ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, a takż za to, że trochę lepiej zrozumiałam co znaczy "Być sobą". Dziękuję wszystkim wam za to. W sumie dobrze, że poruszyłam ten temat.
Pozdrawiam!
Hmmm...sądzę, że jestem sobą, i przez to jestem posatrzegana przez otoczenie jako osoba pewna siebie, czasem pyskata, jak to niektóry wprost mi mówią. Natomiast to troszke inaczej w mojego punktu widzenia wyglada.
Po prostu - nie lubię się podlizywać i mówic coś po to, zeby sie spodobać komuś, co zresztą nie znaczy, że jeśli tylko widze jakaś wadę czyjąś, to od razu ja wytykam. Nie, bycie sobą nie oznacza przecież nieuprzejmości i sprawiania na każdym kroku przykrości Ale Nie boję sie jasno i otwarcie wyrażać swoich opinii, nie boję się robić czegoś innego niz wszyscy, nie boję się wyglądać i ubierać "po swojemu", nie boje się przyznać do słuchania nietrendy muzyki...Lubię to, co lubię, i tyle
Zle mi sie to kojazy takie zagadnienie - bycie soba .. kiedys mialam kolezanke ktora twierdzila ze jest szczera do bolu (i tym samym ze jest soba) ale ta szczerosc polegala na krytyce innych i chamstwie - a to co mowila wcale nie bylo szczere a po prostu wynikajace z kompleksow i zazdrosci..
Ale to jest ladne co sie komu podoba wiec kazda krytyka jest indywidualna i zarowno poprawna jak i nie.
Jesli chodzi o bycie soba to trzeba znalezc zloty srodek bo czasami wyglaszaniem naszych pogladow (ktore all the time sa narazone na zmiane) mozemy narazic seibie lub bliskich czy tez obcych nam ludzi na problemy.
Byc soba - mysle ze jesli ja wiem co mam w glowie to juz jest 100% sukcesu dla mnie bo wystarczy ze ja wiem inni nie musza. Jesli ktos ma jakas potrzebe udowadniania innym swojej wyzszosci czy zaistnienia w gropie to w tedy kojazy mi sie to z pozerstwem. niestety spoleczenstwo zadko kiedy jest na tyle rozwiniete by kazdy posiadal tyle wiedzy czy tez rozsadku by dokonywac slusznych wyborow majac jakiekolwiek dobro na wzgledzie. Ludzie czesto potrzebuja autorytetu kogos kto bedzie ich prowadzil, dyktowal.. i tu mamy tez zjawisko naduzycia wladzy..
Byc soba uczymy sie cale zycie, a jesli chodzie o bycie soba w orginalny i nieowtarzlny sposb - czyli pokzanie ze jestesmy inni analogicznie bedac soba.. majac swoje inne zdanie itd. -- nie preferuje takiej postawy.
Niestety czy tam stety w niektorych wyborach np w stylu ubierania jestesmy grupa i jakos nie widze jednostek goniacych w sukniach z sredniowiecza..
Bycie soba ma wiele aspektow jako takie luzne zagadnienie, ale jesli chodzi o poglady to trzeba sie zastanowic kiedy wygloszenie ich ma cos na celu a kiedy lepiej zachowac je dla siebie.
Bycie sobą...hm...hm....hm.
Jest to pojęcie znacznie szersze niż się o tym mówi.
Samo wyrażanie swoich poglądów nie wystarczy, trzeba tutaj czegoś jeszcze.
Oczywiście własność poglądów też jest ważna ,ale często jest tak ,że my ich nie wybieramy, są one narzucane nam od dziecka zależnie od tego w jakim miejscu i czasie się wychowywaliśmy i w jakim miejscu żyjemy. Bycie sobą to w dużym stopniu własny styl... coś o czym wiemy naprawdę tylko my, też sposób bycia ,wszystko co robimy.
Teraz okrutna prawda:
Tak naprawde nikt nie jest sobą, wszyscy jesteśmy mieszanką poglądów, stereotypów, wyglądu ,stylów. Jesteśmy każdym po trochu.
Oczywiście własność poglądów też jest ważna ,ale często jest tak ,że my ich nie wybieramy, są one narzucane nam od dziecka
Taka głupotka mi się przypomniała...Wiecie, że jeśliby nam rodzice od dziecka nie wmawiali, ze herbatę słodzi sie 2 łyżeczki, to wcale byśmy nie słodzili, albo słodzili wiecej czy mniej? To jest właśnie takie wmawianie, narzucanie nam poglądów/zachowań
Ale to czy czlowiek jest dobry czy zly, czy jest szara myszka czy przywodca nie nazucaja nam rodzice, tak samo jak nie narzucaja nam podatnosci na sugestie otoczenia i ludzi. To jacy jestesmy to nasz charakter, kazda lizajdupa jest soba bo gdzieby nie byla to zawsze mialaby w glowie to samo. Moze jej powieszchowne przekonania czy tez nastawienie do zycia byloby inne w zaleznosci do osob. Ale takie rzeczy jak dobro czy zlo siedza w nas znacznie glebiej, po to wpadamy w klopoty by one nas wzmacnialy. po to walczymy by walka dawala nam sile, a czasu jest nieskonczona ilosc na nauke - calez zycie - jak nie to to nastepne
Wiadomo ze gdy ludzie w otoczeniu sa od nas gorsi czesto buduja nasze ego, gdy sa lepsi ponizaja nasze ego. gdy nas chwala i zgadzaja sie z nami - jestesmy dumni z siebie czujemy sie dobrze, gdy jestesy wyrzutkami, nikt nas nie rozumie - nie czujemy sie zrzeszeni.
Ale sztuka jest byc poza tym, wyjsc z siebie i popatrzec z boku, co liczy sie bardziej. To co mysla o nas ludzie czy to co my myslimy?
Wyjdz z ciemnego kina po wciagajacej akcji w srodku slonecznego dnia i popatrz na tlum..
Tak naprawde nikt nie jest sobą, wszyscy jesteśmy mieszanką poglądów, stereotypów, wyglądu ,stylów. Jesteśmy każdym po trochu.
No i dokładnie w dużym stopniu tak jest ... różnimy się jedynie stopniem nasycenia wpływami otoczenia oraz tym na ile jesteśmy "nieczuli" na wywierany na nas przez całe otoczenie wpływ ...
Bycie sobą jednak to coś więcej ... to skomplikowane zagadnienie ... tak naprawdę nie ma 100% indywidualizmu i zupełnego odciętego od wszystkiego bycia TYLKO sobą ... już od życia płodowego otoczenie kształtuje nas ... potem dalej to już cała historia ... no i co ?? Od którego momentu ma powstać "konserwa" nieczuła na otoczenie aby powiedziało ono, że ta jednostka jest sobą ?? ....
Bliżej bycia sobą jest już być może jednostka, która w pewnym większym stopniu rozumie siebie, swoje zachowania i ich przyczyny, potrafi kontrolować swoje reakcje, odczucia i emocje ... następnie potrafi je dość dowolnie kształtować ... kreować samą siebie ... wówczas myślę, że bylibyśmy bliżej stwierdzenia, że ta osoba jest sobą
Hihi, tak więc bycie sobą to ciągłe udawanie, że się jest sobą
niekoniecznie udawanie ... Trzeba być świadomym wpływów otoczenia czy się to komuś podoba czy nie ... Ale też przecież bycie sobą to nie znaczy zupełnie oderwanym od korzeni ... Można przecież być sobą jako jednostka na której osobowość wpłynęło wiele czynników .... i stworzyło właśnie tą jedyną i niepowtarzalną kombinację .... no i to też jest bycie sobą ... nawet bez ani jednego włąsnego czynnika i wkładu w to jestestwo
Bycie sobą? Jest dzisiaj możliwe?
Ja idę do szkoły i staje się kimś innym. Na codzień też chyba nie jestem sobą. Więc uwierzcie mi, cierpie z tego powodu. I to strasznie. Ale mam też wrażenie że każdy człowiek od kogoś coś bierze - pytanie tylko polega na tym, czy jest to wciąż dopuszczalne w pojęciu: być sobą.
W jakiejś gazecie czytałam na ten temat artykuł. Pisali, że każdy, każdy człowiek ma kilka twarzy, w zależności od sytuacji, w której się znajduje. Np. w pracy jest poważny i surowy, a w życiu prywatnym tryska humorem i jest wyjątkowo pobłażliwy. Według autora artykułu nie ma w tym nic złego, a każda z tych twarzy jest prawdziwa i pozwalała nam jak najlepiej przystosować się do warunków otoczenia. Co sądzicie o takim podejściu do sprawy?
Bycie sobą? Jest dzisiaj możliwe?
Ja idę do szkoły i staje się kimś innym. Na codzień też chyba nie jestem sobą. Więc uwierzcie mi, cierpie z tego powodu. I to strasznie. Ale mam też wrażenie że każdy człowiek od kogoś coś bierze - pytanie tylko polega na tym, czy jest to wciąż dopuszczalne w pojęciu: być sobą.
być Sobą to zrozumieć swoje Ja, zaakceptować i nauczyć się z nim żyć, wówczas niezależnie od sytuacji możemy mieć jedną i tą samą twarz... nie jest to łatwe, ale jest możliwe...
powodzenia
GH
Ja sądzę, że to co powiedziała Eternel jest ze wszech miar sensowne. Wiadomo, że na przykład w rozmowie z pracodawcą trochę inaczej się zachowuję, niż rozmawiając z babcią na jej imieninach albo z kumplami przy piwie. Ale to nie znaczy, że w którejś z tych sytuacji nie jestem sobą. To po prostu kwestia kultury.
A bycie sobą jest jak najbardziej możliwe. Owszem, przejmuje się pewne elementy od innych ludzi, poszczególne opinie i przekonania, postawy, zachowania, to wszystko dociera do człowieka z zewnątrz - ale cóż w tym złego? Te elementy to takie cegiełki, z których buduje się ogromny gmach o wielości pomieszczeń i korytarzy, który jest właśnie tym "Sobą". I to ten gmach jest jedyny i niepowtarzalny dzięki kombinacji i doborze cegieł, ich ustawieniu i pomalowaniu.
Ostatnio wypowiedziałem się w wierszu zwrotem "rób swoje i bądź sobą". Zostało to odebrane jako slogan. Ja w tym stwierdzeniu widzę oczywiście wyższą myśl ale zastanowiłem się czemu niektórzy postrzegaja to inaczej. Mam jakieś przemyślenia ale..., będę sobą i zatrzymam to sobie.
Ostatnio wypowiedziałem się w wierszu zwrotem "rób swoje i bądź sobą". Zostało to odebrane jako slogan.
Bo to brzmi jak slogan.
Reklama Margaret Astor: "Jak pięknie być sobą" (dość absurdalne jeśli wziąć pod uwagę, że chodzi o reklamę kosmetyków do robienia sobie tapety na facjacie, ale to inny temat )
W piosenkach jakieś "Bądź sobą" i "sobą być" jest już tak wyprane, że szok.
Teraz nie wystarczy powiedzieć "bądź sobą", żeby przekazać treść, bo te słowa są już wyzute z jakiejkolwiek treści, sprowadzone do sloganu.
A już "rób swoje i sobą bądź" brzmi wybitnie jak kompletnie nieprzemyślany slogan, na który każdy wzruszy ramionami i pomyśli "taaa, a czynsz sam się opłaci - ciekawe czy autor tych słów sam tak znowuż ślicznie robi swoje i jest sobą. Phi, łatwo tak głupio gadać..."
Oczywiście oceniam tutaj te słowa w oderwaniu od kontekstu, więc siłą rzeczy mogę się rozmijać jakoś z rzeczywistością.
Ale ja się nie dziwię odbiorcom Twojego tekstu.
Mam wrażenie, że bycie sobą jest jednym z etapów kształtowania się własnej tożsamości. Bo ktoś, kto nie wie, kim tak naprawdę jest i nie zna siebie może mieć trudności w byciu sobą
Mam wrażenie, że bycie sobą jest jednym z etapów kształtowania się własnej tożsamości. Bo ktoś, kto nie wie, kim tak naprawdę jest i nie zna siebie może mieć trudności w byciu sobą
A jak może być kimś innym? Człowiek zawsze jest sobą i zachowuje się dokładnie tak jak się zachowuje.
Podajcie mi przykład sytuacji, gdy ktoś nie jest sobą.
Np. Gdy udaje, że jest inny, bo chce być akceptowany przez grupę. W byciu sobą chodzi o nasze prawdziwe ja, o to by nie baś się go pokazać światu.
Podszedłeś do tego bardziej fizycznie. Przez nie bycie sobą ja rozumiem zachowywanie się pod presją. Np. pomyślę coś na jakiś temat, ale powiem zupełnie coś innego, bo boję się reakcji innych. Albo zacznę robić coś, czego normalnie bym nie zrobił, bo inni tak robią.
O, dokładnie. Nadiel, zawrotna prędkość, Twój post był pierwszy;)
Nie, nie, nie.
Kiedy ugina się pod presją wciąż jest sobą.
Sobą słabym, uginającym się, ale wciąż sobą. Taki już jest, że przyjmuje zachowania stada. Jeśli ta sama osoba kiedy indziej zmieni się - będzie indywidualistą, to wciąż będzie sobą, po prostu się zmieni.
Patrząc w ten sposób, masz rację. Kwestia terminologii. Jak niemal wszystko
Pojęcie "bycia sobą" jest najnormalniej w świecie przereklamowane. Nie chodzi mi tu o to, że jest samo w sobie nieprawdziwe, fałszywe czy obłudne. Sęk w tym, że jest tak często wykorzystywane w reklamie, mediach czy tak często posługują się nim mass media, że stało się pospolite. Jednym słowem "spływa" ono po ludziach i nie robi wrażenia.
Z metafizycznego punktu widzenia dość trudno "nie być sobą". Być może jest to wykonalne ale trudno jest mi sobie teraz wyobrazić taką sytuację, w której dany osobnik "nie jest sobą".
Inna sprawa, że wyjątkowo trudno jest wiedzieć na jakiej zasadzie działa indywidualne "Bycie sobą". Aby do tego dojść potrzeba patrzeć z perspektywy własnej jak i swojego otoczenia. Za życia jednak nie jest chyba możliwe dogłębne poznanie siebie.
Dzięki za odpowiedź. Dałaś mi trochę do myślenia, mam nadzieję, że w prawidłowym kierunku:)
Nawet jeśli usilnie staramy się pokazać w tym czy innym świetle, postępować ze sobą w zgodzie, mówić, co myślimy, żyć po swojemu(i inne tego typu głupoty), to chcąc nie chcąc inni i tak ocenią nas wg własnych kryteriów, doszczętnie przemaglują i za przeproszeniem... przeżują, wyplują(wersja lajtowa), nie wiadomo, co jeszcze.
Ale przecież co nas obchodzi, co inni o nas myślą(jeśli im to myślenie w miarę wychodzi), skoro sami najlepiej wiemy, jacy jesteśmy.
Być sobą to być kimś kogo inni nie tolerują.
Być sobą to sympatia podobnego pokroju.
Być sobą to umiejętność wiary w siebie mając świadomość tego że robi się to ze słusznością.
Być sobą to posiadanie sprzeciwów tych, którzy akurat postanowili pomyśleć inaczej.
Być sobą nie zwalnia nas od myślenia i szukania wspólnego mianownika w drodze kompromisu.
Być sobą to znaczy popełniać błędy w ogólnym znaczeniu.
Być sobą warto, bo udawanie ma zawsze krótkie nogi niczym kłamstwo.
Być to znaczy żyć - więc po co sztucznie myląc się pokazać lepszy model nas samych.
Być sobą to właśnie dać atrament do pisania.
Życie to papier, a my tym tuszem....
Każdy w pewnym sensie ma różne oblicza w różnych miejscach/sytuacjach/kontaktach z ludźmi. Bycie sobą w świecie, gdzie wszyscy pozują na kogoś, kim nie są i otoczenie wymaga nie wiadomo czego jest niezwykle trudne.
Bycie sobą jest jak prowadzenie samochodu:
- najpierw trzeba nauczyć się jeździć
- a potem ciągle uważać by nie spowodować wypadku.