ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
No więc ja jak nie poznam fajnej Niemki to moje poglądy raczej nie ulegną zmianie a są skrajne.
Od razu zaznaczę, że nie mówię tu w kontekście tępienia, "powinny zniknąć z tego świata" itd, po prostu mam pewne negatywne zdanie na ich temat a już na pewno języka.
Być może to wina edukacji. Nagle miałem 4 zajęcia tego gówna w 2 klasie i nie lubiłem zajęć z Niemca. Język brzmi strasznie twardo, jakoś tak beznadziejnie, melodii w nim zero. Tylko, że chiński też miękki nie jest. Skąd więc aż taka niechęć? No pewnie szkoła innej opcji nie ma, choć ja sobie to tłumaczyłem wrodzoną niechęcią do tego języka.
Z kumplem żeśmy mówili, że nie tak dawno zmuszano naszych rodziców dziadków do nauki tego języka a teraz zmuszają nas" Tylko wtedy to były restrykcje, więc się tu nie będę rozdrabniał.
Natomiast Niemcy kojarzą mi się z takim zadufanym narodem, tak, jakby każdy z nich miał coś z faszysty, który gnoi inne nacje. To na pewno przesadne wyolbrzymienie, ale jakoś tak mam. Mój wuj jest Niemcem i taki z niego pępek świata, że drugiego takiego Polaka nie znam...
No więc gdyby za mój stosunek do języka niemieckiego odpowiadała edukacja to pewnie bym za nim nie przepadał. Po podstawówce, w której uczyłem się języka angielskiego, trafiłem w gimnazjum do klasy niemieckojęzycznej, w której każdy mniej więcej znał podstawy języka i potrafił się w nim w miarę płynnie wypowiadać, ja zaś pierwszy raz w życiu słyszałem cokolwiek po niemiecku (nie licząc oglądanych w młodości bajek na rtl2, ale to zupełnie bez zrozumienia). Nauczycielka nie była jakaś rewelacyjna, uczyła tak sobie. Musiałem zatem doganiać resztę klasy. Jednak język sam w sobie mi się spodobał. Lekko mi podchodził i pod koniec gimnazjum byłem jednym z lepszych germanistów w klasie. Tak więc mimo utrudnień udało mi się całkiem nieźle zaprzyjaźnić z językiem niemieckim.
Język niemiecki uważam za bardzo interesujący, może nie ma takich melodyjnych, lekkich brzmień jak inne języki, ale ma swój charakter który bardzo mi odpowiada.
Nie podoba mi się natomiast jak ktoś mówi że nie lubi niemieckiego bo Niemcy to szkopy itp. Rozumiem że historia z naszym zachodnim sąsiadem była dość napięta i należy o tym pamiętać, ale to nie powód do natychmiastowego skreślania wszystkiego co niemieckie. Jestem za pamiętaniem o historii i nie rozkazuję nikomu myśleć jakby nic się nie stało. Ale na litość! Stało się, nie odstanie się, a tylko rozdrapując stare rany nigdy do niczego nie dojdziemy. Teraz jesteśmy z Niemcami w Unii, współpracujemy ze sobą, należy się przyjaźnić a nie tylko wypominać grzechy przodków.
No i jeszcze pragnę dodać, że niemiecki to nie tylko znienawidzeni przez niektórych z was Niemcy. Językiem niemieckim na co dzień posługują się przecież też Szwajcarzy, do których zbytnich urazów historycznych nie mamy, oraz Austriacy, których kraj znany jest z pięknej sztuki i literatury, co przeczy opinii że po niemiecku to wszystko brzmi jak rozkaz rozstrzelania.
No i na koniec chciałbym odpowiedzieć na zadane przez niektórych pytanie, czemu w szkołach uczą nas niemieckiego a nie np. włoskiego. Odpowiedź jest prosta. Niemcy to nasi sąsiedzi i łączy nas dużo wspólnych interesów. Niemcy intensywnie u nas inwestują, my też trochę u nich, więc to normalne że ministerstwo kładzie nacisk na to, abyśmy się mogli nawzajem porozumieć i współpracować. Z tego samego powodu jestem rad, że niegdyś popularny u nas, a ostatnio wzgardzony rosyjski wraca do łask i ponownie zaczynają go uczyć w szkołach.
Co do języka to powiem tak: uczyłem się 4 lata licząc podstawówkę i gimnazjum. W Liceum miałem rozszerzony niemiecki. Pisałem próbną maturę z niemca, ale normalną już z anglika. No i na studiach wyszło tak że nie mogłem chodzić na anglika, więc miałem niemiecki język prawniczy przez dwa lata. I powiem jedno: DO TEJ PORY NIENAWIDZĘ TEGO JĘZYKA!!!
Dziwnie tak wyszło że chodziłem tyle lat na ten język, ale i tak nigdy go nie polubiłem i już. Jest twardy, nie melodyjny i w ogóle taki dziwny. Zawsze kojarzył mi się z niemieckimi pornusami.
A co do samych Niemców - nic do nich nie mam do momentu kiedy się nie zaczynają wywyższać i wymądrzać jacy to oni nie są wspaniali. No ale jakby wybuchła wojna to stanął bym w szeregu i nienawidził ich tak jak nasi dziadkowie.
To jeszcze wspomnę że mam typowo aryjskie cechy wyglądu i czasami myślę że powinienem urodzić się Niemcem. Ot taki dziwny przypadek ze mnie.
Co do samego języka mogę tylko powiedzieć, że nie podoba się mi, co do Niemców człowiek, jak człowiek i nie będę nic wypominał, czy oceniał patrząc przez "okulary ze stereotypowymi szkiełkami". Co do nauki tego języka wolałbym Hiszpański, Francuzki, Włoski, albo nawet Rosyjski(który powinien być bardziej znienawidzony).
Niemiecki... Jakże szczęśliwe były me młodzieńcze lata, gdy nie miałem z nim żadnego styku. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy... Skończywszy gimnazjum i udawszy się do liceum, niefortunnie spadł na me barki obowiązek nauki tegoż języka. Języka, który ani trochę mi nie podchodzi. Ucząc się całe życie angielskiego, nie potrafiłem się przedstawić na nowe zasady, akcent, itp. itd. Sam język jest zresztą strasznie szpetny, każde słowo brzmi jak przekleństwo xD Do mej niechęci przyczynił się także nauczyciel, który traktuje nas jakbyśmy już potrafili mówić po niemiecku :/ Właśnie skończyłem pisać baśń po niemiecku (oh, cobym zrobił be ciebie cudny translatorze??) i naszła mnie taka refleksja. W jaki sposób Niemcy mogą wyrosnąć na porządnych ludzi, skoro słuchają bajek brzmiących jak thriller wypełniony po brzegi wulgaryzmami??!!
Co do Niemców - nic do nich nie mam. Naród jak naród. Ma swe wady i zalety.
No cóż do samych Niemców jako narodu czy ludzi kompletnie nic nie mam:)
Powiem nawet, że podziwiam ich, bo w przeciwieństwie do nas po tych wojnach potrafili się podnieść i zorganizować(z pożyczkami finansowymi, ale my nawet wtedy byśmy nic nie zrobili:P), a potem wyrosnąć na jedno z lepiej rozwiniętych państw na świecie.
Jednak jak widzę jakiś Niemców to uciekam. A dlaczego?? Jest prostu powód. Boje się, ze do mnie zagadają i będą się coś pytać, a ja bardzo się peszę, gdy nie umiem zrozumieć innych ludzi(jak mówią innym językiem).
Co do języka to go wręcz nienawidzę. Brzmienie nie jest takie złe, ale niemiecki jest językiem trudnym i ma zagmatwaną gramatykę. Kompletnie mi nie wchodzi do głowy. Był moją zmorą przez ostatnie 9 lat:P Nigdy go nie polubię.
Dlaczego ma być jatka? Ja się z tym w pełni zgadzam. Niemcom zazdroszczę tylko jednego: wiedzą co to znaczy ciężka praca i porządek. Natomiast Polacy nie. I dlatego też czasami wolałbym być Niemcem.
Piszę co myślę:P Nie nienawidzę Niemców. Więcej od nich zaszkodzili nam Rosjanie, jeżeli już chcemy grzebać w przeszłości.
A ja zawszę jak widzę szwabów, to mam wrażenie, że to małe hitlery. Po drugie pierdzą przy stole i myślą, że to śmieszne... Jak to mówił mój dziadek? "nie jestem rasistą, ale szwabów nienawidzę":P
Taka mentalność w Polsce. Przeszłość zawsze zostawia pewne antagonizmy, które wchodzą nam w nawyk, że tak się wyrażę, a nawet staja się częścią kultury:P
Po drugie pierdzą przy stole i myślą, że to śmieszne...
I do tego jeszcze bekają. Ale do twojej wiadomości powiem ci, że nie wszyscy Niemcy tak robią. Wszystko zależy z którego są landu. Najczęściej robią to Bawarczycy. Co kraj to obyczaj.
A tam, Rosjan lubię cholernie, mimo, że nienawidzę komuchów... Inna sprawa że szwaby są naprawdę pogięte, zadufane w sobie, uważają się za lepszych itp...
Wszystko zależy od ludzi. Nie wszyscy Niemcy są tacy jak ich stereotyp przedstawia. tak samo my Polacy.
Tak niestety w życiu jest, że sąsiadów się nie wybiera i musimy z nimi żyć. Zresztą jesteśmy skłóceni z prawie każdym sąsiadem oprócz Słowacji i Czech.
Zresztą to nie nasza domena. Francuzi czubią się z Anglikami i Niemcami, Węgrzy z Austriakami, Grecy z Turkami itd.
Ja wolę Rosjan od Niemców, może dlatego, że ci pierwsi to Słowianie. Aczkolwiek nie uważam się za rusofila.
Co do Niemców, to kilka razy miałem z nimi styczność w restauracjach i nie zachowywali się... że tak powiem kulturalnie. Gadali tak głośno, że było ich słychać po drugiej stronie ulicy. Nie wiem czy to przez ich język, ale dla mnie było to troszkę niegrzeczne, a nawet podchodzące pod "uważanie się za lepszych".
A Rosjanie? Zajebiści ludzie. Prawda jest taka, że normalny Rosjanin, to bardzo otwarty i przemiły człowiek! Pomorze w razie potrzeby, potrafi zabalować...
A z drugiej strony mamy komuchów (nie mówię tu o wszystkich Rosjanach!)
Tak niestety w życiu jest, że sąsiadów się nie wybiera i musimy z nimi żyć. Zresztą jesteśmy skłóceni z prawie każdym sąsiadem oprócz Słowacji i Czech.
Z Ukrainą też mamy spoko stosunku, jeżeli chodzi o kłótnie z Litwą też nie są zbyt harde... Więc generalnie nie jest tak źle.
Z Ukrainą też mamy spoko stosunku, jeżeli chodzi o kłótnie z Litwą też nie są zbyt harde... Więc generalnie nie jest tak źle.
Może nie jesteśmy skłóceni z Ukrainą na szczeblu dyplomatycznym, ale:
- oni mają nam za złe akcję "Wisła"
- my oczywiście Wołyń i banderowców
Litwini mają natomiast jakiegoś świra jeśli chodzi o Polaków. Nie znoszą nas, wypierają wszelkie przejawy polskości w tym nazwiska itp. To nie są odosobnione zjawiska.
Natomiast Białoruś jest z nami skłócona tylko pod względem dyplomatycznym. Nie zauważyłem u zwykłych Białorusinów żadnego przejawu niechęci do Polaków, czego nie mogę powiedzieć o Litwinach i Ukraińcach
Z Ukrainą wcale nie jesteśmy skłóceni, co prawda trochę poróżniła nas historia, ale się dogadujemy i wspieramy. Litwa ma trochę inne poglądy co do polaków na Litwie, ale z drugiej strony to ich kraj, więc nie można do końca mieć im wszystkiego za złe. Nie zgodzę się natomiast do wcześniej napisanego przez Krandara tekstu, że nie jesteśmy skłuceni z Czechami. Czesi nadal mają nam za złe, że wraz z ZSRR w 1968 roku napadliśmy na Czechosłowacje. Nie mogą na nas patrzeć i mimo, że nie jest to tak widoczne jak w przypadku takiej Rosji, nie zamierzają przestać. Na przykład trzeba spróbować wjechać do Czech i wyjechać z nich bez mandatu. xD Teraz to nie jest, aż tak widoczne, ale jeszcze 10 -20 lat temu było źle.
Z Ukrainą wcale nie jesteśmy skłóceni, co prawda trochę poróżniła nas historia, ale się dogadujemy i wspieramy.
Od kiedy niby Ukraińcy nas lubią? Od czasu Unii Lubelskiej, ta miłość Ukrainy do nas jakoś nam bokiem wychodzi. Oni nami gardzą, bo my jesteśmy wstrętne pany Lachy, których trzeba się pozbyć. Tak jest do dzisiaj, bo stawia się pomniki banderowców. Ba, oni nawet mieli czelność zorganizować rajd w Polsce pod wezwaniem Bandery. Na szczęście to nie przeszło.
W pełni zgadzam się z Krandarem.
Co do Czechów to mają nam za złe jeszcze zajęcie Zaolzia. Ale generalnie nie pałają do nas taką nienawiścią jak Ukraińcy (którzy mają teraz za złe udział Polaków w pomarańczowej rewolucji - przynajmniej połowa Ukraińców) i Litwini.
Co do języka niemieckiego to zawsze uważłem że jest strasznie twardy i nieprzyjemny. Gdy trafiłem do grupy zaawansowanej (nie wiem czemu) w liceum to całkiem znienawidziłem niemiecki. Podciągam sobie oceny na wypracowaniach, które pisze mi kuzynka
Niemców nielubiłem do czasu gdy pojechałem na wymianę z Hanoverem. Trafiłem do bardzo sympatycznej rodziny (komunikowałem się oczywiście po angielsku ) i było miło, ale podobno miałem szczęście bo moji znajomi bardzo na nich narzekali. Jedyne co mogę o nich powiedzieć złego to to że skąpili na ogrzewaniu, oraz mieli dziwne zwyczaje - albo brak kultury(częstowanie z ręki itp.)
Spędzając większość ferii zimowych w Czechach nigdy nie spotkałem się z otwartą niechęcią do Polaków, ale nie widzę w tym nic dziwnego bo przecież na naszych turystach zarabiją ich hotele i ośrodki narciarskie.
oraz mieli dziwne zwyczaje - albo brak kultury(częstowanie z ręki itp.)
Czy ja wiem czy jest to aż tak duży przejaw braku kultury? Jak dla mnie, jeśli się z kimś mieszka (nawet w odwiedzinach), to coś takiego raczej nie przeszkadza (no przynajmniej mi )
Hm, mi się tam niemiecki kiedyś podobał, po prostu dlatego, że jest inny. Gdy zaczęłam się go uczyć w liceum, trochę mi obrzydło - przez kiepskiego nauczyciela. A gdy musiałam śpiewać po niemiecku (co w chórze zdarzyło się kilkakrotnie, np. ponad 70 minutowe "Requiem Niemieckie" Brahmsa... ) to zaczęłam lubić ten język jeszcze mniej d;
Co do Niemców osobiście, no to różnie bywa, jakaś lekka niechęć ogólna gdzieś tam jest.
Ale gdy byliśmy z chórem w Niemczech i spaliśmy u niemieckich chórzystów w domach, to nie zauważyłam, żeby pierdzieli przy stole (; Byli bardzo mili dla nas, pożyczali nam nawet swoje rowery, a wieczorem jeździli z nami na piwko - też rowerami (: A najlepsze było to, jak próbowali czasem powiedzieć coś po polsku (mówię o gospodarzach u których spałam)- czytając ze słownika niemiecko-polskiego. Za Chiny nie dało się ich zrozumieć, więc zawsze kończyło się na tym że pokazywali nam słowo palcem, a my z koleżankami wybuchałyśmy śmiechem.
Następnym Niemcem z którym miałam okazję nawiązać jako-taki kontakt jest obecny dyrektor Filharmonii Bałtyckiej, pan Kai Bumann. Od kilkunastu lat co prawda mieszka w Polsce, ale słychać w jego mowie, że jest Niemcem - czasem problemy z odmianą, czy niektórymi słówkami. Mimo tego nawija po naszemu cały czas i jest szalenie sympatyczny(:
Jeszcze była kiedyś w chórze dziewczyna z Niemiec, też bardzo fajna.
Więc na tych konkretnych przypadkach nie mam się do czego przyczepić (: Ale jak widać, wszyscy mają coś wspólnego z muzyką, może to coś zmienia? Może reszta jest inna? d;
A najlepsze było to, jak próbowali czasem powiedzieć coś po polsku (mówię o gospodarzach u których spałam)- czytając ze słownika niemiecko-polskiego. Za Chiny nie dało się ich zrozumieć, więc zawsze kończyło się na tym że pokazywali nam słowo palcem, a my z koleżankami wybuchałyśmy śmiechem.
Zgadzam się, gdy Niemcy u których byłem chcieli mi coś powiedzieć to też nic nie mogli wymówić, albo było to niezrozumiałe więc zaczęli tylko pokazywać palcem w słowniku
Gdy próbowałem kolegę Niemca czegoś nauczyć po Polsku to strasznie mu to szło. Jedyne co szybko łapał to przekleństwa
Ja tam lubię ten język, jakoś łatwo wchodził mi do głowy i miałem z nim większą styczność niż z angielskim. Mogę nawet powiedzieć że pochłaniałem ten język do gimnazjum, później w liceum trafiłem do początkującej grupy i wszystko szlag trafił, na lekcjach zaczynałem się obijać bo to co robili to już dawno kumałem ( fajnie było pomóc choć w jednym przedmiocie i nie martwić się że się nie zda ), a teraz większa styczność z angielskim niż z niemieckim i już kuleje. Podejście do narodu mam takie same jak do każdego w niczym mi nie zawinił, a nie mam zamiaru kogoś tępić przez to że przodkowie coś naskrobali.
Szlag! Szlak to jest turystyczny (:
Mam niemiecki na uczelni i mogę opowiedzieć pewną śmieszną anegdotkę opowiedzianą przez naszego lektora. Otóż kiedyś, gdy był jeszcze bardzo młody był w Niemczech, na pewnej drodze zobaczył po niemiecku znak drogowy i napis "zakręt - bardzo niebezpieczny".
Ci którzy znają trochę niemiecki, wiedzą że w tym języki "zakręt" występuje w rodzaju żeńskim (i na dodatek sam wyraz jest znajomy)
Wrażenie dla naszego lektora było następujące: die Kurve - bardzo niebezpieczna ^^
Rzygac mi się chce jak niektórzy piszą "niemców nie lubię bo to hitlerki,ale Rosjan lubię".Nie widzicie co zrobiła z polską komuna?Przecież Rosja(a raczej ZSRR) była bardziej bezwzględna wobec polski,ale jak się komuś pół wieku do łba wbija że Związek Radziecki jest bratem,to się nie dziwię.I zaraz powiecie - ale ja nie żyłem za czasów komuny.No i? Wasi rodzice żyli,wiodło im się dobrze (teraz to każdy walczył z komuną,ale w tamtych latach ludziom żyło się dobrze i nie chcieli tego zmieniac) i ta "przyjaźń" do Rosjan i niechęc do Niemców przyszła z góry.Jak ktoś powie że nie lubi murzynów to besztacie go jak burą sukę,ale jak ktoś powie że nie lubi Niemców to nikt nie ma pretensji.Nie mówię żeby ich wywyższac,ani zachwalac(Hitler pewnie zaśmiał by się w grobie - Polacy w końcu traktowaliby "Aryjczyków" jak panów ^^),ale i nie poniżac.
Rzygac mi się chce jak niektórzy piszą "niemców nie lubię bo to hitlerki,ale Rosjan lubię".Nie widzicie co zrobiła z polską komuna?Przecież Rosja(a raczej ZSRR) była bardziej bezwzględna wobec polski,ale jak się komuś pół wieku do łba wbija że Związek Radziecki jest bratem,to się nie dziwię.I zaraz powiecie - ale ja nie żyłem za czasów komuny.No i? Wasi rodzice żyli,wiodło im się dobrze (teraz to każdy walczył z komuną,ale w tamtych latach ludziom żyło się dobrze i nie chcieli tego zmieniac) i ta "przyjaźń" do Rosjan i niechęc do Niemców przyszła z góry.Jak ktoś powie że nie lubi murzynów to besztacie go jak burą sukę,ale jak ktoś powie że nie lubi Niemców to nikt nie ma pretensji.Nie mówię żeby ich wywyższac,ani zachwalac(Hitler pewnie zaśmiał by się w grobie - Polacy w końcu traktowaliby "Aryjczyków" jak panów ^^),ale i nie poniżac.
Popieram! W końcu jakaś bratnia dusza Zwróćcie uwagę - Hitler jest jednoznacznie zapisany w historii jako zbrodniarz. Wszelka działalność neonazistowska jest zakazana. Koniec.
A Stalin? Amerykanie nazywali go... "wujek Joe". Taki sobie dobrotliwy dziadzio. -.-
Niewielu zdawało sobie sprawę, ile ten człowiek miał krwi na rękach. Tak zostało do dziś - Hitler jest na cenzurowanym, ale Stalin jest nawet bohaterem kreskówek.
Czy ktoś tu choć raz poniżył Niemców?!?!?!?!?!?
No ja też się zgadzam z hetmanem i Fantomasem odnośnie Rosjan. Nawet sam Piłsudski był zwolennikiem bratania się z Niemcami niż z Rosjanami, bo jak mówił: "Rosjanie więcej krzywdy nam wyrządzili i nie można im ufać". A co do Stalina - dobrotliwy wujek który zagłodził od 6-7 do 10-15 milionów Ukraińców. Ogółem przypisuje mu się wymordowanie około 20 milionów ludzi.
A ja za to zgadzam się z wami. Ile Nasz kraj wycierpiał przez Rosjan(czy to za czasów carskich czy Stalinowskich).
Znam taki kawał:" Trafia gościu do piekła. Tam diabełki wsadzają grzeszników do kotłów z gotującym się olejem. Im więcej grzechów dana osoba popełniła tym głębiej była zanurzana.
Gość został zanurzony do pasa. Nagle jednak zauważa,m że obok niego jest Hitler. Zanurzony tylko po kostki! Koleś się pyta diabła, dlaczego on jest zanurzony p pas, a taki Hitler tylko po kostki??
Na to diabeł mówi do Hitlera:
-Hitler, złaź ze Stalina! XD
Stalin był zbrodniarzem jakich mało, tylko mało ludzi jest tego świadomych. Propaganda wszystko tuszowała.
Popieram! W końcu jakaś bratnia dusza Zwróćcie uwagę - Hitler jest jednoznacznie zapisany w historii jako zbrodniarz. Wszelka działalność neonazistowska jest zakazana. Koniec.
A Stalin? Amerykanie nazywali go... "wujek Joe". Taki sobie dobrotliwy dziadzio. -.-
Niewielu zdawało sobie sprawę, ile ten człowiek miał krwi na rękach. Tak zostało do dziś - Hitler jest na cenzurowanym, ale Stalin jest nawet bohaterem kreskówek.
To akurat też poprę nie wiem czy akurat już tego nie pisałem, ale Rosjanie według mnie wyrządzili więcej złego. Heh... Roosevelt podziwiał Stalina... a gdyby tylko Hitler nie zaatakował Rosji może w Europie byłyby tylko 2 państwa (ew. 3 z Włochami) =\
Ja do niemieckiego mam tak naprawdę tylko jedno zastrzeżenie. Jest to język zarąbiście nie romantyczny i nadający się tylko do wojska. Co prawda uczyłem się francuskiego (który uważany jest za język romantyczny) przez 3 lata i powiem jedno: Niemożliwie mocno irytują mnie ludzie którzy narzekają na niemiecki. Najczęściej wtedy słyszy się, że dużo bardziej chciałby się uczyć jakiegoś innego języka np. Francuskiego. Otóż powiem wam, że francuski jest 100x gorszy niż niemiecki. Co z tego że fajnie brzmi skoro piszę się "krzak" a czyta ''drzewo". W niemieckim przynajmniej nie ma z tym aż takiego problemu.
Co do samych Niemców to tak naprawdę to mi zwisają po kolano. Ani ich nie lubię ani lubię. Po prostu są mi obojętni.
Co z tego że fajnie brzmi skoro piszę się "krzak" a czyta ''drzewo". W niemieckim przynajmniej nie ma z tym aż takiego problemu.
A żebyś wiedział. Niemiecki ma banalną wymowę. Poza drobnymi wyjątkami (np. jak jest zet to czytasz cet, a końcówka ig to yś) czyta się identycznie jak jest napisane.
Ależ ja również popieram Fantomasa. Stalin to był skur*ysyn jak ich mało. Nawet większy do Hitlera... Z tymże współcześni Rosjanie niewiele mają z Józefem wspólnego... A współczesnym Niemcom nie brakuje pychy, którą nasi dziadkowie pamiętają aż za dobrze.
Ja do niemieckiego mam tak naprawdę tylko jedno zastrzeżenie. Jest to język zarąbiście nie romantyczny i nadający się tylko do wojska.
Masz frąąąąąąąącuski ;p romantyczny język, którego wymowa nijak ma się do pisowni. Zdecydowanie wolę niemiecki - przy okazji istnienia rzeczowników złożonych jest to bardzo precyzyjny język.
Kiedy kończyła się I wojna światowa, w związku z traktatem wersalskim, Niemcy byli całkowicie rozbrojeni. Nie było czołgów, nie było lotnictwa - wszystko to było zakazane.
Małe sprostowanie - Niemcy nie byli całkowicie rozbrojeni: nakazano zmniejszenie liczebności armii do 100 tys. żołnierzy oraz zakazano wprowadzania powszechnego obowiązku służby wojskowej, zakazano posiadania czołgów i samolotów, lotnictwa morskiego i okrętów podwodnych. Marynarka mogła posiadać jedynie 6 pancerników, 6 lekkich krążowników, 12 niszczycieli i 12 torpedowców. Tak więc Niemcy nie byli całkowicie rozbrojeni. Czepiam się, ale to tak dla ścisłości.
Ja tu sobie ogólnikami opowiadam a ten przyszedł i mnie zmasakrował liczbami Wziąłeś drugi kierunek historię, czy co?
Prawda, że rządził jeszcze Lenin, ale Stalin również był już dostatecznie dobrze ustawionym towarzyszem.
Coś tam kojarzyłem, a ten mnie zmasakrował liczebnością wojsk Wziąłeś drugi kierunek historię, czy co?
Nie. Historia to moja pasja.