ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Happy Brthday Cuddy
Cuddy wstała z łóżka. Podeszła do łazienki i stanęła przy lustrze.
- Dobra… dzisiaj mój wielki dzień… z okazji moich urodzin nie cofnę się i na pewno zdobędę jego miłość. Żadnych wymówek Cuddy idziesz tam i wyznajesz swoją miłość.
Ubrała się dość elegancko, nad wyraz eksponując swoje wdzięki, po czym wsiadła do samochodu i pojechała do domu House’a. Chwilę wstrzymała się przed zapukaniem, po czym to uczyniła. Otworzył jej ziewając…
- O Cuddy, czego tu chcesz? Dopiero – spojrzał na zegarek – szósta rano. Od rana wietrzysz piersi?
- House, mogę wejść? – zachowywała się trochę asekuracyjnie i dziwnie.
- Jak musisz, ale uważaj bo mogę ugryźć. Wof.
House odsunął się od drzwi, pozwalając Cuddy wejść do środka. Zamknął drzwi i poszedł do kuchni.
- Zrobić ci coś do picia? – wyglądało, że to całe przekomarzanie się z Cuddy to tylko maska czegoś głębszego.
- Tak poproszę. – ‘Muszę to zrobić jak nie dzisiaj to nigdy’. pomyślała
Po chwili House był z gorącymi herbatami, które odstawił na stolik. Potem podszedł do kontuaru i wyjął małe zawiniątko.
- Cuddy wiem, że dzisiaj są twoje urodziny… proszę oto prezent. – chciał go podać Cuddy, lecz ona stojąc tuż przy nim po prostu go pocałowała, a prezent spadł na podłogę.
- House, kocham cię… i chcę być z tobą, proszę zostań ze mną i zestarzejmy się razem. – powiedziała ze łzami w oczach, bo mimo wszystko nie wierzyła że się uda.
Pierwotnie House rzeczywiście był zszokowany i nie wiedział co począć. ‘Fakt że od jakiegoś czasu nie mogę się jej pozbyć z głowy, że myślę o jej idealnym tyłeczku i jeszcze idealniejszych piersiach, ale.. to moja szefowa a szefowych nie powinno się… ‘ Lecz po chwili zrozumiał, że nie może bez niej żyć.
- House… House dokąd idziesz House – myślała, że wyjdzie, ale tylko poszedł zasłonić rolety, by nikt ich nie podglądał. Podszedł do Cuddy i pocałowawszy ją delikatnie w usta i jednocześnie rozpinając koszulkę powiedział - Happy Birthday Cuddy.
Pomijając już fakt, że jest błąd w tytule, a OOC bije po oczach, śmiem twierdzić, że długościowo to się ledwo klasyfikuje jako fanfik. Nie chcę być chamska, czy coś, ale wolę wyrazić szczerą opinię.