesprze Michaela jest opozycją wobec nowej władzy, którą usankcjonowała większość na ostatnim spotkaniu w elizjum. W zwiazku z tchódrzostwem porpzedniego księcia odważyłem się wziac na siebie ten cięzki obowiązek. Władzę w mieście ma silniejszy, a silniejszy jest ten, który skupił przy sobie większość. Ciebie - Michaelu popierają nieliczni i słabi.
A tak swoja droga pisz normalnie bo widze, ze sie zatrzymales w sredniowieczu.....haha ksiaze z antykwariatu
Jakież to przykre, że inteligencja wśród Rodziny zanika...o bon ton i kulturze osobistej też już mało kto ma pojęcie...Jakże nierozsądni muszą być Ojcowie, którzy przemieniają tak miernie wyedukowane pisklęta. Jakież to przykre, że dzisiejsze nasze Dzieci to szarlatani, złodzieje i hedoniści nie mający pojęcia o sztuce...
No cóż, ale nie będę rzucać pereł przed wieprze.
Z poważaniem
Lidia Wilson, primogen klanu Ventrue miasta Poznań.
Ach tchórzostwo Marku, byłabym zapomniała. Słyszałam o pewnym incydencie nie tak dawno temu, kiedy popisałeś się wyjątkową brawurą, z wielką gracją pozwalając sobie na postrzelenie przez zwykłych śmiertelników...Och, jakież to wyborne!Mamy antyksięcia, który nie potrafi poradzić sobie ze śmiertelnymi. Wspaniałe, dowodzi to Twojej wyjątkowej odwagi i sprytu drogi...Marku...
Z poważaniem,
Lidia Wilson, primogen klanu Ventrue miasta Poznań.
Jako Primogen Klanu Tremere grodu poznańskiego oświadczam, że ewakuacja osoby Księcia z terenu zagrożonego przez agresywny i łamiący tradycje maskarady najazd państwa Batory należała do mnie. Ostatnie spotkanie w Elizjum tak barbarzyńsko przerwane prze tych żałosnych impertynentów było przygotowane jako kulturalny i spokojny wieczór. Nie zakładałem, ze może w Poznaniu przebywać Kainita tak głupi i mało subtelny, że może zechcieć złamać uświęcone tradycje w tak nikczemny sposób, w tym tradycję pokoju elizjum i szacunku dla starszych dlatego system zabezpieczeń miał charakter raczej symboliczny.
Widzę jednakże, że pomyliłem się i przeceniłem poziom i klasę niektórych członków tutejszej społeczności. Samozwaniec z klanu Toreador może liczyć się z poważnymi konsekwencjami a problem Państwa Batorych zostanie jak sądzę już niedługo ostatecznie rozwiązany.
Nawołuję o spokój i rozsądek. Wszyscy, którzy nie dadzą się omamić głupocie i szarlatanerii niewielkiej koterii malkontentów i prostaków mogą spać spokojnie i liczyć na przyjaźń Jego Wysokości Księcia Mikaela Wilhelma. Ci zaś, którzy staną mu na drodze staną się pyłem rzuconym na wiatr.
Wahającym się radzę rozsądnie rozważyć szanse, bowiem oświadczam, że klan Tremere rozpoczyna wojnę. Dość warcholstwa, bezprawia i głupoty, a przede wszystkim braku poszanowania tradycji i starszych. Tym, którzy teraz się uśmiechają, przypominam Nowy Jork i Hong-Kong, i dokonania naszego klanu w tych miastach co noc spływających krwią. Pamiętajcie! Nic co widzieliście nie równa się z potęgą Czarodziei władających Mistycznymi Żywiołami. Już wkrótce niektórzy z was doświadczą bólu ostatecznej śmierci w płomieniach! Przemyślcie czy jesteście na nią gotowi, bo my i owszem...
Podpisano Graf Dorian von Falkenhorst Wtajemniczony Zboru Berlińskiego, Kroczący Ścieżką Duchów, Magister de Ordo Astori, Primogen Klanu Tremere grodu Poznań, Potomek linii Xaviera de Cincao, Ósmy po Kainie
Bla bla bla... Moi drodzy Spokrewnieni, czy oskarżanie siebie nawzajem i opowiadanie "hej, ja jestem silny, więc jestem księciem!" to jedyne na co was stać? Rozumiem, że fajnie jest sobie pokrzyczeć, ale niedługo dobijecie do poziomu niektórych Brujah (przepraszam członków tego szacownego klanu za to porównanie...). No dobra, przebijacie ich nieco kwiecistością wyrażeń - w szczególności pan Dorian... Ucieczka Księcia z atakowanego Elizjum była haniebna, ale bardziej zdenerwował mnie fakt, że wszyscy poza Tremere zostali pozostawienie jako żywe tarcze, albo kozły ofiarne - nazwijcie jak chcecie. To jest właśnie kwestia którą pragnąłbym wyjaśnić - z tego co wiem kilku Spokrewnionych zostało aresztowanych, i nie wiem jak podziałał na nich dzień w areszcie...
Z poważaniem i całą masą innych bzdur
Mikołaj Skalski, Ten Który Widzi, Powiernik Legendarnej Trzepaczki, Całodobowy Rejestr Długów, Któryś Tam Z Kolei
Dorianie mój drogi, powiedz mi, w którym momencie złamałem maskaradę? Zabijając śmiertelnika, który do mnie strzelał? Dorianie, jesteś nie tylko chamski, ale również głupi i słaby. Cieszy mnie, że w imieniu swojego klanu wypowiadasz wojnę, w której mam szczęście uczestniczyć, gdyż w tym momencie wiem, ze nikt nie będzie miał pretensji, gdy wywloke Twoje jelita na poznański zamek, a twoją głowę dołączę do kolekcji swoich trofeów myśliwskich. Tobie równieżź przypomnę, kto rządzi w Nowym Jorku - Sabat, który nie ma Tremerów. Zaś wasze tandetne sztuczki nie znaczą nic wobec prawdziwej potęgi Mocy i "mistycznych żywiołłów", o której, moje dziecko, nie masz bladego pojęcia. Zadarłeś nie z tymi wampirami, chłopcze.
Miło, że poruszasz problem państwa Batory, ale on rozwiąże się szybko - kiedy zniknie chamstwo nazywające się "Starszymi" w tym mieście. W tym przede wszystkim Dorian - żałosny prostak tytuułujący się grafem, rzucający groźby bez pokrycia. Jesteście sami, drodzy czarownicy, i nie pomogą wam nawet wasi przełożeni z Wiednia czy Berlina, bo wiedzą, że jesteście tak naprawdę na straconej pozycji.
Mio Re, "problem Państwa Batory" brzmi co najmniej tak jakbyśmy mieli nieprzystrzyżony trawnik. To straszne, poproszę służbę, aby natychmiast zajęła się tym drobnym problemem.
Czarownicy... hmm.. owszem byli kiedyś i płonęli na stosach, które sami sobie ustawiali...
Dorianie, kiedy mówisz o niewielkiej koterii na mojej twarzy pojawia się uśmiech, wręcz od ucha do ucha, bardzo chętnie przykleiłabym zaś do Ciebie i Twego klanu utwór zespołu Perfekt, a konkretnie to zdanie: "Było nas trzech w każdym z nas inna krew..."
I przestań siać ferment, "grozić" i udawać zucha, chyba, że chcesz naprawdę poznać jak smakuje łaska prawdziwej śmierci... a zaręczam Tobie, że nikt nie "zaopiekuje" się Tobą tak jak my w tej kwestii.
Wiktoria Batory
Ja mam tylko dorbne pytanie do moich przedmówców. Czy nie zauważacie, że każdy z Was krtytkuje chamstwo i prostactwo, a samemu rzuca godnymi pożałowania wersetami? Może nie tędy droga...?
Nie.
Kochanie, nie dyskutujmy z nimi. Szkoda słów oni i tak nie rozumieją tego co do nich mówisz. Wir verlieren nur die Zeit....
Widze, ze rodzi sie przeciw mnie opozycja.....hm.....bedzie interesujaco.....
Przemyślcie czy jesteście na nią gotowi, bo my i owszem...
To zdanie stanowi dla mnie zagadkę i chyba już zawsze będzie. Tym niemniej o śmierci wiele sie jeszcze musisz nauczyć, kolego.
Pozwolę sobie przypomnieć, że najistotniejszą część Nowego Jorku, czyli centrum finansowe kontroluje wciąż Camarilla. Co do Tremere Sabatu, a własciwie ich braku, to tylko dowodzi potęgi naszego klanu.
Złamanie maskarady przez Państwa Batory jest ewidentne, gdyż pozwolili sobie regenerować swoje rany na oczach śmiertelnych co bynajmniej nie może zostać uznane za zjawisko naturalne.
Klan Tremere na nikogo zamachu nie przeprowadzał gdyż nie takie mamy zwyczaje a walka pod Elizjum miała miejsce tylko dlatego, że ochrona została poinformowana by nie wpuszczać nikogo z bronią. Jeśli ktoś nie zna lub nie szanuje Praw Elizjum to jego problem.
Jednakże nie o tym chciałem mówić. Zarzuca się mojemu klanowi tchórzostwo, aby dowieść, że to mylna opinia zapraszam wszystkich niechętnych mojej osobie jak i mojemu klanowi na spotkanie ze mną jako Primogenem klanu Tremere celem przedyskutowania możliwych rozwiązań konfliktu między popierającymi Marka Akermanna i tymi którzy popierają Księcia Mikaela, gdyż i tych jest nie mało. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia usunę swoją osobę z tego miasta i poniosę konsekwencje jakie Rada Primogenów i Książę postanowią wyciągnąć wobec mnie. Przyjdę na to spotkanie nieuzbrojny jednakże nie nalegam by inni Kainici uczynili tak jak ja. Moje działania mają na celu dobro Camarilli jak i społeczności Kainitów tego miasta dlatego gotowy jestem dążyć do porozumienia i zrezygnować z osobistych interesów w imię większej idei i wspólnego dobra. Czy jest ktoś jeszcze gotów na takie poświęcenie...?
Jak już wyjaśniałem ewakuacja Księcia i pozostawienie reszty Kainitów w Elizjum była moją suwerenną decyzją. Ci którzy byli tam wtedy mogą sobie przypomnieć, że to ja nacisnąłem przycisk ewakuacji bez tłumaczenia niczego Księciu. Dlatego pretensje można mieć tylko do mnie. Pozostałych Kainitów pozostawiłem w Elizjum ponieważ orientowałem się w sytuacji na zewnątrz i wiedziałem, że tylko klan Tremere może być celem ewentualnego ataku. Jak się okazało miałem rację. Nie wiem kto wezwał Policję , ale to nie byliśmy my. Należy jednak pamiętać że walka z udziałem broni palnej i materiałów wybuchowych zawsze przyciągają niepożądaną uwagę.
Rozważcie moje słowa Spokrewnieni i decydujcie.
Podpisano Graf Dorian von Falkenhorst Wtajemniczony Zboru Berlińskiego, Kroczący Ścieżką Duchów, Magister de Ordo Astori, Primogen Klanu Tremere grodu Poznań, Potomek linii Xaviera de Cincao, Ósmy po Kainie
Popieram Pana von Falkenhorst, cała zaistniała sytuacja jest jednym wielkim szaleństwem, byłaby kpiną gdyby nie stanowiła śmiertelnego zagrożenia dla wszystkich mieszkańców nocy.
Przychylam się do prośby o spotkanie i próbę rozwiązania całego problemu pokojowo.
Uważam, że jest to najlepsze wyjście jeżeli mamy na uwadze dobro Miasta.
Walka przyciąga z zewnątrz osób nią zainteresowanych, co prowadzi do dalszej destabilizacji i może przemienić Poznań w jedno wielkie pole bitwy!
Apeluję do rozsądku Was wszystkich!
Odrzućcie osobiste niesnaski i postawcie na pokój zanim nadciągną Ci którzy to uniemożliwią!
Pan Es, Głos Wiedzących