ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Przed chwilą trafiłam ntaką myśl. Zgadzam się z nią, aczkolwiek muszę ją jeszcze przemyśleć Wówczas wypowiem się szerzej, a do tego czasu może Wy coś napiszecie w temacie?
Hamulcem? To wyobraźnia sprawia, że każdego dnia mam ochotę wstać, że kladąc się spać, staram się uśmiechać. Wyobraźnia w złych chwilach daje mi inny świat...
Ale tak, niekorzystne wersje pewnych wydarzeń, które sobie wyobrażam wycofują mnie przed działaniem. Więc wyobraźnia mnie hamuje...Muszę sobie to jescze przemyśleć
bardzo fajny temat
W mojej ocenie to fakt czy wyobraźnia uskrzydla czy hamuje zależy od jej źródła czyli od człowieka ... wyobraźnia to wielka siła ... w "rękach" nie wierzącego w siebie pesymisty będzie to hamulec i destrukcja działania ... w "rękach" entuzjastycznego optymisty będzie to motor do działania ... z wyobraźnią jest jak z naładowanym rewolwerem ... jeden z jego pomocą będzie zabijał, inny tylko się bronił ...
Sytuacja z wczoraj.
Jestem na nienajsympatyczniejszym osiedlu, gdzie pełno blokersów z chłopakiem w długich włosach.
On kieruje się na garaże, a moje wyobraźnia pokazuje nieprzyjemne obrazy. Więc wracaliśmy dłuższą ale bezpieczniejszą drogą. Wyobraźnia jako hamulec nie jest całkiem zła.
Chociaż wyobraźnia głównie pcha mnie do przodu.
Na pewno tak. Czasem nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, ile jeszcze możemy zrobić! A, że wszystkie wynalazki rodzą się najpierw w czyjejś główce: bardzo wiele jeszcze przed nami. Nieskończenie wiele.
Upierając się, możnaby powiedzieć, że czasem bywa wręcz odwrotnie. Nie potrafimy tej wyobraźni niejednokrotnie pohamować. Bywa, że to niedobrze.
Wszystko zależy od sytuacji i punktu widzenia.
a ja to widzę trochę inaczej - jeśli przykładowo popadam w pseudorzeczywistość własnej imaginacji, szybko orientuję sie, że de facto wpadam w jej sidła i tutaj następuje przede wszystkim zahamowanie racjonalnego toku myślenia, postępowania, etc. i szybko staje się to destruktywne - brak logiki zaburza tempo, którym sobie dzień w dzień dreptam, a ja pogrążam się w iluzorycznej Utopii, w istocie tkwiąc w bezruchu. Być może jakiś mój wewnętrzny własny świat pędzi na przód na łeb, na szyję - ale jakby obok realnego. Realny stoi na ręcznym.
Ot - takie sobie moje prywatne spostrzeżenia. =]
A ja się zgadzam. Często mam do czynienia z ludźmi, którzy żyją fnatazjami a nie realnością i bardzo im to utrudnia jakiekolwiek działanie. Znam kogoś, kto ostatnio otworzył firmę, i czeka na klientów, których od kilku już miesięcy nie ma. A on nadal na nich czeka. I nic poza tym nie robi. Bo ciągle fantazjuje, że przyjdą. No a brakuje mu tej drugiej strony wyobraźni : wyobraźnia potrafii przestrzec przed zagrożeniem. Bradzo trudno znaleźć zloty środek.
uuu Arellen ... to ta osoba raczej wogóle nie ma wyobraźni ... to co opisujesz to dla mnie nie jest wyobraźnia tylko mrzonki ... nierzeczywiste fantacje ... utopia ...
Gdyby osoba miała wyobraźnię - wiedziałaby jak pozyskać klientów ... widziałaby drogę do nich, a ta niestety nie prowadzi poprzez siedzenie z założonymi rękami ... trzeba się nieźle nabiegać aby pozyskać klientów. Ja w tej chwili mam na przykład sporo klientów, którzy przychodzą sami i mógłbym na dobrą sprawę skupić się tylko na ich obsłudze, ale cięzko się napracowałem aby dojść do takiej sytuacji ... poza tym nie potrafiłbym siedzieć i poprzestać tylko na tym co samo przychodzi ... jak mam 500 klientów to chcę dojść do 1000 ... jak to uzyskam chcę 5000 itd ... i to właśnie jest moim zdaniem wyobraźnia ...
... ale to trzeba "czuć" ... ciężko to wytłumaczyć słowami, ale jest takie swoiste "wyczucie" biznesowe ... jakie klient ma wątpliwości ?? Dlaczego jeszcze się nie zdecydował ?? Co powoduje, że ten produkt się dobrze sprzedaje, a tamten słabiej ?? itp.
... Boże ... ja to mógłbym pisać i pisać o tym ... ehh ... no ale cóż ... całe dnie o tym wszystkim myślę i pewnie dlatego tak
A ja bym nieco przeredagowała tę myśl z tematu. Nie "wyobraźnia jest hamulcem", ale "brak wyobraźni jest hamulcem". I wtedy zgodzę się z tym w 100%. Ale w pierwotnej formie też może być: w tym sensie, że hamuje nas wyobraźnia, która ma swoje granice i poza nie nie ma możliwości wykroczyć. Chyba że np. pomoże nam czyjaś inna wyobraźnia.
To zależy jak z niej korzystamy.
A ja bym nieco przeredagowała tę myśl z tematu. Nie "wyobraźnia jest hamulcem", ale "brak wyobraźni jest hamulcem".
bardzo mądra myśl, bo to co napisała szajajaba jest głupie i tyle Jak wyobraźnia może hamować? Nie rozumiem tego. Tak naprawdę dzięki wyobraźni istnieje to forum, istnieją inne fora o tej samej tematyce co te - chodzi mi o teksty.
bardzo mądra myśl, bo to co napisała szajajaba jest głupie i tyle
Wybaczam wyłącznie ze względu na twój wiek.
Naucz się, że na forum masz możliwość wyrażania opinii, ale kulturalnej. Nie możesz pisać, że coś jest głupie, bo tobie się to nie podoba.
Pomijam już, że dalej piszesz
dobra, przepraszam, że cię uraziłam i za brak kultury, ale naprawdę strasznie się wnerwiłam, jak zobaczyłam ten temat.
I nadal będę twierdzić, że wyobraźnia nie hamuje. Wręcz przeciwnie - pozwala nam się rozwijać.
A jeszcze gorsze od twierdzenia, że wyobraźnia hamuje, jest hamowanie wyobraźni. Dla mnie to jest nie do pomyślenia.
Pozdrawiam
I nadal będę twierdzić, że wyobraźnia nie hamuje. Wręcz przeciwnie - pozwala nam się rozwijać.
A jeszcze gorsze od twierdzenia, że wyobraźnia hamuje, jest hamowanie wyobraźni. Dla mnie to jest nie do pomyślenia.
zgadzam się w 100%....wyobraźnia to nasze okno na świat...gdyby ludzie nie mieli wyobraźni nadal tkwilibyśmy w epoce kamienia łupanego xD
wyobraźnia to nasze okno na świat.
O, o właśnie.. Okno na świat.
Czasami sobie myślę, że ludzie boją się wyobraźni. Gdy przyjdzie im do głowy jakiś dziwny pomysł, straszny, taki nie do pomyślenia, to od razu go odrzucają. Jakby nie wiedzieli, że czytelnicy to lubią - przynajmniej mi się tak wydaje. Oczywiście w pomyśle musi być też logika. Jak jej nie ma, trzeba pomysł odrzucić.
Warto dawać wyobraźni rozległe pole do popisu. Można na tym jedynie zyskać.
dobra, przepraszam, że cię uraziłam i za brak kultury, ale naprawdę strasznie się wnerwiłam, jak zobaczyłam ten temat.
I nadal będę twierdzić, że wyobraźnia nie hamuje. Wręcz przeciwnie - pozwala nam się rozwijać.
A jeszcze gorsze od twierdzenia, że wyobraźnia hamuje, jest hamowanie wyobraźni. Dla mnie to jest nie do pomyślenia.
Pozdrawiam
Możesz sobie twierdzić, co chcesz - nie zabraniam
A dla mnie to wszystko zbyt ogólnie - teza Szajajaby jest po części błędna, bo wyobraźnia CZASAMI hamuje - przykład z blokersami (czyli daje możliwy obraz, który nie jest przyjemny i trzeba coś zrobić, żeby do tego nie doszło), a czasami pcha naprzód (np. podczas gry w pokera gracz ryzykuje ciągnięty przez wizję wzbogacenia się). Więc nikomu racji nie przyznam, ani nikomu nie powiem, że łże każdym słowem Jeśli nie mówię prawdy, to mnie oświećcie.
Na moje, wyobraźnia jest i hamulcem, i wręcz przeciwnie.
Każda wyobraźnia ma swoje granice. Nasze pomysły, czyny, marzenia i tak dalej są napędzane wyobraźnią, ale jednocześnie są zamknięte w jej ramach. Granice ludzkiej wyobraźni są zasadniczo jedynymi, ale jednocześnie nieprzekraczalnymi drzwiami do świata ponad wyobraźnią. Do tego, czego nie umiemy sobie wyobrazić. Wręcz wyobraźnia (w sensie: jej ograniczoność) jest jedynym czynnikiem, który może powstrzymać ludzkość przed pędzeniem do przodu. W tym sensie wyobraźnia każdego człowieka jednocześnie pcha go do przodu i hamuje.
Trochę namotałam i chyba mój przekaz nie jest do końca komunikatywny. Nic na to nie poradzę.
Nie przypuszczałam, że ten temat może wywołać tyle emocji.
No to się, Fraa`o, zgadzamy
Zauważyłam, że moja wyobraźnia bardziej hamuje moje działania niż je ułatwia i przyśpiesza. Mój analizatorski umysł czepia się każdej rzeczy, którą się w danej chwili zajmuję i pisze miliony możliwych scenariuszy, które najczęściej przyobleczone są w ciemne barwy. Te moje "wizje" praktycznie nigdy się nie sprawdzają, ale skutecznie opóźniają działanie, co z kolei mnie irytuje i przygnębia. Dlatego ostatnio zaczęłam malować tylko pozytywne możliwe skutki moich działań by dodać sobie skrzydeł, co, o dziwo jakoś się na razie udaje
Dlatego ostatnio zaczęłam malować tylko pozytywne możliwe skutki moich działań by dodać sobie skrzydeł, co, o dziwo jakoś się na razie udaje Zazdroszczę... bo ja mam tak że zazwyczaj maluje sobie dobry scenariusz a potem i tak coś zazwyczaj musi, z przeproszeniem, pieprznąć, i pójść źle. Choć z drugiej strony jak namaluję sobie 1500 złych scenariuszy to wychodzi na to że zupełnie nie potrzebnie bo wszystko poszło dobrze...