ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Niestety, ŁD nie ma, czeka na przełom w moim życiu (jak z resztą całe mnóstwo innych spraw). Działam intensywnie, by nastąpił jak najszybciej, więc proszę jeszcze tylko o trochę cierpliwości.

Ale urodziny Naca, a ja powiedziałam, że się postaram... Głupio mi było niczego nie wrzucić. Poprzeglądałam więc pliki Worda i wybrałam takie oto cuś.

Także wszystkiego najlepszego i sto lat, Nac! :D I mam nadzieję, że Ci się prezent spodoba

"Z wielu historii, jakie można usłyszeć, podróżując po Imperium, jedna w szczególności zasługuje, by ją wspomnieć.
Początki opowieści sięgają bardzo odległych czasów, o których to dziś nie sposób już zdobyć jakichkolwiek wiarygodnych informacji, toteż trzeba ją zacząć od okresu o wiele nam bliższego.
Pierwsza wyprawa do ruin stolicy dawnej Tesalii, Astriot, miała miejsce kilkaset lat temu (historycy podają datę 6895 roku EL, nie jest ona jednak wcale pewna).
Spowodowana była w dużej mierze chciwością szlachty, która raz usłyszawszy o mieszczących się tam niewyobrażalnie wielkich skarbach, nie zważając na dochodzące z różnych stron ostrzeżenia, postanowiła zagarnąć owe tajemnicze, starożytne bogactwa.
Oto autentyczny opis jednego z uczestników podróży, historyka Meuira Enidsberga:
"Celem wyprawy naszej było dotarcie do ruin dawnej stolicy. Tego jednak, co zobaczyliśmy, nikt chyba nie ośmieliłby nazwać w owy sposób. Nie przebierając w słowach, co najwyżej sterta kamieni to była, z wieloma niewysokimi lepiankami. Myśleliśmy z początku, iż miejsce jest całkowicie bezludne, jednakże wkrótce dostrzegliśmy istoty, do tej pory ukrywające się w glinianych chatach.
Dziwne, plugawe to były stworzenia, o skórze szarej niczym piasek na drogach, wychudłe niezwykle, wyłysiałe niemal całkowicie lub z kępami cienkich białawych włosów. W skrawkach podartych szmat jako w odzieniu chadzali, z obłędem w oczach. Potwory te słów wymówić nie potrafiły, pomrukami się tylko między sobą komunikowały.
Przerazić musiały się naszych serc czystych i lśniących zbroi, bowiem uciekać zaczęli tak szybko, jak kto potrafił. Ścigać ich jednak natychmiast zaczęliśmy, tak, że żaden z nich uciec nie zdołał. Dziwne były to potwory, bronić się w ogóle nie próbowały, ale i dzięki temu rycerze nasi szybciej świat z nich oczyścili. Ciała ich, których liczba przekroczyć mogła i ze trzy setki, zrzuciliśmy na jeden wielki kopiec i całe to plugastwo spaliliśmy.
Po dawnej stolicy, jak pisałem już wcześniej, nie zostało nic niemalże, jak gdyby wielkie nawałnice bądź stado olbrzymów przyszło i z ziemią je zrównało. Tropiciele jednak zauważyli, iż całkiem niedaleko, w kierunku morza, znajduje się niewielki pagórek. Tam właśnie udać się mamy jutro z rana, opis zaś wszystkiego, co w miejscu tym odnajdziemy, kolejnemu posłańcowi przekażę."
Pomimo zapowiedzi, była to ostatnia wiadomość tego sławnego historyka. Goniec, który dostarczył informację do Imperium, pod karą chłosty nie zgodził się powrócić do miejsca, z którego przybył. W tajemniczy jednak sposób zdołał zbiec z więzienia, zaś posłaniec, który pojechał w jego zastępstwo, tak jak i z resztą wszyscy podróżnicy, będący na wyprawie, już nigdy nie powrócił do swoich ziem ojczystych. Sprawa ucichła.
Mijały lata, pamięć ulatywała, chciwość jednak wciąż pozostała taka sama. Toteż odbywały się kolejne wyprawy, wszystkie jednakowoż kończyły się w ten sam sposób. Jedynym co ulegało zmianie była ilość niewielkich kopców na przedmieściach dawniej stolicy Tesalii.
Od wyprawy, w której uczestniczył Meuir Enidsberg minęło kilkanaście dekad. By zapobiec dalszym rzeziom, na arenę działań wkroczyli elficcy magowie. Pozostałości ruin oraz ich okolicę otoczyli wysokimi górami, które nazwali Tern Gothard, co znaczy Góry Przeklęte. W jedynym zaś miejscu, gdzie można przekroczyć skalistą obręcz, postawili potężną kamienną bramę, na której napisane było we wszystkich głównych językach świata: "Istotę, która wkroczy na te ziemie, czaka śmierć". Nawet jednak, gdyby ktoś nie znał owych języków, z powodzeniem i bez tego mógłby domyślić się treści napisu. Tak wielka bowiem groza biła z tego miejsca, że dawna już okolica w odległości kilkunastu mil była całkiem bezludna, w powstałym zaś górskim obszarze schronie znalazło wiele okolicznych potworów, a chodziły słuchy, że także i potężne demony.
Mimo to w stronę Przeklętych Gór udało się co najmniej jeszcze kilka dużych wypraw i kilkunastu, a licząc tych, o których nic nie wiadomo, a z całą pewnością istnieli, zapewne nawet kilkudziesięciu śmiałków. Słuch jednak wszelki o nich zaginął. Nie powróciła nawet jedna osoba, choćby po to, by przekazać, iż reszta nie żyje oraz co było powodem tego strasznego końca.
Każdy, kto poznaje tę historię, w pewnym momencie musi zadać sobie pytanie: co tak naprawdę znajduje się w okolicy dawnego Astriot? Jedni mówią o wielkim skarbie, na który została rzucona klątwa, inni o potężnym, czarodziejskim artefakcie, jeszcze inni o magicznym źródle, którego woda daje nadprzyrodzone zdolności. Wszystko to jednak tylko plotki i zapewne niewiele mieści się w nich prawdy. Wielowiekowi pustelnicy wiedzą niewiele, twierdzą jednie, iż zasłyszeli niegdyś historię, jakoby miało mieć tam miejsce ważne zdarzenie, jeszcze w Zapomnianych Czasach. Mędrcy zaś mówią jedynie, że znajduje się tam coś, co nie jest przeznaczone dla ludzkich oczu czy uszu, toteż każdy człowiek, który choć zbliży się do owej wielkiej tajemnicy, musi popaść w obłęd, by nikomu nie zdradzić tego, co zobaczył i czego się dowiedział. Nie licząc tych niejasnych poszlak, ludzie nic więcej na ten temat nie wiedzą, elfowie zaś milczą. Z rozważań zaś moich wynika jedynie tyle, iż, tak jak teraz wszyscy niemal pogrążeni są w niewiedzy, tak i zapewne przez wiele jeszcze stuleci zagadka ta pozostanie nierozwiązana."

Fragment z: "Historie, mity i legendy odległej krainy Nevir", autor nieznany
Pozycja nr 56397-PDK dworskiej biblioteki Eran Tharnas
Rok ostatniego przeglądu: 12 386 r. EL (Ery Ludzi)


Dzięki za życzenia! Prezent bardzo mi się spodobał.
Fajne opowiadanie, ciekawe, przyjemnie się czyta, w skrócie, podoba mi się ;)
Normalnie, aż mnie duma rozpiera, że te opowiadanie pojawiło się, przez moje urodziny

Ślicznie dziękuję
Nac czemu nie masz urodzin codziennie??
Fajny prezent dostał Nac^
Opowiadanko, bardzo interesujące, takie krótkie i wydaje się treściwe mimo, że właściwie o niczym konkretnym^ Ot mamy klątwę, lub nie. Właściwie nie wiemy co mamy.^ Wiemy tylko, że krążą o nim różne legendy i każdy kto się tam zbliży zniknie^ Troszeczkę wydaje mi się temat przerobiony (tzn. Po prostu Elfy często coś zamykają, i to jest zło itd) ale czytało się dobrze. Z uwagi na styl to taki przedsmak Łowczyni Dusz^


Cieszę się, że ogólnie się spodobało :)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl