ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

W XXI wieku kiedy wokol pelno nowosci, innosci... jak rozni jestesmy biorac pod uwage kulture, styl bycia, hobby, orientacje? ... do dziela forumowicze


Widzę mały ruch w tym temacie.

Jestem zdania, że obecnie - mimo nowości wkoło - bycie innym/inną nie jest trudniejsze ani łatwiejsze niż niegdyś. Jeśli się rozejrzeć, w dalszym ciągu wszystko wpisuje się w schematy zależne choćby od subkultury. Faktem jest poza tym, że jeśli ktoś od tych schematów odstaje, to w wielu środowiskach jest na tego kogoś bardzo mała tolerancja.

Są jakieś "mody", jakieś trendy w społeczeństwie. Wydaje mi się, że zawsze tak było. Tyle, że one się po prostu zmieniają i co innego teraz może świadczyć o tym, że ktoś się wyróżnia, niż dawniej.
hmm ... ja tam po prostu jestem sobą ... a wszyscy dookoła mówią, że jestem inny ...
bo pewnie jestem ...

nie lubię zabaw i rozrywek popularnych, dyskotek, imprezek, wesel, psów i wielu innych powszechnie kochanych aspektów życia ...

pracuję ... kocham to co robię ... jestem szczęśliwy pomimo wielu przeszkód i problemów ... mam cele i plany ... na pytanie jak leci nie odpowiadam jękami jak większość ludzi ...
Niestety z większością ludzi nie mam wspólnych tematów ... hobby ... rozrywek .. zainteresowań ...

... to wszystko czyni mnie innym ...
Ja zauważyłam, że jest moda na bycie 'innym'. Najlepiej takim tragicznym romantykiem, którego nikt nie rozumie, aczkolwiek to jest śmieszne. A może to tylko u mnie.
**
Według mnie bycie innym (pozytywnie) to życie zgodnie z własnymi potrzebami i nieudawanie niczego. Różnimy i gdyby wszyscy byli sobą to wtedy dopiero można by mówić, że ludzie są bardzo bardzo bardzo różnorodni.


ja jestem inna...i nie tylko się do tego przyznaję, ale jestem poniekąd z tego dumna.
to już nawet nie chodzi o to, że mam swoje poglądy, ubieram się inaczej, czy po prostu na "innośc" panuje moda.
z moich obserwacjiwynika, że nie idę za falą, nie udziela mi się filozofia tłumu (takie ładne, zgrabne określenie mody i nie tylko). wiem swoje, robię swoje i nie boję się być sobą. co prawda nie zawsze tak było. a czemu myślę, że jestem inna? przy 23 osobach, ja jedyna przeciwstawiłam się doktrynie "koleżanki", ja jedyna uważałam, że taki układ mi nie leży. przez co oczywiście przez 3 kolejne lata była wytykana wyszydzana, ogólnie be! na początku ta "inność" bolała, teraz ją "rozumiem" i cieszę się, ze jestem jakimśtam indywiduum (niby każdy jest, ale czy tak na prawę?) a swoim "na zewnątrz" staram się pokazyać, że w środku nie siedzi stereotypowa nastolatka (bo lat mam naście). ale też nie krzyczę"patrzcie na mnie bo jestem inna". po prostu nie identyfikuję się absolutnie ze stereotypem ani z jakoś ogólnie przyjętym zarysem nastolatki.
czy chodzi mi o to, żeby się wywyższac, uważać za modną (nie znoszę mody!) bo jestem "inna"? nie. gdyby stereotyp był inny, a ja bym o niego pasowała, to z czystym sumieniem i pełną świadomością mogłabym powiedzieć, że jestem "normalna". ale stereotyp jest jaki jest, więc ja jestem ta "inna"...
Ja też jestem inna... przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy ludzie się dziwnie patrzą, gdy mówię że:
-słucham Kaczmarskiego
-nie lubię dyskotek
-ćwiczę jiu-jitsu
-jestem harcerką
-lubię czytać
-uczę się hebrajskiego
-kocham życie i mam swój sposób na szczęście
-ubieram się po swojemu, jak lubię

Ostatnio moje uczucie "inności" trochę się zmniejszyło, ponieważ poszłam do liceum... Klasa, do której trafiłam wydaje mi się zbiorem bardzo oryginalnych ludzi

Poza tym przez całe gimnazjum miałam taką sytuację jak przedmówczyni; jestem inna niż wszyscy, więc wszyscy uważają że jestem gorsza.
Wiedźminko, a jak sie ubierasz? To takie strasznie babskie, ciekawskie pytanie
Kaczmarskiego też słucham i wszyscy moi znajomi też. Ubieram się chyba dość charakterystycznie - przynajmniej czasami staram się jakoś podkreślić własny styl. Czytać lubię, jak większość ludzi, z którymi się kontaktuję. I tak dalej, i tak dalej.

Wiele osób uważa, że jest innych. Jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że tych "innych" jest tak naprawdę mnóstwo, tylko trzeba umieć ich odnaleźć.

I zgadzam się z tym, co było powiedziane nieco wyżej - jest moda na "inność". Niezrozumiany romantyk, wybuchowa mieszanina dobra i zła, nieprzeciętnie szalony, itepe. Wystarczy wejść w ogromny świat blogów. Każdy jest w jakiś sposób niedopasowany do reszty. Nie wiem w jakiej części to prawda, w jakiej egzaltacja, a w jakiej - jak to niegdyś udatnie określiła moja znajoma - "masturbowanie się własnym cierpieniem". Nie chcę wiedzieć. Nie oceniam siebie nigdy pod tym kątem, czy jestem inna czy nie.

Owszem, nie idę za modą itp. Ale tych "nieidących za modą" jest na tyle dużo, że nie jest to dla mnie wyznacznikiem inności. Robię to co lubię. Słucham muzyki, która mi się podoba, piosenek, których teksty do mnie trafiają. Piszę kiepskie opowiadania i nikogo nie molestuję o czytanie ich, a jeśli komuś zależy, to mogę pokazać, bo czemu nie. Ubieram się jak mi wygodnie i jak uważam, że będzie ładny efekt. Torbę noszę dużą, bo w malutkiej damskiej torebeczce przecież nic bym nie mogła zmieścić. Piję to co lubię i kiedy akurat mam sprzyjające okoliczności. Nie palę, bo nie odczuwam takiej potrzeby... Ot co. Żadna filozofia, żadna inność. Po prostu "ja".
nie słucham "nałogowo" Kaczmarskiego, ale kocham poezję śpiewaną, piosenkę trystyczną, starego dobrego rocka
ubieram się po swojemu, może nie zawsze tak, jakbym chciala, ale sama kreuję sobie wizerunek
piszę wiersze, kocham poezję i jestem zakochana w dźwiekach gitary
moglabym w niebo patrzeć godzinami
jedynym narkotykiem jaki zażywam regularnie jest żeglarstwo
nie lubię dyskotek, ale lubię tanczyć
wolę kiedy wiatr rozwiewa mi włosy, niż jak mam idealną fryzurę.
jestem inna. inne jest moje życie. kocham je, kocham być inna.
a ci, którzy mnie wytykali w gimnazjum.....ja już o t nie dbam. nauczyłam się wybierać te ważne dla mnie opinie. w liceum jest już inaczej. może nie tak, że jest więcej innych. ludzie po prostu nauczyli się inność akceptować, ale to musi przyjść z wiekiem. a jak nie przychodzi....to ktoś ma poważny problem
Tak mi się jakoś skojarzyło => http://nieindywidualistom.w.interia.pl/
o ... fajnie widzieć, że jest wielu "innych" ludzi ... bo już myślałem, że poczuję się kiedyś samotny ... a tak to miło czuć, że jest więcej "innych" ... hehe
Każdy inny, wszyscy równi....może oklepane i banalne, ale jak prawdzwe (no przynajmniej tak powinno być )
Nie ma czegoś takiego jak INNOŚĆ. Inność znaczyłaby tyle, co odejście od wszystkiego i stworzenie czegoś własnego w separacji i w jakimś kontraście do wszystkiego co istnieje. Aktualnie wybiegiem jest albo "posiadanie siebie", czy inaczej - indywidualność, albo po prostu przynależność do mniejszości / subkultury, która jednak też jest grupą podobnych osób, więc o INNOŚCI absolutnej nie ma mowy.
Inny może być koleś o pięciu głowach, my jesteśmy tacy sami - ew. zmiana to wnętrze, które możemy sobie modyfikować do woli.
Ostatecznie nikt tu nie pisze o absolutnej, obiektywnej inności, tylko o własnych odczuciach.
Generalnie dosyć różniłam się od mojej klasy w gimnazjum (i w podstawówce też) na którą składali się w większości dresy, skejty i malowane barbie. Miałam prawo poczuć się inna...

Szajajaba, ubieram się niezbyt ciekawie; adidasy, jensy i jakąś bluzkę / bluzę najlepiej ciemną (bordową, brązową). Jeśli chodzi o strój wyznaje zasadę "szlachetna prostota" i nienawidzę wszelkiego kiczu typu cekiny, naisy "bad girl", jak również biodrówek i bluzek do pępka.

Ostatecznie nikt tu nie pisze o absolutnej, obiektywnej inności, tylko o własnych odczuciach.
Generalnie dosyć różniłam się od mojej klasy w gimnazjum (i w podstawówce też) na którą składali się w większości dresy, skejty i malowane barbie. Miałam prawo poczuć się inna...


taaa, a potem z tego bierze się wywyższanie i tekst "jestem inna, jestem lepsza, oni nie myślą, ja myslę, jestem super".
Inny... czy inny znaczy nie normalny? Bo, według mnie, normalny to pojęcie względne. Karzdy rozumie co innego przez normalny, tak samo ja przez inny. Kto będzie inny w klasie metalowców dresiarz czy metalowiec? i odwrotnie. Moim (skromnym) zdaniem inny jest ten kto wyróżnia się w swoim otoczeniu.
moim skromnym, nie chdzi o wywyższanie. Chodzi o sytuację, w której nie pasujemy do danego otoczenia, w którym się znajdujemy i mimo to pozostanie sobą i przyjęcie "na klat" wszelkich tego konsekwencji. Jeśli dziewczyna z rockiem w duszy w towarzystwie modelkowo-Barbie nie zmieni się, mimo wyśmiewań, drwin, pokazywania palcem, to przeceż est w tym towarzystwie inna. Nie da się być "absolutnie innym", zawsze chodzi o inność w otoczeniu. przecież na całym świecie zawsze jast ktoś podobny do nas

ubieram się niezbyt ciekawie; adidasy, jensy i jakąś bluzkę / bluzę najlepiej ciemną (bordową, brązową). Jeśli chodzi o strój wyznaje zasadę "szlachetna prostota" i nienawidzę wszelkiego kiczu typu cekiny, naisy "bad girl", jak również biodrówek i bluzek do pępka.

TAK trzymaj ... you're my kind of girl ... hehe
Mam jedną głowę, dwie ręce, dwie nogi, specyficzny mięsień sercowy, móżdżek i wątrobę
Oceniam się jako normalną, pozytywną osobę. Ale norma jest pojęciem niezwykle subiektywnym i nieścisłym jeśeli chodzi o normy odnoszące się do osobowości. Bo o ile temperatura 36,6 jest przez wszystkich uznawana za normę to to, że ktoś, gdy się zdenerwuje, to milknie lub maluje nie jest normalne dla tych, którzy w takiej sytuacji rzucają szklankami.

Jednak wiem, że są osoby dla których jestem jedyna, niepowtarzalna - a więc inna od reszty.
Każdy z nas jest inny. I całe szczęście! Inny, tak jak już ktoś trafnie zauważył wcale nie znaczy nienormalny. I to, co nam wydaje się nienormalne, niekoniecznie takim być musi. Dużą rolę w naszym społeczeństwie odgrywa tolerancja, której jakże często nam brakuje. I z drugiej strony patrząc: inni wcale nam tego nie ułatwiają. Inność jest dobra, dopóki nie szkodzi innym.
Z tolrancją bywa ciężko, jak śpiewał Artur Rojek w Myslowitzu "inność rodzi złość", często niestety tak się dzieje, ludzie się "dopasowują", nie uznają odmienności... Choć to zależy od środowiska, a tak naprawdę każdy jest inny, zgadzam się z przedmówcami.
Jesteśmy takimi samy mi ludzmi,jedyne co nas od siebie odróznia to,to że mamy inne upodobania i inaczej wyrażamy siebie.Nieinteresują mnie imprezy i picie do obucha.W śród moich znajomych jako jedy nietoleruje używek.Niemam przyjaciół i raczej wole samotny tryb życia.Noc to moja ulubiona pora dnia,ulubione kolory czerń i zieleń.Czy mimo tych dziwnych upodoban jestem inna? Raczej nie mam dwie ręce, dwie nogi itp. Jestem człowiekiem.
A co dziwnego jest w czerni i zieleni? Moje ulubione kolory!

Z tą innością, to tak naprawdę jest tak, że przy sześciu miliardach ludzi na świecie raczej mała szansa na bycie "innym", raczej zawsze się znajdzie gdzieś ktoś, kto jest bardzo, bardzo podobny. Można wyróżniać się z jakiejś grupki, mniejszej lub większej... Ale jak duża powinna być ta grupa, żeby uznać się za "innego"?
Czasem bywa tak iż niepodporządkując sie danej grupie społeczniej jesteśmy uważani za kosmitów.
Jesteśmy. Owszem.
Ale moim zdaniem dziwni będziemy jeśli będziemy się tym przejmować. Bo każdy jest inny, ale każdy jest potrzebny na tym świecie, ofiara losu, lanser, mistrz sportu i wymoczkowaty informatyk, samotnik i dusza towarzystwa. Odkąd moja była drużynowa mi to uświadomiła jestem sobą, naprawdę.
Ja lubię być niepijącym kosmitą w mojej klasie.
Inność..... jeśli o mnie chodzi to rozumiem tą inność pod pojęciem bycia sobą. Wiadomo, że w środowisku, w którym się obracamy czasami odstajemy od reszty. Tak jak piszecie, że słuchać rocka wśród ludzi słuchających hip-hoopu to inność. I zależy to od przewagi "słuchających" kto dla kogo będzie inny. Dla mnie liczy się człowiek. Bo tak na prawdę możemy mówić o kimś jeśli da nam się choć troszkę poznać i wtedy możemy ocenić jaki to on jest "inny". Przyjemnie jest mieć jednak wkoło siebie ludzi, którzy nas rozumieją. Mnie też się wydaje, że jestem inna. Ale to tylko moja subiektywna ocena.
OTO CZŁOWIEK...
Ale to nie tak... Jeśli jestem inna, to nie znaczy że mnie nikt nie rozumie i nie lubi.
Pozwolicie że podam na przykładzie mojej klasy. Chodzę do niezbyt renomowanego liceum, gdzie ok 85% ludzisk pije i pali - więc ja jako niepijąca harcerka jestem "inna". Moja najlepsza kumpela w klasie się ze mnie śmieje (nie żeby mi to przeszkadzało), ale mam też w klasie koleżankę z którą ogólnie nie przepadam, ale ona jako chyba jedyna nie komentuje moich dziwactw czyli: nienawidzenia imprez, niepicia czy siedzenia na jakichś nawiedzonych forach literackich.
tak, nie jest łatwo odstawać od ogółu ale, przecież nie mogą wszystkie instrumenty tego świata brzmieć na jedną modłę... w tym urok (i szpetota zarazem) aby istniała różnorodność...
Moim zdaniem, inność w dzisiejszym świecie jest i pozytywna i negatywna. Jeżeli ktoś buja się po mieście ubrany przez cały rok w jedną bluzę która śmierdzi na 10 metrów i olewa całą szkołę, wszystkich dookoła itp, to taka inności jest hmm, przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu czymś niegatywnym. No ale każdy lubi co innego.
Inność pozytywna? Właściwie zastanawiam się czy można tak dzielić. Są ludzie inni, są inniejsi. Każdy z nas jest orginalny, zależy tylko w jakim stopniu. Ja jestem nie inny, a dziwny. Tak przynajmniej myślę, chociaż argumentów chyba nie mam.

Różnorodność jest potrzebna. Pytanie leży w tym, czy my potrafimy zapłacić nieraz cenę za tą inność.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl