ryszard bazarnik, koncert na Ĺcianie
Ciekawa jestem, czy macie swoje autorytety? Czy byliście w stanie w dzisiejszym świecie odnaleźć osobę, na której można sie wzorować?
Ja nie znalazłam. I nie brakuje mi tego. Wynika to z faktu, że postrzegam wszystkich ludzi jako...ludzi właśnie. Nawet najmądrzejsza, nasjławniejsza, najbardziej godna naśladowania osoba musi jeść, spać, brudzi się, czasem miewa biegunkę, popełnia błędy, bywa smutna, rozgoryczona...Człowiek jest tylko człowiekiem, nie ideałem. Wiec dlaczego niby miałąbym chcieć sie do kogos upodabniać? Stac mnie na własny charakter, jaki by on nie był. Lepszy czy gorszy, ale jest mój. Prywatny
Każdy człowiek jest inny... Jedni potrzebują autorytetów, inni nie... Zdarzają się jeszcze ludzie warci tego, aby ich naśladować...
Ale ja tego nie robię... Wolę być sobą niż kiepską kopią kogoś innego
no zgoda ... ale to że są jak każdy ... jedzą, piją, mają biegunki itd ... to nie dyskryminuje od wzorowania się na pewnych poczynaniach ...
Chcąc czy nie chcąć naśladujemy od narodzenia ... mama, tate i otoczenie ... na tym polega rozwój człowieka ... to dzieci mają najwięcej autorytetów do których wzdychają ... które podziwiają i starają się naśladować ... niektórym ludziom zostaje to do końca życia ...
Posiadanie autorytetów i wzorców niekoniecznie musi oznaczać bycie kopią danej osoby ... nie chodzi tu o sposób wysławiania, ubierania się itd ... przynajmniej w moim odczuciu
Ja osobiście posiadam wiele autorytetów i wzorców w wielu różnych kwestiach ... swego czasu czytałem i analizowałem sporo biografii ludzi związanych tak jak ja z biznesem ... poszukując inspiracji, motywacji, wzorców, ciekawych rozwiązań ... błyskotliwych torów myślenia ... i nie żałuję do dziś ... bardzo dużo mi to dało ...
To że posiadam całą masę różnych wyłowionych przeze mnie wzorców, które uważam za właściwe ... i często stosuję w praktyce zarządzania firmą ... to nic złego ... Jestem swoistą indywidualnością nie do podrobienia ... jestem sobą ... nie ubieram się jak inni ani nie udaje nikogo ... po prostu zgadzam się z wieloma sprawdzonymi wcześniej wzorcami różnych kwestii i żyję w zgodzie z nimi ...
... nie jestem nawet w satnie teraz jednoznacznie powiedzieć, że nie są one moje własne ... po prostu jest to swoista asymilacja ... jesli napotykam problem i zaczynam myśleć ... a następnie odkrywam idealne i działające zawsze rozwiązanie ... asymiluję je do swojego systemu, że tak to określę ...
prosta zasada ... problem - algorytm rozwiązania - wdrożenie ...
nie jestem cyborgiem ... jem, czasem śpię ... biegunki miewam tylko czasami
Hm... Ja nie pamiętam, żebym miała biegunkę, ale całe życie przede mną.
Autorytet mam jeden, bardzo niedoskonały, trochę podstarzały, niski i okrąglutki - mojego kochanego dziadka. Zdaję sobie sprawę, z faktu, że ma wady, ale i zalety. I właśnie te zalety chciałabym w sobie rozwinąć obserwując go. Bo cudownym człowiekiem jest.
Mam kilka autorytetów - w różnych kwestiach. Osoby, które szanuję i których rady bardzo cenię. Ale to nie oznacza, że chciałabym być taka jak te osoby. Bo fakt, że często ich opinie są dla mnie tak ważne nie oznacza, że odpowiadają mi wszystkie ich wybory i sposób życia.
Idol - to słowo kojarzy mi się raczej z popkulturą. Nie wiem czy mam.
Wzór do naśladowania? Nie. Tego nie mam. Jestem sama sobie wzorem dla siebie.
No cóż to prawda że każdy jest tylko człowiekiem i miewa lepsze lub gorsze momenty w życiu ale nie człowiek jest wart naśladowania ale postawa jaką przyjmuje w różnych sytuacjach. Dla mnie wzorem jest drużynowa,takim żywym wzorem, ale czytałam kiedyś opowiadanie mniej więcej na bazie "carpe diem" i strasznie spodobała mi się postawa głównego bohatera. Nie zamierzam streszczać opowiadania ale mogę je zamieścić jeśli ktoś by chciał.
Czy nie uważacie, że zbyt duża część ludzi młodych ma swojego idola w gwiazdach, które zazwyczaj są złe, głupie itp?
Czy ja wiem? Wydaje mi się, że większość z nas mimo wszystko wzoruje się na osobach, które spotyka na codzień, np. na znajomych. Czasem dzieje się to zupełnie podświadomie. Zaś najbardziej negatywna i powszechna jest moim zdaniem fascynacja 11, 12 latków starszymi kolegami z osiedla kradnącymi ludziom komóry.
Czy nie uważacie, że zbyt duża część ludzi młodych ma swojego idola w gwiazdach, które zazwyczaj są złe, głupie itp?
Mocne słowa. Nie uważam, że większość "gwiazd" jest głupia i zła. Nie znam ludzi więc nie mogę ich w ten sposób oceniać. To co piszą gazety lub pokazują w TV nie zawsze jest prawdą. Czasem to urywki z życia, które robią krzywdę wszystkim
Osobiście nie miałam jakiegoś wzoru i byłam oraz jestem sobą. Zawsze jednak fascynowali mnie ludzie prawi i honorowi, lojalni oraz mądrzy. Jestem sobą ale cieszę się jeśli mogę czerpać też z zachowań innych- pozytywnych oczywiście
No właśnie, tu się zgodzę z Luną: nie wiemy przecież o tych gwiazdach wszystkiego. Wiemy tyle, ile powie nam się w mediach. I na tej podstawie możemy oceniać, czy te gwiazdy są dobre czy złe, głupie czy mądre. Fakt, jeśli chodzi o intelekt, to raczej zazwyczaj wyłazi to z człowieka. Doda - choćby media stawały na rzęsach - nie będzie w moich oczach osobą inteligentną. Wystarczy, że się raz odezwie.
Aczkolwiek trudno mi oceniać gwiazdy pod względem tego, czy są "złe". Co przez to rozumiesz, Archaniele? Bo to przecież mocne słowa są.
Hmmm, Marilyn Manson - może jest prawy?
Publiczna masturbacja na koncercie, uuu.
A przecież idol. <sam słucham jego muzyki i go lubię i szanuję, ale do idola to mo daleko>
Głupie - ich zachowanie na to wskazuje. Oczywiście może to być na pokaz, ale kto mądry robiłby z siebie głupka na pokaz?
Może Paris Hilton? Itp?
Gwiadki of America. Moim zdaniem branie ich za idoli jest powszechne w dzisiejszym świecie bo oni istnieją medialnie. Ale to branie jest kompletną głupotą.
Toteż jak mówiłam - głupotę pewnie faktycznie widać. Ale nie mogę powiedzieć, czy jest zły czy nie. Publiczna masturbacja na koncercie, moim zdaniem, o tym nie świadczy. Bo równie dobrze może ratować bezdomne kotki spod kół samochodów, tyle że o tym nie mówić. Przykład wzięty z kosmosu, wiem, ale chodzi mi o to, że to co widzimy w mediach nie może, moim zdaniem, decydować o określeniu kogoś mianem "zły" albo "dobry". Najwyżej można rozpatrywać tutaj takie kategorie jak "pajac", "głupi", "żałosny" i tak dalej.
Zresztą, jak dla mnie wcale nie jest koniecznością, żeby ktoś był zły, żebym uznała go za niewartego bycia czyimkolwiek idolem. Mi wystarczy w zupełności, że ktoś jest głupi.
Ogólnie obieranie sobie jakichś idoli i wzorów do naśladowania wśród ludzi, o których czyta się w "Życiu na gorąco" i ogląda w MTV to trochę... Niedojrzałe, powiedzmy. Na szczęście takie fascynacje chyba szybko mijają.
(a Mansona to ja lubię kilka piosenek, ale w sumie żadna z nich oryginalnie nie jest jego )
Kiedyś rodzice byli dla mnie ci idealni, nie mylący się i wspaniali. Dorosłam. Zobaczyłam ich wady, że są tak samo śmiertelni jak ja. I... Zaczęłam chcieć być po prostu sobą, do nikogo nie podobną. Tyle ludzi próbuje kogoś naśladować, ja jakoś nigdy nie chciałam do nikogo się upodobnić.
Jedynie w dążeniu do bycia dobrym człowiekiem, mogę powiedzieć, że moim wzorem jej Chrystus.
Moi rodzice nigdy nie byli dla mnie wzorem. Kiedyś była moja drużynowa, nawet do niedawna, ale już właściwie nie jest, nie wiem dlaczego.
Wśród świętych też nie mam ideału, może za mało ich znam... jedynym "idolem" mogę nazwać Chrystusa.
Dla mnie za to Chrystus nigdy nie był żadnym wzorcem do naśladowania. Nie bardzo w sumie wiem co miałabym naśladować...
Już faktycznie prędzej rodzice, ale to raczej dopiero teraz, niż w dzieciństwie.
Czemu nie był? Był przecież najlepszym z ludzi, niosącym bezinteresowną pomoc, zginął za przekonania.
ale Fraa ma inne zdanie...
a ja nie mam chyba autorytetu, nikt nie zasługuje z tych co znam
Śmierć za przekonania nie jest moim ideałem. Wolałabym mieć te przekonania i żyć.
Tak samo bezgraniczna dobroć nie jest moim ideałem. Nie uważam, żeby człowiek był stworzony po to, żeby był bezgranicznie dobrym. Ale to temat na inną rozmowę.
Nie twierdzę, że dla kogośtam Chrystus nie może być wzorcem. Oczywiście, że może. To chyba kwestia tego, jakie wartości dla kogo są ważne.
Wiem, byłam po prostu ciekawa Twojego uzasadnienia. Ja tam nigdy nie szukałam autorytetów i chyba takiego nie mam. Chyba, że tkwi w podświadomości i nie wiem o jego istnieniu.