ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Zapewne nie budzi nikogo wątpliwości to, że temat ten należy uznać za kontrowersyjny. Nawet sami teoretycy i praktycy prawa mają z tym problem i ciągle trwają spory.

Co więc myślicie o piractwie komputerowym, dozwolonym użytku itp.

Na początek może małe zakreślenie sytuacji prawnej.
Pobieranie i udostępnianie programów (w tym gier) komputerowych bez zezwolenia zawsze jest nielegalne.
Inaczej jest w przypadku filmów i muzyki, chociaż tutaj doktryna jest podzielona. Mamy bowiem coś takiego jak dozwolony użytek. Dokładnie przepis ten brzmi tak:

Art. 23.
1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektonicznourbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Wątpliwości budzi znaczenie słowa rozposzechniony. Część prawników uznaje, że chodzi tutaj tylko o utwory nabyte normalnie, np. w sklepie, a część stoi na stanowisku, że chodzi tutaj też o utwory pobrane z internetu.
Wychodzi więc na to, że filmy i muzykę można pobierać z internetu (ale nigdy udostępniać, chyba, że rodzinie i znajomym!) bez obawy o sankcje karne. Należy jednak pamiętać o możliwości odpowiedzialności cywilnej - ale szanse, że np. wydawca OP nas pozwie są małe ;)

To tyle tytułem wstępu.
Osobiście jestem za "uwolnieniem" dóbr kultury. Już zespół NIN pokazał jakiś czas temu, że na darmowym udostępnieniu swoich utworów można nieźle zarobić. Udostępnili oni bowiem na swojej stronie, totalnie za free, mp3 pochodzące z pierwszej płyty ich najnowszego, trzy- lub czteropłytowego albumu. Resztę można było kupić przez internet. Po jakimś czasie album znalazł się na liście bestsellerów Amazon.com a zespół zarobił sporo kasy (bo przecież nie musiał płacić pośrednikom - wydawcy i dystrybutorowi)

Jak więc widać da się robić taniej lub całkiem za free i nieźle zarobić, trzeba tylko ruszyć głową. Szkoda wielka, że firmy nie widzą jeszcze tak wielkich możliwości jakie daje im internet. Dzięki niemu najnowsze filmy mogły by być sprzedawane online po bardzo niskich cenach co na pewno przełożyłoby się na wzrost sprzedaży i spadek piractwa.
Bo któż z nas nie zapłaciłby powiedzmy 10 zł za najnowszy film? Albo 5 zł za odcinek OP? Chyba mało jest takich osób.

Denerwują mnie ludzie ktorzy piracą. Jeśli chodzi o oprogramowanie to jestem totalnie legalny, na swoim komputerze nie mam ani jednego nielegalnie uzyskanego programu.
Ludzie mówią, że piracą bo drogo ale nie szukają nawet alternatyw. Windows? Można dostać razem z komputerem lub zainstalować Linuksa. Office? Jest OpenOffice.org. Photoshop drogi? Jest Gimp.
W internecie pełno darmowych programów, jedne lepsze, inne gorsze. Ale jak się chce to znajdzie się doskonałą alternatywę niczym nie ustępującą drogim aplikacjom.

Pobieranie anime i czytanie skanów.
Pobieram bo nie mam wyboru. W Polsce ciężko o jakąś nowość legalnie. Gdyby nie pobieranie nie oglądałbym OP. Ale wkurzają mnie osoby, które perfidnie ściągają z internetu pozycje wydane u nas na DVD. A ceny już takie straszne nie są - 40 zł za płytę z anime to nie majątek. Dlatego albo człowieku kupuj albo nie oglądaj tej serii! Takie jest moje zdanie na ten temat.
To samo tyczy się skanów. Manga jest w Polsce? To kupuj! Nie chcesz być do tyłu? To czytaj skany najnowszych rozdziałów a potem kupuj tomik. Ja tak robię z Naruto i mam taki zamiar robić z Bleachem. Z OP robię podobnie - czytam najnowsze rozdziały a potem w miarę możliwości importuję sobie mangę z USA. Mam już dwa pierwsze tomy OP po angielsku i czuję się z tym świetnie. Widok ulubionego tytułu na półce rekompensuje uszczuplenie portfela.
Jak widać można, ale wielu się nie chce, bo to sporo zachodu, bo kasy szkoda, lepiej na fajnki lub piwo wydać. I tacy ludzie mnie najbardziej denerwują. Nie ci którzy piracą, bo nie są świadomi alternatyw. Ale ci, którzy piracą bo nie chce im się skorzystać z tego co się im oferuje.

Dlatego apel taki - czytajcie skany, ścągajcie anime. Ale jak tylko pojawi się to w Polsce - kupujcie. A jeśli się w Polsce nie pojawi, a daną serię ubóstwiacie - sprowadźcie sobie z zagranicy. To wbrew pozorom takie trudne i drogie nie jest.

Ups, chyba po drodze zgubiłem wątek, ale liczę na dyskusję i że swoje jeszcze powiem :)


No ogólnie sprawa komputerów i piratowania jest ciężka właśnie przez nie klarownie określone przepisy prawne. Tak czy inaczej gra na konsole kosztuje przeważnie 249zł, a to już nie mało. Stąd wybieram bijatyki, tytuły, które się nie nudzą.

Anim4 hmm jak ja mam płacić 40zł za 3 odcinki to faktycznie wolę sobie tytuł darować...
No i napomknę jeszcze, że w Japonii taka manga to kosztuje co nasza wyborcza....

Hmm ja też, mam znaczy miałem, trzy tomiki japońskie, ech trza będzie uzupełnić stratę i dodać nowe dalej

No ogólnie sprawa komputerów i piratowania jest ciężka właśnie przez nie klarownie określone przepisy prawne. Tak czy inaczej gra na konsole kosztuje przeważnie 249zł, a to już nie mało. Stąd wybieram bijatyki, tytuły, które się nie nudzą. Akurat w przypadku programów i gier sytuacja jest jasna. Do programów nie stosuje się dozwolonego użytku, więc grę trzeba kupić, nie można przegrać od brata czy ściągnąć z internetu.

Ja za 1 płytę z Samurai Champloo (6 odcinków) zapłaciłam 20zł. To naprawdę niewiele i stwierdziłam, że w ogóle nie będę tego ściągać, tylko sobie całą serię skompletuję. Teraz dużo anime potaniało. Generalnie jestem przeciwna ściąganiu czegoś, co ukazuje się w Polsce i ma przyzwoitą cenę.


No więc ja spiraciłem bardzo nielegalnie zamawiając grę przez neta za 20 zł. Prawo mnie kopnie w dupę a ja mu powiem "tu mnie całuj" Kupiłem dwa oryginały oba spaprały się po terminie gwarancyjnym, ja trzeciego nie miałem kasy kupować. No i 140 czy tam więcej to za duża impreza. Co do anime, oglądam na kreskówkach, mam nagranego samurai champloo jak był na canal + do użytku własnego, czy to legal?

Dobra tu sobie lekko podżartowałem, ale no sami powiedzcie...

A co powiecie na JPF który to się IMO ośmieszył, działaniem, z naruto. Znaczy to, że niedługo trza będzie się przyzwyczaić do, czytania po angielsku bleach, bo wielki JPF wyda pierwszy tom.
Mogliby jakąś sensowna granicę ustalić. Jego zagranie wzbudziło we mnie taką nie chęć, że wątpię czy kiedykolwiek coś u nich kupię, a kupowałem dużo.

Dodam iż niektóre wypowiedzi mogą tu łamać polskie prawo, jak moja powyżej, ja uważam że są pewne wyjątki, no i grunt by wszystko było jasne, a nie ciągłe nie wiadome. Jak by Szizumu nie założył tego tematu, to bym go na pw pytał czy to legalne i najwyżej zostawił temat


canal + do użytku własnego, czy to legal?

Pewnie


Dodam iż niektóre wypowiedzi mogą tu łamać polskie prawo, jak moja powyżej

Twoja wypowiedź nie łamie prawa bo niby jak? ;)


A co powiecie na JPF który to się IMO ośmieszył, działaniem, z naruto. Znaczy to, że niedługo trza będzie się przyzwyczaić do, czytania po angielsku bleach, bo wielki JPF wyda pierwszy tom.
Mogliby jakąś sensowna granicę ustalić. Jego zagranie wzbudziło we mnie taką nie chęć, że wątpię czy kiedykolwiek coś u nich kupię, a kupowałem dużo.

Ja ich rozumiem i popieram, fakt czytam nowe rozdziały po angielsku, ale to ich prawo żądać usunięcia skanów. Zwłaszcza, że niestety większość tzw. Narutardów to osoby, które nie kupują tomików bo przecież mają skany.
Niedługo polskie wydanie Naruto powinno się zrównać z Japońskim stanem tomikowym, więc tak źle nie jest. Co do Bleacha to tutaj poczekamy dłużej, to pewne.
Ale ich zagrania nie traktuję jako osobistej urazy i nie przestaję przez to kupować ich tomów bo to trochę żałosne (no dobra, może za mocne stwierdzenie).

Jutsu- w miarę udało mi się przywrócić dawny stan postu. Jeszcze raz wielka sorka.
No wreszcie mogę odpowiedzieć na twój post. A więc ta akcja z naruto to nie wszystko. Odkąd JPF wstrzymał OMG to był ładunek plus lont, naruto to tylko iskra zapalna.

No i chodzi mi o to że mimo wszystko nielegalnie kupiłem pirata. O tę wypowiedź mi chodziło

Co do Canal + dzięki za info.

Co do ochrony praw, tu mnie nie dziwi, że polskie wydawnictwa tak robią, bo tylko polacy się tak zniżają...

Wychodzi więc na to, że filmy i muzykę można pobierać z internetu

gadałem kiedyś z koleżankami ze studiów prawniczych o tym i podobno prawo uznaje ściągać filmy i muzykę na własny użytek... ale to i tak chodzi o te które trudno dorwać w Polsce. Zlicencjonowane tytuły ściągane z netu to podobno nielegalna działalność. (chociaż musieliby zrobić nalot na dom by coś udowodnić)


ale kosztuje to 70 zyla... Chyba żadna płyta od Anime-Gate nie przekroczyła ceny 50 zł
Co do legalności skanlacji mang i hardsubów anime, to swego czasu napisałem listy do wydawców i oto co mi odpisali na ten temat. Jeśli komuś nie chce się czytać całości to zaznaczyłem najważniejsze kwestie.

Anime-Gate

Czesc
Dzieki za list.
Temat, ktory poruszyles, nie jest prosty, bo nie ma tu jednej slusznej odpowiedzi.
Oczywiscie, jako wydawca latwo moglibysmy powiedziec, ze kazda forma udostepniania dziela autorskiego bez wykupienia licencji to kradziez i sprawa bylaby zamknieta - ale to nie takie proste. My, jako redakcja, jestesmy jednoczesnie i wydawca i fanami i znamy oba punkty widzenia. Kazda ze stron ma troche racji i jednoczesnie jej nie ma. Z punktu widzenia prawnego sprawa jest prosta - KAZDA skanslacja i fansub, to kradziez. I kropka.
Ale zycie nie sklada sie tylko z prawa.
Nieprawda jest jednak rowniez twierdzenie, ze skanslacje i fansuby niezlicencjonowanych tytulow sa legalne. Owszem, istnieje NIEPISANE PRAWO ktore zostawia taka "furtke" fanom, ale nie wszyscy wydawcy sie z tym zgadzaja. Oficjalnie - wlasciwie zaden - bo nie moga. Moga co najwyzej nieoficjalnie przymykac na to oko i traktowac dzialalnosc fanow jako promowanie tematyki japonskiej popkultury, ale na dzien dzisiejszy nie moga tego uczynic w pelnym swietle obowiazujacego prawa. Trudno im/nam (?) sie zreszta dziwic - licencja kosztuje fortune, wydanie plyty - druga fortune - i jak to wszystko odrobic, zeby miec srodki na nowe licencje? Minie jeszcze sporo czasu, zanim ta sprawa zostanie prawnie uregulowana.
Jednak pomijajac kwestie prawa, dzialalnosc fanow na tym polu jest pozytywnym zjawiskiem - o ile faktycznie przestrzegane sa pewne zasady, jak np. usuwanie fansubu/skanslacji z obiegu w momencie ogloszenia przez
wydawce dokonania zakupu licencji. Niestety, wystarczy jednak wpisac w Google co bardziej znane tytuly anime wydane w Polsce, aby na pierwszej stronie trafic na strony z linkami do odcinkow danej serii, a jej tworcy
nic sobie nie robia z nakazow i zakazow - a to juz jest czyste zlodziejstwo (patrz np.: kreskowka.pl) - i tu nie ma watpliwosci. Ale tez trzeba dodac, ze nie sa to zazwyczaj fani mangi i anime, tylko przypadkowi ludzie, prowadzacy piracki portal, ktorych "niepisany kodeks honorowy fanow m&a" nic nie obchodzi - i beda mieli gleboko w nosie, jesli z ich winy jakis wydawca zrezygnuje z wydawania anime.
Podsumowujac zatem - owszem, istnieje takie niepisane prawo, o ktorym wspominaja Twoi rozmowcy z forum. Na dzien dzisiejszy jednak jest to "szara strefa prawa" i nieprawda jest tez, iz takie dzialania sa w pelni
legalne. Choc do konca nielegalne rowniez nie sa - choc to rowniez nie jest takie oczywiste.
Pozdrawiamy
Redakcja AG


Waneko

Niestety prawo jasno mówi (szczególnie japońskie prawo które jest w tym względzie bardzo ostre) ze za każdorazową publikację jakiejkolwiek licencjonowanej ilustracji należy zapłacić. Ale licencjonowanej WSZĘDZIE, nie tylko na danym rynku. Czyli powiedzmy skanlacja Loveless jest nielegalna wszędzie na całym świecie. Nie wydaje nam się żeby osoby parające się skanlacjami komukolwiek za to płaciły. Tak więc, mimo że robią to za darmo i nie z chęci zysku lecz propagowania ulubionych mang, w świetle prawa jest to piractwo. Natomiast wśród wielu fanów istnieje podział na skanlacje "szkodliwe" i "nieszkodliwe". Uważają oni że jeśli jakaś manga nie ma szans ukazać się na danym rynku to skanlacje są jedyna szansą dla wielu osób z zapoznaniem się z daną publikacja no i nie "psuja " rynku - są więc "nieszkodliwe". My osobiście także nie
"czepiamy się" takich skanlacji :) Natomiast jeśli jakaś grupa bezczelnie robi skanlacje jakiejś pozycji która istnieje na rynku powiedzmy Polskim, uważamy że obowiązkiem każdego jest w takiej sytuacji zainterweniować. - to są te "szkodliwe" skanlacje bo odbierają czytelników mang wydanych na papierze i "psują" rynek.
Mam nadzieję że te informacje okazały się choć trochę pomocne,
Pozdrawiam serdecznie.


Napisałem jeszcze do JPFu ale chyba mają ważniejsze sprawy niż odpisanie na mój list

głównie mówię o Anime Vision.. np. XxxHolic cóż, odniosłeś się do wypowiedzi o Anime-Gate, więc moja reakcja musiała taka być :) Fakt, AV przesadza z cenami - są one ewidentnie niedostosowane do polskich realiów. Ale co się dziwić, oni głównie wydają w Skandynawii i w Niemczech bodajże.

Co do tego co zapostował nagura - dużo racji ma Anime-Gate i o tym właśnie cały czas tutaj piszę. Wszystkie skanlacje i suby są legalne i nielegalne zarazem. Nielegalne bo naruszają prawa właścicieli licencji, a legalne ponieważ za samo ich ściąganie nie grozi odpowiedzialność karna.

Co do wypowiedzi Waneko - to co jest w japońskim prawie w ogóle nas nie interesuje. To, że coś tam jest nielegalne nie implikuje nielegalności tegoż samego u nas. Dlatego skupmy się na polskim prawie.
Kurde ale beka:P Stary facet ten Mr. Jedi, a jeszcze chińskie porno-bajki ogląda.

Ale co do listów, które opublikował Nagura - od początku się z tym zgadzałem. I próbowałem to przetłumaczyć na com.pl, nie słuchali:)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl