ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Największe pomieszczenie Fundacji. Na ścianach olejne portrety. Na środku długi, hebanowy stół i takież rzeźbione krzesła z wysokimi oparciami. U szczytu stołu siedzi Gallwitz. Za jego głową, na ścianie, wisi szkarłatna kurtyna przyozdobiona białym symbolem Domu Tremere.
Witajcie. Zapraszam do stołu...
Zebrałem was tu dzisiaj, by na forum klanu zaprezentować pewien problem. Ostatnio Pani Lidia Wilson, Adeptka Pierwszego Kręgu, wybrała się na małą wycieczkę poza granice Prowincji Poznań. Nie raczyła poinformować o celu swej podróży, ani dacie powrotu ani swojego ojca, ani mojej osoby.
Napięta sytuacja w mieście, oraz krążący nad nami gargulec uprawdopodobniły hipotezę, iż to nagłe zniknięcie mogło być w istocie porwaniem lub nawet zabójstwem.
Działanie twoje, Lidio, było wysoce nieodpowiedzialne i naganne.
Za narażenie Fundacji Poznańskiej na koszta związane z poszukiwaniem ciebie, a także za nie stawienie się na cotygodniowym spotkaniu z Regentem, które według naszych praw jest dla Adeptów Pierwszego Kręgu obowiązkowe, nakładam na ciebie karę w postaci zakazu opuszczania Fundacji bez mojej zgody na okres jednego miesiąca księżycowego i jedngo dnia. Jej łagodny charakter wynika z oddanych wcześniej klanowi usług, jeśli jednak sytuacja się powtórzy, konsekwencje będą o wiele surowsze.
Resztę proszę o poważne podchodzenie do współklanowiczów i dokładne przestrzeganie procedur, zwłaszcza teraz, w okresie zagrożenia.
Jakieś pytania? Sugestie? Nowiny?
Książe, ja chciałbym wstawić się za Lidią i prosic i złagodzenie kary albo zawieszenie jej wykonania. W momencie, gdy Lidia opuszczala miasto, nikt z nas jeszcze nie wiedział o ucieczce Gargulca. Śmiem twierdzić, że Lidia nie uczyniłaby podobnie nieodpowiedzialnego czynu w obliczu zagrożenia.
Jeżeli już ktoś ma ponieść odpowiedzialność za ten czyn, to prędzej ja, poneważ jestem jej opiekunem. No i nie miałem sposobnosci poinformować Cię Książe, że byłem po części swiadomy tego, gdzie przebywała moja współmałżonka, a to z tego względu, iż nie powiadomiłes nas, że ropocząłeś jej poszukiwania.
co zaśsię tyczy samego gargulca. Ktoś go już złapał?
Wasza Książęca Mość, pozwolisz?
<Lidia wstała, spojrzała po zebranych, po czym ze stoickim spokojem zaczęła mówić>
Jestem świadoma, iż mój niezapowiedziany wyjazd z miasta był decyzją nadzwyczaj nierozsądną i nie przystojącą członkowi naszego klanu. Rozumiem, iż naraziłam tym samym politykę i bezpieczeństwo klanu w mieście zupełnie niepotrzebnie. Dlatego też poddaję się woli Waszej Książęcej Mości i nie śmiem prosić o załagodzenie kary, która słusznie mi się należy....<Lidia spojrzała po obecnych>Jeśli Wasza Książęca Mość ma zamiar wystosować wobec mnie kolejne sankcje...Jestem także skłonna się im poddać.
Co do tego gargulca...Mogłabym dowiedzieć się czegoś więcej o tych stworzeniach...Jeśli tylko klan Tremere nie ma nic przeciwko i zezwoli mi na odszukanie odpowiednich ksiąg.