ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Mamy już topic o tym jak zdefiniować słowo LARP, ale... dlaczego tak własciwie istnieją ludzie chcący robić LARPy?
Chciałabym się dowiedzieć czy robicie je dla własnej przyjemności, aby sprawić przyjemność innym? Słyszałam o odłamie ludzi, dla których jest to ciężka praca, a mimo to brną w to dalej.
Dla zabawy? Dla popularności? Dla otwarcia większej ilości ludzi? Dla wyrzucenia ze swojej wyobraźni tysiąca pomysłów i intryg? Dla zaszczepienia czegoś w ludziach, czy może dla poruszenia własnej wrażliwości.
Bo ja tak dzisiaj zastanawiałam się po co własciwie bawię się w robienie LARPa i doszłam do wniosku, że sama nie wiem.
Organizowanie rzadko sprawia mi przyjemność, gdyz przed kazdym orgowaniem się stresuję (tysiące pytań: a jak wyjdzie, a czy temu sie spodoba, a tamten ma dobrze wątki opisany, a co jak ktoś mnie skrytykuje..)
Bawię się dobrze tylko przy podsumowaniu, nie czuję się popularna przez LARPy, ale zapwne odrobine mogę pokazać na co mnie stać przy rozdawaniu wątków. Tylko tyle plusów?
Hm...
Dobre pytanie.
Właśnie robię pierwszego LARPa dla mojej klasy (naprawdę, nie ma się czym chwalić) i sam zastanawiam się po co to robię.
Po pierwsze - myślę, że będzie to radocha i dla nich, i dla mnie.
Po drugie - satysfakcja. Już teraz widzę, jak się będę puszył, jaki to ja jestem fajny i jakiego fajnego LARPa zrobiłem.
Po trzecie - adrenalina. Wiem, to nie to samo co przy skokach ze spadochreonem, ale patrzenie "co on wyrabia, rozwala mi scenariusz, co ja teraz zrobię" daje kopa. Tak myślę, bo, jak już wspomniałem, nic jeszcze nie prowadziłem.
Po czwarte - bo to hobby? Jedni zbierają znaczki, inni kolekcjonują motyle a ja biegam wśród dziwnie ubranych ludzi w podziemiach zamku. Coś w tym dziwnego?
Cóż, jako bardzo początkujący "twórca" mogę tylko przypuszczać, jak czują się doświadczeni MG, myślę jednak, że odczucia są podobne...
No dobra, skoro forum tak ładnie ożywa i powinnam się uczyć to napiszę;).
Wpierw jest to tylko mały koncept, ot pomysł i idea, którą zaczyna się opracowywać. W opowieść. Tak, dla mnie LARP ewoluował z sesji, tak więc odgrywanie jest obowiązkowe, wyzwania też muszą być! A MG? Splata nici, tworzy światy, opowiada swoje historie...
To lubię:). Niestety jestem z tych, którzy jeśli się ich nie mobilizuje nie spisują tego co wymyślą. Tak więc nigdy nie robię LARPów sama. To implikuje inną rzecz, którą uwielbiam - burza mózgów. Dwie osoby siedzą nad historią i dopowiadają sobie wątki i pomysły, w efekcie otrzymując kompletny i szczegółowy obraz...
Tak, LARP już spisany, wszystko przygotowane i potem ta nerwówka. Czy wszyscy przyjdą? Czy wszystko gotowe? Przecież tamten wątek tak dynda? Czy na pewno mamy asekuracyjnie przygotowane wydarzenia? Czy...czy... czy... To też lubię, ale tylko dlatego, że rozluźnienie i podsumowania jakie potem następują świetnie rozluźniają i dają taką satysfakcję z dobrze wykonanej roboty, jak nic innego.
Jest to dla mnie swego rodzaju wyżycie się twórcze, organizacyjne, czasem można sobie pokrzyczeć gratis nawet;).
Jest to okazja do after party w końcu :D
O wlaśnie Vonen - fajne słowo - hobby.
Czy robienie LARPów może być hobby ? Sposobem na zabicie nudy?
Sposobem na zabicie nudy? Wolę wtedy jednak posprzątać mieszkanie;). Jak to zabicie nudy? No chyba, że ktoś uznaje to za coś tak prostego i szybkiego do wykonania...
Ok, hobby... no czemu nie?