ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

ryszard bazarnik, koncert na ścianie

Czasami poznajemy prawdę by zrozumieć, że niewiedza to błogosławieństwo - Shane

Co o tym sądzicie?


Nie zgadzam się. Od dziecka wolałam poznać najgorszą nawet prawdę, niż żyć w niewiedzy. Żyjąc w nieswiadomości czuję sie zawsze okłamana
Hehe ale ludzka mentalność w pewnym momencie zawsze nasuwa nam myśl, że lepiej było trwać w niewiedzy. Poza tym na początku jest "Czasami"
Moja mentalność zawsze pragnie prawdy. Nie zdarzyło mi sie chcieć niewiedzy. Wręcz przeciwnie, częściej mysle, ze chce w koncu mieć jakaś pewność...
No właśnie, nie cierpie niepewnosci


Pozostanę neutralny, to kwestia duszy. Jednak ośmielam się twierdzić, że są w naszym życiu takie sprawy o których nie chcielibyśmy wiedzieć. I choć byśmy sobie to wmawiali, w głębi zawsze pozostanie choć cień goryczy poznania wyżerającej prawdy.

Jak już mówiłem, to kwestia charakteru ale czasami są takie momenty w których niezależnie od siły naszej woli żałujemy, chociażby przez chwilę, że poznaliśmy prawdę.

Ps. Niepewność ma to do siebie, że nie jest długotrwała, po jakimś czasie przybieramy jakąś pozycje, Jin albo Jang; nie można trwać "po środku".
Oj, nie zgadzam się. Jeśli chcesz sie czegos dowiedzieć, powiedzmy od jakiejś konkretnej osoby, czegoś, co tylko ten cżłowiek wie i nikt inny...A ta osoba nie chce ci zdradzić tej wiedzy, to będziesz tkwił w niepewnosci, bo pozostaja ci jedynie domysły. I tu nie ma żadnego wyjątku
Tak tylko, że po dłuugim, dłuugim czasie staramy się sami sobie wmówić co ta osoba wie. Załózmy "Pewnie chodzi o X sprawe" po jeszcze dłuuższym czasie zaczynamy coraz bardziej utwierdzać się w tej tezie i w efekcie...
Wciaż się nie zgadzam. To, czego chciałąbym sie dowiedzieć, nadal pozostaje w takiej sytuacji jedynie w sferze moich domysłow.
A ja się zgadzam...
Z Tobą Szajajaba

Niewiedza nie jest błogosławieństwem - dla mnie pominięcie prawdy równa się kłamstwu... A tego nie znoszę
ale pomyślcie ... rozumiem te wszystkie argumenty za wiedzą ponad wszystko ... ale prawda jest też taka, że posiadanie niektórej wiedzy jest wielkim obciążeniem i odpowiedzialnością ... niektóre informacje mogą naprawdę niszczyć dalsze życie ... np. dowiadujesz się że umierasz i jest to nieodwracalne ... nie zmienisz tego ... ale żyje się trudniej ...
Każdy kto tego doświadczył jest zgodny co do tego, że niewiedza może być błogosławieństwem ...
Podałem tylko jeden przykład, który akurat mi się nasunął ... ale takich przykładów można mnożyć więcej ...

Naprawdę uważam, że w pewnych przypadkach posiadanie informacji jest obciążeniem.
Nie bez powodu też kilku mądrych ludzi na świecie było zgodnych co do tego, że wiedząc dużo narażasz się na ból i cierpienie ... że szczęście często bierze się z niewiedzy itd.

Myślę, że coś w tym jest ...
Jest obciażeniem, ale przecież całe zycie ma jakieś konsekwencje, wszystko, co robimy

Żyjąc w nieswiadomości czuję sie zawsze okłamana
Hmm... czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Jeśli żyjesz w nieświadomości, to nie możesz czuć się okłamana, bo jesteś tego "kłamstwa" nieświadoma.

Ale ogólnie rzecz biorąc zgadzam się z tym, że prawda - choćby najgorsza - jest lepsza niż niewiedza. Tym bardziej, że często przy niewiedzy dochodzą jakieś przypuszczenia, własne domysły, które potrafią być jeszcze gorsze.
Aczkolwiek fakt - czasem pewnych informacji lepiej nie mieć, bo to zbytnie obciążenie. Ale raczej w tym przypadku chodzi o jakieś prawdy dotyczące kogoś innego, cudzej tajemnicy.
Hm... Czyli wiedza o sprawach nas dotyczących jest niezbędna i lepiej wiedzieć, a jeśli chodzi o straszne tajemnice innych ludzi, to nie trzeba, bo bywa to strasznym brzemieniem?
Hmmm... owszem. Chociaż to się troszkę miesza przez fakt, że niektóre osoby są nam bliskie, więc jesteśmy zaangażowani w ich życie, w ich sprawy. Stają się po części też naszymi sprawami. Dlatego nie można uciekać od prawdy innych.
a ja wciąż czuję ... że nie rozumiecie za bardzo tego co ja miałem na myśli ... może to moja wina ...
Albo po prostu mamy na myśli coś innego.
No to prosimy (ja proszę), żebyś wyłożył to jeszcze raz

Wracając do tego...

dowiadujesz się że umierasz i jest to nieodwracalne
to mam czas sie pożegnać i załatwić to co najpilniejsze. Bardzo praktyczna wiedza, aczkolwiek smutna i ciąży.
cenna wiedza ... znać godzinę, kiedy nasz zegar stanie ... jasne ...
Ale jak dobrze Zmora zauważyłaś - ciąży ... wcale nie chciałoby Ci się żegnać ... Twoje życie by się zmieniło ... a co za tym idzie dowodzi to już tezę, że niewiedza może być błogosławieństwem ...

Co więcej ... pomyślmy ... im więcej człowiek zna przykrych faktów - tym większą presję to na nim odciska ... staje się coraz mniej szczęsliwy ... i tak to działa ... w tym przypadku niewiedza też byłaby błogosławieństwem ...

I na koniec przykład ... walczysz za niby to słuszną sprawę ... dajesz z siebie wszystko i możesz wygrać ... i dowiadujesz się przykrej prawdy o tym o co walczysz ... padasz ... i nie wygrasz na pewno ...
Ostatni przykład to często wykorzystywana technika indoktrynacji polegająca właśnie na manipulacji faktami celem manipulowania ludzkim zachowaniem ... (przykłady w historii ... faszyzm, komunizm itp.)

Niewiedza naprawdę czyni nas bardziej radosnymi ... i idiotycznie badziej szczęsliwymi ... wiedza to odpowiedzialność, ciężar i nieżadko ból ...

Niewiedza naprawdę czyni nas bardziej radosnymi ... i idiotycznie badziej szczęsliwymi ... wiedza to odpowiedzialność, ciężar i nieżadko ból ...
I wolisz być niczego nieświadomą marionetką, aniżeli istotą myślącą, znającą fakty i mogącą dokonywać świadomych wyborów?
To po kiego nam wolna wola, kiedy sami chcemy się pakować w pęta, które "więksi od nas" z radością szykują, udostępniając dokładnie taką ilość takich informacji, żeby było im wygodnie?
Fraa ... a czy ja napisałem, że wolę ...
Ja mam swoje doświadczenie ... swoją mądrość ... i często przez to też cierpienie ... dlatego wiem co mówię ...

Podałem tylko to ... jak to działa ...
Ufff, okej - ja się po prostu niezmiernie zdziwiłam.

Nikt nie twierdzi, że prawda jest zawsze przyjemna. Pewnie rzadko kiedy jest przyjemna. Oczywiście, że to nierzadko ból i cierpienie.
No ale jednak moim zdaniem lepiej to mieć, aniżeli żyć w nieświadomości, ot co.

...wyjątkami są sytuacje, o których chyba już pisałam. Cudzy sekret, który wyłącznie nas obciąża, a nic dobrego nie może wyniknąć z jego znajomości i w sumie to nie powinno nas interesować.

Cudzy sekret, który wyłącznie nas obciąża, a nic dobrego nie może wyniknąć z jego znajomości i w sumie to nie powinno nas interesować.

dobry przykład ... taka wiedza również czasem może szkodzić ... aczkolwiek nie zawsze ...
ale dobry przykład potwierdzający moją tezę ...

też nie powiedziałem nigdy co lepiej ... że niby lepiej nie wiedzieć ... nie wartościowałem tego ...
Ja wolę znać wszystko ... ale jestem akurat wyjątkowo odporny psychicznie ... a mimo wszystko czasem i tak trochę boli ... jednak jest wielu ludzi bardzo słabo odpornych psychicznie ...
" Czasami poznajemy prawdę by zrozumieć, że niewiedza to błogosławieństwo - Shane " - to są słowa które musiały być wypowiedziane z ust osoby która wieżyła w to, że jeśli tego nie widzi, ani nie słyszy to znaczy, że nic sie nie stało, a przecież karzde z nas wie o tym, że jeśli ktoś umarł, czy też ktoś nam wsadził "nuż w plecy" to i tak i tak to sie stało i jeśli nie wiemy o tym to w tedy jesteśmy naprawde smutni, bo nie wiemy czemu sie tak dzieje, a nie inaczej, że ktoś od nas się coraz bardziej oddala, a my nie wiemy czemu, bo uważamy, że wiedza jest bardziej bolesna ... a, wiec moim ostatecznym stwierdzeniem jest to, że wiedza jest najbardziej dobrą rzeczą, jaka nas spotyka w życiu i jest to nasze zbawienie, bo wiemy, że możemy naprawiać błędy innych i "przygarniać" tych, któży prawie "uciekli" od nas. I jeszcze dodam, co do wcześniejszego stwierdzenia, że prawda boli. Nie to nie prawda nas boli, boli nas to co ta osoba zrobiła. Przecież jeśli się dowiemy od osoby, która nam wykręca coś za plecami, a nie od tej osoby która to zobaczyła, bedzie nas prawda mniej boleć.

Czekam na słowa krytyki, bo ten temat bardzo mnie zaciekawił, bo pokazuje nam jak bardzo człowiek jest słaby...

Nie to nie prawda nas boli, boli nas to co ta osoba zrobiła.
Boli nas fakt, że wyrządzono nam krzywdę, a na ten fakt składa się osoba krzywdząca, powód lub jego brak, krzywda i jej skutek. Więc ja się nie zgadzam.

btw. Ksiądz, wklejaj wpierw posty do worda i sprawdzaj pisownię, jeśli masz problemy z ortografią.
Miło, że zobaczyłaś "dysfunkcje" mojej pisowni u mnie, bo to prawda:). Ale liczy sie treść no nie ?:)

Tak przy okazji ... to chwila, ale czy ja pisząc to co przed chwilą napisałem(co do cytatu) to nie jest mocno związane z tym co ty uważasz ? I jeszcze raz dzieki za szybką reakcje.

I jeszcze jedno, wcześniej napisałaś, że wiedza o śmierci ciąży, ale mam pytanie "dla czego!?". Przecież śmierć to najpiękniejsza rzecz jaka spotyka człowieka, ostateczne zakończenie bólu, ostateczne zakończenie smutków, no oczywiście jeśli ktoś nie "próżnował" i ma dużo na sumieniu, to w tedy no cuż. :]

Przecież śmierć to najpiękniejsza rzecz jaka spotyka człowieka

A skąd wiesz? W dodatku - szalenie egoistyczne podejście do sprawy. No cóż...
Powiedzmy, że jak sama ksywa wskazuje mam podejscie głownie w wierze, a wiec nie wiem czemu jest to egoistyczne i tak dalej ... po prostu patrze oczami które widzą, coś wiecej niż tylko materię...

Chciał bym jeszcze dodać, iż przez to, że jestem wierzący-myślący to powiem, że przecież tylko osoba która zrozumie pojęcie smierci bedzie się z tego cieszyć, tak jest na codzień, jak odchodzi dobra osoba to jestem szalenie szczęśliwy, jeśli jakiś morderca czy osoba mu podobna, no to się smuce...bo, wiem o tym, że nie wiele mu zostało chwil...

EDIT: proszę, popracuj nad ortografią.

jak odchodzi dobra osoba to jestem szalenie szczęśliwy,

No ciekawe - a pomyślałes, że ktos cierpi z pwodu śmierci tejże osoby? Zreszta pisanie "jestem szczęśliwy z powodu śmierci" - przecież to zapędy psychopatyczne jakieś...
Wiesz, według mnie na Ziemi jest coraz wieksze zepsucie moralne, choć i tak było duże.

Jeśli ktoś nie wie co to jest śmierć ciała niech nie mówi mi, że powinienem być smutny z tak prostej rzeczy... poprostu chyba ktoś tu się za bardzo boi tego co zrobił w swoim życiu, a co do tego, że ktoś może być smutny to powiem, że to ja bym się stał smutny z prostego powodu, że ta osoba nie widzi jak jest egoistyczna i myśli tylko o sobie zamiast cieszyć się odejściem kogoś kto idzie do nieba (w wypadku oczywiście bycia "dobrym", jak mówiłem potwornie wieżący, ale nie zaślepiony kościołem )

Pozdrowienia dla ludzi otwrtych
Jestem otwarta, ale jakoś nie pojmuję w ten sposób ograniczonego myślenia. Zamykasz ludzi w jednej grupie - osób wierzących. A nie wszyscy wierzą. Warto o tym pamiętać.
No właśnie leży ten problem, że myśle o ludziach jako istotach myślących, a nie tylko wieżących i tak na prawde wiekszość ludzi na swiecie w coś wieży (religie), a więc troche głupio mówić, że myśle "tylko" o ludziach wieżących. Do tego jeszcze dodam, że pisze tu swojim punktem widzenia i bardzo nie lubie pisać tak, że by się podpożądkowywać widokiem kogo innego, pisze aby mógł ktoś wysnówać jakieś wnioski...

Ale miło, że masz własne zdanie ;].
Miłe to by było, gdybys nad ortografią popracował. To tylko uprzejma prośba.
dobra ale co tu ma ortografia do tego czy mile czy nie . nadal uwazam, ze tresc jest najwazniejsza . do tego juz chyba jedna osoba w tym temacie mi zwrocila uwage na to, a wiec nie warto sie powtazac.
może w takim razie warto sobie to wziaść do serca? uwierz, czasem przez takie błędy trudno jest zrozumieć treść oraz to, co chciałeś przekazać...

I jeszcze jedno, wcześniej napisałaś, że wiedza o śmierci ciąży, ale mam pytanie "dla czego!?". Przecież śmierć to najpiękniejsza rzecz jaka spotyka człowieka, ostateczne zakończenie bólu, ostateczne zakończenie smutków, no oczywiście jeśli ktoś nie "próżnował" i ma dużo na sumieniu, to w tedy no cuż. :]

Uno - nie "dla czego" a "dlaczego", nie "cuż" a "cóż", zamorduję Cię za podejście antyortograficzne. [oczywiście to hiperbola ale uważam że ostrzeżenie Ci się należy za te rażące błędy]

Secundo - ja wcale nie uważam, że śmierć jet piękna. Jest żałośnie nieważna z punktu widzenia ogółu i zbyt ważna dla jednostki. Sporo w życiu nabroiłam, święta nie jestem, jeszcze troche pogrzeszę, bo jestem tylko człowiekiem i chociaż się staram nie zawsze wychodzi. I zwyczajnie się boję tego, że mnie będą osądzać. I czym jest niebo? Dla mnie niebem by było być z kimś kogo kocham, ale ta osoba może być zła i wylądować w piekle. Wtedy dla mnie nieba nie ma. Tego także się boję.
Wg. mnie po pierwsze dobra wezme sobie do serca ortografie, ale puzniej bo teraz sie spiesze (przepraszam). Co do drugiego postu, no to czemu tak pesymistycznie, jak by sami swieci mieli byc w niebie to by bylo glopio ze wogle bog twozyl istote ludzka wiedzac o tym ze bedzie grzeszyc... z reszta moze i teraz ciezkie czasy... i wracajac do tematu, to przecie jesli sie kogos obdarzy miloscia, prawdziwa miloscia to sie zrozumie, ze to jest jeden z argumentow ktore mowia " masz bilet do nieba", naprawde milujac osobe bliska, stajemy sie kims wiecej niz przecietni ludzie...ale trzeba pamietac ze milosc potrafi takrze sie skonczyc...

niektóre informacje mogą naprawdę niszczyć dalsze życie ... np. dowiadujesz się że umierasz i jest to nieodwracalne ... nie zmienisz tego ... ale żyje się trudniej ...
Argument zupełnie mi obcy. Ja wolałbym wiedzieć, że jestem śmiertelnie chory niż żyć w "błogiej" nieświadomości... Poza tym po odmiennym zachowaniu rodziny (bo przecież lekarz musiałby komuś powiedzieć) sam bym się po pewnym czasie skapował, że jednak nie znam całej prawdy, a wtedy nie wiem czy mógłbym wybaczyć tak poważne kłamstwo (zastosowane nawet w najlepszej wierze).
Chciałbym wiedzieć, że umieram z prostej przyczyny - mógłbym spokojnie zaplanować te kilka miesięcy (tygodni?), które wyrocznia-lekarz jeszcze mi "zostawił". Z czystym sumieniem rzuciłbym wszystko w cholerę i postarał się zrobić coś dla siebie, poukładać lub zakończyć kilka spraw, spróbować spełnić któreś ze swoich marzeń... I koniecznie spisać testament, testament raczej duchowy, bo zbyt wiele to nie mam. Zawarłbym tam... ale odbiegam od tematu.

Ciekawy temat, warty rozważenia. Bo z jednej strony rozumiem doskonale postawę przedmówcy. Ludzie często dążą do prawdy i cieszą się nią. Ale rozważmy taką hipotetyczną sytuację. Dowiadujemy się bardzo ważnych dla nas rzeczy i żyjemy z tą świadomością, jesteśmy zadowoleni, że dotarliśmy do sedna i wiemy jak to było. I teraz pojawiają się dwie opcje: jedna - okazuje się, że wszystko, co uważaliśmy za prawdę, to kłamstwa, druga - do końca życia cieszymy się, że znaleźliśmy swoją prawdę. Niezależnie od tego, jak było. Druga opcja wydaje się korzystniejsza. Więc dlaczego pierwsza jest lepsza? Chodzi chyba o świadomość, umiejscowienie siebie w społeczeństwie, w jakiejś hierarchii (nie wiem, jak to ująć), w której plasujemy się jako stworzenia świadome, mogące decydować, nie jesteśmy tylko pionkami, widzimy, jakie są karty, możemy ufać temu, co inni mówią... Ale to, co nas satysfakcjonuje to i tak nie jest prawda, a myśl, ze ją znamy. Czy ułuda nie może być równie piękna, albo nawet lepsza?
Dalej jest jeszcze inna kwestia. Przykład ze śmiercią o czymś mi przypomniał. Zdarzenie w 100% autentyczne. Dziewczyna przyszła do lekarza po wyniki badań. Nie mógł już nic dla niej zrobić - to był zdaje się rak, zostało jej kilka miesięcy. Nie chciał, by spędziła je w strachu, więc ją okłamał. Powiedział, że jest całkiem zdrowa, więc wyszła zadowolona i cieszyła się życiem. Po 10 latach spotkała go i mu dziękowała za uzdrowienie, on był w szoku, że ją widzi. Jest coś takiego jak afirmacja. Według psychologów ona uwierzyła, że nic jej nie jest, wmówiła sobie, że przeżyje i jej umysł wpłynął na ciało - czy coś takiego - by zwalczyło chorobę. Ten przykład chyba mówi sam za siebie...
A jednak kocham prawdę - choć sądzę,że prawd jest wiele i obiektywna prawda nie istnieje.

[ Dodano: 2008-01-29, 01:33 ]
Znać całą prawdę i nie zwariować – zdolność Boska.
Przepraszam że zmieniam temat ale muszę coś powiedzieć, wszystkim, którzy brali udział w tej dyskusji.
Od kilku miesięcy mam takie hobby że zapisuję różne cytaty z filmów, książek, nawet z różnych forum. I przypadkiem natrafiłam na waszą dyskusję. Tak się wciągnęłam że (ku mojemu zdziwieniu, bo na ogół nie czytam prawie niczego) przeczytałam wszystkie trzy strony waszej dyskusji i z tego zapisałam 2 kartki w zeszycie z samymi cytatami, waszych wypowiedzi. Każdy, tak tu ciekawie napisał.

A wracając do tematu, to ja osobiście uważam że czasem lepiej nie wiedzieć pewnych rzeczy. A śmierć jest piękna, chodź nie chcemy umrzeć (nie wszyscy) To jest piękna!

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl