ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

No...to czekam na pomysły Nie jest to wielka kwota, ale jednak taka, z którą można coś konkretnego już zrobić, prawda? A więc, jakieś sugestie...


Nie wiem co bym zrobiła z taką kwotą pieniędzy. Na dzień dzisiejszy nie mam dużych potrzeb, i moje zasoby finansowe zupełnie mi wystarczają.
Ale gdyby miała już te pieniążki to pewnie z 1 tys bym wydala od ręki (a co tam ), połwę dałabym rodzicom a reszta gdzieś odłożyła na coś tam w przyszłości

Zresztą, tak naprawdę to mogę sobie tylko "gdybać" co bym zrobiła z taką kwotą, nie mam jej więc do końca nie wiem. Zawsze jest opcja, że zrobiłabym z nich inny użytek - ale to już jest wielka niewiadoma
kwota faktycznie niewielka .... ale .... oj dająca możliwości ....
co robię mając nadwyżkę 10 000 ??

Uruchamiam kolejną internetową usługę ... część kwoty rozliczam na 3 miesięczne wynagrodzenie osoby do pomocy w realizacji planu, zanim zacznie on pokrywać koszty i zwracać inwestycję ...

Organizuję realizację planu i wdrożrenia ...
Pokrywam ewentualne niewielkie koszty związane z wdrożeniam ...

... i kolejny sukces na koncie ... za jedyne 10 tys złotych ...
za dodatkową dychę można naprawdę zrobić interes zarabiający kilka tysięcy miesięcznie ... potrzeba dobrego pomysłu, dobrych ludzi i dobrej organizacji .... i cierpliwości ... bo to może zając kilka miesięcy ciężkiej pracy ...

Należy pamiętać - im mniejsze zasoby finansowe - tym więcej wkłądu własnego (pracy) trzeba włożyć ...

a co tam ... odpowiedziałem ... znów biznesowo, ale ja juz tak mam ... inaczej nie potrafię

nawet na urlopie jak stoję w kolejce po loda to ukradkiem zerkam na dzienny raport z wpisanymi kwotami utargu, obliczam koszty operacyjne lodziarni i liczę potencjał finansowy ... to chyba już się nazywa jakoś hehe
Mania...?

Ale ok, właśnie o czymś takim myślałam...czekam na dalsze byznesowe odpowiedzi


10000 zł? Hmm...najlepiej zainwestować w siebie bo zaprocentuje to w przyszłości. A część z tego przeznaczyć oczywiście na jakiś wyjazd za granicę, hmm... np. Paryż.
hmmm...samotnie czy romantycznie we dwoje...?
Samemu to taki wyjazd nie ma chyba dużego sensu. To tak jak by herbatę ze szklanki pić.
Offtopując...ale jakby to była waniliowo-truskawkowa...?

Poza tym, fakt, Paryz to takie miejsce, które kojarzy się tylko z miłościa, nie z samotnością...Ale sądzę, że tam można tę samotnosć paradoskalnie najmocniej odczuwać...

A nawiazując do tego samodoskonalenia...Mając 10 000 można nauczyc się mnóstwa rzeczy. Osobiscie zrobiłabym patent zeglarza i sternika jachtowego, czyli to jakis 1 000 (nie liczac imprez w trakcie trwania kursów, gdyż wodniacy balują, i to ostro). Prawo jazdy również by sie przydało, wiec kolejny 1 000 (nie licząc ewentualnych "prezentów" dla egzaminatorów ). Studia kolejne, tym razem bibliotekoznawstwo (2 500) bądź informatyka nareszcie (5 000). Ewentualnie zrobiłabym coś z zakresu terapii zajęciowej, koszt - ok. 2 000. Ni i na pewno jakąś przyjemnosć bym sobie zafundowała również...
Prawdę powiedziawszy to 10 000 zł to znowu nie tak dużo. Co innego 10 0000 PLN.
Ale nawet ta pierwsza kwota powinna pomóc w zrobieniu pierwszego kroku w kierunku realizacji swoich marzeń.
Nie duzo niby...ale tak naprawdę, gdybym miała taką kwotę, to rozwiazałoby to wszystkie moje teraźniejsze problemy finansowe
Pemiętaj żeby zafundować sobie jakąś przyjemność.
Czytaj kilka postów wyzej A przyjemność...Hmmm, Rower dobry bym sobie kupiła, i dobre buty do chodzenia po ukochanych górach No i jakies ksiażeczki
Kiedyś jeden z najbogatszych ludzi na świecie powiedział coś mądrego i dającego do myślenia ...

- Zapytaj ludzi co zrobią, gdyby mieli bogactwo i wielką fortunę ... a po tym co Ci odpowiedzą, powiem Ci co w życiu osiągną ...

Rozumiecie to ??:)

Czekam na propozycje

oraz ... co bym zrobił / zrobiła mając np. 10 mld $ ?? (a co tam .. w spadku)
Na pewno nie popełniłabym tego, co czyni wiekszosć ludków, którzy nagle otrzymali wielką fortune - nie rzuciłabym pracy Znalazłabym kogoś, kto zna się na rpawdę dobrze na pieniądzach, i kto potrafi je inwestować mądrze, i zatrudniłabym go w roli umieszczacza moich pieniążków Oczywiście, nie jestem nienormalna, troszkę pieniązków przeznaczyłąbym na przyjemnosci, i na poprawienie sobie stopy życiowej. Jakieś mieszkanie dwupoziomowe koniecznie, wyposażenie, no i książki, duuużo książek I jakaś wyprawa...moze Argentyna, może Brazylia? A, jeszcze do mojej pracy kupiłąbym potrzebne pomoce naukowe, a właściwie rzeczy potrzebne do terapii pedagogiczno-psychologicznej, niech sie dziewczyny nie męczą bez nich no ale najpierw-spec od inwestycji, a potem cała reszta.
czekamy na więcej ciekwych koncepcji ...

a na marginesie - jak byś speca zrekrutowała ??
Jakie kryteria ?? Po czym byś poznała, że jest dobry hehe ...
postarałąbym sie sprawdzic chyba najpierw jego klientów, zdobyc opinie o nim, dopiero potem posprawdzać jego referencje...trudna sprawa, bo ja sama nie mam zielonego pojecia o inwestowaniu...Ale jeślibym nikogo do tego nie zatrudniła, to sama na pewno dobrze roboty bym nie zrpobiła. No cóż, nie do tego jestem stworzona
A ja to widzę dość prosto. Przede wszystkim i po pierwsze szukałbym ludzi od góry licząc z majątkami większymi lub równymi mojemu ... od tego bym zaczął ... to najlepsze i praktyczne referencje ... i z nimi bym robił interesy .. gdybym nie miał o tym pojęcia i nie wiedział co z tym począć ... hehe
No tak, ale jakie interesy oni by chcieli ze mną zrobić, jeśli ja naprawde jestem laikiem?
Jakbyś posiadała kapitał 10 mld$ ... to nie martw się. To nie byłaby kwestia interesów z Toba, a raczej interesów z pomocą Twoich pieniędzy ... a to dwie zupełnie różne sprawy
Właśnie doszłam do wniosku, ze gybym miałą 10.000 PLN, z powodzeniem starczyłoby mi na zakup:
*kilku worków białego gipsu;
*form do wylewania wyrobów gipsowych, niedużych i z motywami różnych świąt;
*farb do malowania ceramiki;
*farb do malowania na szkle;
*dobrej jakości pędzli potrzebnych do malowania na szkle i ceramice;
*kilkunastu opakowań spinaczy;
*hurtowej ilosci małych pudełeczek i trocin;
*dobrego tuszu do drukarki, kolorowego;
*papieru o ciekawej fakturze;
*celofanu;
*rafii;

No i pozostałoby mi tylko czekać na nadchodzące święta: Walentynki, Wielkanoc, dzień babci, dziadka, mamy, taty, dziecka, różne urodziny, imieniny itd

Plan prosty: robię gipsowe wyroby, do tych przeznaczonych do powieszenia ma choinkę wkładam połówki spinaczy z tyłu, maluję je ręcznie, do małych pudełeczek wkłądam specjalne trocinki, na wierzch kładę ozdoby, zawijam w celofan, rafią przyczepiam ładne bileciki wizytowe, samodzielnie zaprojektowane i wydrukowane. Niektóre wyroby mogłyby mieć namalowaną dedykację taką, jaką klient wybrałby osobiście

I teraz tylko pytanie: czy byliby chętni na kupno tych drobiazgów? Gipsowe ozdoby, ręcznie malowane, i wiszące na choince są piękne, sama takie posiadam, sama robiłam i zapewniam, że efekt jest kapitalny. I, co ważne, takich rzeczy nie kupi się w sklepie, tak wiec...pomysł oryginalny jest
hmm szajajaba ... wiesz, że sam do końca nie mam pewności czy byłoby duuuuzo chętnych na te ozdoby. Myślę, że stosunkowo mało (mam na myśli Polskę) ... ale nominalnie to pewnie bardzo dużo ... Na bazarkach zawsze byś to sprzedała - tak myślę ... ale jeśli byłoby to produkowane w większych ilościch to myślę, ze zdecydowanie w dobrych sklepach z artykułami tego typu .... rozawżałbym markety, ale pod warunkiem, że dałabyś mocne opakowanie gwarantujące, że zdecydowana większość partii przezyje marketowy transport i magazyny ...

Ogólnie pomysł dobry moim zdaniem ...

tylko trudne byłoby "spersonalizowanie" produktu w większej skali .... i tu pojawiają się problemy
Prosta sprawa: inwestuję na giełdzie (przez fundusz oczywiście). Nieraz nawet nieźle da się zarobić. Gdyby tylko zdjęli ten podatek Belki...
Oj cierpliwy musisz być - Dar Wiatr, ja bym za pewne od razu wydała, na jakieś głupoty typu wykończenie pokojów na piętrze lub naprawa samochodu (bo na nowy nie starczy ), to takie najpilniejsze sprawy...
Na razie nie mam pilnych wydatków - tzn. NAPRAWDĘ pilnych (i znacznych), bo jakieś mniejsze i konieczne znajdą się zawsze.
Oczywiście, mnie też korciłoby, aby wydać je na jakieś przyjemnostki, ale myślę, że większość kasy przeznaczyłbym na, jeśli nie lokatę, to fundusz inwestycyjny. Na razie część swoich oszczędności - marnych, ale zawsze - tak właśnie spożytkowałem i nie żałuję. Co prawda teraz (po ponad roku) mam minimalnie więcej niż wpłaciłem (przez te ostatnie zawirowania na giełdzie, bo początkowo było całkiem nieźle), ale traktuję to jako swego rodzaju naukę na przyszłość...
Zdecydowanie lepsze pytanie, niż ''Co byście zrobili z milionem''. Przynajmniej realne.
Co planowałabym zrobić? Zobaczyć Paryż i umrzeć.
A tak poważnie...zdecydowałabym się wykorzystać te pieniądze na budowanie swojego życia w jakimś pełnym uroku miejscu. Wiem, praktycznośc daje po oczach. Ale cóż, takie jest moje marzenie. Nie tylko Paryż. Może zaszyć się gdzieś w Bieszczadach, jak Olga Tokarczuk?

Zobaczyć Paryż i umrzeć.
Ja mógłbym sparafrazować to na: Zobaczyć Japonię i umrzeć

Praktyczne marzenia - czy to są w ogóle jeszcze marzenia? Wydaje mi się, iż immanentną cechą marzeń jest ich... takie trochę oderwanie od rzeczywistości, troszeńkę nierealność...

Praktyczne marzenia - czy to są w ogóle jeszcze marzenia? Wydaje mi się, iż immanentną cechą marzeń jest ich... takie trochę oderwanie od rzeczywistości, troszeńkę nierealność... Ale też nie można nazwać planem na życie czegoś, co pozostaje w sferze małego, intymnego świata i nie jest aż tak proste do zrealizowania. Praktycznym marzeniem nazwałabym ...hm...to o czym sobie właśnie niedawno myślałam, czyli zakup farby do mojego pokoju (usunięcie starych plakatów, które wiszą tam od mojego 14 roku życia, zakup jakiś ładnych grafik surrealistycznych, etc.). Właściwie mogłabym to zrobić, wydając 10000 ,no nie? Czyli wszystkie Paryże i Japonie nie są przy tym aż tak praktyczne.

Praktycznym marzeniem nazwałabym ...hm...to o czym sobie właśnie niedawno myślałam, czyli zakup farby do mojego pokoju (usunięcie starych plakatów, które wiszą tam od mojego 14 roku życia, zakup jakiś ładnych grafik surrealistycznych, etc.)
Ja bym to jednak nazwał planem

BTW: nie zmieniaj tak często avatarów, już zdążyłem się przyzwyczaić do "białej pani"

-------------
Ja wiem, że to często się na siebie nakłada, ale uprzedzam tylko na przyszłość: nie offtopować na temat marzeń. Dział "Marzenia" to nie dział "Mądrości biznesowe".
Pozdrawiam,
Fraa

a bym to jednak nazwał planem Planem, albo raczej- luźnym szkicem przyszłości.

za 10.000, można stworzyć i rozreklamować forum i trzepać kaske na reklamach;)
10000 zł??!! oprócz takich najważniejszych spraw, które musiałabym kupić, czy zapłacic to mysle, że chciałabym komus pomoc np. jakiemus choremu dziecku, spełnić jego male marzenie.....
Ależ do tego nie trzeba jakiejś strasznej kasy, tylko odrobinę chęci.
U mnie w parafii na przykład jest co roku taka akcja że są wystawiane choinki na których wiszą gwiazdki z imionami i wiekiem dzieci, i każdy kto właśnie chciałby spełnić dziecięce marzenie może wziąć taką gwiazdkę i uszczęśliwić jedno (tudzież więcej jeśli ma życzenie) dziecko które być może nigdy nie miało zabawek...
Wymieniam chyba na euro,odkladam,zapominam o nich ale...hmm...!!!
I tak nadal pracujac marzeby kiedys w przyszlosci hmm ta sumka dopomogla mi
np.do otworzenia wl.Salonu fryzjerskiego w dobrym punkcie na globie...a,ze mamy
taki kryzys...na co to starczy za pare ladnych lat?Bog wie...marze,snie i sie obudzilam,
na to za dlugo,na tamto za malo nie,nie nie chce tej kasy,a moze opcja:
latwo przyszlo...hmm...
Kupuję porządny sprzęt fotograficzny!:)
Co to jest 10.000 zł... rozchodzi się po kościach nie zainwestowane sprytnie... choć i na solidną inwestycję to tak jakoś mało... no ale, z drugiej strony, lepiej mieć niż nie mieć...
Prozaicznie... zrobiłabym remoncik w domku. ;]
No tak...
"Mieć milion i nie mieć milion to już dwa miliony"
Ja bym zainwestowała, ale jakoś rozsądnie. Z resztą to wcale nie są jakieś kosmiczne pieniądze
Po niedawnym zakupieniu nowego komputera doszłam do wniosku, że dla bogów - toż 10 000 zł to w sumie maleńkie pieniądze. Pewnie skończyłoby się na ekspresie ciśnieniowym do kawy (moje marzenie ), może paru nowych meblach, czy jakimś innym sprzędzie AGD lub RTV i tyla... Ot, tyle z planów. Nie mam głowy do inwestycji.
spłaciłabym długi i resztę bym zainwestowała Pewnie nie obyłoby się bez prezentów i rozpieszczania samej siebie.
ee..kupiła bym wannę, żyletki w kamerkę żeby nagrać swoje samobójstwo....
chyba jednak pojechałabym na jakas wycieczke,w oba lub jedno z moich wymarzonych miejsc
Co ja bym zrobił mając 10000?

Oczywiście wziąłbym pewną śliczną panią na wycieczkę nie ważne gdzie. I starałbym się sprawić by choć na ten krótki czas to ona była moim światem.

Romantycznie troszku.
Wycieczka... dooobre... Może gdzieś bym pojechała, zamiast tych mebli.
Hmmm, Fraa jakby mi starczyło kasy, to i Ciebie bym gdzieś zabrał

[quote]Hmmm, Fraa jakby mi starczyło kasy, to i Ciebie bym gdzieś zabrał[/quote]

Ty już tam koleżanek z forum nie podrywaj bo wejdę do pokoju obok zdejmę spodnie i pasem na goły tyłek
A co van Conrack, nie przydałoby się zalogować przypadkiem?!

Chcesz to spodnie możesz zdjąć, ale nie u mnie w pokoju
Wydawajcie te wirtualne 10000 pln, a nie offtopujecie!
Nasuwa mi się cytat z jednej komedii ale nie przytoczę bo się ktoś obrazi jeszcze...
P.S. Archanioł, skąd wiesz kto pisał jak się nie podpisał?:P
To ja te wirtualne 10 000 zł wydaję na wycieczkę do Londynu Szkoda tylko, że narazie jedynie wycieczkę wirtualną albo taką w sferze marzeń...
Ja uderzam w inne miejsca... Ale oczywiście musiałabym wybierać. Albo zachodnia Irlandia, albo Rumunia, albo Kolej Transsyberyjska do Władywostoku i z powrotem... Ehhh, trudna sprawa. Pewnie w końcu odstawiłabym na kiedy indziej Irlandię i się miotała między Rumunią a koleją.
Może połączenie Paryż - Stambuł? Coś wspaniałego.

A wiem, bo wiem. Mam swoje źródła.
Choć to tylko przypuszczenia

A wiem, bo wiem. Mam swoje źródła.
Choć to tylko przypuszczenia

Rozumiem- nie mam więcej pytań.
mając 10000zł?
1. sama zapłaciłabym za wyjazd z chórem do Filadelfii,
2. poszłabym na kurs migowego,
3. zrobiłabym wreszcie wymarzony kurs tańca towarzyskiego,
4. odświeżyłabym szafę, która błagalnym głosem domaga się tego,
5. jakieś 200zł zostawiłabym "na pierdoły",
6. resztę oddałabym rodzicom.

Albo opcja numer dwa, dałabym im całość prosząc później o opłacenie wszystkiego, co wymieniłam.
Ja bym wykorzystała to na studia i kupiła laptopa, żebym mogła się uczyć na komputerze zawsze wtedy kiedy będę chcieć, a nie kiedy będzie mi wolno.
Pewnie bym się pokusił o pełen zestaw Adobe Web Designer, abym w pełni i bez obaw mógł wejść na rynek developerów stron www. Do tego dokupiłbym sobie tablet A5 firmy Wacom, a resztę wsadził na konto w celu archiwizacji na chwilę potrzeby.

resztę oddałabym rodzicom.
pytanie tylko ile by zostało tej "reszty"...
ok 4 000;) zawsze to coś;P
wyjechałabym na kilka tygodni zagranicę, najchętniej Hiszpania lub południowa Francja.
jeśli coś by zostało zainwestowałabym w lepszy sprzęt komputerowy.
Do końca nie jest jasne, co faktycznie zamierzasz zrobić z tą kasą. czy chcesz oszczędzać, czy wydawać. Poza tym pytanie czy nie masz już kredytów. Jeżeli tak radzę Ci przeznacz jak najwięcej na spłatę długów. Jeżeli natomiast zamierzasz oszczędzać, to nie zapomnij o tzw. dywersyfikacji, tj. o podziale pieniążków na 2, 3 części i zainwestowanie każdej w inny profil oszczędności. Jeżeli chcesz je wydać to też mam kilka pomysłów
Część wpłacam do banku, niech leży i "zarabia" na mnie. A za część wydaję.
Proponuję kup cos co sprawi Ci niesamowita przyjemność, coś o czym marzysz od kilku lat a po prostu nie ma sz na to wolnej kasy. Na przykład suknie z jedwabiu malowanego, do tego korale, najlepiej opale. A jak sie zaczęło to oczywiście nowe buty i torebka:) Oczami wyobraźni to widzę, jest super
1) Suknie nie dla mnie, bo jestem rodzaju męskiego.
2) Nawet cała ta kwota, a co dopiero jej część nie starczyłaby na to o czym od dawna marzę - piękny, stary dom w Kaliszu. A na dodatek musiałbym go jeszcze wyremontować.
3) Sądzę, że kupiłbym ileś książek, chodził do kina, teatru i dobrze się bawił. Może bym jeszcze na jakąś akcję charytatywną wpłacił pewną kwotę. To też by mi sprawiło przyjemność.
no to tak: schronisko dla zwierząt i inne takie, kurs logicznego myślenia, kupuję maturę z matmy, jestem na każdym koncercie linkinów a po pięciu latach klepię biedę

1) Suknie nie dla mnie, bo jestem rodzaju męskiego.
2) Nawet cała ta kwota, a co dopiero jej część nie starczyłaby na to o czym od dawna marzę - piękny, stary dom w Kaliszu. A na dodatek musiałbym go jeszcze wyremontować.
3) Sądzę, że kupiłbym ileś książek, chodził do kina, teatru i dobrze się bawił. Może bym jeszcze na jakąś akcję charytatywną wpłacił pewną kwotę. To też by mi sprawiło przyjemność.

Więc tak, na początek <zaciera łapki> kupiłabym sobie (nie śmiać się proszę ) masssę pysznego żarcia, bo tęskno mi do tego ostatnio Część przeznaczyłabym na studia, część na kursy, nad którymi myślę bądź staram się pracować, no i własną cyfrówkę i laptopa
Bank--->Lokata--->bluzgi, że tak mało.
Schowałabym pieniądze do skarbonki i zaczęłabym oszczędzać na czerwone ferrari

Schowałabym pieniądze do skarbonki i zaczęłabym oszczędzać na czerwone ferrari
Nie lepiej do banku? Przynajmniej oprocentowanie jest.
To na to ferrari musisz kupić wielką świnię
Taka kwota to czysta kpina! Gdyby jszcze jedno zero, to możnaby było sobie pomarzyć. A tak rozejdzie się na drobne wydatki, utonie w morzu codziennych, przyziemnych potrzeb, a szkoda
Macie 10000 PLN - co robicie? Ja, jak to ja! 5000 na schronisko i bezdomne zwierzaki, a reszta 4000 na Hospicjum, 1000 dla chorych dziadków, których kocham;) Nienawidzę dusić kasy i wydawać na pierdoły i doczesne przyjemności. Ja najbardziej lubię się dzielić;)

Nienawidzę dusić kasy i wydawać na pierdoły i doczesne przyjemności. Ja najbardziej lubię się dzielić;)
Gdzie mieszkasz?

Gdzie mieszkasz? Co to ma do rzeczy? Mieszkam na wsi koło Kielc. W Kielcach jestem codziennie.
Bo jakbym potrzebował na gwałt kasy, to wiem gdzie jechać.
A postawa IMO bardzo nieżyciowa.
ale ja już taka jestem i nic na to nie poradzę:D często, jak coś dostanę to tego samego dnia już nie mam, bo rozdam. Jak niektórzy cierpią na kleptomanię, ja sobie rozdawanie:) nawet jakbym miała wybierać nowa sukienka, czy książka dla koleżanki wybrałabym to drugie. Tylko musi być to naprawdę ważne. Bo na jakieś zbędności kasy nie dam nikomu. Zaraz Fraa wejdze i powie, że spam:D
Macie 10000 PLN - co robicie? Nic. Albo daję jak wyżej. Albo planuję jak pomnożyć kasę i za coś się biorę:D
W sumie doszedłem do nowego stadium co bym zrobił. Co prawda nie z 10000 ale 18000-19000 (czyli kasa na rozpoczęcie działalności gospodarczej, co pewnie spróbuję w tym bądź przyszłym roku):
1. Adobe Master Collection (10000) lub Adobe Web Suite (7500) - zestaw profesjonalnych narzędzi do tworzenia grafiki 2D, obróbki fotografii, specjalistycznych programów do kodowania stron interneowych w zaawansowanych językach programownia itp. Dodatkowo w wesji droższej pakiet programów do obróbki filmów.
2. Tablet - Wacom Intuos 4 formatu a5 (w okolicach 2000) - aby mieć sprzęt do profesjonalnego działania
3. HTC HD (2300-2600)- wielozadaniowa komórka i komputer w jednym.
4. Za resztę drobne programiki, albo zebrałbym częsci i złożył komputer stacjonarny o nieporównywalnie większej mocy od mojego laptopka

... Zobaczymy co to będzie

Jednym słowem inwestycja w siebie <powiało skromnością>
Mam 10000 PLN - kupuję sobie 1000 i jedną książkę, siadam i czytam
Znaczy to raczej jakieś małe książeczki będą...?
Bo ja wiem czy małe? Mało na necie licytacji nieżłych książek 1szt za zł? Albo 3tomowa powiastka za 5zł? I to wcale niegorsze niż te droższe.
Dobra prawi! Polać mu!

A jak nie 1001 książek, to kupiłabym sobie Narnie w złotej oprawie... I, i, i! Portret Lewisa w drewnianej ramie, o! <rozmarzyła się>

Bo ja wiem czy małe? Mało na necie licytacji nieżłych książek 1szt za zł? Albo 3tomowa powiastka za 5zł? I to wcale niegorsze niż te droższe. U mnie w Kielcach jest, tak księgarnia w której można kupić nowe książki w bardzo niskich cenach: od 1 do 18 złotych lektury. Poza ty wpadłam na pomysł:)) Kupiłabym sobie oryginalny obraz Van Gogha albo Rembrant'a Albo kupiłabym sobie(dokładając coś) mieszkanie w Rzymie:) W końcu muszę, gdzieś mieszkać jak wyjadę;)

Poza ty wpadłam na pomysł:)) Kupiłabym sobie oryginalny obraz Van Gogha albo Rembrant'a Albo kupiłabym sobie(dokładając coś) mieszkanie w Rzymie:) W końcu muszę, gdzieś mieszkać jak wyjadę;)
Ciebie chyba...
Wiesz ile kosztuje Van Gogh, czy Rembrant?
A mieszkanie w Rzymie za 10 000zł też jest niezłym dowcipem. Nawet jeśli dołożysz drugie tyle.
Oj, Firnomir, pomarzyć nie można?
Ale w temacie jest co byś zrobiła z 10000, a nie co byś za nie chciała
No ja caly czas brneee z nadzieja spelnienia jak pisalam wczesniej...starania w toku...
trzymam kciuki za was...o to samo please...dziekuje...ojojoj no nie ma lekko...ale...
Wyjechałabym do północnych Włoch albo do Grecji:)) I poszła na kurs językowy. Myślę, że w to warto inwestować:)
Ja bym się wahała Albo wyjazd do Finlandii, jakieś rejsy dłuższe i krótsze, na które mnie teraz nie stać ... Albo wymarzony motor, który wcale nie jest taki drogi
o motor! ciekawie:)) ja pewnie, tak jak Guernica podzieliłaby się z innymi. Bo też nie lubię mieć sama tyle pieniędzy.
Oj, tak, wyjechać... Finlandia i Norwegia - ech, marzenie...

o motor! ciekawie:)) ja pewnie, tak jak Guernica podzieliłaby się z innymi. Bo też nie lubię mieć sama tyle pieniędzy.
Guernica jeszcze chciała za te pieniądze kupić dom w Rzymie. Miałabyś z takiej chawirki bliżej do Grecji i reszty Włoch, coby zwiedzać. ;]
Ale mnie też się zdaje, że ta kwota jest za mała na takie zakupy:)
Tyle pieniędzy to nie jest dużo Żebym nie musiała mówić ile razy więcej mam kredytu
A ja już myślaam, że mnie się zera pomyliły. A cóż to za kwotka ? Za mało żeby żyć, za wiele by umrzeć
Ja bym wybrał handel badawczy.

Po hurtowej cenie kupował bym artykuły z różnych branż i sprawdzał co najlepiej się aktualnie sprzedaje.

10000zł to dobra kwota na analizowanie i rozpoznanie rynku.

Gdy już znajdę artykuły które się najlepiej sprzedają, mogę nawet założyć własną działalność i na większa skalę rozprowadzać towar.

Rynek jest elastyczny - nie można być ekspertem bez doświadczenia w danej chwili.

troszkę o wskazówkach:
1. trzeba wiedzieć kiedy zacząć - cena naszego wkładu musi się podwoić.
(jeśli kupujemy coś za 200 to sprzedać trzeba od 300-400, najlepiej gdy kupujemy poniżej 200 - odruch wizualnej wyobraźni).
Kompromis myśli - zaczynamy od małych rzeczy.

2. upartość - spokój i pewność siebie to podstawa tworzącego się fundamentu.
(jeśli się pomylimy, to nie znak naszej przegranej lecz informacja o lepszym kierunku do ustawienia).
Doświadczenie to najlepszy azymut - reszta to tylko teorie.

3. rozsądek i analiza - szybkie zdobycie.
(jeśli przewidujesz duży realny zysk, to zaciągasz kredyt na tę inwestycję).
Spłacasz dług od razu, a zysk zostaje w kieszeni.

4. ograniczenie ryzyka - mafia i policja
( człowiek niezależny, człowiek sukcesu tutaj wpada w dziurę)
Jak z tego wyjść? Sam mi powiedz?!

5. % Jeśli nie będziesz zachłanny i dość v bystry.
( osiągniesz po cichu, bez sławy, bez kontrabandy)
Świat finansuje wszystko to na co sobie pozwolisz...

.
Puenta zależy do ciebie:
Naucz nas tego czego nie wiemy albo zdobądź to co jest tworem areny.
a po co kupować towar za 10 000 zł i to jeszcze nie wiadomo jaki, żeby go potem próbować sprzedać... same straty.

spróbuj sprawdzić jakkolwiek (internet, badania statystyczne, spróbuj dowiedzieć się w firmach różnych branż, jak im idzie interes - jak Ci powiedzą , zobacz co się dzieje na rynku a potem wybieraj produkt i do przodu) . ale najpierw lepiej konkretny biznesplan, bo jak już zaczniesz go tworzyć to sam zobaczysz, czy się jednak opłaca (jak zakładałeś) albo nie - i wtedy wyrzucasz do kosza i szukasz dalej.

a swoją drogą jak masz ochotę sprzedawać jabłka, bo akurat lubisz jabłka, to naprawdę zrobisz lepszy interes (mimo, że aktualnie może wcale dobrze się nie sprzedają) niż szukając artykułów na zarobek, które chcesz dopiero sprawdzać... a potem sam już nie wiesz, co sprzedajesz ani czy jeszcze chcesz zarabiać w ten sposób.... same straty!

(do tego typu 'badań' absolutnie nie wolno kupować żadnych artykułów nawet po cenach pół-hurtowych!) najpierw sprawdź, kto to kupi, gdzie i za ile. a potem to nawet hurtowa cena nie jest ważna (chociaż masz wtedy większy zysk oczywiście) ale ważne, że jak klient kupi po takiej a takiej cenie to masz zdobyć towar taniej, bo inaczej to bez sensu ;>

a jak jest duże zainteresowanie i zapotrzebowanie na dany towar to tym lepiej dla Ciebie, jak masz już wiedzę i pewne doświadczenie (przecież się naszukałeś i 'nabadałeś'), to możesz rozkręcać interes!

najlepiej na allegro

pozdrawiam
Smaku

[ Dodano: 2010-02-08, 15:43 ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl