ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Ten temat będzie kontrowersyjny, a przynajmniej mam taką skrytą nadzieję. Natchnęło mnie do niego po przeczytaniu przydługiego flejma na polterze dotycżącego LARP-a "Śmieciarze" organizowanego przez Zioła.
Mianowicie Zioło postanowił zrobić LARPa o żulach. Po zabawnym wstępie do tegoż LARPa doczekał się komentarzy od: "to naśmiewanie się z ludzi, którym się nie powiodło", po bardziej dewastujące "LARPy obrały zły kierunek"
Zostawmy to na chwilę.
Przed obraniem jakiegokolwiek kierunku w dalszych wypowiedziach proszę odpowiedzieć sobie na pytania:
1. Czy wg Was LARPy powinny edukować? Czy LARPy mają związek ze sztuką? Czy jest to czysta zabawa (a jeśli tak to czy zabawa edukująca)?
2. Czy LARPy są w stanie uderzać w emocjonalną stronę życia i rzeczywistości?
3. Czy kiedykolwiek wykroczyliście postacią poza opisywane realia i postać trzymała się Was dłużej, zostawiła trwałe ślady w psychice?
4. Czy wzielibyście udział w LARPie, który pokazywałby Wam pewne wartości, bądź też doprowadzał do tego, że znajdowalibyście się w stanie huśtawki nastrojów, wahadła emocjonalnego?
A teraz wróćmy do tematu, czy LARPy, które próbują poszerzać świadomość są z gruntu niemoralne? Czy przeżycia są niewskazane? Czy LARPy powinny być tylko pozywką, grą o elfach i krasnalach, a może jednak powinny dotykać ważnych terminów społecznych?
Czy takie gry to jeszcze LARPy, czy już nowy rodzaj gry?
1. Czy wg Was LARPy powinny edukować? Czy LARPy mają związek ze sztuką? Czy jest to czysta zabawa (a jeśli tak to czy zabawa edukująca)?
To zależy, z której strony na LARP patrzysz, niby. Czy uważasz go za pochodną gry, czy teatru?
Tak czy inaczej sądzę, że LARP uczy, chociażby zachowania się w niektórych sytuacjach. Jeśli uczy więcej, to pytanie czy nie razi to graczy. Jeśli chcemy graczy postawić w sytuacji "eksperymentu psychologicznego" jak to ujęto na Polterze, to wypada graczy zapytać, czy chcą w czymś takim brać udział?
Więcej później:D.
Ha, pewnie, że uczy. Choćby to było uczenie gry w larpach;)
Czy powinny uczyć? A czy książki powinny uczyć? RPGi? Filmy? To wszystko formy rozrywki i jedynie od autora zależy, czy mają nieść ze sobą walory edukacyjny, przesłanie ideologiczne czy cokolwiek poza czystą rozrywką. Ale nie determinuje to istoty Larpa, tak jak przesłanie książki nie determinuje tego, czy coś książką jest.
Najbardziej zaś trudnym pytaniem w pierwszym punkcie jest "czy mają związek ze sztuką?". Bardzo chętnie na to pytanie odpowiem, jeśli tylko usłyszę jednoznaczną definicję sztuki, bo skoro nawet Wikipedia nie jest w stanie mi takiej podać, ja też nie będę próbował;)
Oho, coś w zakresie mojego naukowego kręgu zainteresowań, także pozwolę sobie się wypowiedzieć :)
1. LARPy nie POWINNY edukować. Wymagania edukacyjne stawia się bardziej wobec dramy. LARP MOŻE edukować. Może edukować, tak jak każda inna forma rozrywki, jak każdy inny twór kulturowy. Badacze kultury wyróżniają dwie funkcje zabaw (jakimi LARPy pozostają), a mianowicie funkcję autoteliczną (zabawa dla samej zabawy) i instrumentalną (zabawa ma w czymś pomagać, np. właśnie w edukacji). Tak jak Bagu napisał wyżej, to już od autora (i poniekąd od graczy również) zależy, której funkcji będzie najwięcej. Czy LARP ma związek ze sztuką? Też to zależy, jakie wymagania stawiamy sztuce. LARP jest poniekąd przedstawieniem teatralnym, które to z kolei za jedną z dziedzin sztuki możemy uznać, więc powiązania pewno są.
2. Oczywiście, są w stanie. Zależy to jednak od autora jak i od samych graczy (m.in. od stopnia immersji z odgrywaną postacią).
3. Owszem, postać, którą odgrywałem przez kilka odsłon LARPa trzymała się mnie dłużej,co ciekawsze, zauważyłem, że inni gracze zaczęli poza grą odwoływać się do swoich ról, jak i ról innych graczy (kiedy pare dobrych lat temu podczas LARPów ZT panował system gildiowy i kiedy moja postać była przywódcą danej gildii, pozostali uczestnicy gry odnosili się do mnie jak do mojej postaci, a przypadek ten potwierdził się również co do innych osób).
4. Czekam na takiego LARPa!
5. Czemu takie LARPy miałyby być niemoralne? Jeśli coś może poszerzyć moje horyzonty to jest moim zdaniem dobre, gracz ma od tego rozum (choć czasem miewa się wątpliwości co do tego), by zaproponowane fakty, poglądy i wartości móc selekcjonować we własnym rozumowaniu. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś uważa LARPa za coś zagrażającego jego spójności wewnętrznej, to świadczy to bardziej o jego strachu przed nowościami lub osoba taka nie potrafi dokonywać własnej selekcji oddziałujących na nią bodźców.
6. Czy powinny dotykać problemów społecznych itp? Znów, nie powinny, acz mogą. Uważam, że LARP ma potencjał do podejmowania takiego typu spraw ze względu na pewne uogólnienia i uproszczenia, które mogą prezentować dany problem w, powiedzmy, eksperymentalnych warunkach. Nie mówiąc juz o tym, że LARPy mogą pomagać w treningu umiejętności społecznych (np. Mochocki przywołuje badania prof. J. Trzebińskiego, w których to uczniowie klas dramowych wykazywali się 75-procentową przewagą nad pozostałymi uczniami w zakresie m. in. kreatywności, inteligencji społecznej, integracji z grupą itp.)
O to tak w wielkim, nieuporządkowanym, napisanym z biegu skrócie moich rozważań :)
To ja mam kolejnych kilka pytań
1. Czy naprawdę wszyscy jesteśmy archiwistami ?
2. Czy wszystko musimy umieścić w szufladce i opatrzyć etykietką?
3. Czy jeśli nam się nie uda to niebo spadnie nam na głowę?
4. Jeśli nie to czy cała ta praca ma jakikolwiek sens ?
5. I najważniejsze czy młotek jest bonią ? (bo do tego sprowadza się wg mnie ta dyskusja)
5. Czy wampiry potrafią zmieniać się w nietoperze ? (wiem że nie na temat ale jakoś cały czas nurtuje mnie to pytanie ;p)
1.Tak oczywiście że larpy powinny edukować. Ponadto powinny przygotowywać do dorosłego życia i przyszłej roli zawodowej. Dlatego larp powinień być o spawaczach, sprzątaczkach, sprzedawczyniach, stoczniowcach itd. , zawierać skomplikowane symulacje ekonomiczne pt "jak dożyć do pierwszego" uczyć gotowania i akupunktury. A najlepiej jeszcze żeby przy okazji był patriotyczny i budował ducha w narodzie. Jeszcze przydało by się zrobić coś żeby można było na tym zarabiać jakiś może produkt placement ? Tylko po co ma mnie edukować ? Poszerzać horyzonty, pokazywać nowe spojrzenie być może ale edukować.
2. nie
3. nie
4. Tak, przy takim zalewie manipulacji i wystawieniem na prawnie mózgu 24/7 z jakim się spotykamy na co dzień taki larpik to jest bułeczka z masełkiem
Co do ważnych "terminów społecznych". Posłużmy się analogią do piłki nożnej. Czym amatorski mecz rozgrywany przez dzieciaki po lekcjach różni się od walki o mistrzostwo świata. Czy dlatego, że gra nie toczy się o wielkie pieniądze, że nie są wyselekcjonowaną przez specjalistów drużyną, że nie mają za sobą lat treningu, że nie obserwują ich miliony ludzi, a zamiast ogromnego stadionu grają na jakimś osiedlowym trawniku ich mecz jest w jakiś sposób gorszy ? Emocje mniej prawdziwe ? czy w takim razie nie ma racji bytu?
1. Larpy to, moim zdaniem oczywiście, czysta zabawa, ale jak z każdej zabawy możemy i z larpa wyciągnąć coś pożytecznego. Ot chociażby umiejętności interpersonalne, czy zdolność do kreatywnego myślenia w stresowych sytuacjach. Dla zatwardziałych graczy to być może żadna trudność podejść do kogoś, zagadać, przedstawić się nie swoim imieniem i zacząć go wkręcać bez mrugnięcia okiem, ale powszechnie to mało popularna zdolność.
Sztuka to temat worek, więc jednoznacznie stwierdzenie czy larp jest sztuką czy też nie, jest niemożliwe. Jeśli chodzi natomiast o moją opinię - jeśli teatr jest dla nas sztuką (bo jak by nie patrzeć dawniej bynajmniej nie był za nią uważany) to podobnie jest z larpem. Im bardziej dopracowany, spójny, wizualnie, dźwiękowo i aktorsko estetyczny, im bardziej gracze dbają o ogólny efekt, a nie o własne cele, tym bardziej staje się larp sztuką. Słabe przedstawienie teatralne zwykle potrafi wzbudzić w nas co najwyżej politowanie, a nie wrażenia estetyczne. Tyle, że teatr z natury rzeczy bierze się na poważnie, a larp z przymrużeniem oka, więc różnice w efekcie są widoczne gołym okiem.
Za to czy larp edukuje? Cóż tradycyjnie ludzie miewają opory przed byciem edukowanymi, bo edukacja niestety wiąże się z przekazywaniem czyjegoś poglądu na dany temat (a larpy jeśli już silą się na bycie edukacyjnymi to poruszają dziedziny mierzalne w bardzo niewielkim stopniu - moralność, honor, whatever, raczej nie np. fizykę, czy biologię). Z tego też powodu walor edukacyjny wyciągamy z larpa tylko jeżeli sami się go tam spodziewamy i jeśli świadomie przetworzymy podane nam treści. Inaczej o żadnej edukacji nie ma mowy, a trudno wymagać od kogoś nastawionego na rozrywkę, poszukiwania głębszych treści, czy wyciągania wniosków.
2. Do pewnego stopnia tak, ale to zależy od sytuacji gracza jako osoby.
3. Bezpośrednio nie. Owszem wspomnienie o postaci w różnych aluzjach czy dygresjach owszem, ale bezpośrednie jej funkcjonowanie kończyło się na larpie/sesji.
4. Jasne, czemu nie.
Larpy próbujące poszerzać świadomość nie są niemoralne. Po prostu bardzo łatwo je schrzanić i nie osiągnąć zamierzonego efektu, a do tego niechcący dotknąć kogoś wrażliwego na dany temat. Z drugiej strony nietrudno popaść w śmieszność i zamiast poruszać ważne tematy zrobić larpa o niczym. Z tego powodu trzeba być bardzo uważnym przy tworzeniu czegoś takiego, jednak wcale nie powiedziane, że niewarto.
Czy to ciągle larp? Jak zobaczę to powiem
Ad.1.
Dydaktyka w larpach jest elementem koniecznym. Bo jest jednym z definicji każdego role play. To nie pogląd, to wiedza. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, szanuję to, ale niech pali słowniki, a nie spami forum.
larp MUSI edukować. Jak każda próba teatralna, każda Odyseja Umysłu, każdy streetjack. Na ile planowane centralnie mają być walory dydaktyczne i w jak nachalnym sosie zostaną podane, to inna rzecz.
Zresztą - jeśli nie chcesz bawiąc uczyć, to bawiąc ucz chociaż się. Rób to świadomie. A jeśli nie, nie mieszaj do zabawy larpów, bo zaszkodzisz i fantastyce, i sobie, i innym graczom.
Larp może mieć dwie formy - kontaktu ze sztuką lub sztuki sensu sctricte. Kropka. Można planszówkować, jak mawia mój znajomy, pisać questy w Monkey Island na 20 obozowiczów zamiast zgłębiać ich psychikę, tylko nadal ma to walor inscenizacji ad hoc, gdzie nawet jeśli olejemy aktorską stronę (czego nie polecam), i tak mamy do zaprogramowania hierarchię wartości wspólną dla większości postaci, pewne mechanizmy działania (niektóre organizują larpmasterzy, do innych dochodzimy koncyliacyjnie, ad hoc)
Ad.1c:
Nie ma zabaw pozbawionych, choćby teoretycznie, walorów edukacyjnych. Larp nie musi (choć coraz częściej bywa) grą edukacyjną. Ale ma być GRĄ. SHOW. W którymś każdy z nas przynosi swoje bebechy, rzuca je na stół i mówi "ecce homo"... no dobra, żartowałem. Nie zmuszam nikogo do aktorzenia na siłę w konwencji Grotowskiego. Ale niezależnie od tego, czy przynosisz na larpa szkielet psychologiczny, koncept realizacji questów czy fajny strój i kilka zabawnych tekstów, przynosisz POMYSŁ. A potem improwizujesz, by wpasować go w ogólną układankę z możliwie dobrym dla Ciebie skutkiem.
@Mario: Znamy wydarzenia odbiegające od tej reguły. Albo nie zasługują na miano larpów, albo są to te larpy, które gracze (honor dla takowych) ciągną mimo prowadzących, niejako przeciwko nim, dla dobra samego larpa. Przykre, ale wciąż żywe.
ad.2.
Skoro już się tak bawimy, to - Pogodna '44 wygrała Złotą Maskę, tak? A za co?
Właśnie. Nie każdy lubi to w larpach, ale są (i to również w gronie Noctem) osoby, które właśnie tego w larpach łakną najbardziej.
I wreszcie - last but not least - pewna doza problematyki uniwersalnej jest niezbędna w każdym larpie. Zakotwicza graczy na osi wydarzeń, mówi "kim jest Tskrang i co ma do roboty w świecie?" i daje układ odniesienia umożliwiający samą grę. Wawelska oczywistość, może. Ale jak widać zapominana. A bez tego nie ma mowy o zrobieniu larpa. Action + Role Play, to zestawienie żywi się problematyką, na której można powiesić setting. I nie każę Tskrangowi wiedzieć, co myśli o eutanazji wśród krasnoludów, ale Tskrang ma wiedzieć, co jest dla niego i jemu podobnych w życiu ważne. I dlaczego. Inaczej będzie pacynką do zabawy mechaniką.. A to już nie jest larp tylko RTS bez peceta.
ad.3.
Na to pytanie odpowiadam sobie po każdym larpie. Jeśli odpowiedź jest negatywna, to albo larp był kopią takiego, na którym już byłem, albo zdecydowanie sp...ostponowałęm jego możliwości i powinienem przemyśleć, co poszło nie tak. To najprostszy mechanizm kontroli, czy wynoszę z larpa coś poza bananem na mordzie i gaśnicą za pazuchą.
ad.4.
Podzielam zdanie kolegi Maria. I faszystowsko zalecałbym każdemu larpowiczowi pójść na przynajmniej jednego takiego larpa w życiu - jeśli nie chce, to choćby po to, by wiedział, co odrzuca.
Uwagi luźne:
Nie czytałem flame'u, więc nie postrzegam tego tematu w kategorii listy poparcia czy potępienia dla Zioła. Po prostu piszę swoje.
Czytając powyższy temat miałem dwie reakcje: pierwsza "jakie to przykre, że dyskutuje się nad rzeczami oczywistymi, a rzesza oryginałów przekonuje, że ich niebo jest brązowe, nie niebieskie", druga "skoro być może jesteśmy 500 lat za Murzynami w kwestii larpowania (a zapewniam, że jesteśmy - RPA gra świetne larpy, W Kuala Lumpur jest Free University of Theatre Introscetion, a Pepiki śmieją się z nas od dawna i mają rację.
Wiem, że pewien odsetek czytających ten temat jednoznacznie negatywnie odbierze tą wypowiedź i na jej podstawie wystawi mi ..ekhm.. laurkę, ale sprawa jest prosta - shame on us, że w ogóle dyskutujemy na ten temat. Bo to oznacza, że nie jesteśmy godni nazywać sie larpmasterami i czy fanami larpów, a jedynie ludźmi, którzy z różnych przyczyn 400 razy w życiu zabłądzili na larpa. Bo to jest standard, wszystkie pytania zadane przez Alfar literatura fr/niem/ang/dk (i pewnie wiele, wiele innych, do których ze względów językowych nie mogłem sięgnąć w oryginałach) nie pozostawia żadnego pola do interpretacji. Niebo niebieskie jest z definicji i basta. A jak nie, to spójrz w górę, i wróc punkt pierwszy.
I wiecie co? Polska zresztą też. W cholernych podręcznikach do pedagogiki otwartej (kłania się np. prof. Kossak-Główczewski).
Jak gram w piłkę , staram się robić to jak najlepiej, mimo, że to tylko zabawa. Jak gram, dajmy na to, na gitarze, chcę próbować czegoś nowego, przesuwać granicę umiejętności. A gram dla siebie. Larpuję nie tylko dla siebie i nie tylko z samym sobą, więc jakim [autocenzura, zmieniono na : złym człowiekiem] muszę być, jeśli nie chcę sie w tej dziedzinie rozwijać?! A jeśli wydaje mi się, że się rozwijam, to gdzie pominąłem elementarz, w którym obok tego, jak nie obrażać graczy, jak kształtować fabułę na 100 k sposobów, leżą sobie grzecznie odpowiedzi na pytania będące osią tego tematu?
Mario, w ostatnim akapicie przywołujesz cytaty z cytatów z Trzebińskiego - uogólniasz, ale masz rację. Tylko czy w takim razie logiczną konsekwencją nie jest pytanie: dlaczego pierwsze zdanie odpowiedzi w tymże akapicie posiada fragment "nie powinny, acz mogą", skoro 4 zdania później dowodzisz, że "nie muszą, acz powinny"? To istotna róźnica. Jak powiada Kaspar, jak między cięciem a pchnięciem. I - bez brnięcia w machiawelizm i pytania o metodykę - takie jest moje osobiste zdanie, jak również głębokie przekonanie o misyjności ZABAWY larpami. Nie muszą, acz powinny. Chwatiet.
Na koniec chciałbym przeprosić za ostry ton - Alfar dopięła swego, nagrzewając niejadalny kotlet do czerwoności. I dobrze, bo zaplutym obowiązkiem każdego larpmastera jest zmierzenie się z nim, oby w jak najwcześniejszej fazie swych prac. Bo - i tu wrócę do dydaktyki - larpmaster jest odpowiedzialny za spójność swego dzieła przed graczami. I tego zapominać nie może.
I wybaczcie liczne błędy językowe oraz ewentualne literówki.
Z powodu nagłego przerwania dostawy prądu piszę to drugi raz, więc z racji odtwarzania myśli minionej będzie mniej błyskotliwie...
Na początek - pytania są tendencyjne ;P
1. Czy wg Was LARPy powinny edukować? Czy LARPy mają związek ze sztuką? Czy jest to czysta zabawa (a jeśli tak to czy zabawa edukująca)?
a) To zależy. LARP może edukować tak samo jak każde spostrzeżenie, może również skupić się na edukowaniu. Na przykładzie "Pogodnej 44" - LARP ten mógł "zedukować" (czy moim zdaniem - zreflektować) jego uczestników, jednak LARP'em edukacyjnym nie był. Na pytanie "czy LARP'y powinny być poświęcone edukacji?" odpowiadam nie. A już na pewno nie wszystkie.
b) To zależy. Bo czym tak naprawdę jest sztuka? Ja skłaniam się najbardziej do definicji ,(nawiasem mówiąc nie mojej), która głosi, że "sztuką jest wszystko co porusza". Tak więc czy LARP jest sztuką? Być nią może. Stwierdzenie tego jednak pozostaje odbiorcom, nie twórcom. Dodatkowo z moich spostrzeżeń wynika, że im bardziej LARP sili się na "bycie sztuką" tym mniej nią jest.
c) To zależy. Każdy LARP ma, czy bardziej powinien mieć, element zabawy jako trzon swych składowych, gdyż właśnie z zabawą LARP'y są nierozerwalnie złączone. Co bardziej na prawo to teatr eksperymentalno-improwizacyjny. Może być to oczywiście nauka przez zabawę, być nią jednak nie musi.
2. Czy LARPy są w stanie uderzać w emocjonalną stronę życia i rzeczywistości?
Oczywiście, że są w stanie. Właśnie dlatego jako twórca, gracz i od jakiegoś czasu (pretensje do Alfar) juror jestem bardzo czuły na punkcie higieny w LARP'ie. Bo temat jest to ważny a wciąż traktowany jako coś niepotrzebnego czy wręcz "ograniczanie twórcy".
3. Czy kiedykolwiek wykroczyliście postacią poza opisywane realia i postać trzymała się Was dłużej, zostawiła trwałe ślady w psychice?
Nie przypominam sobie jakiś "trwałych śladów na psychice". Bardziej wspomnienia, grunt że dobre.
4. Czy wzielibyście udział w LARPie, który pokazywałby Wam pewne wartości, bądź też doprowadzał do tego, że znajdowalibyście się w stanie huśtawki nastrojów, wahadła emocjonalnego?
Pytasz o coś, co się nigdy nie dzieje - o decyzję uczestnictwa na LARP'ie o znanej wcześniej treści. Bo twórcy zwykli nie informować o stanach emocjonalnych, do których zamierzają doprowadzić swoich graczy... Wszystko czym dysponuje potencjalny gracz to krótka notka reklamowa i (jak dobrze pójdzie) domysły. No ale teoretyzując - gdybym wiedział, że na LARP'ie będę wystawiony na takie a nie inne bodźce zgodziłbym się w nim wziąć udział tylko i wyłącznie dlatego, że byłbym na niego przygotowany. Bo wprowadzanie siebie w różne stany emocjonalne jest mniej bolesne i bezpieczniejsze od wprowadzania w nie przez kogoś.
A co do sedna...
czy LARPy, które próbują poszerzać świadomość są z gruntu niemoralne?
Nie, ale być mogą.
Czy przeżycia są niewskazane?
Nie, ale być mogą.
Czy LARPy powinny być tylko pozywką, grą o elfach i krasnalach(...)?
Nie, ale być mogą.
(...)a może jednak powinny dotykać ważnych terminów społecznych?
"zalezy kto i jak dotyka"
Na koniec garstka przemyśleń...
Z tego co pamiętam flejm na blogu Zioła mniej się rozegrał z powodu jego LARP'a, bardziej z powodu fałszywej alternatywy w postaci LARP'ów o patologiach i zbiorowych gwałtach w kontekście edukacyjnych, ogólnie wzbogacających walorów, czy jako usprawiedliwienie powstania omawianego LARP'a. Uważam, że edukacja w tego typu tematyce larpowej przypomina chęć zagrania w filmie porno, by zrozumieć pornografię. Czy to kogoś nauczy? Ciężko mi stwierdzić nie wiedząc jak owe LARP'y wyglądają, ale z 10 teoretycznych scenariuszy tylko 1 zdołałem wymyślić, który nie byłby toksyczny i w jakimś sensie edukacyjny...