ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Na wstępie pragnę powiedzieć, że to fik mocno eksperymentalny, więc proszę o łagodne traktowanie. Tak, wiem, sama się sobie dziwię, że to powiedziałam Jednak nie mam dużego doświadczenia w tym fandomie, rzadko piszę w pierwszej osobie, a ten styl i konwencja, to dla mnie nowum, więc mam pewne obawy. Ale trzeba próbować różnych technik literackich.

tytuł: "Tajny dziennik wojownika"
fandom: Samurai Champloo
kategoria: 16+
opis: Mugen tak się podekscytował faktem, że wreszcie umie pisać, że postanowił stworzyć bestseller.
otrzeżenia: absolutnie paskudny język

Tajny dziennik wojownika

Dzień 1
Pomyślałem, że jak już umiem pisać, to trzeba to wykorzystać. Oczywiście nikt nie wie, że piszę dziennik. A może kiedyś to wydam i będę sławny, i bogaty? Dobra, muszę kończyć, bo piszę już od godziny.

Dzień 2
Padało. Jin dostał kataru.

Dzień 3
Jin dalej ma katar.
Wieczór
Mam dosyć tego kichania!

Dzień 4
Ja też mam katar.

Dzień 5
Teraz wszyscy mamy katar.

Dzień 6
Pomyślałem, że chyba powinienem spróbować pisać trochę dłuższe zdania. Dziś nie padało, ale trochę wiało. Katar trochę zmalał i całe szczęście, bo myślałem, że dureń mnie strzeli od tego kichania. O, tym razem pisałem tylko pół godziny. Idzie mi coraz lepiej:)

Dzień 7
No i dupa, zostałem zakładnikiem. Opowiem wszystko, bo mam masę czasu. Poszliśmy coś zjeść, ale okazało się, że nie mamy wystarczająco kasy. Jin i Fuu poszli zdobyć kasę, a ja siedzę zamknięty. Czemu ja? Bo miałem płacić. Nie moja wina, że mi się liczby pomyliły, jeszcze mam z nimi problem.
Dopisek 1
Właściciel knajpy powiedział, że mam ładne nogi. Nie podoba mi się to.
Dopisek 2
A co jeśli mnie olali i dali nogę? Co jeśli już nie wrócą? Ten właściciel dziwnie na mnie patrzy.
Dopisek 3
Musiałem ogłuszyć właściciela. Dybał na moją cnotę. Przynajmniej teraz mogę uciec.
Dopisek 4
Jednak go niechcący zabiłem. No to jestem w dupie.
Dopisek 5
Jin i Fuu zdobyli kasę, ale i tak musimy spieprzać z miasta. Mam nadzieję, że zrozumią.

Dzień 8
Nie zrozumieli. Prawie się z Jinem pozabijaliśmy. Tłumaczyłem mu, że musiałem bronić swojej czci, a on na to, że trzeba było się poświęcić. No myślałem, że go zatłukę. Dopiero jak mi wyjaśnił jak zdobyli te pieniądze, zrozumiałem czemu się tak wnerwił, że się nie poświęciłem.

Dzień 9
Jin stwierdził, że się do mnie nie odzywa. Czyli jest jak normalnie, nie czuję różnicy. Przynajmniej mamy kasę, ale i tak nie chcą mnie do niej dopuszczać. Dziś wzięło mnie na rozmyślanie. Ostatnio dużo rzeczy mnie wkurza i czuję się wyal... kurde, zapomniałem, trudne słowo. Chciałbym się ożenić i mieć dzieci. Chyba. To znaczy kiedyś, nie teraz. A może lepiej nie? Nie wiem.
Wieczór
Fuu nazwała mnie „niezdecydowanym prostakiem, który nie wie, czego chce”. Szlag mnie trafia, jak słyszę takie bezpodstawne oszczerstwa.

Dzień 10
Ostatnio nie rucham i wcale mi się to nie podoba. Za każdym razem, jak już nadarzy się okazja na bzykanie, coś musi mi przeszkodzić w najlepszym momencie. Za co, pytam? Długo tak nie wytrzymam. Na szczęście nie jestem jeszcze tak zdesperowany, żeby zabrać się za faceta, czy płaską gówniarę.
Tuż przed pójściem spać
Musiałem sam sobie ulżyć. Życie śmierdzi.

Dzień 11
Poprawka, to nie życie śmierdzi, tylko Jin. Powiedziałem mu, żeby się wykąpał, prawie zabił mnie wzrokiem.
Po obiedzie
Na znak dobrej woli też się wykąpałem. Niech wiedzą, że nie jestem prostakiem, za jakiego mnie mają. Umiem pisać i to już prawie od dwóch tygodni.

Dzień 12
Ale mieliśmy farta! Spotkaliśmy gościa z dalekiego zachodu, który bada obce kultury. To ma swoją nazwę, ale nie pamiętam jaką, coś na „e”. Facet ma śmieszne imię, Hans von coś tam. Zaproponował nam nocleg w zamian za bycie obiektem badań. Jak dla mnie super.
Po przybyciu na miejsce
Żona Hansa ma wielkie cycki.
Wieczorem
Wciąż myślę o tych cyckach. Nigdy nie widziałem takich u japońskich kobiet. Ci Europejczycy to w ogóle są duzi.

Dzień 13
Sam nie wiem jak zacząć, bo to był dzień pełen wrażeń. Wszystko mnie boli, ale jestem szczęśliwy. Żona Hansa rzuciła się dzisiaj na mnie. Jestem pogryziony, podrapany i nadwyrężony, ale przynajmniej już nie nie rucham:) Teraz sobie uświadomiłem, że zapomniałem się dowiedzieć, jak ona ma na imię. A i jeszcze jednego bym zapomniał. Wymyśliłem tytuł dla dziennika, taki wykozaczony – „Tajny dziennik wojownika”. Na pewno się sprzeda.

Dzień 14
Dziś już nie było tak dobrze. Jin mnie przywiązał do drzewa*. Moimi własnymi nogamiO_o Normalnie bym się nie dał, ale w ramach badań mieliśmy pokazać Hansowi jakieś techniki. No i Jin pokazał, tylko że odwiązał mnie dopiero po czterech godzinach. A to nie koniec. Potem wzięła się za mnie Berta (tak ma na imię żona Hansa). Dostałem dwanaście batów, podobną ją to kręci. Mnie nie bardzo. Zaczynam się zastanawiać, czy te cycki są warte takich poświęceń. Zauważyliście jakie ładne, rozbudowane zdania ostatnio piszę? Chyba mam wrodzony talent.

Dzień 15
No i dupa, wszystko się posrało. Hans się skaponął, że posuwam mu żonę. Tłumaczenia, że to w ramach badań, nie pomogły. Zacząłem się stawiać, ale pistolet wycelowany w moją głowę trochę załagodził sytuację. Wróciła stara bida, znowu nie mamy gdzie mieszkać. Widzę żądzę mordu w oczach Jina. Fuu się do mnie nie odzywa. Życie jednak śmierdzi.

Ciąg dalszy mam nadzieję nastąpi.

* Przywiązanie do drzewa samymi nogami to autentyczna technika, którą mi pokazał szwagier. Może kiedyś zrobię zdjęcie i wrzucę


Muaahahaa d; Świetnie (; Uwielbiam styl pamiętnikowy, więc bardzo przypadło mi do gustu. Do tego zabawnie.


Dobra, muszą kończyć, bo piszę już od godziny.
haha (;
(muszą - literówka chyba? )


Życie śmierdzi.

Dzień 11
Poprawka, to nie życie śmierdzi, tylko Jin.
Hahahaha d;

Tylko jakoś tak za szybko się nauczył więcej pisać. Ale może to faktycznie wrodzony talent (:
No wiesz, jak jeden wpis zajmował mu godzinę, to się dało
Wyobraziłem sobie Mugena ślęczącego nad kartkami:P Beka na maksa... Jego koślawy japoński, to jest to:)

Jedyne czego nie mogę powiedzieć o tym fiku, to to, że ma ciekawą historię:P Ja nie wiem, czy on w ogóle ma historię. To wynika z tego raczej, że brak tu świata przedstawionego - to już sprawa odbiorcy więc niczym nie zawiniłaś.

Jest beka jak sie to czyta i można sobie wyobrazić jakby to wyglądało w odcinku, choć trzeba dużo domysłów snuć.

Świetna sprawa ogólnie.


Czekaj, czekaj, będą próby świata przedstawionego, ale to będzie trudne do napisania. Muszę sobie wyobrazić jakby opisał świat przedstawiony hans14
Pomysł prze genialny. Właściwie napisy miałem robić ale zdarzył się "rzut oka".

Więc tak. Ogółem jest to naprawdę ciekawie napisane. Czasem tylko brakuje tej głupoty mugena tu by się wiadomo kto przydał. (chociaż gdyby założyć że jest inteligentny tylko po prostu nie wykształcony to wtedy czyta się znacznie lepiej) Ogółem jak to czytałem stawał mi OBRAZ piszącego Mugena. No oniemiałem.
Fik o Mugenie piszącym nie no to już sam pomysł jest prze śmieszny. Powiem ci, ze wyszło ci to naturalnie. Bardzo ładnie go oddałaś.

Dzień 2
Padało. Jin dostał kataru.

Dzień 3
Jin dalej ma katar.
Wieczór
Mam dosyć tego kichania!

Dzień 4
Ja też mam katar.

Hahahha

Naprawdę kozacki pomysł
Chciałam was o coś spytać, bo zaczęłam pisać ciąg dalszy, ale mam pewien dylemat moralny. Czy uważacie, że lepiej stworzyć tu jakiś jeden większy wątek, czy zbiór z dupy wyjętych motywów?
Czuje, że będzie to fanfik, który będę dłużej czytał(pierwszy:P!!pierwszy:P!!) więc chyba większy wątek:P. Chociaż ja chyba będę to lubił tylko gdyby będą takie z dupy motywy....więc jednak, krótsze wybieram:P.
Wybieram

Mogłam zrobić ankietę "yaoi, mary sue, czy z dupy wyjęte motywy?" Tylko takie rzeczy umiem pisać Ale z tym walczę. W sumie ta seria to i tak z dupy wyjęte motywy, więc nawet pasuje.
Wybaczcie, że rozdziały są tak krótkie, ale stwierdziłam, że to pasuje do stylu fika. No to lecimy dalej.

Dzień 16
Jin i Fuu się odebrazili, ale po kolei. Mój tajny dziennik, nie jest już tajny. Jin położył na nim swoje łapska i się wkurwiłem. Ale dlatego się odebrazili. To znaczy, dlatego że położył na nim swoje łapska, nie dlatego, że się wkurwiłem. Fuu stwierdziła, że znając moje prawdziwe myśli, bardziej mnie rozumie. A sram na to. Jin był pod wrażeniem moich szybkich postępów. Zazdrośnik, haha. Prawie przeszło mi wkurwienie, ale potem zaczęli mnie pouczać i wróciło. Fuu stwierdziła, że jak chcę to wydać, to powinienem więcej opisów robić. Łatwo powiedzieć, skąd mam znaleźć czas? Sam ten fragment zajął mi prawie pół godziny. Jin zaoferował się pomóc i sprawdzać błędy. Powiedziałem mu, żeby bujał garba, sam sobie poradzę. Fuu mówi, żebym wybrał sobie jakąś rzecz i spróbował opisać, bo to dobre ćwiczenie. Mądrale się znalazły, nikt mnie nie będzie pouczać! Chociaż... ten pomysł z opisem nawet dobry.
Wieczór
Postanowiłem opisać swój miecz. No więc mój miecz jest dość podobny do innych mieczy, chociaż trochę inny, ale dlatego go lubię. Ma taki kolor jak zazwyczaj ma miecz, czyli metaliczny. Jest bardzo ostry i cudnie sieka. Bardzo go lubię i zawsze mam go przy sobie. Mój miecz jest dla mnie bardzo ważny, bo to jest mój miecz. Świetnie się nim posługuję i nie jeden już się o tym przekonał. O rany, już druga w nocy? Muszę kończyć.

Dzień 17
Jestem w szoku. Jakimś cudem Berta mnie odnalazła. Chyba mnie polubiła skoro zwiała mężowi, ma się ten urok:) Tylko, że co my z nią zrobimy? Nie wypada cudzej żony do burdelu sprzedawać. Ale się porobiło. W zasadzie powinienem się cieszyć, że mam okazję do ruchania, ale po pierwsze wciąż mnie bolą plecy po batach, po drugie przerażają mnie jej upodobania, po trzecie jej mąż tak łatwo nie odpuści, przeczuwam kłopoty. Wciąż się zastanawiam, jak ona sama nas znalazła? Nigdy nie widziałem takiej napalonej baby. W sumie niewiele się od niej dowiedziałem, bo nie mówi zbyt dobrze po japońsku. Wiem tylko, że nazwała mnie „swoim orientalnym don żuanem”. Nie wiem co to znaczy, ale pewnie coś dobr...
Po bzykaniu
Nie dała mi skończy poprzedniego zdania. Dobrze, że chociaż plecy oszczędziła. Jin i Fuu znowu krzywo na mnie patrzą. I co to do cholery znaczy „fick mich härter”?

Dzień 18
Właściwie to jest dzień 20, bo wyniknęły pewne problemy, ale pomyślałem, że będę po kolei numerował. A teraz o problemach. Jednak miałem rację, że będą kłopoty. Postaram się to opowiedzieć najlepiej jak umiem. No więc poszłem za krzaki się wysrać (to dwa dni temu było) i kiedy podcierałem się liściem odniosłem wrażenie, że ktoś na mnie dybie. Jak się ma doświadczenie, to już się wyczuwa takie rzeczy. No to chwyciłem miecz i się rozglądam. A tu nagle jak nie pierdolnie. Na początku myślałem, że to kulka i już po mnie, ale potem się okazało, że to tylko środki na spanie. Hans jednak nie odpuścił. W sumie nie wiem czemu nie strzelał prawdziwą amunicją, ale chyba chciał mnie trochę podręczyć. Obudziłem się związany i jakieś wynajęte oprychy mnie sklepały. Hans spytał co wolę, kastrację, czy śmierć? Powiedziałem, że śmierć, a potem mnie wywieźli w pizdu. Nie wiem gdzie, ale na pewno gdzieś daleko, bo jechaliśmy wiele godzin, a gdy przybyliśmy na miejsce był już środek nocy. Tam zostawili mnie w lesie wilkom na pożarcie. Ale nic mnie nie pożarło, bo się uwolniłem, tylko trochę długo to trwało. Tak czy siak wylądowałem w wielkim gównie. To znaczy, nie dosłownie. Chociaż wczoraj w jedno wdepłem. Ale chodzi mi o to, że zostałem sam w nocy w lesie bez miecza. Strasznie mnie wkurzył brak miecza. No i bolało mnie wszystko po tym sklepaniu. Nie wiedziałem co robić, szłem przed siebie aż nastał ranek i musiałem odpocząć. I wtedy mi się fuksło. Znalazł mnie jakiś dziadek i powiedział, że mi pomoże, jak ja mu też pomogę z różnymi rzeczami w domu. Teraz sobie siedzę wygodnie na materacu i piszę, nawet już tak nie boli. Tylko co dalej? Muszę znaleźć Jina, bo mieliśmy walczyć na śmierć i życie, a poza tym on może mieć mój miecz. Chyba tu trochę poczekam. Chyba by mnie tak nie zostawili, może trafią na mój trop? Właśnie uświadomiłem sobie, że to chyba najdłuższy wpis do tej pory. Robi się postępy, co? I mam więcej czasu.

Dzień 19
Miałem zły sen, śniło mi się, że Jin zgubił mój miecz, a Hans mnie wykastrował i wysłał do Europy. Obudziłem się z krzykiem. Staruch dał mi jakieś ziółka i potem już mi się dobrze spało. Potem cały dzień sprzątałem, rąbałem drzewo i inne takie. Jest tak nudno, że nawet nie mam o czym pisać. Może spróbuję opisać okolicę? No więc dom jest normalny, nie duży i nie mały, taki zwykły. Oprócz niego jest tu też parę innych domów. Dookoła jest dużo drzew, niedaleko jest rzeka. Nawet coś w niej złowiłem. Tęsknię za swoim mieczem:( Jeśli Jin naprawdę go zgubił, to ja mu zabiorę jego i też mu zgubię.

Dzień 20
Życie tu jest nudne. Wolałem być z Jinem i Fuu, przynajmniej coś się działo. Ukatrupiłbym Hansa za to, co mi zrobił. W ogóle nie rozumiem faceta, przecież to baba zawiniła, nie ja, co on do mnie ma? O, nawet się zrymowało. Nie rozumiem tych Europejczyków, ja bym się baby pozbył i tyle. W ogółem mam ochotę kogoś sklepać, ostatnio to tylko mi się dostaję.
Po obiedzie
Sklepałem kogoś. Jakiś facet naprzykrzał się kobiecie, głaskał ją po głowie, a ona mówiła, żeby dał jej spokój. No to „pogłaskałem” go nogą po dupie. Okazało się, że to jej mąż. A już myślałem, że wyrobię sobie respekt.

Dzień 21
Dobra, mam dosyć. Może i mam żarcie i dach nad głową, ale tyram jak jakiś podnóżek. Do tego ludzie mi nie ufają. Już przeprosiłem za to sklepanie gościa, nawet postawiłbym mu flachę, gdybym miał za co, ale ludzie tu to jakieś prostaki, większość z nich nawet pisać i czytać nie umie. Trudno, żeby zaakceptowali kogoś, komu zazdroszczą talentu i wiedzy. Eh, nic tu po mnie. Jutro z rana się zbieram. Może jakoś ich odnajdę.

Dzień 22
Zebrałem się. Dostałem trochę żarcia na drogę. Po przejściu kilku kilometrów przypomniałem sobie, że przecież nie mam miecza, pieniędzy, ani niczego poza dziennikiem. No to znowu jestem w dupie. Na przyszłość trzeba nauczyć się planować i myśleć prespektywicznie. A może to było „prespektycznie”?
No i se czytłem i fajnie było sie podobało bo se czytłem.

Bardzo podoba mi się styl. Widzę tam trochę Hans'a bardzo dobry pomysł z tym, błędy ę gdzie nie trzeba. Poezja.A wiesz co jest najlepsze? To, że nawet jak przez przypadek zrobisz błąd, czy literówkę to nikt nic ci nie powie, bo będą myśleć, że tak miało być.

Co do opowieści, opisy Mugena są jak najbardziej w jego stylu. Martwi tylko to, że robi gigantyczne postępy. Myślę że to trochę nie dobrze w takim tempie będzie pisał dobrze już za jakieś 2 "odcinki"A to mocno nadszarpnie klimat jaki stworzyłaś. O czym nie napiszesz to się fajnie czyta, docinki o gównie. No właśnie te jego docinki też są spoxik. Widzę, że chyba ten "odcinek" będzie miał kilka części. Dobry pomysł.
No brawo:) Pierwszy raz czytałem fika, przy którym się śmiałem:) Dobra robota!!!

Opis miecza dobry:)


I co to do cholery znaczy „fick mich härter”?

Nagięłaś to do polskich potrzeb, bo w japońskim nie ma znaków by to zapisać. Ale wyszło zabawnie.


Jeśli Jin naprawdę go zgubił, to ja mu zabiorę jego i też mu zgubię.

To mnie powaliło na łopatki, ale nie jestem pewien czy Mugen rzeczywiście myśli jak pięcioletnie dziecko:)

Fajna rzecz, serio:)
Nie myśli jak pięcioletnie dziecko, po prostu posiada poczucie humoru;)
Więc to miał być Mugenowy żart?:P Nie załapałem. Ważne jednak, że zabójczy tekst.

Jakiś facet naprzykrzał się kobiecie, głaskał ją po głowie, a ona mówiła, żeby dał jej spokój. No to „pogłaskałem” go nogą po dupie. Okazało się, że to jej mąż. A już myślałem, że wyrobię sobie respekt.

to jest najlepsze...

śmieszne i dobre...
Piszę tu, bo mam dylemat moralny. Jak zapewne zauważyliście, przez ostatni tydzień w ogóle nie miałam weny. A dzisiaj się nie wyspałam, bo nagle mi się przyśnił pomysł do fanfika, a potem miałam rozkminy. Pomysł mnie bardzo zaciekawił i zaintrygował, chyba samoistnie bym w życiu na niego nie wpadła, musiał się zrodzić w mojej podświadomości. Tylko jest jeden problem, ten fanfik utrzymany jest w humorystycznym stylu, a ten pomysł jest poważny i w ogóle niewesoły. Więc mam wybór, albo radykalnie zmienić klimat fika, albo spróbować napisać to w zabawnym stylu, albo w ogóle olać. Zmiana klimatu jest ryzykowna, może się udać, a może też nie. Pisanie o poważnych i dołujących rzeczach w sposób zabawny jest możliwe, np. w "Angels in America" Al Pacino umierał na AIDS w zabawny sposób, ale żeby stworzyć coś takiego potrzebny jest niebywały talent i umiejętności. Co zaś do olania pomysłu, to szkoda by było, bo żadnego innego nie mam Kurcze, czemu akurat coś takiego musiało mi się przyśnić?
Widzę tylko dwie opcje:
A - Jedziesz i robisz śmiechowisko z poważnego tematu
B - Zmieniasz klimat ( w końcu samo anime też nie zawsze było śmieszne)
A ja na Twoim miejscu przerobiłbym tamten motyw na potrzeby Alternatywy. A tutaj został przy wesołej komedyjce.
Nie da rady, Alternatywę mam już obmyśloną, a to wcale. Zresztą jak tak sobie myślałam, to po tym motywie i tak byłby powrót do wesołej komedyjki.
Idź za głosem serca zatem. I tak będzie świetne:)
Ja osobiście wolałabym coś śmiesznego d; Ale że totalnie nie mam pojęcia, co ci chodzi po głowie to może i lepiej rób jak Ci pasuje bardziej d; Nie obrażę się, jesli przez chwilę będzie powaga.
A mi się bardzo podoba, oglądałem to Anime (miodzio ) i fajnie że wzięłaś się za Mugena xD.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl