ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Co zrobilibyście za powiedzmy 10 milionów zł ??
a czego na pewno nie ... hehe ... tylko tak na serio .... bo faktem też jest, że inne są zachowania jeśli chodzi o hipotetyczne i o realne pieniądze .... i jak chodzi o realne to za pewne większość z Was byłaby mocno zdziwiona tym do czego jesteście zdolni ...
no to mały konkursik ... czekam na pomysły ...
Zaznaczam, że to co tu napisze, to moje przemyślenia teoretyczne. Niemożliwym bowiem jest z góry zakładac, ze nie ejstesmy czy jesteśmy w stanie cos zrobic. Tak naprawdę sami siebie do końca nie znamy...
Twierdzę, ze nie zabiłabym człowieka za zadna kwotę. Żadne pieniądze nie pozbawia mnie późniejszych wyrzutów sumienia, jak też żadne pieniadze nie odkupią mojej winy, gdybym to zrobiła. Tak samo nie molestowałabym żadnego dzieciaka, zreszta, w żaden sposób bym nie skrzywdziła człowieka.
Za tak duze pieniażki byłabym natomiast zjeść jakiegoś paskudnego robala. Mało? Dla mnie nie...Na sama mysl o tym dostaję gęsiej skórki... Zreszta, pewnie więcej jest rzeczy, które bym zrobiła, to kwestia pomysłowosci ofiarodawcy owej sumy
hehe ... dobre z tym robalem ... masakryczne przeżycie by to było ...
czekam na dalsze pomysły ...
A ja tak z innej beczki.. A co jest w stanie zrobic czlowiek gdyby chodzilo o zycie drugiej osoby - bliskiej. Po ogladnieciu filmu "Pila" w ktorej facet odcina sobie stope tepą pilą zeby uwolnic sie z kajdan i uratowac zone i corke.. co jest tragiczne nie potrzebnie sie poswiecal.. Ale sama zadalam sobie pytanie czy bylabym to w stanie zrobic? (Akt desperacji?)
A co do pieniedzy to te robaki kojaza mi sie z Fear Factor - program extremalny, lub Jackass - choc oni tego nie robia dla pieniedzy.
Ale w F. Factor jedli tak przerozne szokujace rzeczy: zmiksowane (choc nie zawsze..) wewnetrzne czesci zwierzat, zywe owady, robaki, dzwoncie, mrowki, jaja z rozwnietymi pisklatkami.. dalej nie pamietam
A inne wyczyny extremalne:
- zamkniecie z wezami, szczurami, z gazem lzawiacym.. kto dłuzej..
-woda, kanal odplywowy, niskie temperatury
-wysokosc - czesto na sliskich, ruchomych powieszchniach
-zmiezenie sie (w kaftanie bezpieczenstwa) z groznymi psami
widzialam tez wyskoczenie z lecacego helikoptera do wody (na zasadzie skok do celu) odleglosci byly punktowane..
przeszkadzac moze oczywiscie lek wysokosci, klaustrofobia, lek przed woda, czy jakims gtunkiem zwierzat - ale o to chodzi zeby pokonac strach
pewnie ekstremanalne rzeczy wlacznie na wejsce na k2, oprocz seksu, bo czegos takiego nie uznaje...
A co do pieniedzy to te robaki kojaza mi sie z Fear Factor - program extremalny, lub Jackass - choc oni tego nie robia dla pieniedzy.
Ale w F. Factor jedli tak przerozne szokujace rzeczy: zmiksowane (choc nie zawsze..) wewnetrzne czesci zwierzat, zywe owady, robaki, dzwoncie, mrowki, jaja z rozwnietymi pisklatkami.. dalej nie pamietam
Tak, ale oni jedzą i robią te dziwne rzeczy dla 50 000 dolców, natomiast ja za tę kwotę robala bym nie zjadła
seksu za pnieniadze nie uznaje...
a ja jestem osoba a sportowa, nie lubie sie meczyc ale za taka kase...nawet na k2 bym weszla
pyzy ... jak jesteś asportowa to obawiam się, że nawet jakbyś biedna usiłowała wejść na K2 to poniosłabyś porażkę
Zreszta...na K2 trzeba wchodzic zorganizowana, świetnie przygotowana ekipą, i raczej nikt nie zabrałby ze sobą osoby bez kondycji...:roll:
A ilu osoba sie udalo wejsc (bez kontuzji i potrzeby wracania etc..) ja uwielbiam gory, nawet w zimie chodze (polecam piekny widok) ale obstawiam ze na K2 bym nie wyszla.. chyba ze po jakis treningach przygotowaniu fizycznym i psychicznym etc to moze
Za tak duze pieniażki byłabym natomiast zjeść jakiegoś paskudnego robala
Ja bym zjadł szajajbę.
A tak swoją drogą to przypomniał mi się film " Niemoralna Propozycja ".
No wiesz? Aż 10 milionów bys za to chciał? A za mniejszą kwotę to nie łąska? Chyba nie jestem aż tak niesmaczna...
Jeśli o mnie chodzi to mogę dopłacić nawet.
A nad łąską jeszcze się zastanowię.
hmm ... ciekawe propozycje Tylko oszczędź szajajabę ... co my bez niej zrobilibyśmy !!
Ale ja bym wcale nie chciała mieć 10 milionów złotych!
Uważam, że tak duża kasa li i jedynie zniewala, a nie wnosi do życia niczego dobrego. Człowiek zamyka się w swym świecie, nikomu nie ufa, staje się podejrzliwy, ma wątpliwości, czy przyjaciele się z nim zadają dla niego, czy dla pieniędzy.
Ale załóżmy, że w grę wchodziłaby kasa - powiedzmy - pięć tysięcy. Za pięć tysięcy mogłabym... chm... Może nie skoczyć na bunji (czy jak to się pisze?), ale na przykład... Powiedzmy - przejść się po rozżarzonych węglach, albo polecieć na paralotni (nawet bez propozycji pięniężenj bym to zrobiła. ), na spadochornie etc. Słowem - nic niebezpiecznego.
Bez szufladkowania.. , niektorzy taka kase wydali by na zbożne cele, inni dla uszczesliwienia bliskich, lub spelnienie marzen po prostu bez takich negatywow, owszem sa ludzie ktorzy zachowali by sie jakby byli chorzy na gorączke złota ale nie wszyscy...
Ja nie wiem co bym zrobila musialabym sie znalezc w takiej sytuacji.. mam lek wyskosci np.
heh .... za 5 tys to ja mogę dobrą reklamę zrobić ... albo coś z poligrafii ... gdyby mi 10 mln spadło z nieba np. Lotto ... zazinwestowałbym w biznes ... jak pisałem w innym dziale o trendy ... nie interesuje mnie co i kto o mnie jak myśli ... czy gada ze mną dla kasy czy nie ... zresztą ja niewiele mamm czasu toczyć z ludźmi rozmowy niebiznesowe, najwięcej to tu na forum chyba ... tak więc mi to bez różnocy ...
Zwróć też Brownix uwagę na fakt, że to od Ciebie zalezy w pełni co sie stanie jak ta kasę np. te 10 mln posiadasz ... mogą Cię zniewolić ... ale mogą Cię też wyzwolić ... pieniądze są najgorszym tyranem, lub najwspanialszym sługą - od Ciebie zalezy jak będzie
[ Dodano: Pon 16 Sty, 2006 ]
Mnie bardzo dziwi, jak ludzie, dostając nagle majatek, mogą rzucic pracę? Dziwne...
Właśnie, właśnie. Bez pracy życie traci smaczek. Co ja wygaduję?! Jestem psychiczna, doprawdy, ach, ach. A może - jednak mam rację?
Masz i podpisuję się pod tym obiema rękami
BTW, bardzo ładny Miś Czy też może małpeczka...?
Małpeczkowy plecaczek, że się tak infantylnie wyrażę.
Ja też nie wiem na pewno co bym zrobiła - w końcu mam w okół siebie bliskich... ale ostatnio strasznie mnie wkurza lansowanie takiego podejścia - zadzwoń dostaniesz kasę, wejdź na wieżowiec zarobisz, rozbierz się wygrasz milion, właściwie wszystko jest na sprzedaż - ja się buntuję, ja nie jestem - niech sobie inni innych kupują nawet za 100 razy tyle, ja sobie postanowiłam, że się nie dam. I w głębi ducha modlę się, żebym nigdy, przenigdy nie była postawiona w przymusowej sytuacji, w której to postanowienie złamię.
hehe ... widzisz arellen ... jesteś psychologiem więc sama wiesz jak krucha jest ludzka psychika (a zarazem silna) ... sama siebie pewna nie jesteś (i słusznie) ... wszystko jest tylko kwestią motywacji i odpowiedniego kanału przekazu ... "właściwa igiełka we właściwy punkt ... we właściwym momencie" ... ...
... wszystko ma swoją cenę ... (niekoniecznie w przeliczeniu na pieniądze zaraz) ...
Po pierwsze, wyśmiałabym osobę proponującą mi te pieniądze, bo bym nie uwierzyła, że faktycznie je dostanę.
Po drugie, zaczęłabym węszyć jakiś podstęp.
Po trzecie - w grę wchodziłoby tylko wykonanie jakiejś "normalnej" pracy, typu wykonanie jakiegoś projektu, rysunku, tekstu, wyszukanie informacji na dany temat, sporządzenie jakiejś bazy danych, wyszycie czegoś, itepe... Natomiast jeśli to by miało formę żartu ze mnie, w stylu "jak bardzo mogę się poniżyć i zrobić z siebie idiotkę dla 10 milionów" - to już nie dla mnie. Ładnie bym podziękowała i klepała starą biedę.
Na pewno bym wykończyła mój pokój na górze, i kupiłabym porządny samochód.
Czego bym nie zrobiła?... w tym momęcie trudno mi powiedzieć, ale na pewno bym nie zrobiła nic czego bym mogła potem żałować.
No tak - ale Kasandro, pytanie jest takie, na co byś się zgodziła, a na co nie, gdyby ktoś Ci zaproponował, że dostaniesz za to 10 mln?
Zacznę od tego czego bym nie zrobiła:
nie zabiłabym człowieka
nie wyrzekłabym się wiary
nie zdradziłabym przyjaciela
nie sprzedałabym siebie
a co bym zrobiła
to już kwestia do negocjacji
---------------------
W ramach próby, na razie za darmo: zacznij pisać "bym" z czasownikami w formie osobowej łącznie.
Pozdrawiam,
Fraa
No tak - ale Kasandro, pytanie jest takie, na co byś się zgodziła, a na co nie, gdyby ktoś Ci zaproponował, że dostaniesz za to 10 mln? Taaaak, teraz już wiem, czego dotyczyło pytanie.
więc chyba odpowiedziałabym tak samo jak LUNA:
Dobra Fraa- offtopuję. Wstyd mi za swą ortografię , że pisać nie potrafię.
------------------
Tu się nie ma czego wstydzić, po prostu należy to ćwiczyć i kontrolować.
Pozdrawiam,
Fraa
Zacznę od tego czego bym nie zrobiła:
nie zabiłabym człowieka
nie wyrzekłabym się wiary
nie zdradziłabym przyjaciela
nie sprzedałabym siebie
a co bym zrobiła
to już kwestia do negocjacji
Ja tak samo.
Ej - wymyślcie coś innego bo pomyślę, że wszystkie rozumy pozjadałam
I znów malutki off.....
Nie, no po prostu wyraziłaś myśli nas wszystkich.
Jejuniu- to podciąga pod magię czytam w myślach
Na pewno dla mnie skończyło by się życie od 1 do 1.
Aż tyle mi jednak nie potrzeba,po prostu chciałabym o nic się nie martwić.
Nie sprzedałabym swej duszy i ciała.
Nie porzuciłabym kogoś, kogo kocham.
Nie stałabym się czyjąś marionetką.
Nie porzuciłabym marzeń.
Nie wybaczyłabym zdrady.
Widzisz Luna, nareszcie ktoś z własną inwencją.
Nie sprzedałabym swej duszy i ciała.
Nie porzuciłabym kogoś, kogo kocham.
Nie stałabym się czyjąś marionetką.
Nie porzuciłabym marzeń.
Nie wybaczyłabym zdrady.
Hmm... Zależy o jaką zdradę by chodziło.
Też tego marionetkowania nie rozumiem tak do końca. Chodzi o wykonywania czyichś poleceń? Ale przecież zatrudniając się w jakiejś firmie, automatycznie stajemy się poniekąd "marionetkami" pracodawców. Na tym to polega. Dlatego tutaj też byłabym stosunkowo ostrożna. Po prostu wszystko ma swoje granice i nie umiem się tutaj określić tak jednoznacznie.
Duszę mogłabym sprzedać, ale kto by ją chciał...?
Nie wybaczyłabym zdrady. tu się zgodzę. Jeśli miałabym wybaczyć TYLKO dlatego że ktoś by mi za to zapłacił to: po pierwsze jet to nie możliwe, po drugie byłoby to niezgodne z moim sumieniem. Natomiast jeśli by to traktować w kategoriach " Nigdy nie wybaczam i nie wybaczę zdrady!" to jednak bym się zastanowiła, bo to wszystko zależy od motywów, skutków, okoliczności i wielu innych rzeczy.
Nie mam takiej ceny za która mogłabym się sprzedać.
[ Dodano: 2009-05-07, 17:03 ]
Hmm... Zależy o jaką zdradę by chodziło.
Też tego marionetkowania nie rozumiem tak do końca. Chodzi o wykonywania czyichś poleceń? Ale przecież zatrudniając się w jakiejś firmie, automatycznie stajemy się poniekąd "marionetkami" pracodawców. Na tym to polega. Dlatego tutaj też byłabym stosunkowo ostrożna. Po prostu wszystko ma swoje granice i nie umiem się tutaj określić tak jednoznacznie.
Duszę mogłabym sprzedać, ale kto by ją chciał...?
Pisząc "nie sprzedałabym duszy" miałam na myśli takie reality show jak np. Big Brother czy Bar, nie pozwoliłabym sobie zamontować kamer w domu i pokazać światu, jak wygląda moje życie prywatne, to miałam tutaj na myśli Jeśli chodzi o marionetki, to chodziło mi o to, że nie stałabym się czyimś sługusem. Owszem, w pracy każdy ma swoje obowiązki, to normalne, ale nie wykraczałabym poza to, co mam napisane w umowie, jakieś rzeczy typu kolacje z szefem, by dostać awans, zrywanie się do pracy o drugiej nad ranem, całkowita rezygnacja z życia prywatnego na rzecz pracy. Poza tym też ogólnie, nigdy nie pozwolę na to, by ktoś mnie ograniczał, za żadne pieniądze. Kazał mi zmienić mój styl bycia etc.
Co do zdrady... To wszystko by zależało, jaka to jest zdrada i dlaczego miała miejsce. Jestem gotowa wybaczyć, ale nie za pieniądze.
nie zabiłabym nikogo. po za tym to chyba wszystko. I nie odcięłabym sobie nic ani nie naraziła na szwank mojego ciała.
8 000 000zł bym zainwestował, a resztę wydał w jakiś bezsensowny sposób. ;]
JA tam zagrałem w lotka. To juz dziś. JAk cylnę to będe mial duuużo czasu to was wtedy zamęcze opowieściami jak czuje sie człek wolny co to ma w ..... wszystko!
Trwonił bym ta kasse z namaszczeniem.
RAzem z moimi przyjaciółmi naturalnie.
KAsa czyni wolnym !
Jak Twardowski dusze bym sprzedał. Przecie piekła i tak nie ma. Hej!
Jak Twardowski dusze bym sprzedał. Przecie piekła i tak nie ma. Hej!
To komu byś sprzedał?
8 000 000zł bym zainwestował, a resztę wydał w jakiś bezsensowny sposób. ;] znowu ktoś źle zrozumiał temat...
Temat zmieniony, żeby uniknąć dwuznaczności. Teraz powinno być zrozumiałe.
No ja tez przegapiłem. Czytamy schematycznie całymi blokami dlatego.
Ad rem : za 10mln zł sprzedał bym.... mój motor.
No i dusze jakby kto chciał. Tylko na co komu moja dusza??
H...ej!
Ładnie bym poprosił. Lenistwo nie pozwala mi na nic innego...
Ja oddałabym połowę na schronisko, a drugą połowę na Hospicjum, w którym jako wolontariuszka bywam, o! no i może jeszcze troszkę dałabym dziadkom na leki, bo są drogie!
Ja oddałabym połowę na schronisko, a drugą połowę na Hospicjum, w którym jako wolontariuszka bywam, o! no i może jeszcze troszkę dałabym dziadkom na leki, bo są drogie!
1/2 * 10 000 000 = 5 000 000
Jedna połówka na schronisko:
10 000 000 - 5 000 000 = 5 000 000
Druga na hospicjum:
5 000 000 - 5 000 000 = 0
Troszkę > 0
niech x oznacza "troszkę"
x>0
0 - x = [mniej niż zerooo ooo]
Czyli musiałbyś jeszcze dodatkowo dołożyć, ew. z tych milionów zostałyby ci... ujemne pieniądze.
Co bym zrobiła, by zdobyć 10 mln zł? jestem pewna, ze nawet dla takich pieniędzy nie nadłamałabym swoich zasad. Pewne rzeczy są ważniejsze niż pieniądze.