ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Całe zycie jesteśmy poddawani ocenie i krytyce. Czasem są one dobre, cześciej chyba jednak nigetywne lub, w najgorszym wypadku, obojętne. Jak znosicie słowa krytyki? I tej konstruktywnej, i tej złosliwej, prawdziwej i fałszywej?
Przyznam sie, ze ja bardzo emocjonalnie podchodzę do tego. Nie potrafie chyba radzić sobie z krytyką, tzn. wynika to u mnie z tego, ze nie potrafie skrywać uczuc. Na każdą niesprawiedliwość reaguję złoscią, zdenerwowaniem, a co za tym idzie - płaczem. Nie jest to histeria, skądże znowu. Mogę odeprzec atak skierowany przeciwko sobie, potrafie się bronić, ale musze jakoś rozładować napiecie, i łzy same mi płyną. Dziwnie to wygląda, bo zachowuje się całkowicie spokojnie, mówie racjonalnie i rzeczowo, potrafię być równie nieprzyjemna jak atakujacy, a tu oczy mi się pocą
Ja jak ktoś mnie krytykuje to zachowuję spokój,ale potem mówię tej osobie co ja o niej myślę lub sie wkurzam i przerywam w połowie zdania.Nauczycieli muszę słuchsc ale koleżanek nie zawsze jeśli nie maja racji.Zazwyczaj w domu wyładowuję złośc,a kiedyś jak chodziłam na karate to tam i jest spoko
Nie pamietam kiedy ostatni raz ktos mnie negatywnie skrytykowal tak zeby mnie to dotknelo
Dla mnie liczy sie ta krytyka wypowiedziana szczerze, a nie w momencie kiedy dana osoba sie na mnie wkurzy itd. W tedy to sa raczej jej uczucia nmiz zdanie o mnie.
Obrazliwe epitety owszem zdarzają się ale są one tak naprawde niczym.
Lubie słuchać co ktoś o mnie myśli, zawsze mnie to ciekawi. Tak juz mam
Powiem szczerze - jestem przewrażliwiona, jeśli chodzi o krytykę na mój temat.
Na każde bardziej obraźliwe słowo (duperele takie jak: jesteś dziwna już mnie nie ruszają, bo już jestem osłuchana z tym słowem. - wszyscy mi to mówią!) reaguję gniewem/ smutkiem/ przygnębieniem - zależy od okoliczności, mojego humoru i natężenia inwektyw. Kiedyś, gdy dawałam komuś do poczytania moją powieść, a ta osoba zaczynała mi wymieniać ujemne strony książki - wybuchałam. Wiem, że czasem sama krytykuję (paradoks jakiś, czy co? ), ale jeżeli wydaje mi się, że osoba się stara i jest miła, chciała osiągnąć sukces, a nawet boi się krytyki - staram się wyrażać ją w łagodnych słowach (Malyna, nie obraziłaś się za krytykę wiersza, prawda? ).
Aczkolwiek... TOleruję krytykę na swój temat - łagodną i konstruktywną!
Najbardziej się lubię sama krytykować.
Nienawidzę, kiedy ktoś mnie krytykuje... To mi w niczym nie pomaga. Jestem osobą nadwrażliwą i zawsze jest mi przykro, kiedy ktoś powie coś niemiłego na mój temat... Czasami się odgryzę, ale zazwyczaj reaguję płaczem (taaak, wiem!).
Ciekawym przypadkiem jest moja znajoma, która krytykuje wszystko i wszystkich na tym świecie, a jeśli inna osoba powie jej, że np. brzydko śpiewa, czy nie ma gustu, to ona od razu się obraża i mówi coś takiego: "Och, i co z tego?! Bardzo dobrze! Phi!" Sama krytykuje, a nie potrafi przyjąć do wiadomości, że czasami jej też może powinąć się noga...
Ciekawym przypadkiem jest moja znajoma, która krytykuje wszystko i wszystkich na tym świecie, a jeśli inna osoba powie jej, że np. brzydko śpiewa, czy nie ma gustu, to ona od razu się obraża i mówi coś takiego: "Och, i co z tego?! Bardzo dobrze! Phi!" Sama krytykuje, a nie potrafi przyjąć do wiadomości, że czasami jej też może powinąć się noga...
Krytyka pogarsza nasze samopoczucie, owszem, ale czasem osoba krytykująca chce w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Ludzie z trudem przyjmują krytykę własnej osoby, ponieważ uderza w czułe miejsce autoocenę, dlatego czasem najlepiej "przymknąć oko", na krytykę, nie przejmować się nią i podchodzić z dystansem. Najlepszą zasadą w tej sytuacji jest zasada ignorowania niepożądanych zachowań
O proszę, jakiś odkopany temat.
Co do krytyki - chętnie wysłucham czegoś na swój temat, ale: jeśli ta krytyka ma jakiś sens i do czegoś prowadzi. Jeśli ktoś ma mi do powiedzenia "jesteś głupia i paskudna, bo tak", to dziękuję ślicznie. Po prostu mam to głęboko w... poważaniu. Jeśli to będzie krytyka uzasadniona, odnosząca się nie do jakiegoś ogólnego pojęcia "mnie", a do konkretnej cechy/zachowania/błędu/czegokolwiek-innego, to wtedy się nad tym zastanawiam. I - jeśli uznam to za sensowne - zastosuję się, spróbuję coś zmienić.
Ogólnie rzecz biorąc, krytyka jest dobra. Jeśli przemyślana i nie na zasadzie "sztuka dla sztuki". Wnerwiają mnie ludzie, którzy krytykują tylko po to, żeby pokazać, jacy oni są złośliwi, fajni, inteligentni i tak dalej. Jeśli osoba krytykująca krytykuje tak, żeby jednocześnie robić z siebie gwiazdę, to we mnie się budzi agresor. Bo moim zdaniem krytyka jest po to, żeby pomóc jednostce krytykowanej, a nie żeby się dowartościować.
Uważam, że krytyka może motywować oraz jest potrzebna by po prostu sodówka nie uderzyła do głowy. Należy oczywiście zachować dystans by nie popaść w kompleksy, bo czasami wiele słów krytyki jest przesadzonych i to bardzo.