ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
[List na ładnym papierze papeteryjnym. Pismo pochyłe, pewne siebie, delikatnie ozdobne.]
Droga Rodzino!
Czy również Wy odnieśliście wrażenie, że bal, o ile mogę to tak nazwać, okazał się kolejnym nudnym i męczącym spotkaniem? Mimo tego, że były sytuacje w których "serce zabiłoby szybciej" oczywiście, gdyby jeszcze biło.
Niestety nasz najdroższy Gospodarz, oczywiście nie ubliżając mu w żadnym aspekcie, nie spisał się w tej roli. Widać Drogi Książę, ze to nie jest Twój "Żywioł". A towarzystwo łaknące muzyki, tańców, opowieści i dobrej zabawy mimo tych ponurych czasów, najnormalniej w świecie - nudziło się. Oznajmiam to z niesamowitą przykrością, bo spodziewałam się większej pompy i więcej inwencji twórczej. Na szczęście byłam tylko gościem, od którego nie powinno się oczekiwać takich rzeczy.
[Charakter pisma zmienia się, wygląda tak jakby dalszą część pisała inna osoba.]
[Tekst nieczytelny, ktoś nieumiejętnie starał się skreślić i zamazać całe zdanie. Pismo koślawe, "kulfoniaste", wygląda jakby było pisane przez dziecko z podstawówki]
...Było smutno. I dlaczego nie było dźwięków? Chciałam potańczyć i posłuchać bajek, ale Pan z Krukiem na Ramieniu, gdzieś zniknął i nic nie było. A Pan w Masce bajkę opowiedział był bardzo dla mnie miły, ale i tak nikt nie chciał się bawić. Czemu byliście tacy ponurzy? I jeszcze mnie wystraszyliście! Ja nie lubię się bać. Myślałam, że się już bać nie będę.
[Przy ostatnim słowie wygląda to jakby ręka trzymająca pióro "omsknęła" się gwałtownie autorowi. Ktoś próbował to poprawić.]
[Charakter pisma znowu się zmienia. Wygląda podobnie do tego z początku listu]
Moi Drodzy! Co tu się dzieje? Nawet Sara uważa, że jest tu "coś" nie tak.
Poza tym jestem bardzo zainteresowana krokami jakie zostaną podjęte w sprawie miasta Wrocław. Sami rozumiecie - dotyczy to mnie osobiście i chciałabym kiedyś powrócić do Domu.
I jeszcze jedno. Panie Mydrin - nasz nieoczekiwany i tajemniczy Gościu, z niecierpliwością, godną małego dziecka, czekam na historię, którą pan obiecał nam opowiedzieć. Chyba nie chce pan złamać serca biednej dziewczynce, prawda? Ona tak uwielbia opowieści.
Podpisano:
Debora
Z dalekich stron do tego miasta przybyłem
tu pozostaną moje opowieści aż do skończenia świata.
Ojej, to się porobiło.
Droga Rodzino, faktycznie nie mam usprawiedliwienia dla swojego podłego występku. Nawet dziury po kulach w mojej marynarce są mizernym wytłumaczeniem dlaczegóż to nie wypełniłem swojego obowiązku i nie zabawiłem zebranych historią. Z tego powodu uznaję się dłużnikiem każdego z Was drodzy kuzyni a u Pani, droga Deboro, jestem zadłużony podwójnie... Wiec Pani żądaniu stanie się zadość, jak mógłbym odmówić jednocześnie tak czarującej damie i tak urzekającej dziewczynce?
Dlatego też na następnym spotkaniu obiecam się zrehabilitować opowieścią właśnie o długach i kropli krwi oraz czymś bardziej poetyckim.
Jeszcze raz z całego serca przepraszam,
historyk i bajarz,
Mydrin zwany Sokołem.
Och...Mes cheres brak mi słów...I ja byłam wielce znudzona na ostatnim "balu".Mark na przyszłość muszę Ci zabronić mon beau prince urządzania wszelkich imprez bez moja zgoda i współudział! Ty nie chcieć chyba nas wszystkie zabić nuda...hm?
Ja Was przepraszać moi mili za ten nudne wieczór ach i tych, którzy mieć ta nieprzyjemność być na spotkanie Primogen za te obrzydliwe sceny...Może en revanche wy pozwolić mi siebie zaprosić un soir do elizjum na une petite surprise...? W te puste ściany czasem powinna zabrzmieć muzyka i śpiew...Z resztą niektórym już wcześniej ja obiecywała...wieczór pełen..débauche...
Przeprosiny ptrzyjęste. Przy okazji pragnę prosić wszystkich spokrwnionych na mój wieczór autorski, promocje mej nowej książki - poematu o miłości i zdradzie. Termin zostanie podany. Kocham was, bracia i siostry, i liczę, że będziecie się bawiĆ o niebo lepiej niż na Balu u Xięcia.
Tomasz, poeta.