ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
District 9. Film roku. A dla SF nawet może najlepszy film ostatnich lat. Ale po kolei. Na wyżyny wzniesiony "reporterski" sposób narracji i montażu. To co zapoczątkował "Blair Witch Project", co było kontynuowane w "Cloverfield" tutaj jest wykorzystane w sposób rewelacyjny. Kręcenie z ręki przerywane nagraniami z kamer przemysłowych, relacjami tv, fragmentami reportaży nakręconych po wydarzeniach opisanych w filmie, fragmenty audycji tv. Robi wrażenie autentyzmu dość znaczne. Reżyser (debiutant!) wybrał aktorów zupełnie nieznanych co wyżej wymienione wrażenie wzmacnia.
Co do scenariusza. Oczywiście dziur i nielogiczności, jak w każdym filmie się nie ustrzegł, ale nie są na tyle znaczące, żeby nie dało się zawiesić niewiary. Ponadto większość wątpliwości da radę rozstrzygnąć na korzyść filmu przy pomocy dwóch argumentów: po pierwsze obcy są obcy więc stosowanie ludzkiej logiki nie zawsze jest właściwe, po drugie historię widzimy oczyma głównego bohatera oraz oczami telewidzów - więc nasza wiedza siłą rzeczy jest fragmentaryczna. Historia jest następująca: nad Johanesburgiem pojawia się statek obcych. I nic się nie dzieje. Po wdarciu się do środka ziemscy żołnierze zastają całe wnętrze zasłane wycieńczonymi obcymi, dla których zakłada się obóz dla uchodźców zaraz pod statkiem na opłotkach Johanesburga. Obcy są bierni, niezorganizowani, technologia którą dysponują okazuje się prawie niemożliwa do zastosowania u nas. Wydają się być jakimiś robotnikami/niewolnikami o niewielkiej inteligencji. Nawet murzyni w wywiadach wypowiadają się o nich pogardliwie. Badaniem obcych zajmuje się korporacja MNU, która oczywiście ma sporo do ukrycia. Akcja się zaczyna w momencie przenosin obcych do nowego obozu...
Film można śmiało porównać do takich kamieni milowych w filmie SF jak Madmax, Terminator2, Alien2 czy Matrix. Kontynuacji prawdopodobnie się doczeka bo zakończenie jest dość otwarte.
Smaczki w stylu zderzenia kultury południowoafrykańskich plemion z obcymi są powalające.
Nareszcie mamy film który dla SF będzie tym czym Szeregowiec Ryan dla filmów wojennych.
Nareszcie mamy film w którym statek obcych nie ląduje w USA, a w tle nie powiewa gwiaździsty sztandar.
Zapraszam do dyskusji.
Zwłaszcza na temat pojawiających się wątpliwości - ale z gatunku tych które zachęcają do zgłębiania filmu a nie do wyjścia z kina:)
A ja powiem tak: wstawki reporterskie rzeczywiście były bardzo fajne. Ale było ich jakieś pół h na początku i jeszcze za połową filmu reżyser sobie o nich przypomniał. A tak poza tym?
A tak poza tym w pewnym momencie siadłem sobie na fotelu 'na Małysza' z myślą: 'no kurde, w tej pozycji nie ma bata, żebym dalej zasypiał'. Co ciekawe, myliłem się.
Ale jeśli komuś podobał się Max Payne - polecam :)
Narazie oglądałem tylko krótkometrażówkę która byla inspiracją (?) iii to już na mnie zrobiło wrażenie. I z tego co mówisz, to ciesze się, że kamera a'la BW nie została zrobiona tandetnie ^^
Z Max-em Painem to ma niewiele wspólnego - moim zdaniem. A po drugie tak to się kończy jak do filmu pije się browara a nie klasyczną kinową colę;)
Orygynau
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[short offtop] Max Payne sssssssssssssssssie [/short offtop]
Wiem, że ssie, i dlatego porównałem. Piwo pomogło nawet takiej szmirze jak Tomb Raider 2.
A dystrykt mógł być nowoczesną wersją Blair Witcha, a się po prostu zagubił - i był nudny. Nawet mimo mechów :(
Mi tam film się podobał mieli na niego ciekawy pomysł i realizacje jest na dość przyzwoitym poziomie. W końcu jakiś film gdzie kosmici nie atakują ziemi od razu:P
Następnego BWP bym nie przetrzymał tym bardziej w konwencji SF.
Ok, udało mi się w końcu film obejrzeć.
Moje wrażenia - film dobry. Jest kilka nowych (bądź przynajmniej mało popularnych) założeń, sprawiających, że nie mamy kolejnego klona Dnia Niepodległości. Natomiast kamieniem milowym to może bym tego nie nazwał. Mnie razi przede wszystkim kilka założeń robionych pod to, aby film był... filmowy? Przede wszystkim:
- czemu do tak ważnej sprawy biorą takiego idiotę jak główny bohater? Do spraw wartych tyle kasy bierze się dobrze opłaconego człowieka, a nie głupka, który "może nic nie zepsuje"
- i czemu ten idiota, mając telefon, nie zadzwonił do prasy? rządu?
- czemu ta sama substancja jest naraz paliwem i... mutagenem?
- sama idea broni opartej na DNA rasy jest dla mnie dość ciężka do przyjęcia - że niby jak nie da się skopiować jej działania bez "zabezpieczeń na DNA użytkownika"?
Natomiast, żeby nie było, film ma sporo plusów. Większość z nich została wymieniona powyżej, więc tylko powtórzę, co mnie najbardziej urzekło:
- to wreszcie nie są Stany!
- i kosmici wreszcie nie są wszechwiedzący i nie atakują
- idea slumsów, gdzie nigeryjskie gangi handlują z obcymi wymiata
Bardzo podoba mi się teoria wysnuna przez koleżankę - teoria tego, że statek był swoistym autobusem z robotnikami, który się popsuł (lub nastąpił jakis bunt), ewentualnie że był transport więźniów, którzy jakimś sposobem przejęli statek. Dobrze to tłumaczy ideę "niskiej kultury" jednostek na statku.
Natomiast jeśli nakręcą część drugą... cóż... oby nie było jak z Matrixem, bo bardzo łatwo można to spier...niczyć.
Aha, nie wiem, gdzie tu porównanie do Maxa Paynea. Porównanie do kamery z BW jestem jeszcze w stanie zrozumieć - choć jak dla mnie to zupełnie inny rodzaj ujęć.