ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Jakbym to wrzucił do Shoutboksa, to by zaginęło, więc zakładam nowy temat.
Polecam lekturę artykułu Londyńska policja podtrzymuje zasadę "strzelać, by zabić".
For Queen and Country, po prostu. :)
Znaczy co?
Bo tytuł jakiś znajomy ale zawartość zapowiada dyskusję na temat moralności i generalnie gryzą się ze sobą ;)
Po prostu tak w trakcie ostatniej sesji myślałem sobie, że wszędzie wjeżdżamy "all guns blazing", strzelamy do biedaków z działek przeciwlotniczych, zrzucamy im sufity na głowy i tak dalej. I że to takie pulpowe i nierealne, bo przecież policja tak nie robi...
A tu się okazuje, że jednak robi i to mimo wpadek. ;)
No tak, bo to IMO zdrowe podejście jest: jak ktoś nie zatrzymuje się na wezwanie policji to musi się liczyć z tym że do jego zatrzymania zostaną użyte środki przymusu bezpośredniego włącznie z użyciem broni palnej.
Warto też zauważyć jak bardzo UK jest restrykcyjne pod względem noszenia potencjalnych broni, proces uzyskania licencji na broń palną jest długi i wymaga naprawdę dobrych podstaw.
Ba, tam nawet policjant zwykle nie jest wyposażany w broń osobistą - od tego są specjalne jednostki, które okrzykują się na miejscu przestępstwa "armed police".
Z ciekawostek: na terenie Commonwealthu nie można posiadać noży z blokadą ostrza, jedyne co jest dopuszczalne to typ zatrzasku jaki występuje w prostych scyzorykach.
A i tak btw: Athena to nie było działko przeciwlotnicze tylko trójlufowa rusznica ppanc ;)