ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Jaka jest Wasza wizja osiągania sukcesów?? Czy pracą zespołową czy też samotna walka naprzeciw wszystkim uwieńczona zwycięstwem ??


To zależy właściwie od rodzaju pracy. Ale przeważnie to praca zespołowa się najlepiej sprawdza. Jak to mówią, co dwie głowy, to nie jedna. Zawsze znajdzie się w zespole ktoś z dobrym pomysłem

Zawsze znajdzie się w zespole ktoś z dobrym pomysłem

Niestety nierzadko znajdzie się również ktoś w typie kreta. Ślepe to to, na ważkość spraw grupy, bo zapatrzone w swoją wyłącznie pracę mającą na celu zrealizowanie tylko jego 'ambitnych' planów, podkopuję się do 'tuneli myślowych' pozostałych, by finalnie wynieść się na piedestał, swego 'z trudem' usypanego kopca...
Mnie osobiście fascynują ludzie, którzy sami realizują własne pomysły, tj. począwszy od powstania idei działania do zbierania tantiemów, wynikłych z powodzenia całej akcji. Jednak to "sami" nie jest do końca tym, co oznacza słowo, a tym, czym jest w rzeczywistości, a mianowicie precyzyjną współpracą z odpowiednimi ludźmi. "Sami" - organizują, planują, czuwają, doglądają, itp. - natomiast, wg mnie, nie sposób obejść konieczności współpracy właśnie z innymi i tu się Redone z Tobą zgodzę, że przeważnie - co dwie głowy, to nie jedna, byle ta, co miała koncepcję główną, naprawdę wiedziała czego chce i oczekuje, bo w przypadku osóbki, która ulega łatwo sugestiom i autorytetom efekt będzie marny...

Chciałam napisać coś jeszcze, ale zaburczało mi w brzuchu, więc być może dokończę to później, a teraz pora na śniadanie...
Pzdr!
Sadzę, że sprawdza się zarówno samotna walka, jak i współpraca. No bo...jakoś nie wyobrażam sobie pisarza, przelewającego swoje myśli na komputera razem z drugą osobą. Choć czytałam książki, napisane przez dwoje ludzi Nie mówię tu o naukowych pracach zbiorowych oczywiście. Tak samo plastyk, projektant mody...Po prostu, są zawody, w których człowiek musi sam pracować i tyle Są też zawody, w których codzienna praca polega na samodzielności, i tylko czasem pracuje sie zespołowo. A odpowiedź na "pytanie to w tytule postawione tak śmiało" zależy chyba od charakteru konkretnego człowieka. Jeśli ktoś nie lubi pracować zespołowo, to, w miarę możliwości, będzie wybierł zawód samotniczy, prawda?


Czasem też lepiej jest liczyć tylko na siebie. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach., kiedy jest tyle zawiści i interesowności.
zgadzam się ... czasem trzeba liczyć tylko na siebie .... ogólnie tak w życiu polecam domyślnie nawet ... jednak to nie zmienia faktu, że współpracując człowiek tworzyć może wielkie rzeczy ... dzięki współpracy dostępne stają się niewyobrażalne wręcz rzeczy ...
Wszystko jest względne.
Okay z tą ugodą, że samotna walka jak i współpraca znajdują swoich zwolenników, i mają swoje plusy i minusy. Jednak za głęboko, wg mnie, wrzuciliście dwie sprawy do jednego kotła, a mianowicie: kwestię liczenia na siebie wraz z samotną walką. Czy pracujący w zespole ludzie nie liczą na siebie, nie, że wzajemnie, ale właśnie na swoje własne możliwości?.. Czy to, że współpracujemy z kimś oznacza, że mamy mniejsze poczucie własnych obowiązków, a co za tym idzie, zaniżamy swoje poprzeczki możliwości? Pewnie coś w tym jest, ale człowiek, który chce coś osiągnąć, IMHO, zawsze musi liczyć na siebie. Pustym jest tu dla mnie załącznikiem słówko - "tylko". Współpraca jest dla mnie formą realizacji, a nie wskaźnikiem poczucia mojej wartości, moich umiejętności. Liczę na siebie, na to co mam w główce, na to, co niesie moje sumienie, a współpracuję z ludźmi, którzy, jak sądzę, również mają swoje zapatrywania i cele, i również liczą na siebie, wynikiem czego każdy wie co ma robić, czego oczekiwać od drugiego, jednocześnie trzymając się wyznaczonego wspólnie w perspektywie finalnego kresu.
A samotniczy zawód, jak go ujęła szajajaba, wcale nie musi oznaczać, że jesteśmy wobec tego przymuszeni liczyć tylko na siebie. To też tylko, wybrana przez nas, forma realizowania zamierzenia.

Pzdr!
Ja stanowczo wole coś robić sama, ale gdy mam jakiś ciekawy pomysł do którego potrzeba mi innych, ustępuje od samotnego trybu pracy. Ot, np. teraz wydaję Zbiór Opowiadań razem z 12 innymi osobami. Na szczęscie to mój pomysł i ja wszystkim kieruje, bo okropnie nie lubię robić tego, co każą mi inni. Zwłaszcza, gdy sie z nimi nie zgadzam.
Zgadza się Viviana ... pisarstwo i twórczość literacka to samotna walka .... i jako taka jest właśnie najlepsza ... zawsze lepiej jak autor sam i do końca może napisać to tak jak włąśnie chce ....

Co innego w biznesie ... tu niestety pomimo tego że pięknie i dobrze jest kierować wszystkim jednoosobowo - to niestety w pojedynkę niczego wielkiego nie osiągniesz ... trzeba wielu głów i rąk, aby zbudować coś wielkiego, wartościowego i pięknego
Ludzie ponosza odpowiedzialnosc zbiorowa wiec zycie powinno sie rownowazyc, nie tyle co istnieja roznw rodzaje pracy (walki) co sa potrzebne, ale sa ludzie ktorzy wola indywidualnosc na sile mam tu na mysli zniechecenie do wszelkiej pomocy no i nauke wylacznie na wlasnych bledach.
Kazdy ma zycie wlasne indywidualne ktore jest jego prywantna walka zarowno wewnetrzna jak i zewnetrzna
Nie zawsze istnieje coś takiego, jak odpowiedzialność zbiorowa. Na przykłąd polskie prawo czegoś takiego nie uznaje, każdy sam musi odpowiadac za swoje czyny.
Chodzi mi o sumienie.
Masz racje co do prawa i indywidualnych kar.
Ale czy jeżeli zobacze ze ginie człowiek z rąk drugiego człowieka to będe miec czyste rece bo to nie ja go zabiłam?
Przykładem jest II wojna światowa wielu Niemców uważało że ma czyste ręce. Kiedy np profesor zajomował sie badaniami w dziedzinie biologi a jego osigniecia byly wykozystywane do produkcj bomb, on udawal ze nic nie wie (musial wybierac miedzy zyciem a smiercia, praca i rozwojem a upadkiem, utrzymaniem rodziny, bezpieczenstwa dla niej) tez mial "czyste rece" ale czy sumienie?
Każdy człowiek jest odpowiedzialny za drugiego nie tylko w sprawach w ktorych wygodnie mu sie władowac z butami ale też w tych w ktorych to okreslenie uwaza za wymówkę.
"Winni są nieliczni, lecz odpowiedzialni są wszyscy"
Joshua Heschel
Czasami źle sie wysławiam, czyli pisze o problemie zbyt ogolnie.. mysle ze naprawilam blad..
Piszesz, że ktoś musiał wybierac pomiedzy życiem a śmiercią, rozwojem a upadkiem itd...Sądzę, że to jest już supełnie inna kwestia, niż odpowiedzialnosci zbiorowej. To kwestia sumienia właśnie, a człowiek już jest takim tworem, że to sumienie moze byc czynnikiem bardzo gryzącym, lub też nie. I w kontekście współpracy/samotnej walki trudno chyba ustosunkować się do tego typu odpowiedzialnosci za czyny drugiego człowieka. Tym bardziej, ze przeważnie niewielki mamy wpływ na to, co ludź ludziowi robi . A jeśli ktoś na naszych oczach popełnia czyn haniebny, to ten ktos raczej nie miewa wyrzutów sumienia, tak sądzę...
"Winni są nieliczni, lecz odpowiedzialni są wszyscy"
Joshua Heschel
Powtorze sie
Dalam tylko przyklad bo "kocham" pokolenie kolumbow. Ale jest ich wiecej, ja mam swoje zd tylko, mysle jednak ze to od kazdego zalezy indywidualnie bo to czyny okreslaja czlowieka
A co do sumienia to chodzilo mi nie o sumienie sprawcy a o sumienie swiadka ktory byl obojetny.. Przykladow jest wiele i fakt w kazdy moze miec inny kontekst i inaczej moze byc odbierany ale scislej mowiac chodzi mi o te sytuacje ktore moga miec wlasnie ten.
Chodzi mi o to że nie bede szukac sprawiedliwosci ktorej nie ma bo od tego nie jest czlowiek, nie bede wyciagac belek z oczu innych (...) nie bede obojetna. A jacy beda ludzie to ich sprawa bo choc wszyscy sa rowni kazdy jest inny. Kazdy swoje zycie (w ktorym upada i powstaje) prowadzi po swojemu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl