ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

„Opowieść nieznajomego: Draqua i Piona”

Witam. Dziś opowiem wam historię, która wydarzyła się dawno temu, kiedy na Ziemi istniały trzy rody. Ród Pristonów – doskonałych wojowników i wojowniczek, którzy musieli pobierać energię od roślin i zwierząt. Ród Wampirii – legendarnych córek nocy, które powołano do „życia” wiele księżyców temu i które muszą pić krew, by przeżyć. Ród Bogów – wszechpotężnych magów, czarodziejek oraz bogiń. Każdy ród ma swojego władcę. Na tronie królestwa Pristonu zasiada Mendor, okrutny i niesprawiedliwy władca. Walardia zasiada na tronie Wampirionu, a rodem Bogów rządzi piękna i sprawiedliwa królowa Belldandy. Skupmy się na razie na dwóch pierwszych rodach, bo pomiędzy nimi wiele lat temu rozgorzała wielka bitwa. Walka pochłonęła już wielu wojowników i wiele wampirii. I pewnie trwałaby ona po dziś dzień, gdyby nie zdarzenia, które potem miały mieć wpływ na przyszłość wszystkich rodów.
Pewnego dnia w Pristonie urodził się następca tronu. Nadano mu imię Draqua, co znaczy „syn smoka”. Rok później pewna 21-letnia czarodziejka Valia została porwana i przemieniona w wampirię. Zmieniono jej imię na Piona. W późniejszym czasie miała panować nad córami nocy. Od tamtej pory minęły przeszło 22 lata. Draqua wyrósł na mężnego, dzielnego i co najważniejsze sprawiedliwego młodzieńca, a Piona zachowała człowieczeństwo i była dobra dla wszystkich. Następca króla Mendora często wybierał się na polowania. Kiedyś, kiedy wracał ze zwierzyną do grodu, zobaczył piękne dziewczę i poczuł, że opanowuje go dziwne uczucie. Nie podszedł bliżej, bo widząc, że to wampiria i znając, jakie są stosunki pomiędzy obydwoma rodami nie chciał jej przestraszyć. Pewnie już wiecie, że dopadła go miłość.
Któregoś dnia na dworze Walardii wydano wielkie przyjęcie z okazji 100 rocznicy panowania królowej. Draqua również szykował się na tą właśnie zabawę. Do jego pokoju wpadły siostry: Bardia i Maleria.
 Co ty robisz braciszku? – zapytała się Bardia.
 Eee, co? – zapytał się zmieszany Draqua.
 Pytam się co robisz?
 A, wybieram się na przejażdżkę.
 Gdzie?? – zapytała Maleria
 Na imprezę.
 Do Wampirionu?
 Tak
 Wiesz, że jeśli cię złapią, to zabiją?
 Wiem, ale mnie nie złapią, bo przebiorę się za kobietę.
 To chociaż uważaj na siebie. – powiedziała Bardia
 Siostro, może my też się tam wybierzemy?
 Oszalałyście?
 Może, ale jeśli ty idziesz, to my też.
 Będziemy grzeczne. –powiedziała Bardia lekko się uśmiechając.
 No dobra, przecież was nie odwiodę od tego pomysłu. Przebierzcie się. Tylko nikomu ani mru, mru.
 Okey.
 To czekaj na nas przed bramą.
 Zgoda, zgoda.
I tak wszyscy troje zaczęli się zbierać. Po pół godzinie byli gotowi do wyjścia, a gdy byli w Wampirionie zakradli się na imprezę. Byli przebrani tak, by móc wmieszać się w tłum.
W pewnym momencie Draqua powiedział do sióstr:
 Tutaj się rozstajemy.
 Czemu? – pyta Bardia
 Nie lepiej trzymać się razem w razie zdemaskowania??
 Nie, bo nie wierzę w to, żeby ktoś nas rozpoznał, a jak mnie złapią to możecie powiedzieć, że was tu nie było.
 A co będzie jeśli zjawi się nasz kuzyn? – pyta Maleria
 Helliash?? Po co miałby przychodzić, przecież nas nie widział.
 No tak, ale taka okazja nie zdarza się często.
 Jaka okazja??
 No wiesz, ta cała zabawa to dobry sposób, by raz na zawsze zakończyć tę wojnę. – odpowiada Bardia
 Hej, nie przesadzaj, widziałaś te straże? Nie zapominaj, że my też mieliśmy kłopot z wejściem, a co dopiero ktoś z bronią??
 Ale…
 Cicho. Kończmy te rozmowy. Królowa idzie. – szepnął Draqua
 Nie wiedziałam, że takie piękne kobiety mają czas na zabawę? – zagadnęła Walardia
 Królowa przecież wie, że cuda się zdarzają. –powiedział Draqua zmieniając głos
 Może.
W tej chwili wszyscy ucichli, gdyż schodziła Piona. Kiedy Bardia spojrzała na brata zrozumiała po co tu przyszedł. Kochała swojego brata toteż odważyła się na coś, czego nie zrobiłaby w normalnych okolicznościach. Podeszła do królowej i zaczęła:
 A więc co tam słychać w polityce? Jakieś nowe prawa chce Pani
wcielić w życie?
 Słucham? Nie myślałam nad tym, ale jak pani chce to możemy o tym
porozmawiać.
 Bardzo chętnie…
Draqua korzystając z okazji wycofał się, wziął kielich z krwią i udając, że ją pije zaczął zbliżać się w kierunku Piony. Spojrzał jej w oczy i rozpoczął:
 Witam piękną następczynię tronu!!
 Czy my się znamy? – zapytała
 Na razie jeszcze nie, ale mam zamiar to zmienić i poznać Panią bliżej.
 Wie pani, że nie wypada tak mówić do przyszłej królowej?
 Znam kodeks dobrych manier.
 To czemu się pani tak zachowuje?
 Bo przy Pani trudno nie stracić rozumu.
 Gdyby pani nie wyglądała jak kobieta – ktoś wtrącił – to można by było posądzić panią o bycie mężczyzną.
 Pozwoli pani, że to przemilczę – odpowiedział Draqua
Królowa krzyknęła: „Orkiestra, grać”. Po tych słowach ze sceny zaczęła płynąć muzyka, a dokładniej walc. Jako, że w Wampirionie są same kobiety, Draqua w swoim przebraniu mógł poprosić kogoś do tańca.
 Czy mogę prosić Panią do tańca? – spytał
 Ależ oczywiście. – odparła Piona
I zaczęli tańczyć. Tańczyli tak dość długo. Kiedy orkiestra przestała grać, Piona skłoniła się, przyklękła na kolanko, wstała i poszła po kielich z krwią. Draqua podążył za nią. Wyszli na balkon i tam patrzyli w gwiazdy.
 Dobrze pani tańczy. – oznajmiła Piona
 Pani też radzi sobie nie najgorzej, powiedziałbym, że wręcz wspaniale.
 Dziękuję za komplement. Choć to dziwne.
 Co?
 Że akurat mnie wybrała pani na partnerkę do tańca.
 Byłam oczarowana Pani urodą do tego stopnia, że nic nie mogło mnie od tego odwieść.
 Można pomyśleć, że się pani we mnie zakochała
 Może. Jak ma Pani na imię?
 Piona. A pani?
 Ja nie…
W tej chwili przybiegła Maleria i szepnęła do ucha Draquie: „Helliash z dwoma żołnierzami zaraz tu wpadną”. Kiedy Draqua zobaczył wojownika ze szpadą w ręku, nie zważając na to, że jest przebrany za kobietę, przebiegł całą salę i wybijając się z lewej nogi zrobił salto do tyłu. Przeciął żołnierzowi twarz tak mocno, że sam został opryskany jego krwią. Książę pomyślał sobie, że jeszcze nie skończył. Wtedy wbił się prawą nogą w kolano przeciwnika, lewą w brzuch i z obrotu przejechał szpilką od buta po jego twarzy. Chciał zadać kolejny cios, ale w tym momencie zjawił się Helliash z drugim żołnierzem. Draqua podniósł szpadę i czekał.
 Ona jest moja – oznajmił żołnierz
 Nie, ty zajmij się rannym, a ja z nią zawalczę na śmierć i życie.
 Ciekaw jestem kto wygra. – wtrącił Draqua
 Przekonam panią, że ja zwyciężę.
 Niech pan walczy, a nie gada.
I zaczęli. Draqua jak na Pristończyka przystało, dobrze władał szpadą.
 Jak na kobietę dobrze pani idzie. – oznajmił Helliash
 Jak na mężczyznę za dużo pan mówi.
 Chciała mnie pani tym znieważyć?
 Nie, skądże, tylko stwierdzam fakty.
Po tych słowach Helliash się rozzłościł i zadał celny cios. Trafił „damę” w prawą pachę tak, że ostrze przebiło ją na wylot. Draqua choć krwawił, napierał dalej. W końcu przyparł przeciwnika do muru.
 Wiesz, że mogłabym cię zabić. Masz szczęście, że tego nie zrobię.
 A ty wiesz, że teraz mam szansę cię załatwić?
 Wiem, ale nie zrobisz tego, bo nie chcesz marnie zginąć. Idź precz sprzed mych oczu, niech cię nie widzę.
Helliash spróbował znów zaatakować, ale Draqua przewidział to, przeciął jego twarz i kuzyn dał sobie spokój. Parę minut później książe gdzieś zniknął. Niedługo potem wszyscy byli już w swoich pokojach. Draqua nie krwawił tak bardzo, toteż związał pachę bandażem, zmył makijaż, założył książęcy strój i wyszedł z pokoju.
 Myślisz, że Helliash przyzna się królowi, że przegrał z wampirią? – zapytała Maleria
 Nie sądzę. Król może i jest okrutny, ale nie lubi jak ktoś działa na własną rękę.
 Może masz rację.
 Mam, ale nie mówmy już o tym.
 No, dobra. Idę spać, ty też lepiej się połóż, jeśli chcesz być jutro na chodzie.
 Spróbuję.
Książę poszedł, położył się, ale zasnąć nie był w stanie. Piona także nie mogła tego zrobić. Coś ją intrygowało w tamtej kobiecie. Zbyt dobrze włada bronią, jak na wampirię – pomyślała – i ciekawi mnie co chciała mi powiedzieć. Fakt jest faktem, że choć na przyjęciu widziałam ją po raz pierwszy, to czuję jakby znała mnie od dawna.
I tak minął ten dzień. Obydwoje nie mogli przestać myśleć o sobie. Następnego ranka Draqua wybrał się na polowanie do pobliskiego lasu. Wziął ze sobą konia, kuszę i bełty. Gdy zbliżył się do potoku, serce zaczęło mu bić mocniej. Zobaczył tam odpoczywającą Pionę. W tym momencie zszedł z konia, odłożył kuszę i zaczął zbliżać się w stronę potoku. Kiedy Piona usłyszała, że coś się do niej zbliża, podniosła się i czekała kto przyjdzie, gotowa do ataku. Gdy zobaczyła, że to Pristończyk, to już chciała zadać cios, ale on się odezwał:
 Spokojnie o Pani, gdybym chciał, już dawno bym zaatakował.
Przecie wczoraj była okazja do tego.
 Byłeś na przyjęciu?
 Tak, ja i moje siostry
 Nie mów. Tańczyłam z tobą, czy tak?
 Tańczyłaś i dobrze nam to szło.
 Jeśli mówisz prawdę, to czemu wczoraj nie skorzystałeś z okazji i nie próbowałeś zabić wszystkich.
 Wiesz. Jest wiele powodów, dla których tego nie zrobiłem.
 Jakich powodów??
 Po pierwsze damie, czyli mnie, nie wypada atakować nikogo na przyjęciu …
 Jeśli tak mówisz. Nie byłeś jednak zaproszony. Jak ominąłeś straż i czemu biłeś się z Pristończykami?
 Oni nie mieli zaproszeń, a ja tak. Drugi powód to Pani. Trzeci to dlatego, że zakochałem się.
 Zakochałeś się?? We mnie?
 Tak. Parę dni temu widziałem Ciebie nad tym potokiem, ale nie odważyłem się podejść bliżej.
 Wiesz, że jakby ktoś się dowiedział, że Pristończyk przebrany za kobietę wszedł na przyjęcie, to nie byłoby za wesoło.
 Wiem, ale musiałem zaryzykować, by ujrzeć Ciebie, Piono.
 Skąd znasz…, a tak przypominam sobie, zapytałeś o to wczoraj. To w końcu jak się nazywasz?
 Draqua.
 Książę Draqua?
 Tak.
 Nie powinieneś tu być, zagrozi to nam obojgu.
 Czemu? Przecie sam się wybrałem na polowanie, a tak w ogóle to się w Tobie…
 Zakochałeś, tak wiem. Muszę ci się do czegoś przyznać.
 Do czego?
 Ja też chyba się zakochałam, w tamtej kobiecie. Zdałam sobie sprawę z tego, że tęsknię za nią, ale też boję się.
 Nie musisz tęsknić za nią, przecie ona to ja. Nie bój się też, bo wiedz, że zawsze Cię obronię.
 Ja się boję tylko tego związku. Z jednej strony ciągnie mnie by spróbować tego, ale z drugiej boję się. Proszę cię więc, zapomnij o mnie.
 Nigdy tego nie zrobię, nie byłbym w stanie.
 Musisz.
 Mam do Ciebie prośbę.
 Jaką?
 Wróć do domu, przemyśl wszystko i jeżeli w końcu się zdecydujesz spróbować, to przyjdź tutaj jutro. Obiecuję, że poczekam na Ciebie choćby i cały dzień.
 Dobrze. Przemyślę to, a teraz już idź, proszę!
Draqua pożegnał się ukłonem i odjechał. Piona także ruszyła w powrotną drogę i pomyślała „dziwny z niego chłopak, ale ma coś w sobie”. Książę, gdy przybył do zamku, usłyszał że król pragnie wybrać się na Wampirion z oddziałem liczącym dwa tuziny wojowników. Draqua po krótkim namyśle wskoczył na konia i pognał znaleźć Pionę. Kiedy Piona była blisko swojego grodu, usłyszała, że ktoś ją woła i odwróciła się. Zobaczyła następcę tronu Pistonu i odruchowo podbiegła do niego.
 Musimy ostrzec Wampirion!! – oznajmił
 Czemu?
 Mój ojciec wybiera się tu z dwoma tuzinami doskonałych wojowników.
 Czemu nas ostrzegasz?
 Już to mówiłem, bo kocham Cię.
 No dobra. Szzz… Słyszę coś, jeśli to oni, to nie zdążymy ostrzec wampirii.
 Mam plan, ale musisz mi pomóc.
 Jaki?
 Znajdź spory kamień, naznacz go znakiem blokady i daj mi go.
 Dobra zrobię jak mówisz, ale po co?
 Jak wiesz Pristończycy dobrze rzucają różnymi przedmiotami, więc wykorzystam tą zdolność i rzucę kamień tak by zrobić tarczę ochronną.
 Dobrze.
 Pośpiesz się.
 ERCHEZ ANDI UOLOKA ZAMSI – wypowiedziała Piona i w tej chwili kamień zdobył moce ochronne
 Wezmę go już.
Draqua podniósł kamień i rzucił. Jego plan się powiódł.
 To ich zatrzyma na godzinę. Idź ostrzec Wampirion i powiedz, że mają niecałą godzinę.
 Już idę

Wampirion zdążył się przygotować na odparcie ataku. Bitwa trwała dobre cztery godziny w pełnym słońcu. W obu drużynach było wielu martwych wojowników. Z drużyny Pristonu pozostał tylko król, a Wampirion stracił 30 dobrych wojowniczek. Książę wrócił do swojego grodu i udał się do pokoju. Po paru minutach ktoś zapukał i weszło dwóch strażników.
 Jak śmiecie wchodzić tu bez zaproszenia.
 Wybacz nam panie, ale twój ojciec posłał nas po ciebie.
 Rozumiem, powiedzcie, że zaraz przyjdę.
 Dobrze.
Draqua wstał i wyszedł z pokoju.
 Bracie, jak myślisz, czego chce król.
 Nie mam pojęcia, ale wszystko będzie dobrze. Idę, król nie lubi czekać.
Książę zszedł po schodach i wszedł do sali tronowej
 Ojcze wzywałeś mnie?
 Tak. Powiedz mi jak to możliwe, że przegrałem ostatnią walkę z Wampirionem.
 Nie wiem. Choć może, ale to tylko domysły. Możemy zostać sami?!
 Jasne. Słyszeliście wynosić się stąd, ale już.
 Skoro jesteśmy już sami, to powiem co myślę. W naszym grodzie jest szpieg.
 Szpieg?
 Pomyśl tylko, dlaczego wszystko co planowałeś, kończyło się fiaskiem.
 Bo mam niekompetentnych ludzi?
 Nie, bo masz szpiega. Na twoim miejscu sprawdziłbym każdego w grodzie.
 Dobry pomysł, synu. Tak więc skoro wszystkich mam przebadać, to zacznę od ciebie.
 Mnie? – Draqua udał zdziwienie.
 Tak. Co robiłeś rano?
 Jak zwykle, polowałem. Myślisz, że mógłbym cię zdradzić? Własnego ojca?
 Masz rację. Jesteś przecież moim synem. Idź do swojego pokoju, ale wpierw wezwij Helliasha
 Tak, ojcze.
 Jednak jeśli to ty jesteś szpiegiem, gorzko tego pożałujesz.
 Ojcze, własnej krwi nie można zdradzić, nieprawdaż? – skłamał Draqua
 Dobrze już. Idź i wezwij kuzyna.
Książę poszedł powiedzieć Helliashowi, że król go wzywa,a potem wrócił do pokoju. „Będę musiał bardziej uważać” – powiedział – „ciekawi mnie co zrobi Piona”. Tak szczerze to ona coraz bardziej pragnęła spróbować tego związku. W tej samej chwili, w sali tronowej.
 Wzywałeś mnie królu?
 Tak. Musimy pogadać.
 O czym?
 W naszych szeregach mamy zdrajcę.
 Wiem. I co król chce z tym faktem zrobić?
 Nie wiem, a co radzisz?
 Zostaw to mnie. Znajdę go i zabiję.
 Ale jak?
 Będę walczył z każdym kto dziwnie się zachowuje.
 Nie, możemy. Mam za to pomysł jak dowiedzieć się kto to. Urządzimy turniej otwarty dla każdego kto chce się zmierzyć, a zwycięzcę powiesimy.
 Super pomysł. Pozwól mi jednak rozpocząć poszukiwania na własną rękę.
 Tylko nic nie rób bez mojej zgody.
 Tak, panie.
Wychodząc z Sali Helliash odwrócił się, bo król coś jeszcze powiedział.
 Sprawdź też mojego syna, mam co do niego pewne obawy.
 Tak. – Hellish uśmiechnął się i wyszedł.
Następnego dnia Draqua wybrał się do lasu i tam ukryty wśród listowia, czekał dwie godziny. Kiedy zobaczył swą ukochaną, wyszedł z ukrycia i rzekł:
 Jednak przyszłaś? I co??
 Spróbować zawsze można. Ciekawi mnie tylko jak to się dalej potoczy.
 Nie wiem, ale nie pozwolę Cię skrzywdzić. Wierzę, że nam się uda.
Spędzili nad potokiem wiele godzin. Od tej chwili był to dla nich „magiczny spływ wody”, gdzie często się spotykali. Draqua nie był jednak szczęśliwy, że ich spotkania trwają tak krótko. Pewnej nocy, gdy wszyscy zasnęli, książę przebrał się za wampirię, osiodłał konia i wybrał się do Wampirionu. Podając się za pokojówkę zdołał wejść na zamek. Odszukał pokój Piony i zapukał:
 Kto tam? - zapytała
 Pokojówka Draqua.
Kiedy Piona zdała sobie sprawę z tego, że za drzwiami stoi jej ukochany, wstała i otworzyła drzwi.
 Co tu robisz? – spytała
 Mogę wejść?!
 Wejdź, byle szybko. – zatrzasnęła drzwi i spytała – No, więc co tu robisz?
 Nie mogę bez Ciebie żyć. Chodź, ucieknijmy stąd.
 Oszalałeś?? Mogą nas zabić.
 Wiem, ale jeśli mam żyć sam czy z Tobą, to wolę zaryzykować moje życie.
 A moje?? Zastanowiłeś się co ja mogę zrobić jeśli Ty umrzesz?? Jeśli umrzesz – ja umrę razem z tobą, gdyż pęknie mi serce.
 Zastanowiłem się. Ale nie pozwolę by ktokolwiek mnie zabił. Masz moje słowo.
 Jednak ja nadal nie wiem, dlaczego mamy uciekać.
 Mój ojciec pragnie wyprawić się na Wampirion.
 No i?? Przecie mój gród się obroni.
 Wiem. Dopóki Wampirion no i oczywiście Priston nie zostaną zniszczeni całkowicie ta wojna się nigdy się nie skończy.
 Może. Powiedz, gdzie niby mielibyśmy uciekać?
 Nie wiem, może Belldandy nas przyjmie.
 Myślisz, że znajdziemy schronienie w Cejlonie?
 Tak myślę. Cejlon nie stoi po żadnej stronie, więc może się udać.
 Kocham cię i nie ulega wątpliwości, że chciałabym dzielić z tobą życie, ale żeby od razu uciekać?
 Czemu nie? Możemy zostać zmuszeni walczyć przeciwko sobie. A ja nigdy tego nie zrobię.
 Ja też nie, ale zważ na to, że narażamy ród bogów na niedogodności.
 To dlatego musimy ustalić jakiś plan.
 Dobra to przemyślmy to i jutro nad potokiem zdecydujemy co dalej.
 Zgoda. To teraz pozwól, że sobie już pójdę.
 Nie, czekaj!! Wszyscy zasnęli, więc…
 Co sugerujesz?
 Zostań ze mną do rana. Jutro przed świtem wstaniesz, pomaluję cię i pojedziesz.
 Zgoda! Chodź w moje ramiona
Zaczęli się całować. Draqua całował Pionę po ustach, szyi. Tutaj pozwólcie, że nie będę się rozpisywał, gdyż to nie byłoby rozsądne podglądać jak się kochają. Tak więc powiem tylko, że spędzili bardzo upojną noc, a potem zasnęli. Obudzili się dopiero o 13.00, czyli siedem godzin po wschodzie słońca. Całe szczęście, że nikt nie wszedł do pokoju Piony. Kiedy zobaczyli która godzina, szybko wstali, ubrali się, a Piona poprawiła makijaż Draquy i kazała mu iść. Na odchodne powiedziała, że spotkają się nad potokiem po zmierzchu. Pocałował ją, powiedział, że ją kocha i poszedł po konia.
Draqua umył twarz w potoku i wrócił do zamku.
 Gdzie byłeś? – spytała Bardia.
 Na konnej przejażdżce. A teraz pozwól, że wrócę do pokoju.
 Ona też była?
 Co? A zresztą co Ci do tego?
 Nie nic, tak pytam.
 Byłem sam.
 Ta, jasne.
 Naprawdę!!
 Jeśli tak, to dlaczego masz szminkę na koszuli.
 Eee… nieważne. Idę do pokoju.
I tak zrobił. W pokoju zaczął wymyślać plan ucieczki. Wtedy usłyszał znany głos, to Helliash rozmawiał z żołnierzami. Po chwili ktoś zapukał. Draqua szybko schował notatki i powiedział:
 Proszę.
 Witaj kuzynie, przynoszę wieści od króla – uśmiechnął się podle.
 Jakie?
 Na dniach odbędzie się turniej rycerski. Obecność obowiązkowa.
 Rozumiem. Wyjaśnisz mi po co go organizujemy?
 Tak. By znaleźć szpiega. A kiedy go zlikwidujemy nic nie będzie w stanie zniszczyc naszej armii. Tak więc najpierw Wampirion, potem Cejlon.
 A więc takie są wasze plany. Rozumiem. Będę na pewno, ale tylko po to, by skopać Ci tyłek. Nie bawi mnie ta wojna.
 A to ciekawe. Następcę tronu nie bawi wojna, a to dobre?? A może król ma rację i to ty jesteś szpiegiem. Jak to się mówi pożyjemy, zobaczymy. – wyszedł uśmiechając się szyderczo.
 Zobaczymy, zobaczymy – odpowiedział Draqua na głos.
Dopiero teraz Draqua zauważył gołębia z wiadomością. Było na niej napisane: „Zjaw się sam, w pustelni Parysa. On ci pomoże.”
 Pomoże?? Ciekawi mnie jak. No, ale dobra pójdę tam.
Poczekał do 16.00, wziął konia i pojechał do pustelni, która mieściła się tuż pod murami Cejlonu.
 Dzień dobry. Miał pan mi pomóc w ucieczce.
 A tak, racja. Słuchaj, dowiedziałem się, że Piona została zmuszona do wyjścia za „mąż” za córkę Asturii, notabene skarbnika Królowej.
 Co??
 Piona ci nie mówiła, bo nie chciała cię ranić. Słuchaj dalej. Ślub odbędzie się za miesiąc, przy odpowiednim ustawieniu księżyca.
Parys podał Draqua buteleczkę z fioletowym płynem.
 Daj jej to do wypicia. To jest magiczny płyn, który wywołuje prowizoryczną śmierć. Działa 12 godzin, kiedy czas minie Piona się zbudzi.
 A co ja mam zrobić??
 Nic, ty musisz zostać i wziąć udział w turnieju.O nic się nie martw, nasz powóz przetransportuje z ją do Cejlonu. Dołączysz do niej póżniej. A teraz wróć do zamku. I pamiętaj wszystko będzie dobrze. Bell się o to postara.
 Dobra, powiem o tym mojej ukochanej jak się z nią spotkam.
 Zgoda tylko nie wspominaj jej że wiesz o ślubie. To nieważne.
 Uhm…
Draqua zjawił się nad potokiem dwadzieścia minut przed zmierzchem. Kiedy pojawiła się Piona, pocałował ją i wytłumaczył cały plan ucieczki. Potem długo kochali się nad brzegiem potoku. Po zdobytych stosunkach leżeli jeszcze kawał czasu.
 Nadal mam pewne obawy, ale nie chce się z tobą rozstawać.
 Jak tylko wszystko załatwię, to dołączę do Ciebie.
 Zgoda. Kocham Cię.
 Ja Ciebie tez. Doba, pora wracać, bo jeszcze zaczną coś podejrzewać.
 Racja. Spotkamy się niedługo?
 Tak.
Pocałowali się i wrócili do swoich grodów. Piona została wezwana przed oblicze królowej.
 Masz przymierz tą suknię, bo ślub już za pasem, a trzeba jeszcze dużo rzeczy przygotować.
 Tak, pani. – Piona była smutna i miała dość wszystkiego. W głębi duszy pragnęła, aby szybko nastał czas ucieczki.
 Czemu jesteś smutna. – spytała się Walardia – Powinnaś się cieszyć. W końcu to twój ślub.
 Ależ ja się cieszę i jestem szczęśliwa. – skłamała Piona – ale jestem zmęczona. Czy mogłabym pójść spać?
 Dobrze moje dziecko. Skoro musisz to możesz iść spać.
 Dziękuję.
Piona już wyszła, ale zdążyła jeszcze usłyszeć:
 Co się z nią dzieje. Martwię się o nią…
Wszyscy się denerwowali, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Kiedy nastał wieczór Piona wypiła płyn z buteleczki i poszła spać. Rano, kiedy pokojówka przyniosła panience śniadanie, zdała sobie sprawę z tego, że panienka jest „martwa”. Rodzina pochowała ją w rodowej krypcie. Minął tydzień. Draqua odwiedził Parysa, tak jak się z nim umawiał.
 Jestem.
 Wiem. Chodź, pokaże Ci co przygotowałem na jutrzejszy turniej. Oto twoja zbroja i miecz.
 Co to za zbroja?
 Ta zbroja została wykonana z łusek szarego smoka, oczywiście to on mi je dał. Jest więc bardzo wytrzymała. Miecz jest wytopiony z poświeconego srebra oraz adamantium, więc masz stu procentową pewność, że się nie złamie. – Draqua wyglądał dziwnie i Parys to zauważył – O czym myślisz?
 Chciałbym wykorzystać tą zbroję w ostatecznej rozgrywce.
 To znaczy, że nie chcesz zabić Helliasha?
 Chce, ale jeszcze nie teraz. Zresztą nie mogę. Nie wytłumaczę tego królowi. Na razie muszę grać swoją rolę. Dlatego zbroję i miecz zostawiam pod twoją opieką.
 Rób, jak uważasz.
 Doba to ja wracam, powiedz Pionie, że ją kocham.
 Oczywiście. Powtórzę.
I pojechał, a wróciwszy do swojego pokoju poszedł spać. Koło drugiej obudziły go pukania do drzwi.
 Kto tam?
 Braciszku, to my. Możemy wejść? – spytała Bardia.
 Jasne. O co chodzi?
 Martwimy się o Ciebie. Król powiedział Helliashowi, że jesteś szpiegiem i ma Cię zgładzić.
 Rozumiem. Przyjdźcie tu przed świtem. Musimy coś wymyślić.
 Dobra.
 A ja pojadę do Parysa. – powiedział po cichu.
Poszedł osiodłać konia i wybrał się do pustelni. Kiedy tam przybył zapukał i wszedł bez zaproszenia.
 Parysie, mamy problem.
 Wiem, dlatego przygotowałem pewną substancję. Sproszkowany piryt z domieszką kości słoniowej wymieszanej z wodą bogów. Zapewnia nieśmiertelność. Wypij to przed walką, a kiedy Helliash Cię zabije zjawię się ja Ciebie zabiorę. Zbroi Ci nie dam, bo Ci nie potrzebna.
 Zgoda. A co mam siostrom powiedzieć?
 Co chcesz. One i tak Cię nie wydadzą. A teraz wracaj do Pistonu. Lepiej nie wzbudzać więcej podejrzeń.
 Wiem, to do jutra.
 Do jutra.
Draqua powrócił do pokoju, ale nie zdążył się położyć, bo przyszły siostry. Przez moment wszyscy milczeli, a potem książę powiedział:
 Zaraz po turnieju uciekam.
 Zwariowałeś?? – wykrzyknęły obydwie na raz
 Nie. Czemu tak sądzicie?
 Oszalałeś, bo chcesz uciec. Po co ci to?
 Ponieważ nie uważam się za członka tego rodu. Zresztą nie uważam się za członka żadnego rodu. No i chcę być z Pioną.
 Nie należysz do żadnego rodu?? A co z nami. Przecież my cię kochamy.
 I ja was kocham, ale nie tak jak Pionę.
 Dobra rób jak uważasz, ale obiecaj że wrócisz.
 Zgoda, postaram się kiedyś wrócić. Dobra a teraz idźcie, bo muszę się przebrać.
Książę zdążył w samą porę stawić się w wyznaczonym miejscu i czasie, bo trębacze już wołali na turniej.
 Dobrze Cię widzieć, już myślałem, że Cię nie zabiję. – odezwał się ktoś z tyłu.
Draqua odwrócił się i zobaczył Helliasha.
 Nie, to ja cię zabiję, kuzynie – uśmiechnął się szyderczo.
 Kochani, przestańcie rozliczycie się na turnieju – odezwał się król.
 Tak, panie. – Powiedzieli obydwaj na raz.
 Turniej czas zacząć.
Pozwólcie, że pominę mało ważne walki, gdyż w finale spotkali się, tak jak przewidział król, Helliash i Draqua.
 Nie musisz wyjmować miecza. Niestety, zabiję Cię szybko i bezboleśnie tak jak innych, a tak chciałem się zabawić.
 Nie gadaj, tylko działaj Helliashu.
 Wedle życzenia – powiedział to bardzo zadowolony.
Najpierw przewagę miał Draqua, gdyż co chwila było widać iskry i mało brakowało, a miecz Helliasha rozpadłby się na kawałeczki. Było to jednak tylko złudzenie, gdyż jego miecz był wykonany z doskonałego materiału. Po chwili szala zwycięstwa przechyliła się na stronę kuzyna, który jako dobry wojownik wykorzystał tą przewagę i zadał decydujący cios. Draqua jedynie jęknął i upadł na ziemię.
 A jednak. Kiedyś to się na Tobie odegra.
 Myślisz, że Ty to zrobisz. Śmieszny jesteś, przecież umierasz. Powiedz mi tylko, dlaczego szpiegowałeś.
 Nie szpiegowałem, ale nigdy się nie dowiesz prawdy. Chyba, że zdarzy się cud. – zaśmiał się, a w następnym momencie już nie żył.
W tym momencie pojawił się Parys.
 Królu, twój syn był, tak jak podejrzewałeś, szpiegiem. Belldandy kazała mi zabrać Jego ciało, by mogła przekląć jego duszę po wsze czasy. Chociaż nie stoimy po żadnej stronie konfliktu, to jednak nie lubimy zdrady, a co za tym idzie – szpiegów.
 Dobra, zabierz Go niech nie widzę Jego twarzy.
 Tak.
Gdy tylko oddalili się na bezpieczną odległość Parys powiedział:
 Pora wstawać mości książę.
 To co mówiłeś w zamku było prawdą?
 Nie. Wszystko zmyśliłem. Musiałem jakoś zmylić twojego ojca. Ale koniec rozmowy, spójrz na lewo.
Draqua podniósł się na rękach, a powiódłszy wzrokiem za ręką Parysa zobaczył Cejlon z pięknym kryształowym pałacem Królowej w samym środku.
 Tam jedziemy. Belldandy i Piona już na nas czekają.
 Nie mogę się już doczekać, kiedy będę mógł pocałować moją ukochaną.
 Widać, że ją kochasz.
 Jest skarbem mego serca, bez niej nie mógłbym oddychać, żyć.
 Parys uśmiechnął się i powiedział – Jesteśmy na miejscu.
Zsiedli z powozu i skierowali się do kryształowego pałacu.
 Witaj w moim pałacu. Twoja ukochana czeka na Ciebie czeka w sali barowej.
Wskazała ręką na drzwi znajdujące się po prawej stronie wielkiego holu. Książę nie myśląc wiele, pobiegł do tamtej komnaty.
 Witaj kochany – powiedziała rozpromieniona Piona i wpadła w objęcia Draquy
 Witaj. Stęskniłem się za Tobą. – powiedział i nim Piona zareagowała, zaczął ją całować.
 To my was zostawimy samych. Najlepiej by było gdybyście poszli do waszej komnaty. Parysie zaprowadzisz ich?
 Z przyjemnością.
 Dziękujemy za wszystko co dla nas zrobiliście.
 Jeszcze będzie czas na dziękowanie. To nie koniec „spotkań” z pozostałymi rodami. Czeka nas wojna, ale jeszcze nie teraz. Możecie na razie odpocząć. Wykorzystajcie go.
 Jasne – powiedzieli razem kochankowie.
Poszli za Parysem do swojej komnaty.
 Pięknie urządzona ta komnata.
 Tak. Zamierzasz tak stać, czy może wykorzystamy aktywnie nasz czas wolny.
 No to do dzieła. – powiedział z uśmiechem Draqua i zaczął się rozbierać, całując jednocześnie Pionę.
Od tego czasu Draqua i Piona spędzali całe dnie ze sobą. Po pewnej upojnej nocy ona źle się poczuła. Wszyscy myśleli, że się czymś zatruła. Książe zaprowadził ją więc do nadwornego medyka. Po dość długim badaniu lekarz postawił diagnozę: „Panienka jest w ciąży. Urodzi czworaczki.” Draqua słysząc to, postanowił, że nie będzie dłużej czekał i jeszcze tego samego dnia się oświadczy. Zrobił to wieczorem, podczas kolacji.
 Piona!
 Tak kochany?
 Wyjdziesz za mnie? – spytał Draqua
 … khy…khy… Co?
 Wyjdziesz za mnie?? – powtórzył pytanie.
 Eee… Jasne, że tak. Z przyjemnością.
 Super. Ciesze się.
 Ja też.
 Belldandy??
 Tak??
 Wyprawisz ślub i wesele??
 Z miłą chęcią. – odrzekła, a po kolacji zwołała poddanych i oznajmiła – Dworzanie, za dwa dni wyprawimy najznakomitsze wesele i ślub.
Minęły dwa dni i cały gród obchodził huczną imprezę. Zaproszono wszystkich poddanych i każdy przyniósł jakiś prezent. Kochankowie wzięli ślub w obydwu obrządkach, to jest Wampirionu i Pistonu, tak by nikt nie mógł ich rozdzielić. Wesele było bardzo obfite, a zabawa trwała do „białego rana”. Na stole weselnym było wiele wspaniałych dań jak prosię z jabłkiem w pysku pieczone w syropie klonowym, feniks z rożna z masłem czosnkowym i inne smakołyki. Po dwóch miesiącach książę dostał „pozwolenie” na wyjazdy do lasu, ale musiał się przebierać za maga. W takich okolicznościach postanowił, że nie będzie jeździł częściej niż raz na tydzień. Nad potokiem się nie pojawiał, bo mógł zostać zauważony z Pistonu. Pewnego dnia Draqua zapytał Pionę:
 Kochanie, nie tęsknisz czasem za Wampirionem?
 To normalne, że tęsknie. Gdybym jednak wróciła to nie mogłabym z tobą być. Kiedyś i tak wrócimy.
 Masz rację, ale poczekajmy aż dzieci się urodzą.
 Jasne. Kocham cię.
 Ja ciebie też bardzo mocno kocham.
Po kilku miesiącach narodziły się ich dzieci. Dwie córki – Trisha i Eve oraz dwóch synów – Adamus i Cerkev. Od najmłodszych lat Draqua i Piona uczyli swoje pociechy wszystkich przydatnych umiejętności.
Chłopcy uczyli się strzelać z łuku, walczyć na miecze, tropić i zabijać zwierzynę. Dziewczyny też poznały techniki fechtunku, ale nie tylko. Matka przekazała im także wszystko, co powinny wiedzieć młode kobiety. Nauczyła je gotować, posługiwać się igłą i nitką i innych przydatnych rzeczy. Byli bardzo szczęśliwi, ale jak zwykle wszystko, co dobre dość szybko się kończy.
Pewnego dnia Cerkev wybrał się na samotne polowanie i kiedy pojechał nad sławny potok, by się odświeżyć, zobaczył posłańców Wampirionu. Gdy zobaczył ich, zamienił kilka zdań z nimi, a powróciwszy do Cejlonu powiedział do Draquy
 Ojcze, Wampirion wypowiada wojnę Pristonowi.
 Co?? Jesteś pewien?
 Tak. Jestem tego pewien, gdyż jeden z posłańców myśląc, że jestem księciem Pristonu zapytał czy wiem gdzie mój ojciec, a kiedy spytałem po co mu to wiedzieć to …
 Dobra wystarczy, już się upewniłem.
 Ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego wybierają oficjalną drogę.
 Nie wiem, może muszą mieć czas na dopracowanie planu oblężniczego. Nie zastanawiajmy się na razie. To nie czas na to.
W tej chwili weszła zaspana Piona.
 Co się dzieje?
 Wampirion wszczyna wojnę z Pristonem.
 I co masz zamiar uczynić, kochany?
 Na razie nie wiem. Powinniśmy się skonsultować z Belldandy. Trzeba cos wymyślić.
 Dobra. To chodźmy do niej.
Poszli do komnaty Królowej i Draqua powiedział
 Bell, mamy problem.
 Jaki ?? – spytała Królowa
 Szykuje się wojna.
 No to impreza zacznie się wcześniej niż myślałam. – powiedziała z przekąsem
 Co?? To znaczy, że …
 Jeśli chodzi ci o to czy wiedziałam, to tak. Od samego początku znałam plany mojej siostry, Walardii. Myślałam jednak, że mamy jeszcze czas. Co się tak dziwisz?
 Nic, po prostu nie sądziłem, że masz siostrę i to jeszcze taką jak ona.
 Nikt o tym nie wie. Ale chyba musze wam coś opowiedzieć. To było dawno. Wtedy to Cejlon i Wampirion były jednym grodem, Azgarem, który był rządzony przez naszą matkę. Wszyscy żyliśmy w zgodzie i szczęściu aż do momentu, kiedy moja siostra zapragnęła władzy i aby tego dokonać obudziła dwunastu niesprawiedliwych. Zapewne widzieliście dwanaście posągów, które stały w głównej komnacie?
 Tak, a co?
 To są właśnie niesprawiedliwi wojownicy, którzy są na każde słowo mej siostry. Walardia zabiła nasza matkę i przy pomocy niesprawiedliwych zmieniła większość poddanych w Wampirie. Mi i nielicznym ludziom udało się zbiec i stworzyć nowy gród, Cejlon.
 Zapewne jest ci smutno. – odezwał się Adamus, a Cerkev mu zawtórował
 Tak, ale jestem już chora od smutku, więc można powiedzieć, że przywykłam.
 Dlaczego Walardia zwlekała z atakiem na Priston? I dlaczego teraz wybrała oficjalną drogę? – spytał Draqua
 Teraz już nie wiem. Myślałam, że czeka aż będzie można obudzić niesprawiedliwych. Ale oni stoją tu. Nie jestem też w stanie powiedzieć dlaczego akurat wybrała oficjalną drogę. Nie mam z nią kontaktu i nawet nie chce mieć.
 To jaki mamy plan?
 Myślę, że najlepszym wyjściem będzie wezwać walkirie i Zębacza, a potem zaatakujemy główne siły obydwu rodów.
 Zgoda.
 Może jednak powinniśmy poczekać trochę, aby pozostało mniej wojowników, wtedy będzie więcej szansy na zwycięstwo. – wtrąciła Trisha
 Niezły plan córko. Tylko pozostaje jeszcze jedna kwestia??
 Jaka? – spytała Piona
 Co zrobimy z dziećmi?
 Mogą zostać tutaj. – powiedziała Bell
 Wykluczone, my też chcemy walczyć. – odezwała się cała czwórka
 Ale to niebezpieczne.
 Czyli mamy siedzieć tutaj i zachowywać się jak tchórze?
 Nie. Piona, a ty co sądzisz?
 Jak tak bardzo chcą, to niech walczą…
 Dzięki mamo.
 … ,ale decyzja należy do ciebie, kochany.
 Dobra niech z nami idą, ale rzućmy na nich czary ochronne i odziejmy ich w goblińskie skóry.
 Dobra. ERKSYS ULIYS TURTOTII.
Draqua, Piona, ich dzieci, Zębacz i walkirie przygotowali się i wyruszyli do walki. Dotarli na miejsce po kwadransie. Obydwie armie były już mocno powybijane. Pozostało tylko pięćdziesięciu pristończyków i sześćdziesiąt wampirii.
 Dobra sądzę, że pora się rozdzielić. Dzieci pojedziecie ze mną na pristończyków, a Piona obejmie dowództwo nad walkiriami i zaatakuje wampirie. Zębacz ty pomożesz Pionie.
 Może być.
 Roskass – powiedział Zębacz
 No to do ataku. Hja!
I tak zaczęła się ostatnia część wielkiej bitwy międzyrodowej. Nie będę się tu rozpisywać, bo nawet nie wiem co tam tak naprawdę się wydarzyło. Wiem tylko, że Trisha została zabita, a Cerkev – ciężko ranny, jednak wyjdzie z tego cało i po śmierci Bell, przyjmie imię Jupiter i zasiądzie na tronie bogów. Będzie sprawiedliwie nimi rządzić. Tutaj warto wspomnieć o jednym dość ważnym fakcie. Pamiętacie Helliasha?? Jeśli nie, to przypomnę, że jest kuzynem księcia. Jeśli tak, to powiem, że Draqua go dopadł i zaczęli się bić.
 Hę?
 Witaj. A jednak cuda się zdarzają. Pora zakończyć to tu i teraz.
 Ja nie przegram. Zabiłem cię raz, zabiję i drugi.
 Głupi, nawet muchy byś nie zabił. Ale broń się kochaniutki. Choć wtedy udawałem, to teraz oddam ci za moją „śmierć” z nawiązką.
I tak zaczęła się ta potyczka. Walka była zażata i trwała przez dobre piętnaście minut, po czym Draqua zdołał zadać ostateczny cios.
 Dlaczego? Jak to możliwe?
 Nie wiesz? „Dobro zawsze zwycięży” jak to się mówi.
 Ale ty nie jesteś dobry!
 Nie ważne, ty i tak już umierasz.
 A ty? Ten, który zdradził Priston, bo pokochał wampirię?
 Ja nie zdradziłem mojego rodu. Po prostu wolałem zniknąć.
 Ty i twoje …khy… spra… wy. Zaw… sze myslałe… khy… ś o sobie j…a…k … o khy… khy… pęp… ku khy… khy… khy… świata.
 Nic nie rozumiesz, więc zrób mi przyjemność i umrzyj.
Tak też się stało. Po tym wydarzeniu Priston i Wampirion przestały istnieć, a na ich miejsce powstał Anglosjum. Cały Cejlon wziął udział w pogrzebie poległych w wojnie, w tym Trishy. Najpierw nastało panowanie Draquy i Piony, które było dobre, a zresztą możecie spytać się poddanych oni najlepiej wiedzą czy są szczęśliwi. Po ich śmierci na tronach zasiadły ich dzieci, czyli Adamus i Eve. Z ich „związku” narodzili się pierwsi ludzie, ludzie, których znamy z „Biblii”, czyli Adama i Ewę. W przeciwieństwie do historii przedstawionej w „Biblii”, nie było żadnego raju, a oni nie byli czyści. To z ich związku powstali kolejni ludzie, którzy, łagodnie mówiąc, zapomnieli o swoim pochodzeniu zabijając wszystkie magiczne stwory jakie kiedykolwiek chodziły po tym świecie. Bogowie uciekli na Olimp, bo tylko tam byli bezpieczni. Tak więc ziemia straciła całą swoją magię i ukorzyła się przed ludźmi pozwalając im rządzić. To koniec opowieści, może was czegoś nauczy na przykład, że nie wolno zapominać o przodkach, bo dzięki nim w ogóle istniejemy.


Widać, iż jest to coś z początków twojej twórczości. O niebo gorszy styl niż Hause.
Daruj sobie to"opowieść nieznajomego" bo pomyślą, że to czyjeś nie twoje:P

Przede wszystkim zupełnie nie wiemy jak wyglądają postacie, a ich przecież nie znamy...
Dialogi sa bardzo suche, przydałyby się jakieś dopiski, ale jak już to nie na boga "zapytała""powiedziała" tego się praktycznie nie pisze, przecież to jasne. Za mało uczuć bohaterów bym wiedział co czują. a przecież były pewne nerwowe momenty, można było się śmiało pobawić.
Nie podobało mi się bzpośrednie wręcz obcesowe zagadanie Draqua, powinien tez coś czuć zanim zagada. Na pewno to były nerwy. A u ciebie nic...
Zbyt szybko tez nawiązana komunikacja z ta "przyszłą królową" naiwne do granic bólu.
Prawdę mówiąc tez zbyt szybko się jakby to wszystko dzieje. Ledwo wchodzą, już są razem na balkonie nie daje się ani poczuć klimatu, ani niczego. Nie przeczytałem do końca, tym bardziej dlatego, ze skoro to Romeo i Julia, to wiem jak się skończy. Mogłeś sobie darować tę dopiskę:P

Te błędy to sa w sumie najistotniejsze problemy tego fika.

Jakieś pozytywy. Ciekawy świat i rody, oraz sam wstęp całkiem przykuwający. Reszta już niestety na minus, i fabuła i jej przeprowadzenie.
Aha jeszcze opis wlaki. Mało dynamiczny, nie używaj rozbudowanych zdań tylko krótkich.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl